EUR/USD stara się powrócić powyżej granicy 1.2400 po lepszym od oczekiwań odczycie Ifo. Szwajcarski Bank Centralny prawdopodobnie interweniował na rynku walutowym w zeszłym tygodniu. Najlepszy tydzień dla rubla od 2012 roku. Złoty stara się wzmocnić poniżej granicy 4.20 za euro. Polityka (na razie) bez wpływ na zachowanie krajowej waluty.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Brak danych makro, które mogą wyraźnie wpłynąć na analizowane pary walutowe.
Ifo. Frank. Rubel
Na rynku cały czas widoczne są efekty działalności banków centralnych pod koniec zeszłego tygodnia. Wypowiedzi szefa EBC Mario Draghiego oraz obniżenie stóp procent w Chinach powodują presję spadkową na euro oraz coraz wyższe wyceny (niższe rentowności) skarbowych instrumentów dłużnych (rentowności hiszpańskich 10-letnich obligacji spadły pierwszy raz w historii poniżej 2% dziś rano). Tych sygnałów jednak nie należy odbierać zbyt optymistycznie. Niskie oprocentowanie papierów skarbowych to raczej zapowiedź dłuższego okresu niskiej inflacji czy możliwej interwencji na tym rynku (np. QE przez EBC), a nie lepszych wskaźników wypłacalności Madrytu (ta składowa na razie pozostaje na stałym poziomie).
Lekko optymistycznym zaskoczeniem była natomiast publikacja nastrojów przedsiębiorców z Niemiec. Jeden z najbardziej cenionych na rynku wskaźników – Ifo – niespodziewanie wzrósł pierwszy raz od 6 miesięcy (obecnie 104.7, poprzednio 103.2; oczekiwania 103). W komunikacie Instytutu, który przeprowadzana badanie czytamy, że „producenci są obecnie bardziej zadowoleni z bieżącej sytuacji” i mniej pesymistycznie patrzą na przyszłość.
Warto jednak zauważyć, że jest to dopiero pierwszy wzrost Ifo od pół roku, a wskaźnik zwykle porusza się w dość silnych trendach. By wyciągnąć z obecnego odbicia więcej wniosków, należy - jak podkreślał dziś prezydent Instytutu Hans-Werner Sinn na antenie telewizji Bloomberg - otrzymać przynajmniej jeszcze dwa rosnące odczyty, by móc stwierdzić zmianę tendencji na pozytywną. Stad mimo że dane z Niemiec są dobre dla euro, to w bardzo niewielkim stopniu mogą wpłynąć na decyzje EBC. Dlatego obecny powrót EUR/USD w granice 1.2400 jest jedynie przystankiem w dalszych spadkach.
Rano Szwajcarski Bank Centralny (SNB) opublikował dane mogące świadczyć o tym, iż w zeszłym tygodniu władze monetarne w Zurychu interweniowały na rynku walutowym. Komponent „sight deposit” zwiększył się o prawie 5 miliardów franków w ciągu ostatnich 5 dni roboczych i wyniósł 320 miliardów franków. Chociaż na zmianę „sight deposits” mogą wpływać różne czynniki (np. większe rezerwy banków komercyjnych „zaparkowane” na rachunku banu centralnego, czy też efekt wymiany waluty dewiz na franki np. związane na nadwyżką na rachunku obrotów bieżących), to jednak biorąc pod uwagę historię ostatnich lat ta składowa najczęściej była pierwszym sygnałem sprzedaży franków na rynku (zakupu dewiz) przez SNB. Może to oznaczać, tak jak sugerowaliśmy w zeszłym tygodniu, że EUR/CHF będzie raczej się poruszał powyżej granicy 1.2020-1.2030 niż testował „odporność” banku centralnego zniżając się poniżej 1.2010.
Stosunkowo długo nie pisaliśmy o rublu, ale warto zauważyć, że dla rosyjskiej waluty miniony tydzień był najlepszy od 2012 roku. USD/RUB oraz EUR/RUB spadły o około 3%. Dodatkowo od rana następują dalsza (ponad dwuprocentowa) aprecjacja rosyjskiej waluty. Pierwszym powodem lepszej kondycji rubla jest realizacja zysków przez kapitał spekulacyjny i prawdopodobnie odwrócenie części pozycji przez niektórych graczy. Drugim aspektem poprawiającym wycenę rosyjskiej waluty są zwyżki na rynku ropy (stymulacja monetarna, spekulacje przed posiedzeniem OPEC).
Nie należy jednak zakładać, że pary X/RUB będą jedynie spadać. Sytuacja nadal jest dynamiczna i zauważają to nie tylko obserwatorzy rynku, ale także i władze w Moskwie, które nie wykluczają dalszej, powolnej deprecjacji w kolejnych kwartałach. W krótkim terminie rubel może więc zyskiwać (zwłaszcza jeżeli surowce energetyczne będą rosnąć), jednak powrót do granicy 42 na USD/RUB (czyli moment od którego rozpoczęła się agresywna wyprzedaż) na razie jest mało prawdopodobny.
Reasumując, EUR/USD prawdopodobnie przez najbliższe godziny zakotwiczy w okolicach 1.2400. Lepszy odczyt Ifo powinien być jednak jedynie przystankiem w dalszej deprecjacji tej pary walutowej. Jeżeli nie dostaniemy żadnego sygnały do kontynuacji ruchu w dół ze strefy euro czy z USA, to być może wydarzenia na USD/JPY (para ma ponownie ochotę na dalsze wzrosty) spowodują większą aprecjację amerykańskiej waluty co sprowadzi EUR/USD w granice 1.2350.
Polityka monetarna kluczem. Wybory (na razie) bez znaczenia
Cały czas głównym elementem kształtującym wycenę złotego są sugestie EBC zapowiadające głębszą stymulację monetarną. Fakt ten sprowadza EUR/PLN poniżej granicy 4.20, a za franka na rynku międzybankowym płacimy mniej niż 3.49. Tendencja spadkowa obu par walutowych powinna zostać utrzymana, zwłaszcza jeżeli jutrzejsze dane o sprzedaży detalicznej z kraju okażą się lepsze od szacunków ekonomistów (+2.2% r/r)
W kontekście krajowej waluty trudno nie wspomnieć o sytuacji na scenie politycznej po wyborach samorządowych. Na rynek (również do zagranicznego odbiorcy) trafia większość informacji przekazywanych zarówno przez obóz koalicyjny, jak i opozycyjny. I choć obecnie międzypartyjna dyskusja wydaje się być stosunkowo napięta, to jednak inwestorzy z duża rezerwą podchodzą do słownych przepychanek na gruncie lokalnym. Gdyby jednak szukać analogii w ostatnim czasie, warto przypomnieć wydarzenia w Turcji (oczywiście powody były zupełnie inne). Tam musiało minąć wiele miesięcy, by kwestie społeczne przełożyły się na wycenę lokalnych aktywów. Stąd jeżeli obecna sytuacja zakończy się jednorazową (pokojową) demonstracją zaplanowaną na 13 grudnia, wtedy efekt na złotego powinien być niezauważalny. Dopiero utrzymując się tygodniami protesty i nieodpowiednia reakcja władz centralnych mogłyby wyraźniej przecenić PLN i zmienić stosunkowo pozytywne postrzeganie kraju nad Wisłą.
Reasumując, dla rynku nadal najważniejszą kwestią powinna być polityka monetarna w strefie euro. Na drugim planie będą dane z krajowej gospodarki (jutro sprzedaż detaliczna, za tydzień PMI). Jeżeli oba odczyty będą lepsze od szacunków (zwłaszcza PMI), wtedy szansa na cięcie stóp procentowych przez RPP się zmniejszą (i tak są już relatywnie małe) i w przyszły poniedziałek możemy oczekiwać handlu w okolicach 4.18 na EUR/PLN i 3.47 na CHF/PLN.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Kurs EUR/USD
1.2450-1.2550
1.2350-1.2450
1.2550-1.2650
Kurs EUR/PLN
4.2000-4.2400
4.2000-4.2400
4.2000-4.2400
Kurs USD/PLN
3.3600-3.4000
3.3800-3.4200
3.3400-3.3800
Kurs CHF/PLN
3.4800-3.5200
3.4800-3.5200
3.4800-3.5200
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
EUR/USD stara się powrócić powyżej granicy 1.2400 po lepszym od oczekiwań odczycie Ifo. Szwajcarski Bank Centralny prawdopodobnie interweniował na rynku walutowym w zeszłym tygodniu. Najlepszy tydzień dla rubla od 2012 roku. Złoty stara się wzmocnić poniżej granicy 4.20 za euro. Polityka (na razie) bez wpływ na zachowanie krajowej waluty.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Ifo. Frank. Rubel
Na rynku cały czas widoczne są efekty działalności banków centralnych pod koniec zeszłego tygodnia. Wypowiedzi szefa EBC Mario Draghiego oraz obniżenie stóp procent w Chinach powodują presję spadkową na euro oraz coraz wyższe wyceny (niższe rentowności) skarbowych instrumentów dłużnych (rentowności hiszpańskich 10-letnich obligacji spadły pierwszy raz w historii poniżej 2% dziś rano). Tych sygnałów jednak nie należy odbierać zbyt optymistycznie. Niskie oprocentowanie papierów skarbowych to raczej zapowiedź dłuższego okresu niskiej inflacji czy możliwej interwencji na tym rynku (np. QE przez EBC), a nie lepszych wskaźników wypłacalności Madrytu (ta składowa na razie pozostaje na stałym poziomie).
Lekko optymistycznym zaskoczeniem była natomiast publikacja nastrojów przedsiębiorców z Niemiec. Jeden z najbardziej cenionych na rynku wskaźników – Ifo – niespodziewanie wzrósł pierwszy raz od 6 miesięcy (obecnie 104.7, poprzednio 103.2; oczekiwania 103). W komunikacie Instytutu, który przeprowadzana badanie czytamy, że „producenci są obecnie bardziej zadowoleni z bieżącej sytuacji” i mniej pesymistycznie patrzą na przyszłość.
Warto jednak zauważyć, że jest to dopiero pierwszy wzrost Ifo od pół roku, a wskaźnik zwykle porusza się w dość silnych trendach. By wyciągnąć z obecnego odbicia więcej wniosków, należy - jak podkreślał dziś prezydent Instytutu Hans-Werner Sinn na antenie telewizji Bloomberg - otrzymać przynajmniej jeszcze dwa rosnące odczyty, by móc stwierdzić zmianę tendencji na pozytywną. Stad mimo że dane z Niemiec są dobre dla euro, to w bardzo niewielkim stopniu mogą wpłynąć na decyzje EBC. Dlatego obecny powrót EUR/USD w granice 1.2400 jest jedynie przystankiem w dalszych spadkach.
Rano Szwajcarski Bank Centralny (SNB) opublikował dane mogące świadczyć o tym, iż w zeszłym tygodniu władze monetarne w Zurychu interweniowały na rynku walutowym. Komponent „sight deposit” zwiększył się o prawie 5 miliardów franków w ciągu ostatnich 5 dni roboczych i wyniósł 320 miliardów franków. Chociaż na zmianę „sight deposits” mogą wpływać różne czynniki (np. większe rezerwy banków komercyjnych „zaparkowane” na rachunku banu centralnego, czy też efekt wymiany waluty dewiz na franki np. związane na nadwyżką na rachunku obrotów bieżących), to jednak biorąc pod uwagę historię ostatnich lat ta składowa najczęściej była pierwszym sygnałem sprzedaży franków na rynku (zakupu dewiz) przez SNB. Może to oznaczać, tak jak sugerowaliśmy w zeszłym tygodniu, że EUR/CHF będzie raczej się poruszał powyżej granicy 1.2020-1.2030 niż testował „odporność” banku centralnego zniżając się poniżej 1.2010.
Stosunkowo długo nie pisaliśmy o rublu, ale warto zauważyć, że dla rosyjskiej waluty miniony tydzień był najlepszy od 2012 roku. USD/RUB oraz EUR/RUB spadły o około 3%. Dodatkowo od rana następują dalsza (ponad dwuprocentowa) aprecjacja rosyjskiej waluty. Pierwszym powodem lepszej kondycji rubla jest realizacja zysków przez kapitał spekulacyjny i prawdopodobnie odwrócenie części pozycji przez niektórych graczy. Drugim aspektem poprawiającym wycenę rosyjskiej waluty są zwyżki na rynku ropy (stymulacja monetarna, spekulacje przed posiedzeniem OPEC).
Nie należy jednak zakładać, że pary X/RUB będą jedynie spadać. Sytuacja nadal jest dynamiczna i zauważają to nie tylko obserwatorzy rynku, ale także i władze w Moskwie, które nie wykluczają dalszej, powolnej deprecjacji w kolejnych kwartałach. W krótkim terminie rubel może więc zyskiwać (zwłaszcza jeżeli surowce energetyczne będą rosnąć), jednak powrót do granicy 42 na USD/RUB (czyli moment od którego rozpoczęła się agresywna wyprzedaż) na razie jest mało prawdopodobny.
Reasumując, EUR/USD prawdopodobnie przez najbliższe godziny zakotwiczy w okolicach 1.2400. Lepszy odczyt Ifo powinien być jednak jedynie przystankiem w dalszej deprecjacji tej pary walutowej. Jeżeli nie dostaniemy żadnego sygnały do kontynuacji ruchu w dół ze strefy euro czy z USA, to być może wydarzenia na USD/JPY (para ma ponownie ochotę na dalsze wzrosty) spowodują większą aprecjację amerykańskiej waluty co sprowadzi EUR/USD w granice 1.2350.
Polityka monetarna kluczem. Wybory (na razie) bez znaczenia
Cały czas głównym elementem kształtującym wycenę złotego są sugestie EBC zapowiadające głębszą stymulację monetarną. Fakt ten sprowadza EUR/PLN poniżej granicy 4.20, a za franka na rynku międzybankowym płacimy mniej niż 3.49. Tendencja spadkowa obu par walutowych powinna zostać utrzymana, zwłaszcza jeżeli jutrzejsze dane o sprzedaży detalicznej z kraju okażą się lepsze od szacunków ekonomistów (+2.2% r/r)
W kontekście krajowej waluty trudno nie wspomnieć o sytuacji na scenie politycznej po wyborach samorządowych. Na rynek (również do zagranicznego odbiorcy) trafia większość informacji przekazywanych zarówno przez obóz koalicyjny, jak i opozycyjny. I choć obecnie międzypartyjna dyskusja wydaje się być stosunkowo napięta, to jednak inwestorzy z duża rezerwą podchodzą do słownych przepychanek na gruncie lokalnym. Gdyby jednak szukać analogii w ostatnim czasie, warto przypomnieć wydarzenia w Turcji (oczywiście powody były zupełnie inne). Tam musiało minąć wiele miesięcy, by kwestie społeczne przełożyły się na wycenę lokalnych aktywów. Stąd jeżeli obecna sytuacja zakończy się jednorazową (pokojową) demonstracją zaplanowaną na 13 grudnia, wtedy efekt na złotego powinien być niezauważalny. Dopiero utrzymując się tygodniami protesty i nieodpowiednia reakcja władz centralnych mogłyby wyraźniej przecenić PLN i zmienić stosunkowo pozytywne postrzeganie kraju nad Wisłą.
Reasumując, dla rynku nadal najważniejszą kwestią powinna być polityka monetarna w strefie euro. Na drugim planie będą dane z krajowej gospodarki (jutro sprzedaż detaliczna, za tydzień PMI). Jeżeli oba odczyty będą lepsze od szacunków (zwłaszcza PMI), wtedy szansa na cięcie stóp procentowych przez RPP się zmniejszą (i tak są już relatywnie małe) i w przyszły poniedziałek możemy oczekiwać handlu w okolicach 4.18 na EUR/PLN i 3.47 na CHF/PLN.
Spodziewane przedziały par złotowych w zależności od kursu EUR/USD:
Spodziewane poziomy kursu GBP/PLN w zależności od GBP/USD:
Zobacz również:
Popołudniowy komentarz walutowy z 21.11.2014
Komentarz walutowy z 21.11.2014
Popołudniowy komentarz walutowy z 20.11.2014
Komentarz walutowy z 20.11.2014
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s