Zgodnie z oczekiwaniami dane o kwietniowej sprzedaży detalicznej w USA były fatalne i wykazały historyczny spadek. Przekroczyła oczekiwania jednak skala spadku, co podkreśla trudności, jakie stoją przed gospodarkami. Wzrost napięcia między USA i Chinami może negatywnie odbijać się na nastrojach. Złoty nieco traci.
Ponure dane z kwietnia
Piątkowe popołudnie przyniosło kolejne fatalne dane makroekonomicznych. Biuro Spisu Powszechnego (Census Bureau) podało, że sprzedaż detaliczna w USA zmniejszyła się w kwietniu o 16,4 proc. w skali miesiąca, wyraźnie więcej niż oczekiwane 12,0 proc. Jeżeli jednak wyłączymy z tego pojazdy i paliwa, których sprzedaż w związku z restrykcjami naturalnie spadła, tak przedstawiona sprzedaż detaliczna spadła o 16,2 proc. To już bardzo silnie odbiegało od oczekiwań rynkowych, które zakładały zmniejszenie o 7,6 proc. Podobnie jak w przypadku wielu danych makro z okresu marzec-kwiecień były to największe spadki w historii.
Jeżeli zajrzymy w głąb danych sprzedażowych, zobaczymy, w jak istotny sposób pandemia i związane z nią restrykcje dotknęły i konsumentów i firmy największej gospodarki świata w prawdopodobnie najgorszym jej miesiącu. Jak daleko obecny stan odbiega od normy, dobrze posłużyć się porównaniem z kwietniem ub. roku. I choć sprzedaż pojazdów i na stacjach benzynowych zanotowały ogromny spadek – odpowiednio o 32,9 i 42,8 proc., to nie one przodowały w tej ponurej statystyce. Sprzedaż ubrań w skali roku zmniejszyła się aż o 89,3 proc., mebli i art. do domu o 66,5 proc., a elektroniki o 64,8 proc.
Powyższe dane nie są idealnym odzwierciedleniem zachowań konsumentów w USA, gdyż nie zawierają dużej części usług, które stanowią większą część gospodarki. Mogą one jednak wskazywać, czego należy oczekiwać, idąc dalej. A ten oczekiwany obraz gospodarczy może być gorszy, a ożywienie wolniejsze, niż się tego jeszcze niedawno spodziewano.
Chwilę po publikacji danych o sprzedaży detalicznej Rezerwa Federalna podała także dane o produkcji przemysłowej w kwietniu. Te minimalnie przewyższyły oczekiwania. Przemysł zanotował spadek o 11,2 proc. w skali miesiąca (konsensus: -12 proc.), a największa jego składowa – przetwórstwo przemysłowe – zanotowała największe od co najmniej 1919 r. spadek o 13,7 proc.
Dane z USA praktycznie były odzwierciedleniem trendu opublikowanych nad ranem analogicznych z Chin – wyższy od oczekiwań wskaźnik produkcji i wyraźnie niższy sprzedaży detalicznej. Uwypukla to problem, z którym gospodarki na świecie będą się zmagać. Uruchomić podaż będzie stosunkowo łatwo, jednak o powrót popytu będzie zdecydowanie ciężej w związku z ostrożnym podejściem konsumentów.
Pogorszenie relacji USA z Chinami
W dodatku do pandemii i bezprecedensowego wpływu na gospodarki praktycznie każdy dzień przynosi dalszy wzrost napięcia w kwestiach handlowych pomiędzy USA a Chinami. W opublikowanym dzisiaj komunikacie amerykańskie Biuro Przemysłu i Bezpieczeństwa (BIS) podało, że zamierza „chronić bezpieczeństwo narodowe” i odciąć Huawei od możliwości wykorzystywania technologii i oprogramowania USA do produkcji swoich półprzewodników. USA już rok temu umieściło Huawei na czarnej liście, ale chińska firma zaopatrywała się przez firmy pośredniczące.
Wpływ pandemii już silnie ograniczył wymianę międzynarodową (spadek i popytu i podaży), a dodatkowe napięcia czy restrykcje tylko zwiększają ryzyka wolniejszego ożywienia. Poza tym, że cenę za wojnę handlową płacą ostatecznie w USA konsumenci, to odbija się ona gospodarczo na krajach i regionach silnie uzależnionych od eksportu, m.in. na strefie euro, a w szczególności potencjalnie na Niemczech. To prawdopodobnie także element kampanii do wyborów prezydenckich w USA w listopadzie, ale to tylko może zwiększać niepewność co do potencjalnej ścieżki wychodzenia z obecnego kryzysu.
Opublikowane dane makro i informacje świadczące o dalszym pogorszeniu relacji USA i Chin (prawdopodobnie należy też spodziewać się odwetu w postaci restrykcji na amerykańskie spółki tech.) zwiększyły nieco przedział wahań na rynku, ale fundamentalnych zmian dzisiaj nie dokonały. Notowania głównej pary walutowej, tj. EUR/USD, poruszały się ok. 1,079-1,085, choć wolniejsze od oczekiwań ożywienie w połączeniu z napięciami handlowym może stopniowo wzmacniać dolara na rynku globalnym.
Nie byłaby to dobra wiadomość, przynajmniej w krótkim okresie, dla złotego. Pomimo lepszych od oczekiwań danych PKB pogorszenie globalnych nastrojów przyczyni się do obniżenia wartość złotego w relacji do głównych walut. Być może z wyjątkiem funta, który także traci na rynku globalnym – kurs GBP/USD spadł dzisiaj po południu do ok. 1,211, osiągając najniższy poziom od końcówki kwietnia. Umożliwiło to także przesunięcie się notowań GBP/USD do ok. 5,11, mimo że złoty tracił nieco (ok. 0,1-0,2 proc.) w stosunku do euro (4,57 po południu), dolara (4,22) czy franka (4,34). Fundamenty dla złotego są dobre do umocnienia, kiedy będziemy obserwować globalne ożywienie. W krótkim okresie osłabienie sentymentu rynkowego może zwiększyć presję podażową na polską walutę.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
15 maj 2020 14:12
Niemcy w recesji, Polska zaskakuje (komentarz walutowy z 15.05.2020)
Zgodnie z oczekiwaniami dane o kwietniowej sprzedaży detalicznej w USA były fatalne i wykazały historyczny spadek. Przekroczyła oczekiwania jednak skala spadku, co podkreśla trudności, jakie stoją przed gospodarkami. Wzrost napięcia między USA i Chinami może negatywnie odbijać się na nastrojach. Złoty nieco traci.
Ponure dane z kwietnia
Piątkowe popołudnie przyniosło kolejne fatalne dane makroekonomicznych. Biuro Spisu Powszechnego (Census Bureau) podało, że sprzedaż detaliczna w USA zmniejszyła się w kwietniu o 16,4 proc. w skali miesiąca, wyraźnie więcej niż oczekiwane 12,0 proc. Jeżeli jednak wyłączymy z tego pojazdy i paliwa, których sprzedaż w związku z restrykcjami naturalnie spadła, tak przedstawiona sprzedaż detaliczna spadła o 16,2 proc. To już bardzo silnie odbiegało od oczekiwań rynkowych, które zakładały zmniejszenie o 7,6 proc. Podobnie jak w przypadku wielu danych makro z okresu marzec-kwiecień były to największe spadki w historii.
Jeżeli zajrzymy w głąb danych sprzedażowych, zobaczymy, w jak istotny sposób pandemia i związane z nią restrykcje dotknęły i konsumentów i firmy największej gospodarki świata w prawdopodobnie najgorszym jej miesiącu. Jak daleko obecny stan odbiega od normy, dobrze posłużyć się porównaniem z kwietniem ub. roku. I choć sprzedaż pojazdów i na stacjach benzynowych zanotowały ogromny spadek – odpowiednio o 32,9 i 42,8 proc., to nie one przodowały w tej ponurej statystyce. Sprzedaż ubrań w skali roku zmniejszyła się aż o 89,3 proc., mebli i art. do domu o 66,5 proc., a elektroniki o 64,8 proc.
Powyższe dane nie są idealnym odzwierciedleniem zachowań konsumentów w USA, gdyż nie zawierają dużej części usług, które stanowią większą część gospodarki. Mogą one jednak wskazywać, czego należy oczekiwać, idąc dalej. A ten oczekiwany obraz gospodarczy może być gorszy, a ożywienie wolniejsze, niż się tego jeszcze niedawno spodziewano.
Chwilę po publikacji danych o sprzedaży detalicznej Rezerwa Federalna podała także dane o produkcji przemysłowej w kwietniu. Te minimalnie przewyższyły oczekiwania. Przemysł zanotował spadek o 11,2 proc. w skali miesiąca (konsensus: -12 proc.), a największa jego składowa – przetwórstwo przemysłowe – zanotowała największe od co najmniej 1919 r. spadek o 13,7 proc.
Dane z USA praktycznie były odzwierciedleniem trendu opublikowanych nad ranem analogicznych z Chin – wyższy od oczekiwań wskaźnik produkcji i wyraźnie niższy sprzedaży detalicznej. Uwypukla to problem, z którym gospodarki na świecie będą się zmagać. Uruchomić podaż będzie stosunkowo łatwo, jednak o powrót popytu będzie zdecydowanie ciężej w związku z ostrożnym podejściem konsumentów.
Pogorszenie relacji USA z Chinami
W dodatku do pandemii i bezprecedensowego wpływu na gospodarki praktycznie każdy dzień przynosi dalszy wzrost napięcia w kwestiach handlowych pomiędzy USA a Chinami. W opublikowanym dzisiaj komunikacie amerykańskie Biuro Przemysłu i Bezpieczeństwa (BIS) podało, że zamierza „chronić bezpieczeństwo narodowe” i odciąć Huawei od możliwości wykorzystywania technologii i oprogramowania USA do produkcji swoich półprzewodników. USA już rok temu umieściło Huawei na czarnej liście, ale chińska firma zaopatrywała się przez firmy pośredniczące.
Wpływ pandemii już silnie ograniczył wymianę międzynarodową (spadek i popytu i podaży), a dodatkowe napięcia czy restrykcje tylko zwiększają ryzyka wolniejszego ożywienia. Poza tym, że cenę za wojnę handlową płacą ostatecznie w USA konsumenci, to odbija się ona gospodarczo na krajach i regionach silnie uzależnionych od eksportu, m.in. na strefie euro, a w szczególności potencjalnie na Niemczech. To prawdopodobnie także element kampanii do wyborów prezydenckich w USA w listopadzie, ale to tylko może zwiększać niepewność co do potencjalnej ścieżki wychodzenia z obecnego kryzysu.
Opublikowane dane makro i informacje świadczące o dalszym pogorszeniu relacji USA i Chin (prawdopodobnie należy też spodziewać się odwetu w postaci restrykcji na amerykańskie spółki tech.) zwiększyły nieco przedział wahań na rynku, ale fundamentalnych zmian dzisiaj nie dokonały. Notowania głównej pary walutowej, tj. EUR/USD, poruszały się ok. 1,079-1,085, choć wolniejsze od oczekiwań ożywienie w połączeniu z napięciami handlowym może stopniowo wzmacniać dolara na rynku globalnym.
Nie byłaby to dobra wiadomość, przynajmniej w krótkim okresie, dla złotego. Pomimo lepszych od oczekiwań danych PKB pogorszenie globalnych nastrojów przyczyni się do obniżenia wartość złotego w relacji do głównych walut. Być może z wyjątkiem funta, który także traci na rynku globalnym – kurs GBP/USD spadł dzisiaj po południu do ok. 1,211, osiągając najniższy poziom od końcówki kwietnia. Umożliwiło to także przesunięcie się notowań GBP/USD do ok. 5,11, mimo że złoty tracił nieco (ok. 0,1-0,2 proc.) w stosunku do euro (4,57 po południu), dolara (4,22) czy franka (4,34). Fundamenty dla złotego są dobre do umocnienia, kiedy będziemy obserwować globalne ożywienie. W krótkim okresie osłabienie sentymentu rynkowego może zwiększyć presję podażową na polską walutę.
Zobacz również:
Niemcy w recesji, Polska zaskakuje (komentarz walutowy z 15.05.2020)
Zwiększenie napięcia w relacji USA z Chinami (popołudniowy komentarz walutowy z 14.05.2020)
Spada apetyt na ryzyko, zyskuje dolar (komentarz walutowy z 14.05.2020)
Szef Fedu ostrzega, złoty traci (popołudniowy komentarz walutowy 13.05.2020)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s