Najgorsze dane z niemieckiego przemysłu od czasu recesji w 2009 roku. Firmy w strefie euro przestały zatrudniać. Złoty pod poważną presją fatalnych odczytów z Europy i negatywnych konsekwencji oczekiwanego wyroku TSUE. Dolar w okolicach 4,00 zł, a euro blisko wartości 4,40 zł.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Brak danych makro, które mogą wyraźnie wpłynąć na analizowane pary walutowe.
Dramatyczne dane z Niemiec
Sytuacja gospodarcza strefy euro pogarsza się praktycznie z miesiąca na miesiąc. Kolejna porcja negatywnych odczytów napłynęła dziś rano. Ogólny odczyt indeksu PMI (łączący usługi oraz przemysł) spadł do poziomu 50,4 pkt, co oznacza, że koniunktura na obszarze wspólnej waluty jest najsłabsza od 75 miesięcy, czyli od kryzysu zadłużeniowego ponad 6 lat temu.
Warto podkreślić, że poza gwałtownie pogarszającą się sytuacją w przemyśle poważne obawy pojawiają się także w kontekście koniunktury w usługach. Np. w Niemczech ich ekspansja była jedną z najsłabszych w ostatnich trzech latach. To powoduje, że według danych IHS Markit pierwszy raz od 6 lat niemieccy przedsiębiorcy nie zwiększyli ogólnego poziomu zatrudnienia (w przemyśle spadło ono najszybciej od 2010 roku, a w usługach rosło najwolniej od 8 miesięcy). Jest to więc fatalna informacja dla ogólnej koniunktury u naszego zachodniego sąsiada, gdyż brak wzrostu liczby etatów będzie prawdopodobnie oznaczać mniejsze wydatki konsumentów i rosnące ryzyko wpadnięcia Niemiec w recesję lub ciągnącą się wiele kwartałów stagnację gospodarczą.
Nic pozytywnego nie można także napisać o przemyśle w Niemczech. Indeks PMI w tym sektorze spadł do poziomu 41,4 pkt. i był najniższy od 123 miesięcy. „Dane o przemyśle w Niemczech są po prostu fatalne. Niepewność związana z wojną handlową, perspektywy sektora motoryzacyjnego, oraz brexit paraliżują zamówienia, a wrzesień br. był najgorszym miesiącem dla przemysłu od szczytu kryzysu finansowego w 2009 roku” – pisał w komentarzu do danych Phil Smith, główny ekonomista IHS Markit, czyli instytucji przygotowującej dane PMI.
Odczyty z Francji nie było tak złe, jak z Niemiec, ale przemysł nad Sekwaną powrócił poniżej granicy 50 pkt., która oddziela rozwój do regresu. Inną informacją, która potwierdza pogarszającą się koniunkturę, są również spadające ceny. Indeks kosztów czynników produkcji w strefie euro spadł do najniższych poziomów od sierpnia 2016 roku. Dane także wydają się potwierdzać zaniepokojenie EBC bardzo słabą koniunkturą w strefie euro i koniecznością dalszej stymulacji monetarnej. To może wywoływać presję nawet na zwiększenie skupu aktywów z rynku przez EBC, gdy u jego sterów zasiądzie Christine Lagard. Rośnie więc ryzyko, że euro nadal będzie utrzymywać się blisko ponad dwuletnich minimów w relacji do dolara, a niewykluczone, że te minima zostaną wkrótce pogłębione.
Presja na złotego ze wszystkich stron
Złoty bardzo wyraźnie traci na wartości. W piątek negatywny sentyment zagościł na rynku krajowej ze względu na ogłoszenie daty publikacji wyroku TSUE (3 października) w sprawie kredytów indeksowanych kursem waluty obcej. Rynek obawia się, że będzie on zbieżny z opinią głównego rzecznika TSUE (niekorzystny dla banków, ryzyko zamiany na zobowiązanie wyrażone w złotym przy pozostawieniu oprocentowania obowiązującego dla franka, czyli ujemnego). Mogłoby to spowodować konieczność pozyskania dodatkowego kapitału przez banki, ograniczenie akcji kredytowej czy poważne straty niektórych instytucji. W negatywnym rozwoju sytuacji (np. pogłębienia się globalnego spowolnienia) mogłoby nawet zagrozić stabilności całego systemu finansowego kraju.
Druga fala wyprzedaży na PLN pojawiła się dziś po najgorszych od ponad 10 lat odczytach PMI z niemieckiego przemysłu. Polska gospodarka jest coraz mniej odporna na negatywne dane ze strefy euro (w sierpniu mieliśmy spadek produkcji przemysłowej w relacji r/r, słabe dane o zatrudnieniu oraz wolniejszy od trendu wzrost sprzedaży detalicznej). W rezultacie EUR/PLN przetestował dziś okolicę 4,40, a dolar, pierwszy raz od kwietnia 2017 roku przekroczył wartość 4,00 zł. Na tę chwilę raczej nie należy się spodziewać dalszego osłabienia złotego (znaczna część negatywnych informacji jest już w kursach). Inwestorzy są jednak nerwowi, a niepewność co do koniunktury w krajowej gospodarce powiązana z możliwymi negatywnymi konsekwencjami wyroku TSUE może oznaczać, że reakcja na kolejne negatywne informacje ze świata (np. te dotyczące wojny handlowej czy brexitu) może być głębsza i bardziej gwałtowne niż to miało miejsce w poprzednich miesiącach.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
13 wrz 2019 16:15
Oczy rynku zwracają się w kierunku USA (popołudniowy komentarz walutowy z 13.09.2019)
Najgorsze dane z niemieckiego przemysłu od czasu recesji w 2009 roku. Firmy w strefie euro przestały zatrudniać. Złoty pod poważną presją fatalnych odczytów z Europy i negatywnych konsekwencji oczekiwanego wyroku TSUE. Dolar w okolicach 4,00 zł, a euro blisko wartości 4,40 zł.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Dramatyczne dane z Niemiec
Sytuacja gospodarcza strefy euro pogarsza się praktycznie z miesiąca na miesiąc. Kolejna porcja negatywnych odczytów napłynęła dziś rano. Ogólny odczyt indeksu PMI (łączący usługi oraz przemysł) spadł do poziomu 50,4 pkt, co oznacza, że koniunktura na obszarze wspólnej waluty jest najsłabsza od 75 miesięcy, czyli od kryzysu zadłużeniowego ponad 6 lat temu.
Warto podkreślić, że poza gwałtownie pogarszającą się sytuacją w przemyśle poważne obawy pojawiają się także w kontekście koniunktury w usługach. Np. w Niemczech ich ekspansja była jedną z najsłabszych w ostatnich trzech latach. To powoduje, że według danych IHS Markit pierwszy raz od 6 lat niemieccy przedsiębiorcy nie zwiększyli ogólnego poziomu zatrudnienia (w przemyśle spadło ono najszybciej od 2010 roku, a w usługach rosło najwolniej od 8 miesięcy). Jest to więc fatalna informacja dla ogólnej koniunktury u naszego zachodniego sąsiada, gdyż brak wzrostu liczby etatów będzie prawdopodobnie oznaczać mniejsze wydatki konsumentów i rosnące ryzyko wpadnięcia Niemiec w recesję lub ciągnącą się wiele kwartałów stagnację gospodarczą.
Nic pozytywnego nie można także napisać o przemyśle w Niemczech. Indeks PMI w tym sektorze spadł do poziomu 41,4 pkt. i był najniższy od 123 miesięcy. „Dane o przemyśle w Niemczech są po prostu fatalne. Niepewność związana z wojną handlową, perspektywy sektora motoryzacyjnego, oraz brexit paraliżują zamówienia, a wrzesień br. był najgorszym miesiącem dla przemysłu od szczytu kryzysu finansowego w 2009 roku” – pisał w komentarzu do danych Phil Smith, główny ekonomista IHS Markit, czyli instytucji przygotowującej dane PMI.
Odczyty z Francji nie było tak złe, jak z Niemiec, ale przemysł nad Sekwaną powrócił poniżej granicy 50 pkt., która oddziela rozwój do regresu. Inną informacją, która potwierdza pogarszającą się koniunkturę, są również spadające ceny. Indeks kosztów czynników produkcji w strefie euro spadł do najniższych poziomów od sierpnia 2016 roku. Dane także wydają się potwierdzać zaniepokojenie EBC bardzo słabą koniunkturą w strefie euro i koniecznością dalszej stymulacji monetarnej. To może wywoływać presję nawet na zwiększenie skupu aktywów z rynku przez EBC, gdy u jego sterów zasiądzie Christine Lagard. Rośnie więc ryzyko, że euro nadal będzie utrzymywać się blisko ponad dwuletnich minimów w relacji do dolara, a niewykluczone, że te minima zostaną wkrótce pogłębione.
Presja na złotego ze wszystkich stron
Złoty bardzo wyraźnie traci na wartości. W piątek negatywny sentyment zagościł na rynku krajowej ze względu na ogłoszenie daty publikacji wyroku TSUE (3 października) w sprawie kredytów indeksowanych kursem waluty obcej. Rynek obawia się, że będzie on zbieżny z opinią głównego rzecznika TSUE (niekorzystny dla banków, ryzyko zamiany na zobowiązanie wyrażone w złotym przy pozostawieniu oprocentowania obowiązującego dla franka, czyli ujemnego). Mogłoby to spowodować konieczność pozyskania dodatkowego kapitału przez banki, ograniczenie akcji kredytowej czy poważne straty niektórych instytucji. W negatywnym rozwoju sytuacji (np. pogłębienia się globalnego spowolnienia) mogłoby nawet zagrozić stabilności całego systemu finansowego kraju.
Druga fala wyprzedaży na PLN pojawiła się dziś po najgorszych od ponad 10 lat odczytach PMI z niemieckiego przemysłu. Polska gospodarka jest coraz mniej odporna na negatywne dane ze strefy euro (w sierpniu mieliśmy spadek produkcji przemysłowej w relacji r/r, słabe dane o zatrudnieniu oraz wolniejszy od trendu wzrost sprzedaży detalicznej). W rezultacie EUR/PLN przetestował dziś okolicę 4,40, a dolar, pierwszy raz od kwietnia 2017 roku przekroczył wartość 4,00 zł. Na tę chwilę raczej nie należy się spodziewać dalszego osłabienia złotego (znaczna część negatywnych informacji jest już w kursach). Inwestorzy są jednak nerwowi, a niepewność co do koniunktury w krajowej gospodarce powiązana z możliwymi negatywnymi konsekwencjami wyroku TSUE może oznaczać, że reakcja na kolejne negatywne informacje ze świata (np. te dotyczące wojny handlowej czy brexitu) może być głębsza i bardziej gwałtowne niż to miało miejsce w poprzednich miesiącach.
Zobacz również:
Oczy rynku zwracają się w kierunku USA (popołudniowy komentarz walutowy z 13.09.2019)
Poprawa nastrojów na rynku (komentarz walutowy z 13.09.2019)
Bardzo silny sygnał z EBC (popołudniowy komentarz walutowy z 12.09.2019)
Zbliża się decyzja EBC, zbliżają się duże wahania (komentarz walutowy z 12.09.2019)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s