Popyt konsumencki w Chinach słabszy niż się tego spodziewano, co może wskazywać, jak zachowają się konsumenci w innych państwach. Niemcy popadają w recesję spadkiem o 2,2 proc. w skali kwartału, podczas gdy Polska zaskakuje spadkiem o ledwie 0,5 proc.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Godz. 14:30: Sprzedaż detaliczna w USA w kwietniu (szacunki: -12 proc. m/m; -8,5 proc. z wył. pojazdów).
Godz. 15:15: Produkcja przemysłowa w USA w kwietniu (szacunki: -12 proc. m/m).
Konsumpcja w Chinach znakiem ostrzegawczym
W piątek poznaliśmy serię interesujących danych makroekonomicznych. Chińskie biuro statystyczne opublikowało m.in. odczyty produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. Są one o tyle ciekawe, że dotyczą kwietnia, więc pewnym stopniu uwzględniają już stopniowe otwieranie gospodarki. Produkcja przemysłowa zwiększyła się o 3,9 proc. w porównaniu do kwietnia ub. roku – to więcej niż oczekiwane przez ekonomistów 1,5 proc. i poprawa w porównaniu do marca (-1,1 proc).
W związku z tym, że wirus dotknął Chiny jako pierwsze warto też popatrzeć na produkcję w układzie od stycznia do kwietnia: ta zmniejszyła się już o 4,9 proc. wobec analogicznego okresu z ub. roku, ale to także mniej niż się spodziewano (-5,4 proc.). Powrót do aktywności firm następuje zatem nawet szybciej, niż można było spodziewać się, choć to w przypadku otwieranie się gospodarek potencjalnie najprostszy krok.
Dużą niewiadomą w przypadku każdej gospodarki pozostaje popyt, czyli także zachowania konsumentów. Sprzedaż detaliczna może stanowić tu wskazówkę: choć spodziewano się jej spadku (o 6,0 proc.), to znów doszło do przewyższenia szacunków i spadek wyniósł w kwietniu 7,5 proc. To mniej niż w marcu (-15,8 proc.), a w okresie styczeń-kwiecień spadek sięga 16,2 proc. Dane z Chin mogą sugerować, że podobnie ostrożnie będą reagować także konsumenci w Europie czy USA, co może wskazywać na nieco wolniejszą ścieżkę ożywienia, niż się obecnie oczekuje.
PKB strefy euro nie zaskakuje, ale Polski – już tak
Przed południem poznaliśmy także dane o PKB z Europy. Największa gospodarka kontynentu – Niemcy – skurczyła się o 2,2 proc. k/k, najwięcej od dekady. I choć tyle też wynosiła mediana oczekiwań ekonomistów, rewizja danych za IV kwartał do spadku o 0,1 proc. (z 0 proc.) wprowadziła gospodarkę niemiecką już nieodwołanie w recesję. Eurostat opublikował także dane dla całej strefy euro. Spadek o 3,8 proc. k/k nie stanowił zaskoczenia. Pozytywnym aspektem były jednak dane PKB dla Polski (GUS opublikował je także godzinę wcześniej).
O ile można mówić pozytywnie o spadku PKB o 0,5 proc. w skali kwartału, spadek ten był znacznie niższy od szacunków ekonomistów na poziomie -1,2 proc. W skali roku, w dalszym ciągu Polska notuje wzrost: o 1,9 proc. (1,6 proc. wyrównane sezonowo), co było także o 0,2 pkt proc. powyżej oczekiwań. Oczekiwań (m.in. Komisji Europejskiej w ostatnich projekcjach), które zakładały, że Polska będzie jednym z najmniej dotkniętych krajów wirusem w całej UE.
To dobre dane dla PLN w kontekście drugiej części roku
Dla złotego w kontekście najbliższych miesięcy to podwójnie dobre wieści. Choć dane za II kw. będą tu kluczowe, to informacje obecnie dostępne wskazują, że dołek spadku aktywności Polski nie będzie aż tak głęboki. Relatywnie (do innych krajów) niski poziom przypadków koronawirusa może sugerować, że konsumenci będą nieco mniej ostrożni i popyt może powracać relatywnie szybciej niż w innych gospodarkach. Wzrost aktywności i oczekiwane ożywienie praktycznie z definicji wspierają waluty krajów wschodzących (EM), a odporność polskiej gospodarki może wspomagać powrót silniejszego złotego w drugiej części br. i w 2021 r.
Silne zmiany nastrojów, związane z m.in. ryzykiem drugiej fali zachorowań, napięciem handlowym USA-Chiny, wyborami prezydenckimi w USA i negocjacjami Wielkiej Brytanii z UE, mogą jednak powstrzymać polską walutę przed powrotem na wyraźną ścieżkę aprecjacyjną. Póki nie będziemy obserwować wyraźnego ożywienia aktywności gospodarczej na świecie, dolar może pozostawać stosunkowo silny, a to uniemożliwi silne wzrosty wartości walutom krajów wschodzących.
Stabilny złoty i słabnący funt
Kurs EUR/PLN poruszał się w okolicy 4,555-4,565, a USD/PLN oscylował ok. 4,21-4,225. W dalszej części dnia większą zmienność mogą wywołać dane o sprzedaży detalicznej w USA, szczególnie w przypadku dolara. Choć i tu wydaje się, że fundamentalnie nic się nie powinno zmienić. Dane nie zawierają usług, więc nie są idealnym barometrem zachowań konsumentów.
W kontekście dość dobrych danych makro z Polski, potencjalnie dalszej stymulacji monetarnej i być może ujemnych stóp w Wielkiej Brytanii, funt może stopniowo tracić do złotego, jeżeli nie nastąpi jakieś silne pogorszenie ogólnych nastrojów na rynku, które w negatywny sposób wpłynęłoby na cały koszyk złotego. Wraz z upływem kolejnych tygodni w coraz większym stopniu istotny dla funta będzie temat negocjacji nowej umowy handlowej z UE (obecna wygasa z końcem roku). Dziś nic nie zapowiada, żeby był to szybki i sprawny proces, co może wywoływać dalszą presję na brytyjską walutę na rynku globalnym.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
14 maj 2020 17:58
Zwiększenie napięcia w relacji USA z Chinami (popołudniowy komentarz walutowy z 14.05.2020)
Popyt konsumencki w Chinach słabszy niż się tego spodziewano, co może wskazywać, jak zachowają się konsumenci w innych państwach. Niemcy popadają w recesję spadkiem o 2,2 proc. w skali kwartału, podczas gdy Polska zaskakuje spadkiem o ledwie 0,5 proc.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Konsumpcja w Chinach znakiem ostrzegawczym
W piątek poznaliśmy serię interesujących danych makroekonomicznych. Chińskie biuro statystyczne opublikowało m.in. odczyty produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. Są one o tyle ciekawe, że dotyczą kwietnia, więc pewnym stopniu uwzględniają już stopniowe otwieranie gospodarki. Produkcja przemysłowa zwiększyła się o 3,9 proc. w porównaniu do kwietnia ub. roku – to więcej niż oczekiwane przez ekonomistów 1,5 proc. i poprawa w porównaniu do marca (-1,1 proc).
W związku z tym, że wirus dotknął Chiny jako pierwsze warto też popatrzeć na produkcję w układzie od stycznia do kwietnia: ta zmniejszyła się już o 4,9 proc. wobec analogicznego okresu z ub. roku, ale to także mniej niż się spodziewano (-5,4 proc.). Powrót do aktywności firm następuje zatem nawet szybciej, niż można było spodziewać się, choć to w przypadku otwieranie się gospodarek potencjalnie najprostszy krok.
Dużą niewiadomą w przypadku każdej gospodarki pozostaje popyt, czyli także zachowania konsumentów. Sprzedaż detaliczna może stanowić tu wskazówkę: choć spodziewano się jej spadku (o 6,0 proc.), to znów doszło do przewyższenia szacunków i spadek wyniósł w kwietniu 7,5 proc. To mniej niż w marcu (-15,8 proc.), a w okresie styczeń-kwiecień spadek sięga 16,2 proc. Dane z Chin mogą sugerować, że podobnie ostrożnie będą reagować także konsumenci w Europie czy USA, co może wskazywać na nieco wolniejszą ścieżkę ożywienia, niż się obecnie oczekuje.
PKB strefy euro nie zaskakuje, ale Polski – już tak
Przed południem poznaliśmy także dane o PKB z Europy. Największa gospodarka kontynentu – Niemcy – skurczyła się o 2,2 proc. k/k, najwięcej od dekady. I choć tyle też wynosiła mediana oczekiwań ekonomistów, rewizja danych za IV kwartał do spadku o 0,1 proc. (z 0 proc.) wprowadziła gospodarkę niemiecką już nieodwołanie w recesję. Eurostat opublikował także dane dla całej strefy euro. Spadek o 3,8 proc. k/k nie stanowił zaskoczenia. Pozytywnym aspektem były jednak dane PKB dla Polski (GUS opublikował je także godzinę wcześniej).
O ile można mówić pozytywnie o spadku PKB o 0,5 proc. w skali kwartału, spadek ten był znacznie niższy od szacunków ekonomistów na poziomie -1,2 proc. W skali roku, w dalszym ciągu Polska notuje wzrost: o 1,9 proc. (1,6 proc. wyrównane sezonowo), co było także o 0,2 pkt proc. powyżej oczekiwań. Oczekiwań (m.in. Komisji Europejskiej w ostatnich projekcjach), które zakładały, że Polska będzie jednym z najmniej dotkniętych krajów wirusem w całej UE.
To dobre dane dla PLN w kontekście drugiej części roku
Dla złotego w kontekście najbliższych miesięcy to podwójnie dobre wieści. Choć dane za II kw. będą tu kluczowe, to informacje obecnie dostępne wskazują, że dołek spadku aktywności Polski nie będzie aż tak głęboki. Relatywnie (do innych krajów) niski poziom przypadków koronawirusa może sugerować, że konsumenci będą nieco mniej ostrożni i popyt może powracać relatywnie szybciej niż w innych gospodarkach. Wzrost aktywności i oczekiwane ożywienie praktycznie z definicji wspierają waluty krajów wschodzących (EM), a odporność polskiej gospodarki może wspomagać powrót silniejszego złotego w drugiej części br. i w 2021 r.
Silne zmiany nastrojów, związane z m.in. ryzykiem drugiej fali zachorowań, napięciem handlowym USA-Chiny, wyborami prezydenckimi w USA i negocjacjami Wielkiej Brytanii z UE, mogą jednak powstrzymać polską walutę przed powrotem na wyraźną ścieżkę aprecjacyjną. Póki nie będziemy obserwować wyraźnego ożywienia aktywności gospodarczej na świecie, dolar może pozostawać stosunkowo silny, a to uniemożliwi silne wzrosty wartości walutom krajów wschodzących.
Stabilny złoty i słabnący funt
Kurs EUR/PLN poruszał się w okolicy 4,555-4,565, a USD/PLN oscylował ok. 4,21-4,225. W dalszej części dnia większą zmienność mogą wywołać dane o sprzedaży detalicznej w USA, szczególnie w przypadku dolara. Choć i tu wydaje się, że fundamentalnie nic się nie powinno zmienić. Dane nie zawierają usług, więc nie są idealnym barometrem zachowań konsumentów.
W kontekście dość dobrych danych makro z Polski, potencjalnie dalszej stymulacji monetarnej i być może ujemnych stóp w Wielkiej Brytanii, funt może stopniowo tracić do złotego, jeżeli nie nastąpi jakieś silne pogorszenie ogólnych nastrojów na rynku, które w negatywny sposób wpłynęłoby na cały koszyk złotego. Wraz z upływem kolejnych tygodni w coraz większym stopniu istotny dla funta będzie temat negocjacji nowej umowy handlowej z UE (obecna wygasa z końcem roku). Dziś nic nie zapowiada, żeby był to szybki i sprawny proces, co może wywoływać dalszą presję na brytyjską walutę na rynku globalnym.
Zobacz również:
Zwiększenie napięcia w relacji USA z Chinami (popołudniowy komentarz walutowy z 14.05.2020)
Spada apetyt na ryzyko, zyskuje dolar (komentarz walutowy z 14.05.2020)
Szef Fedu ostrzega, złoty traci (popołudniowy komentarz walutowy 13.05.2020)
Fatalne dane bez wpływu na rynek (komentarz walutowy z 13.05.2020)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s