Pogorszenie się sytuacji epidemicznej i przywrócenie przez rząd części restrykcji nie sprzyjają złotemu – niechybnie odbiją się na kondycji gospodarki. Kurs EUR/PLN nie może się od kilku dni oderwać się na bezpieczny dystans od 4,60. Wyraźnie rośnie ryzyko przejściowego wyjścia ponad ten pułap i wzrostu w kierunku wiosennych maksimów kursu, czyli okolic 4,63. Polska waluta jest słabsza niż korona czeska, forint, czy rosyjski rubel.
Zatrważające tempo rozwoju drugiej fali pandemii i objęcie całego kraju czerwoną strefą oznaczają, że w czwartym kwartale poprawa koniunktury jest skazana na wytracenie impetu. Gospodarka nie zostanie aż tak mocno sparaliżowana i spętana restrykcjami jak wiosną, m.in. granice państw nie powinny zostać zamknięte, ale sytuacja epidemiczna i tak mocno wpłynie na postępowanie konsumentów i przedsiębiorców. W rezultacie prognozy zakładające około pięcioprocentowy wzrost polskiej gospodarki w 2021 roku stają się coraz bardziej wątpliwe.
Niemiecki przemysł wciąż trzyma się mocno
Na razie pewnym światełkiem w tunelu jest kondycja przemysłu Niemiec, naszego głównego partnera handlowego (obrazowana chociażby przez zaskakująco wysoki odczyt indeksu PMI w ostatni piątek). Trudno jednak nie dostrzegać zagrożenia, że wkrótce ulegnie ona pogorszeniu. W tym kontekście kolejnych wskazówek powinien udzielić dzisiejszy odczyt indeksu Ifo.
Zły czas, by patrzeć na fundamenty
Imponujące tempo wzrostu gospodarczego w Polsce było w ostatnich latach mocnym punktem złotego. Podobnie miało być w obliczu pandemii. Skala załamania w tym roku w świetle prognoz Komisji Europejskiej ma być najmniej dotkliwa w całej Unii. Polska gospodarka skurczy się o nieco ponad 3 proc. Dla porównania: spadek PKB Czech przekroczy 6 proc., a strefy euro wyniesie niemal 8 proc. rok do roku. Jednocześnie pełne odrobienie pandemicznego krachu miało nastąpić szybciej niż w innych krajach. W rezultacie stopy procentowe również miały być podwyższone znacznie wcześniej.
Mając to na uwadze, część inwestorów mogła postrzegać wyskok EUR/PLN z przełomu września i października w kategoriach okazji do kupna polskiej waluty. Od tego czasu wiele się zmieniło. Na przełomie kwartałów dzienna liczba nowych zakażeń COVID-19 nie przekraczała jeszcze 2000 osób. Dziś sięga nawet kilkunastu tysięcy i staje się realnym zagrożeniem dla koniunktury. Sprawia to, że – przynajmniej chwilowo – długoterminowe fundamenty są zepchnięte przez na dalszy plan przez komplikującą się sytuację epidemiczną.
Pandemiczne tarapaty złotego należy umieścić w kontekście dominującej na rynkach globalnych atmosfery wyczekiwania na kluczowe rozstrzygnięcia natury politycznej. Trudno oczekiwać, żeby ubiegłotygodniowe osłabienie dolara przekształciło się w trwalszą tendencję zaledwie tydzień przed wyborami prezydenckimi w USA. Kurs USD/PLN w ostatnim miesiącu waha się pomiędzy 3,77 a 3,94. Na starcie tygodnia jest niemal dokładnie w połowie tego przedziału, a za bardziej prawdopodobne można postrzegać podbicie w kierunku 3,90, niż osunięcie się do 3,80.
Brexitowa huśtawka nastrojów trwa. Funt jest kilka groszy tańszy niż w ubiegłotygodniowym, kilkumiesięcznym szczycie, ale wciąż kosztuje ponad 5 zł. W najbliższym czasie może zabraknąć nowych, pozytywnych doniesień dotyczących negocjacji handlowych, które mogłyby ponownie mocno windować kurs brytyjskiej waluty.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
23 paź 2020 11:12
Złoty w odwrocie, funt najdroższy od maja (komentarz walutowy z 23.10.2020)
Pogorszenie się sytuacji epidemicznej i przywrócenie przez rząd części restrykcji nie sprzyjają złotemu – niechybnie odbiją się na kondycji gospodarki. Kurs EUR/PLN nie może się od kilku dni oderwać się na bezpieczny dystans od 4,60. Wyraźnie rośnie ryzyko przejściowego wyjścia ponad ten pułap i wzrostu w kierunku wiosennych maksimów kursu, czyli okolic 4,63. Polska waluta jest słabsza niż korona czeska, forint, czy rosyjski rubel.
Zatrważające tempo rozwoju drugiej fali pandemii i objęcie całego kraju czerwoną strefą oznaczają, że w czwartym kwartale poprawa koniunktury jest skazana na wytracenie impetu. Gospodarka nie zostanie aż tak mocno sparaliżowana i spętana restrykcjami jak wiosną, m.in. granice państw nie powinny zostać zamknięte, ale sytuacja epidemiczna i tak mocno wpłynie na postępowanie konsumentów i przedsiębiorców. W rezultacie prognozy zakładające około pięcioprocentowy wzrost polskiej gospodarki w 2021 roku stają się coraz bardziej wątpliwe.
Niemiecki przemysł wciąż trzyma się mocno
Na razie pewnym światełkiem w tunelu jest kondycja przemysłu Niemiec, naszego głównego partnera handlowego (obrazowana chociażby przez zaskakująco wysoki odczyt indeksu PMI w ostatni piątek). Trudno jednak nie dostrzegać zagrożenia, że wkrótce ulegnie ona pogorszeniu. W tym kontekście kolejnych wskazówek powinien udzielić dzisiejszy odczyt indeksu Ifo.
Zły czas, by patrzeć na fundamenty
Imponujące tempo wzrostu gospodarczego w Polsce było w ostatnich latach mocnym punktem złotego. Podobnie miało być w obliczu pandemii. Skala załamania w tym roku w świetle prognoz Komisji Europejskiej ma być najmniej dotkliwa w całej Unii. Polska gospodarka skurczy się o nieco ponad 3 proc. Dla porównania: spadek PKB Czech przekroczy 6 proc., a strefy euro wyniesie niemal 8 proc. rok do roku. Jednocześnie pełne odrobienie pandemicznego krachu miało nastąpić szybciej niż w innych krajach. W rezultacie stopy procentowe również miały być podwyższone znacznie wcześniej.
Mając to na uwadze, część inwestorów mogła postrzegać wyskok EUR/PLN z przełomu września i października w kategoriach okazji do kupna polskiej waluty. Od tego czasu wiele się zmieniło. Na przełomie kwartałów dzienna liczba nowych zakażeń COVID-19 nie przekraczała jeszcze 2000 osób. Dziś sięga nawet kilkunastu tysięcy i staje się realnym zagrożeniem dla koniunktury. Sprawia to, że – przynajmniej chwilowo – długoterminowe fundamenty są zepchnięte przez na dalszy plan przez komplikującą się sytuację epidemiczną.
Pandemiczne tarapaty złotego należy umieścić w kontekście dominującej na rynkach globalnych atmosfery wyczekiwania na kluczowe rozstrzygnięcia natury politycznej. Trudno oczekiwać, żeby ubiegłotygodniowe osłabienie dolara przekształciło się w trwalszą tendencję zaledwie tydzień przed wyborami prezydenckimi w USA. Kurs USD/PLN w ostatnim miesiącu waha się pomiędzy 3,77 a 3,94. Na starcie tygodnia jest niemal dokładnie w połowie tego przedziału, a za bardziej prawdopodobne można postrzegać podbicie w kierunku 3,90, niż osunięcie się do 3,80.
Brexitowa huśtawka nastrojów trwa. Funt jest kilka groszy tańszy niż w ubiegłotygodniowym, kilkumiesięcznym szczycie, ale wciąż kosztuje ponad 5 zł. W najbliższym czasie może zabraknąć nowych, pozytywnych doniesień dotyczących negocjacji handlowych, które mogłyby ponownie mocno windować kurs brytyjskiej waluty.
Zobacz również:
Złoty w odwrocie, funt najdroższy od maja (komentarz walutowy z 23.10.2020)
Złoty poddaje się presji (popołudniowy komentarz walutowy)
Pozytywny początek tygodnia (komentarz walutowy z 28.09.2020)
Słaby tydzień dla złotego (popołudniowy komentarz walutowy z 25.09.2020)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s