Nastroje na rynku pogarszają się, a polska waluta, choć nie notuje istotnych zmian, zaczyna odczuwać presję podażową. Jerome Powell widzi duże zagrożenia dla gospodarki i dostarcza łamiących serce danych: w marcu pracę straciło niemal 40 proc. Amerykanów z gospodarstw domowych zarabiających poniżej 40 tys. dolarów rocznie.
Wydarzeniem dnia było wystąpienie szefa Rezerwy Federalnej, Jerome Powella w telekonferencji zorganizowanej przez Instytut Petersona. Zgodnie z oczekiwaniami obraz gospodarczy USA, jaki przedstawił szef Fedu, nie był różowy.
Fed nie rozważa dziś ujemnych stóp procentowych
Jerome Powell przyznał, że spadek aktywności gospodarczej jest najgorszy od czasu II wojny światowej, ale z drugiej strony unikalny (ze względu na wirusa) i bez współczesnego porównania. Perspektywy dla gospodarki są z kolei obarczone dużą dozą niepewności, a ryzyko negatywnego scenariusza bardzo duże. Pandemia koronawirusa wg Powella niesie ze sobą także zagrożenie długotrwałej szkody dla gospodarki i być może potrzebny okaże się większy pakiet stymulacji fiskalnej – sytuacja może być warta kosztów, jakie trzeba będzie w przyszłości ponieść, by to zagrożenie ograniczyć.
Praktycznie przed każdym wystąpieniem Jerome’a Powella następują ostatnio spekulacje, czy odniesie się on do ujemnych stóp procentowych. To pytanie również padło dzisiaj podczas konferencji i Powell stwierdził, że Rezerwa Federalna nie przygląda się negatywnym stopom procentowym (jako potencjalnemu rozwiązaniu). Dodał także, że dowody na efektywność negatywnych stóp są „wysoce mieszane”. Stanowisko Fedu w sprawie negatywnych stóp procentowych stoi oczywiście w opozycji do ECB i strefy euro, gdzie te stopy już są negatywne od dłuższego czasu, czy nawet do wypowiedzi szefa Banku Anglii, którego tego nie wykluczył.
Powell zacytował także dane z raportu gospodarstw domowych USA, który zostanie opublikowany jutro. Blisko 40 proc. Amerykanów w gospodarstwach domowych zarabiających poniżej 40 tys. dolarów rocznie straciło w marcu pracę. To kolejna informacja świadcząca o tym, w jak głębokim stopniu pandemia dotknęła gospodarkę, na którą najprawdopodobniej będzie miała negatywny wpływ w kolejnych miesiącach, o ile nie latach.
To także kolejny dowód na to, w jak nierównym stopniu zamknięcie gospodarek wpłynęło na podziały społeczne. Dla przypomnienia: piątkowy raport z rynku pracy wskazał, że bezrobocie wzrosło najbardziej wśród najsłabiej wykształconych (ponad 20 proc.), a przeciętne wynagrodzenie za godzinę wzrosło o ponad 7 proc. (gdyż z zatrudnionych wypadli ci, którzy zarabiali najmniej). Dane z rynku pracy w USA mogą stać się charakterystyczne prawdopodobnie także dla innych krajów.
Choć rynek obecnie jest stosunkowo spokojny, fakt, że największy bank centralny największej gospodarki nie publikuje projekcji ekonomicznych i de facto nie wie, jak do końca może wyglądać ścieżka wzrostu aktywności, stawia drugą część br. a także kolejny rok pod znakiem dużej niepewności.
Nieco większe wahania, dolar minimalnie silniejszy
Notowania EUR/USD po początkowym osłabieniu się podczas wypowiedzi Powella wzrosły do blisko 1,09, dolar stopniowo zaczął odrabiać straty. Jeżeli odniesiemy to do wczorajszego zamknięcia, dalej są to kosmetyczne zmiany (spadek o 0,05 proc. – ok. godz. 17). W połączeniu jednak z pogorszeniem nastrojów na szerokim rynku (spadki akcji i wzrost popytu na obligacje po południu), złoty zaczyna odczuwać zwiększoną presję podażową.
Notowania polskiej waluty w relacji do dolara, euro czy franka dalej są w ograniczonym przedziale wahań, ale to już blisko poziomów słabości z początku kwietnia. Dalsze pogorszenie nastrojów na szerokim rynku może temu sprzyjać mimo stopniowego otwierania się gospodarek, osłabiając złotego w najbliższych dniach czy tygodniach. W nieco dłuższej perspektywie – miesięcy czy kolejnego roku – jeżeli nie będziemy obserwować drugiej, silnej fali zachorowań (i ponownego zamknięcia gospodarek), waluty krajów wschodzących, w tym złoty, powinny radzić sobie relatywnie lepiej niż ich odpowiedniki z krajów zaawansowanych.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
13 maj 2020 13:49
Fatalne dane bez wpływu na rynek (komentarz walutowy z 13.05.2020)
Nastroje na rynku pogarszają się, a polska waluta, choć nie notuje istotnych zmian, zaczyna odczuwać presję podażową. Jerome Powell widzi duże zagrożenia dla gospodarki i dostarcza łamiących serce danych: w marcu pracę straciło niemal 40 proc. Amerykanów z gospodarstw domowych zarabiających poniżej 40 tys. dolarów rocznie.
Wydarzeniem dnia było wystąpienie szefa Rezerwy Federalnej, Jerome Powella w telekonferencji zorganizowanej przez Instytut Petersona. Zgodnie z oczekiwaniami obraz gospodarczy USA, jaki przedstawił szef Fedu, nie był różowy.
Fed nie rozważa dziś ujemnych stóp procentowych
Jerome Powell przyznał, że spadek aktywności gospodarczej jest najgorszy od czasu II wojny światowej, ale z drugiej strony unikalny (ze względu na wirusa) i bez współczesnego porównania. Perspektywy dla gospodarki są z kolei obarczone dużą dozą niepewności, a ryzyko negatywnego scenariusza bardzo duże. Pandemia koronawirusa wg Powella niesie ze sobą także zagrożenie długotrwałej szkody dla gospodarki i być może potrzebny okaże się większy pakiet stymulacji fiskalnej – sytuacja może być warta kosztów, jakie trzeba będzie w przyszłości ponieść, by to zagrożenie ograniczyć.
Praktycznie przed każdym wystąpieniem Jerome’a Powella następują ostatnio spekulacje, czy odniesie się on do ujemnych stóp procentowych. To pytanie również padło dzisiaj podczas konferencji i Powell stwierdził, że Rezerwa Federalna nie przygląda się negatywnym stopom procentowym (jako potencjalnemu rozwiązaniu). Dodał także, że dowody na efektywność negatywnych stóp są „wysoce mieszane”. Stanowisko Fedu w sprawie negatywnych stóp procentowych stoi oczywiście w opozycji do ECB i strefy euro, gdzie te stopy już są negatywne od dłuższego czasu, czy nawet do wypowiedzi szefa Banku Anglii, którego tego nie wykluczył.
Powell zacytował także dane z raportu gospodarstw domowych USA, który zostanie opublikowany jutro. Blisko 40 proc. Amerykanów w gospodarstwach domowych zarabiających poniżej 40 tys. dolarów rocznie straciło w marcu pracę. To kolejna informacja świadcząca o tym, w jak głębokim stopniu pandemia dotknęła gospodarkę, na którą najprawdopodobniej będzie miała negatywny wpływ w kolejnych miesiącach, o ile nie latach.
To także kolejny dowód na to, w jak nierównym stopniu zamknięcie gospodarek wpłynęło na podziały społeczne. Dla przypomnienia: piątkowy raport z rynku pracy wskazał, że bezrobocie wzrosło najbardziej wśród najsłabiej wykształconych (ponad 20 proc.), a przeciętne wynagrodzenie za godzinę wzrosło o ponad 7 proc. (gdyż z zatrudnionych wypadli ci, którzy zarabiali najmniej). Dane z rynku pracy w USA mogą stać się charakterystyczne prawdopodobnie także dla innych krajów.
Choć rynek obecnie jest stosunkowo spokojny, fakt, że największy bank centralny największej gospodarki nie publikuje projekcji ekonomicznych i de facto nie wie, jak do końca może wyglądać ścieżka wzrostu aktywności, stawia drugą część br. a także kolejny rok pod znakiem dużej niepewności.
Nieco większe wahania, dolar minimalnie silniejszy
Notowania EUR/USD po początkowym osłabieniu się podczas wypowiedzi Powella wzrosły do blisko 1,09, dolar stopniowo zaczął odrabiać straty. Jeżeli odniesiemy to do wczorajszego zamknięcia, dalej są to kosmetyczne zmiany (spadek o 0,05 proc. – ok. godz. 17). W połączeniu jednak z pogorszeniem nastrojów na szerokim rynku (spadki akcji i wzrost popytu na obligacje po południu), złoty zaczyna odczuwać zwiększoną presję podażową.
Notowania polskiej waluty w relacji do dolara, euro czy franka dalej są w ograniczonym przedziale wahań, ale to już blisko poziomów słabości z początku kwietnia. Dalsze pogorszenie nastrojów na szerokim rynku może temu sprzyjać mimo stopniowego otwierania się gospodarek, osłabiając złotego w najbliższych dniach czy tygodniach. W nieco dłuższej perspektywie – miesięcy czy kolejnego roku – jeżeli nie będziemy obserwować drugiej, silnej fali zachorowań (i ponownego zamknięcia gospodarek), waluty krajów wschodzących, w tym złoty, powinny radzić sobie relatywnie lepiej niż ich odpowiedniki z krajów zaawansowanych.
Zobacz również:
Fatalne dane bez wpływu na rynek (komentarz walutowy z 13.05.2020)
Najsilniejszy spadek inflacji od ponad 60 lat (popołudniowy komentarz walutowy z 12.05.2020)
Niewielkie zmiany złotego (komentarz walutowy z 12.05.2020)
Słabsze nastroje wzmacniają dolara (popołudniowy komentarz walutowy z 11.05.2020)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s