Wtorkowe notowania na rynku walutowym przebiegają w spokojnych nastrojach. Po silnych piątkowych wahaniach dolara kurs EUR/USD wzrósł powyżej 1,19, po czym zakończył tydzień na ok. 1,176. Podobnie było w poniedziałek, a dziś w południe także obserwujemy kurs głównej pary walutowej na poziomie 1,176-1,177.
Na jednej szali dobre dane gospodarcze, a na drugiej szalejący wirus
Brak fundamentalnych zmian wynika z faktu, że rynek ma obecnie do przetrwania kolejną porcję skrajnych bodźców. Z jednej strony poznaliśmy w poniedziałek finalne dane PMI o aktywności w sektorze przemysłowym w Europie, które okazały się nawet wyższe od wstępnych szacunków. Lepiej od oczekiwań wypadły także dane przemysłowe z USA i Polski.
Wspólnym problemem nadal pozostaje niższe zatrudnienie, które obecnie wspierają i nieco sztucznie zawyżają programy rządowe. Może to okazać się istotną kwestią w kolejnych miesiącach, kiedy wiele firm może stanąć przed obliczem bankructwa. Już dziś zresztą coraz więcej firm upada. Co będzie dalej, to zależy od popytu konsumpcyjnego w kolejnych miesiącach, a ten z kolei od możliwej kolejnej fali zachorowań.
I to jest ten kolejny bodziec, z którym rynek musi się obecnie mierzyć. Niestety, zakażeń przybywa, m.in. w Niemczech czy w Polsce, a przecież mamy dopiero lato, tymczasem potencjalnie silniejsza fala zachorowań może nastąpić w okresie jesienno-zimowym. W III kwartale jeszcze powinniśmy obserwować wzrosty aktywności gospodarek wychodzących z zamknięcia, jednak to IV kwartał będzie najprawdopodobniej prawdziwym testem zachowań konsumentów.
Z tej perspektywy dane za lipiec, choć pozytywne (w przypadku Europy czy części Azji), szybko mogą tracić znaczenie, zważywszy na to, co czeka rynek w kolejnych miesiącach, a warto do tego dopisać listopadowe wybory prezydenckie w USA.
Do piątku spokój, a po tym?
W piątek inwestorów czeka istotna publikacja danych makroekonomicznych. Poznamy lipcowy raport z rynku pracy w USA, a ta publikacja może zwiększyć wahania na rynku, ukazując negatywne skutki ponownego wprowadzania obostrzeń w niektórych amerykańskich miastach i stanach.
Do tego czasu nie powinniśmy obserwować większych zmian wśród głównych par walutowych. Jednak doniesienia o rosnącej liczbie dziennych zakażeń w kolejnych europejskich krajach może potencjalnie ostudzić nieco popyt na euro, wzmacniając równocześnie dolara. Mogłoby to także negatywnie wpłynąć na złotego, który porusza się w mocno ograniczonym przedziale wahań, pozostając w dobrej kondycji w tle kilku minionych tygodni.
Notowania EUR/PLN chwilę po południu oscylują ok. 4,40-4,41, natomiast USD/PLN ok. 3,75, czyli praktycznie przy poziomach wczorajszego zamknięcia. Po rozpoczęciu sesji na nowojorskiej giełdzie zostaną opublikowane jeszcze dane makro z USA o zamówieniach w przemyśle i na dobra trwałe, ale będą to dane za czerwiec i nie powinny one wpłynąć dolara.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
31 lip 2020 16:07
Kolejne rekordy słabości dolara (komentarz walutowy z 31.07.2020)
Wtorkowe notowania na rynku walutowym przebiegają w spokojnych nastrojach. Po silnych piątkowych wahaniach dolara kurs EUR/USD wzrósł powyżej 1,19, po czym zakończył tydzień na ok. 1,176. Podobnie było w poniedziałek, a dziś w południe także obserwujemy kurs głównej pary walutowej na poziomie 1,176-1,177.
Na jednej szali dobre dane gospodarcze, a na drugiej szalejący wirus
Brak fundamentalnych zmian wynika z faktu, że rynek ma obecnie do przetrwania kolejną porcję skrajnych bodźców. Z jednej strony poznaliśmy w poniedziałek finalne dane PMI o aktywności w sektorze przemysłowym w Europie, które okazały się nawet wyższe od wstępnych szacunków. Lepiej od oczekiwań wypadły także dane przemysłowe z USA i Polski.
Wspólnym problemem nadal pozostaje niższe zatrudnienie, które obecnie wspierają i nieco sztucznie zawyżają programy rządowe. Może to okazać się istotną kwestią w kolejnych miesiącach, kiedy wiele firm może stanąć przed obliczem bankructwa. Już dziś zresztą coraz więcej firm upada. Co będzie dalej, to zależy od popytu konsumpcyjnego w kolejnych miesiącach, a ten z kolei od możliwej kolejnej fali zachorowań.
I to jest ten kolejny bodziec, z którym rynek musi się obecnie mierzyć. Niestety, zakażeń przybywa, m.in. w Niemczech czy w Polsce, a przecież mamy dopiero lato, tymczasem potencjalnie silniejsza fala zachorowań może nastąpić w okresie jesienno-zimowym. W III kwartale jeszcze powinniśmy obserwować wzrosty aktywności gospodarek wychodzących z zamknięcia, jednak to IV kwartał będzie najprawdopodobniej prawdziwym testem zachowań konsumentów.
Z tej perspektywy dane za lipiec, choć pozytywne (w przypadku Europy czy części Azji), szybko mogą tracić znaczenie, zważywszy na to, co czeka rynek w kolejnych miesiącach, a warto do tego dopisać listopadowe wybory prezydenckie w USA.
Do piątku spokój, a po tym?
W piątek inwestorów czeka istotna publikacja danych makroekonomicznych. Poznamy lipcowy raport z rynku pracy w USA, a ta publikacja może zwiększyć wahania na rynku, ukazując negatywne skutki ponownego wprowadzania obostrzeń w niektórych amerykańskich miastach i stanach.
Do tego czasu nie powinniśmy obserwować większych zmian wśród głównych par walutowych. Jednak doniesienia o rosnącej liczbie dziennych zakażeń w kolejnych europejskich krajach może potencjalnie ostudzić nieco popyt na euro, wzmacniając równocześnie dolara. Mogłoby to także negatywnie wpłynąć na złotego, który porusza się w mocno ograniczonym przedziale wahań, pozostając w dobrej kondycji w tle kilku minionych tygodni.
Notowania EUR/PLN chwilę po południu oscylują ok. 4,40-4,41, natomiast USD/PLN ok. 3,75, czyli praktycznie przy poziomach wczorajszego zamknięcia. Po rozpoczęciu sesji na nowojorskiej giełdzie zostaną opublikowane jeszcze dane makro z USA o zamówieniach w przemyśle i na dobra trwałe, ale będą to dane za czerwiec i nie powinny one wpłynąć dolara.
Zobacz również:
Kolejne rekordy słabości dolara (komentarz walutowy z 31.07.2020)
USA: coraz więcej bezrobotnych i rekordowy spadek PKB (komentarz walutowy z 30.07.2020)
W oczekiwaniu na wieczór z Rezerwą Federalną (komentarz walutowy z 29.07.2020)
Chmura pesymizmu nad USA (popołudniowy komentarz walutowy z 28.07.2020)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s