EUR/USD wraca w okolicę poziomu 1,1800. Mimo krótkoterminowego wzrostu zmienności nie zaburzyły tendencji na głównych walutach. Złoty minimalnie się wzmacnia, ale biorąc pod uwagę wydarzenia globalne ostatnie dni są negatywne dla krajowej waluty.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Godz. 14:30: Produkcja przemysłowa z USA za listopad (szacunki: 0,3% m/m).
Dużo posiedzeń, ale sygnałów niewiele
Kończący się tydzień przedstawiciele banków centralnych mogą uznać za udany. Komunikaty europejskich, amerykańskich, szwajcarskich czy brytyjskich władz monetarnych nie wywołały poważnych perturbacji rynkowych. Część inwestorów, tak jak pisaliśmy w ostatnich dniach, spekulowała o możliwym bardziej jastrzębim nastawieniu ze strony Fedu. Ta koncepcja się nie sprawdziła, ale niewykluczone, że zacznie być realizowana już w pierwszych miesiącach przyszłego roku.
Brak poważniejszych zmian na szerokim rynku potwierdza także zachowanie się EUR/USD. Tydzień rozpoczynaliśmy niedaleko poziomu 1,1800 i blisko tej granicy również przebiega pierwsza część notowań piątkowych. Poza neutralnym, a biorąc pod uwagę spekulacje rynkowe, nieco bardziej gołębim posiedzeniem FOMC, wczorajsze posiedzenia SNB, EBC oraz BoE w żaden sposób nie zmieniają fundamentalnego nastawienia tych instytucji.
Szwajcarzy nadal uważają, że ich waluta jest zbyt silna i sugerują interwencje w celu jej osłabienia. Szansa na jakiekolwiek podwyżki stóp procentowych w perspektywie 2 najbliższych lat jest bardzo ograniczona. Stąd wzrost wartości franka nie powinien być scenariuszem bazowym, a przy utrzymaniu się dobrej koniunktury strefy euro powinien się on dalej osłabiać.
Brytyjska polityka pieniężna z kolei jest powiązana z kwestiami Brexitu, a także presją inflacyjną. Pierwszy element będzie nadal kreować niepewność, co raczej przeszkadza niż pomaga w zacieśnianiu warunków monetarnych kraju rozwiniętego. Dodatkowo prawdopodobnie inflacja w kolejnych kwartałach z obecnych 3,1 proc. będzie maleć, gdyż jej źródło jest raczej związane z osłabieniem waluty niż wewnętrznymi procesami. Wpływ słabszego funta z okresu 2016/2017 r. zostanie ograniczony ze względu na efekt bazy, co z kolei nie będzie sprzyjać podnoszeniu stóp procentowych. Wydaje się więc, że nawet jedna podwyżka w perspektywie najbliższego roku może być zagrożona.
Z kolei EBC wydaje się, że ma jedną z najbardziej jasno wyznaczonych ścieżek w polityce pieniężnej. Prawdopodobnie do końca przyszłego roku wygaśnie program luzowania ilościowego. W I/II kwartale 2019 r. być może pojawią się spekulacje o konieczności podniesienia stopy depozytowej z poziomu minus 0,4%. Wyraźniejsze przyspieszenie tego procesu jest mało realne ze względu na bardzo ograniczoną presję inflacyjną (listopadowa tylko 0,9% r/r w ujęciu bazowym). Co więc może zaburzyć ten spokój?
Najszybciej obecnie oczekiwaną ścieżkę przyszłych stóp procentowych może zmienić Rezerwa Federalna. W przypadku USA ożywienie gospodarcze trwa najdłużej i można oczekiwać, że względnie szybko powinniśmy jednak zobaczyć przyspieszenie wzrostu wynagrodzeń, a przez to wyższą inflację wywołaną czynnikami poza rynkiem surowców.
W rezultacie perspektywa praktycznie całego rynku walutowego zależy od tego, czy i kiedy pojawi się większą presją inflacyjna w USA. Biorąc pod uwagę zmiany w polityce fiskalnej oraz wzrost inwestycji infrastrukturalnych w obecnym momencie cyklu koniunkturalnego może ona pojawić się bardzo szybko. Kontrargumentem do tej teorii jest jednak fakt, że bardzo podobne wnioski można było wyciągnąć rok temu. W rezultacie więc rynek prawdopodobnie będzie czekać na „twarde dane” sugerujące faktyczną zmianę trendu inflacji czy wynagrodzeń. Do czasu jak to nie nastąpi dolar może pozostawać dość słaby. Gdy jednak pojawią się przekonujące sygnały dotyczące przyspieszenia procesów cenowych wtedy wzmocnienie USD może być dość gwałtowne.
Dość słabe zachowanie się złotego
Ostatnie dni to zauważalne pogorszenie się kondycji krajowej waluty. Nie chodzi o wzrost wartości euro o 2 gr. od początku tygodnia, ale o fakt, że nastąpiło to w środowisku braku sygnałów zacieśniania polityki pieniężnej zagranicznej. Nadal trudno stwierdzić czy jest to odwrócenie trendu wzrostowego (np. w obawie o silniejszego dolara w kolejnych miesiącach) czy to tylko krótkoterminowa korekta.
W jakimś stopniu inwestorzy mogą także powątpiewać czy RPP zdecyduje się na podwyżkę stóp procentowych w 2018 r. Rynek wycenia mniej więcej podniesienie kosztu kredytu o 0,25 pkt proc. w perspektywie roku. Jednak mimo rosnącej inflacji Rada nie sugeruje zmiany swojego stanowiska. Stąd część uczestników rynku może powątpiewać czy obecnie wkalkulowana w kursy zmiana rzeczywiście się zrealizuje. Jeżeli przeważy stanowisko, że nie to wtedy presja na złotego może zwiększyć się również ze względu na czynniki lokalne.
Ostatnie godziny przynoszą minimalny spadek EUR/PLN i zejście poniżej granicy 4,22. Złoty jednak nie odrabia strat w relacji do forinta, które tak naprawdę nie powinny nastąpić w ostatnich dniach biorąc pod uwagę sytuację zewnętrzną. Wydaje się, że dopiero powrót euro do poziomu 4,20 zł spowoduje zanegowanie ostatniego osłabienia się PLN.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
EUR/USD wraca w okolicę poziomu 1,1800. Mimo krótkoterminowego wzrostu zmienności nie zaburzyły tendencji na głównych walutach. Złoty minimalnie się wzmacnia, ale biorąc pod uwagę wydarzenia globalne ostatnie dni są negatywne dla krajowej waluty.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Dużo posiedzeń, ale sygnałów niewiele
Kończący się tydzień przedstawiciele banków centralnych mogą uznać za udany. Komunikaty europejskich, amerykańskich, szwajcarskich czy brytyjskich władz monetarnych nie wywołały poważnych perturbacji rynkowych. Część inwestorów, tak jak pisaliśmy w ostatnich dniach, spekulowała o możliwym bardziej jastrzębim nastawieniu ze strony Fedu. Ta koncepcja się nie sprawdziła, ale niewykluczone, że zacznie być realizowana już w pierwszych miesiącach przyszłego roku.
Brak poważniejszych zmian na szerokim rynku potwierdza także zachowanie się EUR/USD. Tydzień rozpoczynaliśmy niedaleko poziomu 1,1800 i blisko tej granicy również przebiega pierwsza część notowań piątkowych. Poza neutralnym, a biorąc pod uwagę spekulacje rynkowe, nieco bardziej gołębim posiedzeniem FOMC, wczorajsze posiedzenia SNB, EBC oraz BoE w żaden sposób nie zmieniają fundamentalnego nastawienia tych instytucji.
Szwajcarzy nadal uważają, że ich waluta jest zbyt silna i sugerują interwencje w celu jej osłabienia. Szansa na jakiekolwiek podwyżki stóp procentowych w perspektywie 2 najbliższych lat jest bardzo ograniczona. Stąd wzrost wartości franka nie powinien być scenariuszem bazowym, a przy utrzymaniu się dobrej koniunktury strefy euro powinien się on dalej osłabiać.
Brytyjska polityka pieniężna z kolei jest powiązana z kwestiami Brexitu, a także presją inflacyjną. Pierwszy element będzie nadal kreować niepewność, co raczej przeszkadza niż pomaga w zacieśnianiu warunków monetarnych kraju rozwiniętego. Dodatkowo prawdopodobnie inflacja w kolejnych kwartałach z obecnych 3,1 proc. będzie maleć, gdyż jej źródło jest raczej związane z osłabieniem waluty niż wewnętrznymi procesami. Wpływ słabszego funta z okresu 2016/2017 r. zostanie ograniczony ze względu na efekt bazy, co z kolei nie będzie sprzyjać podnoszeniu stóp procentowych. Wydaje się więc, że nawet jedna podwyżka w perspektywie najbliższego roku może być zagrożona.
Z kolei EBC wydaje się, że ma jedną z najbardziej jasno wyznaczonych ścieżek w polityce pieniężnej. Prawdopodobnie do końca przyszłego roku wygaśnie program luzowania ilościowego. W I/II kwartale 2019 r. być może pojawią się spekulacje o konieczności podniesienia stopy depozytowej z poziomu minus 0,4%. Wyraźniejsze przyspieszenie tego procesu jest mało realne ze względu na bardzo ograniczoną presję inflacyjną (listopadowa tylko 0,9% r/r w ujęciu bazowym). Co więc może zaburzyć ten spokój?
Najszybciej obecnie oczekiwaną ścieżkę przyszłych stóp procentowych może zmienić Rezerwa Federalna. W przypadku USA ożywienie gospodarcze trwa najdłużej i można oczekiwać, że względnie szybko powinniśmy jednak zobaczyć przyspieszenie wzrostu wynagrodzeń, a przez to wyższą inflację wywołaną czynnikami poza rynkiem surowców.
W rezultacie perspektywa praktycznie całego rynku walutowego zależy od tego, czy i kiedy pojawi się większą presją inflacyjna w USA. Biorąc pod uwagę zmiany w polityce fiskalnej oraz wzrost inwestycji infrastrukturalnych w obecnym momencie cyklu koniunkturalnego może ona pojawić się bardzo szybko. Kontrargumentem do tej teorii jest jednak fakt, że bardzo podobne wnioski można było wyciągnąć rok temu. W rezultacie więc rynek prawdopodobnie będzie czekać na „twarde dane” sugerujące faktyczną zmianę trendu inflacji czy wynagrodzeń. Do czasu jak to nie nastąpi dolar może pozostawać dość słaby. Gdy jednak pojawią się przekonujące sygnały dotyczące przyspieszenia procesów cenowych wtedy wzmocnienie USD może być dość gwałtowne.
Dość słabe zachowanie się złotego
Ostatnie dni to zauważalne pogorszenie się kondycji krajowej waluty. Nie chodzi o wzrost wartości euro o 2 gr. od początku tygodnia, ale o fakt, że nastąpiło to w środowisku braku sygnałów zacieśniania polityki pieniężnej zagranicznej. Nadal trudno stwierdzić czy jest to odwrócenie trendu wzrostowego (np. w obawie o silniejszego dolara w kolejnych miesiącach) czy to tylko krótkoterminowa korekta.
W jakimś stopniu inwestorzy mogą także powątpiewać czy RPP zdecyduje się na podwyżkę stóp procentowych w 2018 r. Rynek wycenia mniej więcej podniesienie kosztu kredytu o 0,25 pkt proc. w perspektywie roku. Jednak mimo rosnącej inflacji Rada nie sugeruje zmiany swojego stanowiska. Stąd część uczestników rynku może powątpiewać czy obecnie wkalkulowana w kursy zmiana rzeczywiście się zrealizuje. Jeżeli przeważy stanowisko, że nie to wtedy presja na złotego może zwiększyć się również ze względu na czynniki lokalne.
Ostatnie godziny przynoszą minimalny spadek EUR/PLN i zejście poniżej granicy 4,22. Złoty jednak nie odrabia strat w relacji do forinta, które tak naprawdę nie powinny nastąpić w ostatnich dniach biorąc pod uwagę sytuację zewnętrzną. Wydaje się, że dopiero powrót euro do poziomu 4,20 zł spowoduje zanegowanie ostatniego osłabienia się PLN.
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 14.12.2017
Komentarz walutowy z 14.12.2017
Popołudniowy komentarz walutowy z 13.12.2017
Komentarz walutowy z 13.12.2017
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s