Ropa naftowa może ponownie w większym stopniu kształtować zachowanie USD. Przecena walut surowcowych powinna znowu być korzystna dla amerykańskiego dolara. Złoty pozostaje słaby, ale stabilny. EUR/PLN nadal powyżej granicy 4.40, a CHF/PLN notowany jest w okolicach 4.00.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Brak danych makroekonomicznych, które mogłyby wyraźnie wpłynąć na analizowane pary walutowe.
Katalizatory zmian
Od początku roku mieliśmy już kilka katalizatorów kreujących sytuację na rynku walutowym. Tradycyjnie były to działania banków centralnych strefy euro czy USA. Inwestorzy mierzyli się również z sygnałami wysyłanymi przez rynek funta czy jena, które także wpływały na zachowanie EUR/USD. Dodatkowo warto również pamiętać o ropie naftowej, która w przypadku zmniejszania aktywności innych czynników, może przejąć inicjatywę na globalnym rynku.
Gdy na przełomie stycznia i lutego ropa wahała się w okolicach 30 USD za baryłkę, indeks dolara był notowany blisko granicy 100 punktów. W tym momencie wycena „zielonego” w relacji do 6 walut krajów rozwiniętych (euro, jen, funt, dolar kanadyjski, korona szwedzka i frank), jest niższa o około 6%. Z kolei w ostatnich trzech miesiącach rosyjski rubel zyskał do dolara około 20%, brazylijski real 11%, a kolumbijskie peso 14.7%, przy wzroście ropy naftowej na poziomie 50%.
Pokazuje to, że silne przepływy kapitału do walut surowcowych mogą generować na tyle zauważalne ruchy, że w pewnych momentach zaburzają główny trend, czyli sygnały pochodzące z polityki monetarnej. Teoretycznie im wyższa wycena ropy naftowej (czy innych surowców energetycznych bądź metali przemysłowych), tym większa szansa na to, że inflacja w USA będzie rosnąć i uzasadni podwyższenie stóp procentowych przez Fed.
Czy surowce znowu przejmą inicjatywę?
Od początku maja rynek surowców złapał jednak wyraźną zadyszkę. Ropa Brent tanieje o 8%, srebro o 4%, a aluminium oraz miedź o 7%. W tym samym czasie południowoafrykański rand obniżył się o 7% do dolara, a meksykańskie peso czy malezyjski ringgit, straciły odpowiednio 5 oraz 4 procent do amerykańskiej waluty.
Analizując sytuację na indeksie dolara w tym samym okresie, widzimy, że wzrósł on o 1.5%. W rezultacie można ocenić, że zarówno w perspektywie kilku dni, jak i w kontekście kilku miesięcy, zmiany na surowcach oraz przepływy kapitału na walutach krajów rozwijających się oraz surowcowych, generują silne ruchy, zwłaszcza gdy inne czynniki, takie jak polityka pieniężna, nie dają wystarczająco sygnałów.
Dość sporym wyzwaniem jest jednak w tym momencie ocena sytuacji na ropie naftowej. Z jednej strony mamy pożary w Kanadzie, które według szacunków Goldman Sachs cytowanych przez Financial Times, redukują podaż około milion baryłek dziennie. Cenę WTI czy Brent powinien wspierać również wyższy popyt. W kwietniowym raporcie IEA szacowano, że w 2016 roku Indie zwiększą zapotrzebowanie na ropę o 300 tys. baryłek dziennie, co jest największym wzrostem w historii.
Z kolei podaż Iranu rośnie szybciej niż oczekiwano. Według danych Bloomberga, w kwietniu Teheran zwiększył wydobycie o 300 tys. baryłek dziennie w porównaniu z marcem, a od początku roku produkcja wzrosła już o 700 tys. baryłek i jest to wyraźnie więcej, niż oczekiwano tuż po zniesieniu sankcji.
Jest również spora szansa, że konkurencja o utrzymanie udziału w rynku wewnątrz kartelu OPEC oraz pomiędzy innymi producentami także będzie się nasilać. Powinno to być widoczne zwłaszcza pomiędzy Iranem a Arabią Saudyjską. Dziś rano na konferencji prasowej, szef Saudi Aramco, Amin Nasser powiedział, że możliwości wydobycia z pola naftowego Shaybah zostaną zwiększone o 33% do 1 miliona baryłek w ciągu najbliższych kilku tygodni.
Inwestory niedługo również zaczną spekulować na temat posiedzenia OPEC w Wiedniu. Jest ono zaplanowane na 2 czerwca. Biorąc jednak pod uwagę ostatnie wydarzenia w Dosze, które nie doprowadziły do konkretnego porozumienia, można oczekiwać, że najbliższe spotkanie także nie spowoduje zmiany strategii przyjętej przez lidera OPEC, czyli Arabię Saudyjską.
W rezultacie, jeżeli problemy z kanadyjskim wydobyciem się zakończą, a rynek przekona się, że wiedeńskie spotkanie zakończy się utrzymaniem dotychczasowej wizji, wtedy możemy zobaczyć ponowny powrót ropy poniżej 40 USD. Wiążąc tę informację z trendami na rynku walut surowcowych, może to spowodować wzmocnienie amerykańskiego dolara na rynku globalnym oraz wygenerować spadki EUR/USD, zwłaszcza gdy sygnały z wiodących banków centralnych będą niejednoznaczne.
Stabilizacja na niskich poziomach
Złoty, w oczekiwaniu na piątkową decyzję Moody’s, stabilizuje się na niskich poziomach. Za euro trzeba płacić więcej niż 4.40 zł, dolar dochodzi do 3.90 zł, a frank waha się w graniach 4.00 zł. Obecnie złoty porusza się bardziej w rytm sentymentu globalnego niż pod dyktando obaw dotyczących ratingu. To ryzyko już w znacznym stopniu zostało wkalkulowane w wycenę PLN w ostatnich tygodniach.
W kontekście PLN warto także zwrócić uwagę na kwestie surowcowe. Jeżeli popyt na waluty krajów uzależnionych od eksportu ropy naftowej czy metali przemysłowych będzie się zmniejszać, a kwestie polskich problemów wewnętrznych oraz obaw o rating zejdą z nagłówków prasy finansowej, wtedy można oczekiwać, że cześć kapitału powróci do kraju, zwłaszcza jeżeli ogólna sytuacja globalna na świecie będzie neutralna. Wtedy możliwe jest odreagowanie złotego i wyraźniejsze zejście EUR/PLN poniżej 4.40.
Z drugiej strony w przypadku cięcia ratingu przez Moody’s, połączonego z negatywną perspektywą wiarygodności kredytowej i powrotem obaw o kondycję Chin, możemy zobaczyć kolejną falę awersji do rodzimych aktywów i wyjście EUR/PLN zauważalnie powyżej 4.50.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Ropa naftowa może ponownie w większym stopniu kształtować zachowanie USD. Przecena walut surowcowych powinna znowu być korzystna dla amerykańskiego dolara. Złoty pozostaje słaby, ale stabilny. EUR/PLN nadal powyżej granicy 4.40, a CHF/PLN notowany jest w okolicach 4.00.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Katalizatory zmian
Od początku roku mieliśmy już kilka katalizatorów kreujących sytuację na rynku walutowym. Tradycyjnie były to działania banków centralnych strefy euro czy USA. Inwestorzy mierzyli się również z sygnałami wysyłanymi przez rynek funta czy jena, które także wpływały na zachowanie EUR/USD. Dodatkowo warto również pamiętać o ropie naftowej, która w przypadku zmniejszania aktywności innych czynników, może przejąć inicjatywę na globalnym rynku.
Gdy na przełomie stycznia i lutego ropa wahała się w okolicach 30 USD za baryłkę, indeks dolara był notowany blisko granicy 100 punktów. W tym momencie wycena „zielonego” w relacji do 6 walut krajów rozwiniętych (euro, jen, funt, dolar kanadyjski, korona szwedzka i frank), jest niższa o około 6%. Z kolei w ostatnich trzech miesiącach rosyjski rubel zyskał do dolara około 20%, brazylijski real 11%, a kolumbijskie peso 14.7%, przy wzroście ropy naftowej na poziomie 50%.
Pokazuje to, że silne przepływy kapitału do walut surowcowych mogą generować na tyle zauważalne ruchy, że w pewnych momentach zaburzają główny trend, czyli sygnały pochodzące z polityki monetarnej. Teoretycznie im wyższa wycena ropy naftowej (czy innych surowców energetycznych bądź metali przemysłowych), tym większa szansa na to, że inflacja w USA będzie rosnąć i uzasadni podwyższenie stóp procentowych przez Fed.
Czy surowce znowu przejmą inicjatywę?
Od początku maja rynek surowców złapał jednak wyraźną zadyszkę. Ropa Brent tanieje o 8%, srebro o 4%, a aluminium oraz miedź o 7%. W tym samym czasie południowoafrykański rand obniżył się o 7% do dolara, a meksykańskie peso czy malezyjski ringgit, straciły odpowiednio 5 oraz 4 procent do amerykańskiej waluty.
Analizując sytuację na indeksie dolara w tym samym okresie, widzimy, że wzrósł on o 1.5%. W rezultacie można ocenić, że zarówno w perspektywie kilku dni, jak i w kontekście kilku miesięcy, zmiany na surowcach oraz przepływy kapitału na walutach krajów rozwijających się oraz surowcowych, generują silne ruchy, zwłaszcza gdy inne czynniki, takie jak polityka pieniężna, nie dają wystarczająco sygnałów.
Dość sporym wyzwaniem jest jednak w tym momencie ocena sytuacji na ropie naftowej. Z jednej strony mamy pożary w Kanadzie, które według szacunków Goldman Sachs cytowanych przez Financial Times, redukują podaż około milion baryłek dziennie. Cenę WTI czy Brent powinien wspierać również wyższy popyt. W kwietniowym raporcie IEA szacowano, że w 2016 roku Indie zwiększą zapotrzebowanie na ropę o 300 tys. baryłek dziennie, co jest największym wzrostem w historii.
Z kolei podaż Iranu rośnie szybciej niż oczekiwano. Według danych Bloomberga, w kwietniu Teheran zwiększył wydobycie o 300 tys. baryłek dziennie w porównaniu z marcem, a od początku roku produkcja wzrosła już o 700 tys. baryłek i jest to wyraźnie więcej, niż oczekiwano tuż po zniesieniu sankcji.
Jest również spora szansa, że konkurencja o utrzymanie udziału w rynku wewnątrz kartelu OPEC oraz pomiędzy innymi producentami także będzie się nasilać. Powinno to być widoczne zwłaszcza pomiędzy Iranem a Arabią Saudyjską. Dziś rano na konferencji prasowej, szef Saudi Aramco, Amin Nasser powiedział, że możliwości wydobycia z pola naftowego Shaybah zostaną zwiększone o 33% do 1 miliona baryłek w ciągu najbliższych kilku tygodni.
Inwestory niedługo również zaczną spekulować na temat posiedzenia OPEC w Wiedniu. Jest ono zaplanowane na 2 czerwca. Biorąc jednak pod uwagę ostatnie wydarzenia w Dosze, które nie doprowadziły do konkretnego porozumienia, można oczekiwać, że najbliższe spotkanie także nie spowoduje zmiany strategii przyjętej przez lidera OPEC, czyli Arabię Saudyjską.
W rezultacie, jeżeli problemy z kanadyjskim wydobyciem się zakończą, a rynek przekona się, że wiedeńskie spotkanie zakończy się utrzymaniem dotychczasowej wizji, wtedy możemy zobaczyć ponowny powrót ropy poniżej 40 USD. Wiążąc tę informację z trendami na rynku walut surowcowych, może to spowodować wzmocnienie amerykańskiego dolara na rynku globalnym oraz wygenerować spadki EUR/USD, zwłaszcza gdy sygnały z wiodących banków centralnych będą niejednoznaczne.
Stabilizacja na niskich poziomach
Złoty, w oczekiwaniu na piątkową decyzję Moody’s, stabilizuje się na niskich poziomach. Za euro trzeba płacić więcej niż 4.40 zł, dolar dochodzi do 3.90 zł, a frank waha się w graniach 4.00 zł. Obecnie złoty porusza się bardziej w rytm sentymentu globalnego niż pod dyktando obaw dotyczących ratingu. To ryzyko już w znacznym stopniu zostało wkalkulowane w wycenę PLN w ostatnich tygodniach.
W kontekście PLN warto także zwrócić uwagę na kwestie surowcowe. Jeżeli popyt na waluty krajów uzależnionych od eksportu ropy naftowej czy metali przemysłowych będzie się zmniejszać, a kwestie polskich problemów wewnętrznych oraz obaw o rating zejdą z nagłówków prasy finansowej, wtedy można oczekiwać, że cześć kapitału powróci do kraju, zwłaszcza jeżeli ogólna sytuacja globalna na świecie będzie neutralna. Wtedy możliwe jest odreagowanie złotego i wyraźniejsze zejście EUR/PLN poniżej 4.40.
Z drugiej strony w przypadku cięcia ratingu przez Moody’s, połączonego z negatywną perspektywą wiarygodności kredytowej i powrotem obaw o kondycję Chin, możemy zobaczyć kolejną falę awersji do rodzimych aktywów i wyjście EUR/PLN zauważalnie powyżej 4.50.
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 09.05.2016
Komentarz walutowy z 09.05.2016
Popołudniowy komentarz walutowy z 06.05.2016
Komentarz walutowy z 06.05.2016
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s