Męczące wyczekiwanie przed czwartkowym posiedzeniem EBC. Wachlarz opcji i reakcji rynku na hipotetyczne decyzje Draghiego. Dane makro z USA. Zaskakujące sugestie Rady Polityki Pieniężnej przesuwają złotego w okolice 4.15 za euro.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
14.15 CET: Nowe miejsca pracy w sektorze prywatnym według danych ADP (szacunki 210 tys.).
16.00 CET: Amerykański ISM z sektora usług (szacunki: 55.3).
Wyczekiwanie. Opcje. Dane
Jedynym relatywnie ciekawym elementem (biorąc pod uwagę fakt, że notowania w ostatnim czasie charakteryzują się bardzo małą zmiennością) wczorajszej sesji była reakcja rynku na bardzo niski odczyt inflacji ze strefy euro (+0.5% r/r vs oczekiwania w granicach 0.7/0.6%). Ponieważ przez kilka kwadransów nie widzieliśmy wyraźniejszego osłabienia się wspólnej waluty po publikacji Eurostatu, ci gracze, którzy pozycjonowali przeciwko euro i nie zobaczyli spadków, powoli zaczęli redukować „krótkie pozycje”. Spowodowało to konieczność odkupienia EUR, czego konsekwencją był jego 40-50-pipsowy wzrost w stosunku do dolara. Nieco sztuczny optymizm na wspólnej walucie nie trwał jednak długo i przez następne godziny powoli schodziliśmy niżej, by dzisiejszy poranek rozpocząć ponownie blisko okrągłego poziomu 1.3600.
Podobne „rynkowe gry” i „zawody” mogą nas czekać podczas czwartkowego popołudnia. Jak to zwykle bywa, przed wyjątkowo wyczekiwanymi danymi inwestorzy spekulują nad najróżniejszymi scenariuszami. Rynek z dużym prawdopodobieństwem zdyskontował obniżki stóp procentowych oraz zapowiedź bądź wprowadzenie operacji płynnościowych dla banków, a także specjalnego programu pożyczek dla małych i średnich firm w krajach peryferyjnych strefy euro. Z tego względu niektórzy twierdzą, że po konferencji możemy zobaczyć odreagowanie ostatnich spadków. Rzeczywiście takie prawdopodobieństwo istnieje, zwłaszcza jeżeli tuż po publikacji komunikatu nie otrzymamy żadnych nowych informacji prócz tego, co jest wliczone w ceny. Należy jednak również pamiętać, że Mario Draghi to wytrawny uczestnik wydarzeń rynkowych i dobrze się orientuje, co i kiedy powiedzieć, by ograniczyć hipotetyczne wzrosty wartości euro (tak jak to zrobił na majowym posiedzeniu). Wystarczy więc, że podczas jutrzejszej konferencji cały czas będzie podkreślać opcję wprowadzenia QE czy też sugerować, że np. nie jest to ostatnie cięcie stóp procentowych i możemy „zejść” jeszcze niżej. Taki przekaz powinien wyraźnie ograniczyć „zapędy” eurodolarowych byków na rynku i utrzymywać presję spadkową na wspólnej walucie.
Zanim jednak „doturlamy” się wreszcie do czwartkowego popołudnia, warto pamiętać o dwóch odczytach z USA – ADP oraz ISM. Mimo iż publikacja raportu ADP nie jest idealną predykcją przed piątkowym „payrollsami”, to inwestorzy na pewno zwrócą na nią uwagę, jeżeli odchylimy się od scenariusza bazowego o więcej niż 30 tys. (w dół – niekorzystne dla USD, a w górę przeciwnie). Po poniedziałkowych wpadkach wizerunkowych Instytutu Zarządzania Płynnością, dzisiejszy ISM z sektora usług będzie odbierany z rezerwą (Bloomberg donosi nawet, że obliczenia będą wykonywane manualnie po wcześniejszych problemach z oprogramowaniem), ale nic nie przewiduje, byśmy mieli dostać wyraźnie gorszą publikację. W pewnym momencie także kumulacja pozytywnych dla USD powinna zostać dostrzeżona (być może już w piątek, po NFP oraz EBC), a pojawiające się tu i ówdzie komentarze bardziej jastrzębich członków FOMC spowodują wyraźniejsze wzmocnienie się amerykańskiej waluty.
Reasumując, pomijając wszelkie spekulacje, scenariuszem bazowym pozostaje utrzymywanie się EUR/USD w granicach 1.3600 do jutrzejszego posiedzenia EBC. Dobrze też skorzystać z żelaznej zasady nieprzeprowadzania transakcji bezpośrednio podczas tak ważnych wydarzeń, gdyż nawet jeżeli uda nam się wszystko dokładnie przewidzieć, to warunki rynkowe i pozycjonowanie się większych graczy może spowodować całkowicie nieprzewidywane zmiany.
Deszyfracja Rady
Wczoraj mieliśmy bardzo ciekawe posiedzenie RPP. Już po publikacji komunikatu widać było, że Rada zaczyna wycofywać się z forward guidance (najprawdopodobniej nie zostanie ono przedłużone poza 3 kwartał) i nie wyklucza zmian stóp procentowych po zapoznaniu się z lipcową projekcją inflacji oraz napływającymi na rynek informacjami. Jeszcze jakiś czas temu „zmiany” sugerowałby możliwość szybszego podnoszenia kosztu pieniądza. Teraz jednak, po bardzo niskich odczytach inflacji, w perspektywie poluźnienia polityki monetarnej w strefie euro i gorszym od oczekiwań wskaźniku PMI, prezes Belka nie wyklucza obniżki stóp procentowych.
Podczas samej konferencji przewodniczący podkreślał, że scenariuszem bazowym jest utrzymywanie stóp procentowych na niezmienionym poziomie do końca 3 kwartału 2014, jednak twierdził także, że prawdopodobieństwo hipotetycznych obniżek/obniżki nie jest zerowe. Belka również przypomniał, że nie jest zwolennikiem działania procyklicznego (czyli pobudzania wzrostu gospodarczego poprzez łagodzenie polityki pieniężnej w czasie ożywienia), jednak jak zauważono, tak niska inflacja (0.3% r/r) powoduje, że realne stopy procentowe rosną, co można uznać za zacieśnianie.
Ciekawą „kwestię” poruszył na sam koniec konferencji Jacek Barszczewski z PAPu, dopytując się, czy kluczem do odpowiedzi na pytanie dotyczące przyszłej polityki monetarnej nie jest kurs złotego (jego umocnienie). Prezes dość wymijająco odpowiedział na to pytanie - mamy płynny kurs oraz możliwość interwencji, gdy dynamika zmian jest nadmierna. Jednak po krótkim zastanowieniu rzeczywiście może to być główny powód zmiany podejścia RPP. Przecież wycena waluty (podobnie jak w przypadku EBC) jest ważna w kontekście prowadzenia polityki monetarnej. Zbyt silne umocnienie PLN (a takie jest niewykluczone, biorąc pod uwagę obniżanie się stóp procentowych w strefie euro i napływ kapitału portfelowego na rynki wschodzące) spowodowałoby, że inflacja poprzez kanał importowy jeszcze głębiej by zanurkowała, stwarzając zagrożenie zejścia nawet w rejony ujemne bądź wyraźnie wydłużając okres dojścia jej do celu NBP. Prawdopodobne jest więc, że członkowie, nie chcąc dopuścić do zmaterializowania się takiego ryzyka, postanowili wywołać pewną presję (nie za dużą) na złotego, by przynajmniej zahamować jego aprecjacyjny apetyty.
Ta sztuka może się udać. Tuż po konferencji złoty stracił około 1 grosza w stosunku do euro (wcześniej również nieco się osłabialiśmy ze względu na lekkie pogorszenie nastrojów w stosunku do EM). Dodatkowo w dłuższym terminie inwestorzy, mając w pamięci słowa prezesa, będą brać pod uwagę ryzyko obniżenia stóp procentowych, stąd dalsze wzmocnienie PLN powinno być ograniczone. Na koniec Belka, wspominając o interwencji, już tylko przypieczętował negatywny dla złotego wydźwięk posiedzenia.
Reasumując, wczorajsza konferencja powinna osłabić aprecjacyjne zapędy złotego w średnim terminie. Natomiast w perspektywie kilkunastu godzin EUR/PLN prawdopodobnie będzie poruszać się w granicach 4.15, a CHF/PLN blisko 3.40.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.3650-1.3750
1.3750-1.3850
1.3550-1.3650
Kurs EUR/PLN
4.1400-4.1800
4.1400-4.1800
4.1400-4.1800
Kurs USD/PLN
3.0200-3.0600
3.0000-3.0400
3.0400-3.0800
Kurs CHF/PLN
3.3800-3.4200
3.3800-3.4200
3.3800-3.4200
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Męczące wyczekiwanie przed czwartkowym posiedzeniem EBC. Wachlarz opcji i reakcji rynku na hipotetyczne decyzje Draghiego. Dane makro z USA. Zaskakujące sugestie Rady Polityki Pieniężnej przesuwają złotego w okolice 4.15 za euro.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Wyczekiwanie. Opcje. Dane
Jedynym relatywnie ciekawym elementem (biorąc pod uwagę fakt, że notowania w ostatnim czasie charakteryzują się bardzo małą zmiennością) wczorajszej sesji była reakcja rynku na bardzo niski odczyt inflacji ze strefy euro (+0.5% r/r vs oczekiwania w granicach 0.7/0.6%). Ponieważ przez kilka kwadransów nie widzieliśmy wyraźniejszego osłabienia się wspólnej waluty po publikacji Eurostatu, ci gracze, którzy pozycjonowali przeciwko euro i nie zobaczyli spadków, powoli zaczęli redukować „krótkie pozycje”. Spowodowało to konieczność odkupienia EUR, czego konsekwencją był jego 40-50-pipsowy wzrost w stosunku do dolara. Nieco sztuczny optymizm na wspólnej walucie nie trwał jednak długo i przez następne godziny powoli schodziliśmy niżej, by dzisiejszy poranek rozpocząć ponownie blisko okrągłego poziomu 1.3600.
Podobne „rynkowe gry” i „zawody” mogą nas czekać podczas czwartkowego popołudnia. Jak to zwykle bywa, przed wyjątkowo wyczekiwanymi danymi inwestorzy spekulują nad najróżniejszymi scenariuszami. Rynek z dużym prawdopodobieństwem zdyskontował obniżki stóp procentowych oraz zapowiedź bądź wprowadzenie operacji płynnościowych dla banków, a także specjalnego programu pożyczek dla małych i średnich firm w krajach peryferyjnych strefy euro. Z tego względu niektórzy twierdzą, że po konferencji możemy zobaczyć odreagowanie ostatnich spadków. Rzeczywiście takie prawdopodobieństwo istnieje, zwłaszcza jeżeli tuż po publikacji komunikatu nie otrzymamy żadnych nowych informacji prócz tego, co jest wliczone w ceny. Należy jednak również pamiętać, że Mario Draghi to wytrawny uczestnik wydarzeń rynkowych i dobrze się orientuje, co i kiedy powiedzieć, by ograniczyć hipotetyczne wzrosty wartości euro (tak jak to zrobił na majowym posiedzeniu). Wystarczy więc, że podczas jutrzejszej konferencji cały czas będzie podkreślać opcję wprowadzenia QE czy też sugerować, że np. nie jest to ostatnie cięcie stóp procentowych i możemy „zejść” jeszcze niżej. Taki przekaz powinien wyraźnie ograniczyć „zapędy” eurodolarowych byków na rynku i utrzymywać presję spadkową na wspólnej walucie.
Zanim jednak „doturlamy” się wreszcie do czwartkowego popołudnia, warto pamiętać o dwóch odczytach z USA – ADP oraz ISM. Mimo iż publikacja raportu ADP nie jest idealną predykcją przed piątkowym „payrollsami”, to inwestorzy na pewno zwrócą na nią uwagę, jeżeli odchylimy się od scenariusza bazowego o więcej niż 30 tys. (w dół – niekorzystne dla USD, a w górę przeciwnie). Po poniedziałkowych wpadkach wizerunkowych Instytutu Zarządzania Płynnością, dzisiejszy ISM z sektora usług będzie odbierany z rezerwą (Bloomberg donosi nawet, że obliczenia będą wykonywane manualnie po wcześniejszych problemach z oprogramowaniem), ale nic nie przewiduje, byśmy mieli dostać wyraźnie gorszą publikację. W pewnym momencie także kumulacja pozytywnych dla USD powinna zostać dostrzeżona (być może już w piątek, po NFP oraz EBC), a pojawiające się tu i ówdzie komentarze bardziej jastrzębich członków FOMC spowodują wyraźniejsze wzmocnienie się amerykańskiej waluty.
Reasumując, pomijając wszelkie spekulacje, scenariuszem bazowym pozostaje utrzymywanie się EUR/USD w granicach 1.3600 do jutrzejszego posiedzenia EBC. Dobrze też skorzystać z żelaznej zasady nieprzeprowadzania transakcji bezpośrednio podczas tak ważnych wydarzeń, gdyż nawet jeżeli uda nam się wszystko dokładnie przewidzieć, to warunki rynkowe i pozycjonowanie się większych graczy może spowodować całkowicie nieprzewidywane zmiany.
Deszyfracja Rady
Wczoraj mieliśmy bardzo ciekawe posiedzenie RPP. Już po publikacji komunikatu widać było, że Rada zaczyna wycofywać się z forward guidance (najprawdopodobniej nie zostanie ono przedłużone poza 3 kwartał) i nie wyklucza zmian stóp procentowych po zapoznaniu się z lipcową projekcją inflacji oraz napływającymi na rynek informacjami. Jeszcze jakiś czas temu „zmiany” sugerowałby możliwość szybszego podnoszenia kosztu pieniądza. Teraz jednak, po bardzo niskich odczytach inflacji, w perspektywie poluźnienia polityki monetarnej w strefie euro i gorszym od oczekiwań wskaźniku PMI, prezes Belka nie wyklucza obniżki stóp procentowych.
Podczas samej konferencji przewodniczący podkreślał, że scenariuszem bazowym jest utrzymywanie stóp procentowych na niezmienionym poziomie do końca 3 kwartału 2014, jednak twierdził także, że prawdopodobieństwo hipotetycznych obniżek/obniżki nie jest zerowe. Belka również przypomniał, że nie jest zwolennikiem działania procyklicznego (czyli pobudzania wzrostu gospodarczego poprzez łagodzenie polityki pieniężnej w czasie ożywienia), jednak jak zauważono, tak niska inflacja (0.3% r/r) powoduje, że realne stopy procentowe rosną, co można uznać za zacieśnianie.
Ciekawą „kwestię” poruszył na sam koniec konferencji Jacek Barszczewski z PAPu, dopytując się, czy kluczem do odpowiedzi na pytanie dotyczące przyszłej polityki monetarnej nie jest kurs złotego (jego umocnienie). Prezes dość wymijająco odpowiedział na to pytanie - mamy płynny kurs oraz możliwość interwencji, gdy dynamika zmian jest nadmierna. Jednak po krótkim zastanowieniu rzeczywiście może to być główny powód zmiany podejścia RPP. Przecież wycena waluty (podobnie jak w przypadku EBC) jest ważna w kontekście prowadzenia polityki monetarnej. Zbyt silne umocnienie PLN (a takie jest niewykluczone, biorąc pod uwagę obniżanie się stóp procentowych w strefie euro i napływ kapitału portfelowego na rynki wschodzące) spowodowałoby, że inflacja poprzez kanał importowy jeszcze głębiej by zanurkowała, stwarzając zagrożenie zejścia nawet w rejony ujemne bądź wyraźnie wydłużając okres dojścia jej do celu NBP. Prawdopodobne jest więc, że członkowie, nie chcąc dopuścić do zmaterializowania się takiego ryzyka, postanowili wywołać pewną presję (nie za dużą) na złotego, by przynajmniej zahamować jego aprecjacyjny apetyty.
Ta sztuka może się udać. Tuż po konferencji złoty stracił około 1 grosza w stosunku do euro (wcześniej również nieco się osłabialiśmy ze względu na lekkie pogorszenie nastrojów w stosunku do EM). Dodatkowo w dłuższym terminie inwestorzy, mając w pamięci słowa prezesa, będą brać pod uwagę ryzyko obniżenia stóp procentowych, stąd dalsze wzmocnienie PLN powinno być ograniczone. Na koniec Belka, wspominając o interwencji, już tylko przypieczętował negatywny dla złotego wydźwięk posiedzenia.
Reasumując, wczorajsza konferencja powinna osłabić aprecjacyjne zapędy złotego w średnim terminie. Natomiast w perspektywie kilkunastu godzin EUR/PLN prawdopodobnie będzie poruszać się w granicach 4.15, a CHF/PLN blisko 3.40.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Komentarz walutowy z 03.06.2014
Komentarz walutowy z 02.06.2014
Komentarz walutowy z 30.05.2014
Komentarz walutowy z 29.05.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s