Notowania na rynku walutowym, a także giełdach akcji miały w minionych dniach dość chimeryczny przebieg. Pozytywne informacje dotyczące kondycji gospodarek były przyćmione rozwojem pandemii w Azji, a wczoraj – zapowiedzią podwyżki podatków od zysków kapitałowych w USA, co rzecz jasna nie przypadło do gustu Wall Street.
Odrabianie strat przez złotego w pierwszej części miesiąca postrzegamy jak zbyt silne. Teraz polska waluta lekko traci na wartości względem euro. EUR/PLN odnalazł równowagę w okolicy 4,55. Za bardziej prawdopodobny niż spadek do 4,50 w najbliższym czasie uważamy powrót od 4,60 zł za euro. Dolar pozostaje słaby: USD/PLN zmierza do zamknięcia tygodnia poniżej 3,80.
Warto zauważyć, że w całym tygodniu żadna z walut G-10 nie podrożała względem złotego o więcej niż 0,7 proc. Doskonale oddaje to stan uspokojenia i spadku zmienności. Wśród najlepiej radzących sobie walut są m.in. euro oraz waluty skandynawskie. Praktycznie nie zmieniła się natomiast wycena funta oraz franka. W piątkowe przedpołudnie płaci się za nie odpowiednio 5,25 i 4,13 zł. Spodziewamy się, że brytyjska waluta w najbliższym czasie ma szanse na odbicie za sprawą bardzo dobrych informacji z gospodarki, ale okres jej dominacji dobiegł końca.
Wzmocnienie argumentów za długofalowymi spadkami EUR/PLN
Na rynku rośnie przekonanie, że pomimo trzeciej fali zachorowań na COVID-19 i przedłużających się restrykcji epidemicznych Polska gospodarka wzrosnąć w tym roku może o ok. 5 proc. Lawinę rewizji oczekiwań względem dynamiki PKB wywołały ostatnie, jednoznacznie przewyższające prognozy, dane z gospodarki. Po rekordowym odczycie produkcji przemysłowej świetnie wypadła również sprzedaż detaliczna. Oznacza to, że w pierwszym kwartale gospodarka skurczyła się względem trzech pierwszych miesięcy 2020 r. raczej o jeden niż o dwa procent. Innymi słowy: do drugiego kwartału, który przyniesie przyśpieszenie szczepień, perspektywę znoszenia obostrzeń i odmrażania usług, koniunktura dotrwała w lepszej kondycji, niż można było się tego obawiać.
Odporność gospodarki i bliskie przyśpieszenie wzrostu są jak amunicja, którą złoty gromadzi na później, i utwierdzają nas w prognozach, że na koniec roku za euro płacić będziemy ok.o 4,40 zł. Na razie dominują jednak zagrożenia, m.in. pod postacią skrajnie łagodnej polityki NBP oraz wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Sądu Najwyższego ws. frankowiczów. Z czasem polskie władze monetarne, pod wpływem poprawy sytuacji epidemicznej i dowodów wyraźnego przyspieszenia wzrostu, będą łaskawszym okiem patrzeć na umocnienie złotego.
Wracając do sprzedaży detalicznej: wskaźnik przybrał dynamikę przekraczającą 15 proc. rok do roku. W przeciwieństwie do informacji z przemysłu dane te są pod bardzo silnym wpływem efektów bazy (w produkcji będą one silniejsze za miesiąc). Widać to bardzo dobrze po takich kategoriach jak meble i sprzęty gospodarstwa domowego oraz samochody, w których wzrost był rzędu 40-50 proc. Najjaskrawszym przykładem jest jednak odzież – w tym przypadku odbicie przekracza 90 proc. Dodajmy, że wiszące w powietrzu zaostrzenie restrykcji i wcześniej wypadająca Wielkanoc również podbiły statystyki. Choć ich wartości to ewidentnie pandemiczna anomalia, na perspektywy konsumpcji należy patrzeć optymistycznie. Przemawia za tym dość mocny (choć nie aż tak jak sugerowałyby dane o wynagrodzeniach) rynek pracy oraz wizja realizacji odroczonego popytu. Za zwiastun tego, czego możemy spodziewać się po gospodarce Polski czy Eurolandu, mogą służyć dane z Wielkiej Brytanii, które sugerują bardzo duży impet.
Euro niezagrożone przez EBC, wsparte rekordowymi odczytami PMI
Posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego nie uderzyło we wspólną walutę. Kurs EUR/USD pozostał ponad 1,20. Władze monetarne nadal prowadzić będą skrajnie łagodną politykę. Choć mocno kontrastuje to np. z rozpoczęciem odcinania monetarnej kroplówki przez Bank Kanady, to niczego innego nie można było się spodziewać, gdy nadal trudna jest sytuacja zdrowotna, a aktywność gospodarczą pętają restrykcje. To zdecydowanie jeszcze nie czas na debatę nad porzuceniem kryzysowej polityki.
Dobre nastroje i optymistyczne spojrzenie w przyszłość potwierdzają barometry koniunktury – indeksy PMI. Wskaźnik dla usług strefy euro po zaskakującym podbiciu w poprzednim miesiącu kontynuuje wzrost. Co więcej, powrócił ponad barierę 50 pkt, która oddziela jego regres od rozwoju, po raz pierwszy od sierpnia ubiegłego roku i przybiera trzecią z najwyższych wartości od początku pandemii koronawirusa.
Dobra kondycja przemysłu jest zjawiskiem globalnym. To, że sektor jest rozgrzany do czerwoności, a problemem nie są nowe zamówienia, lecz dostępność komponentów do produkcji, również znalazło potwierdzenie w piątkowych, przedpołudniowych odczytach. Wskaźnik wzrósł dziesiąty miesiąc z rzędu i zanotował najwyższą wartość w historii. 66,3 pkt to wartość wręcz astronomiczna, zwłaszcza w zestawieniu z dołkiem notowanym dokładnie rok temu, na poziomie 33,4 pkt.
Dodajmy, że pozytywne informacje docierają również z amerykańskiego rynku pracy. Ubiegłotygodniowy spadek liczby nowo zarejestrowanych bezrobotnych poniżej 600 tysięcy nie był jednorazowy. Czwartkowe dane sugerują dalszą poprawę. Liczba nowych wniosków jest najniższa od wybuchu pandemii, co sprawia, że oczekiwania zakładające przyrost liczby zatrudnionych poza rolnictwem w USA, przekraczający w kwietniu milion etatów, są jak najbardziej realne. Rozlewanie się dobrej koniunktury na kolejne gospodarki powinno odpychać kapitał od dolara w kierunku tych walut, których kraje pochodzenia w danym momencie będą miały za sobą najszybszy postęp szczepień i największe szanse na szybkie odmrażanie gospodarki. W pierwszym kwartale był to funt, obecnie jest euro. Liczymy, że niebawem przyjdzie kolej złotego.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
22 kwi 2021 8:41
Kurs euro odnalazł równowagę, USD/PLN pod 3,80, wystrzał dolara kanadyjskiego (komentarz walutowy z 22.04.2021)
Notowania na rynku walutowym, a także giełdach akcji miały w minionych dniach dość chimeryczny przebieg. Pozytywne informacje dotyczące kondycji gospodarek były przyćmione rozwojem pandemii w Azji, a wczoraj – zapowiedzią podwyżki podatków od zysków kapitałowych w USA, co rzecz jasna nie przypadło do gustu Wall Street.
Odrabianie strat przez złotego w pierwszej części miesiąca postrzegamy jak zbyt silne. Teraz polska waluta lekko traci na wartości względem euro. EUR/PLN odnalazł równowagę w okolicy 4,55. Za bardziej prawdopodobny niż spadek do 4,50 w najbliższym czasie uważamy powrót od 4,60 zł za euro. Dolar pozostaje słaby: USD/PLN zmierza do zamknięcia tygodnia poniżej 3,80.
Warto zauważyć, że w całym tygodniu żadna z walut G-10 nie podrożała względem złotego o więcej niż 0,7 proc. Doskonale oddaje to stan uspokojenia i spadku zmienności. Wśród najlepiej radzących sobie walut są m.in. euro oraz waluty skandynawskie. Praktycznie nie zmieniła się natomiast wycena funta oraz franka. W piątkowe przedpołudnie płaci się za nie odpowiednio 5,25 i 4,13 zł. Spodziewamy się, że brytyjska waluta w najbliższym czasie ma szanse na odbicie za sprawą bardzo dobrych informacji z gospodarki, ale okres jej dominacji dobiegł końca.
Wzmocnienie argumentów za długofalowymi spadkami EUR/PLN
Na rynku rośnie przekonanie, że pomimo trzeciej fali zachorowań na COVID-19 i przedłużających się restrykcji epidemicznych Polska gospodarka wzrosnąć w tym roku może o ok. 5 proc. Lawinę rewizji oczekiwań względem dynamiki PKB wywołały ostatnie, jednoznacznie przewyższające prognozy, dane z gospodarki. Po rekordowym odczycie produkcji przemysłowej świetnie wypadła również sprzedaż detaliczna. Oznacza to, że w pierwszym kwartale gospodarka skurczyła się względem trzech pierwszych miesięcy 2020 r. raczej o jeden niż o dwa procent. Innymi słowy: do drugiego kwartału, który przyniesie przyśpieszenie szczepień, perspektywę znoszenia obostrzeń i odmrażania usług, koniunktura dotrwała w lepszej kondycji, niż można było się tego obawiać.
Odporność gospodarki i bliskie przyśpieszenie wzrostu są jak amunicja, którą złoty gromadzi na później, i utwierdzają nas w prognozach, że na koniec roku za euro płacić będziemy ok.o 4,40 zł. Na razie dominują jednak zagrożenia, m.in. pod postacią skrajnie łagodnej polityki NBP oraz wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Sądu Najwyższego ws. frankowiczów. Z czasem polskie władze monetarne, pod wpływem poprawy sytuacji epidemicznej i dowodów wyraźnego przyspieszenia wzrostu, będą łaskawszym okiem patrzeć na umocnienie złotego.
Wracając do sprzedaży detalicznej: wskaźnik przybrał dynamikę przekraczającą 15 proc. rok do roku. W przeciwieństwie do informacji z przemysłu dane te są pod bardzo silnym wpływem efektów bazy (w produkcji będą one silniejsze za miesiąc). Widać to bardzo dobrze po takich kategoriach jak meble i sprzęty gospodarstwa domowego oraz samochody, w których wzrost był rzędu 40-50 proc. Najjaskrawszym przykładem jest jednak odzież – w tym przypadku odbicie przekracza 90 proc. Dodajmy, że wiszące w powietrzu zaostrzenie restrykcji i wcześniej wypadająca Wielkanoc również podbiły statystyki. Choć ich wartości to ewidentnie pandemiczna anomalia, na perspektywy konsumpcji należy patrzeć optymistycznie. Przemawia za tym dość mocny (choć nie aż tak jak sugerowałyby dane o wynagrodzeniach) rynek pracy oraz wizja realizacji odroczonego popytu. Za zwiastun tego, czego możemy spodziewać się po gospodarce Polski czy Eurolandu, mogą służyć dane z Wielkiej Brytanii, które sugerują bardzo duży impet.
Euro niezagrożone przez EBC, wsparte rekordowymi odczytami PMI
Posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego nie uderzyło we wspólną walutę. Kurs EUR/USD pozostał ponad 1,20. Władze monetarne nadal prowadzić będą skrajnie łagodną politykę. Choć mocno kontrastuje to np. z rozpoczęciem odcinania monetarnej kroplówki przez Bank Kanady, to niczego innego nie można było się spodziewać, gdy nadal trudna jest sytuacja zdrowotna, a aktywność gospodarczą pętają restrykcje. To zdecydowanie jeszcze nie czas na debatę nad porzuceniem kryzysowej polityki.
Dobre nastroje i optymistyczne spojrzenie w przyszłość potwierdzają barometry koniunktury – indeksy PMI. Wskaźnik dla usług strefy euro po zaskakującym podbiciu w poprzednim miesiącu kontynuuje wzrost. Co więcej, powrócił ponad barierę 50 pkt, która oddziela jego regres od rozwoju, po raz pierwszy od sierpnia ubiegłego roku i przybiera trzecią z najwyższych wartości od początku pandemii koronawirusa.
Dobra kondycja przemysłu jest zjawiskiem globalnym. To, że sektor jest rozgrzany do czerwoności, a problemem nie są nowe zamówienia, lecz dostępność komponentów do produkcji, również znalazło potwierdzenie w piątkowych, przedpołudniowych odczytach. Wskaźnik wzrósł dziesiąty miesiąc z rzędu i zanotował najwyższą wartość w historii. 66,3 pkt to wartość wręcz astronomiczna, zwłaszcza w zestawieniu z dołkiem notowanym dokładnie rok temu, na poziomie 33,4 pkt.
Dodajmy, że pozytywne informacje docierają również z amerykańskiego rynku pracy. Ubiegłotygodniowy spadek liczby nowo zarejestrowanych bezrobotnych poniżej 600 tysięcy nie był jednorazowy. Czwartkowe dane sugerują dalszą poprawę. Liczba nowych wniosków jest najniższa od wybuchu pandemii, co sprawia, że oczekiwania zakładające przyrost liczby zatrudnionych poza rolnictwem w USA, przekraczający w kwietniu milion etatów, są jak najbardziej realne. Rozlewanie się dobrej koniunktury na kolejne gospodarki powinno odpychać kapitał od dolara w kierunku tych walut, których kraje pochodzenia w danym momencie będą miały za sobą najszybszy postęp szczepień i największe szanse na szybkie odmrażanie gospodarki. W pierwszym kwartale był to funt, obecnie jest euro. Liczymy, że niebawem przyjdzie kolej złotego.
Zobacz również:
Kurs euro odnalazł równowagę, USD/PLN pod 3,80, wystrzał dolara kanadyjskiego (komentarz walutowy z 22.04.2021)
Kurs dolara przestał spadać, kursy franka i euro stabilne (komentarz walutowy z 21.04.2021)
Dolar traci, funt odbija, kurs euro stabilny (komentarz walutowy z 20.04.2021)
Kurs euro ustabilizował się, dolar nadal anemiczny (komentarz walutowy z 19.04.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s