Złoty wyhamował umocnienie do euro w okolicach kwietniowego dołka kursu EUR/PLN. Na globalnych rynkach słabnie dolar, nerwowe nastroje panują na rynkach akcji, ale kurs ropy utrzymuje wzrostową ścieżkę i na giełdzie w Londynie przekracza już 70 dolarów za baryłkę.
Kurs EUR/PLN tarci spadkowy impet w okolicy dołka z kwietnia, który leży w okolicy 4,52. Notowania dolara mają w zasięgu barierę 3,70 zł. Najsilniejszą z głównych walut pozostaje funt: GBP/PLN pozostaje powyżej 5,25. Notowania funta są minimalnie powyżej połowy zakresu zmian z ostatniego miesiąca, który ma rozpiętość 10 groszy.
Wśród walut regionu wyróżnia się forint, który w ostatnim tygodniu bardzo mocno zyskuje (2 proc. do złotego, 2,5 proc. do euro) dzięki zasygnalizowaniu, że odpowiedzią na przekroczenie przez dynamikę inflacji bariery 5 proc. będzie podniesienie stóp procentowych już w czerwcu.
Nastawienie do rynków wschodzących nie jest jednoznacznie pozytywne. Z Azji napływają niepokojące informacje dotyczące przebiegu pandemii, nastroje na parkietach akcji są chimeryczne, trwa przeciąganie liny w zakresie oceny zjawisk inflacyjnych. W rezultacie, choć perspektywy złotego pozostają pozytywne, to w najbliższym czasie trudno może być o sforsowanie przez EUR/PLN pułapu 4,50.
Kurs dolara spada wraz ze słabnącymi danymi
Naszym zdaniem Rezerwa Federalna nie wystraszy się samej inflacji. Bardziej prawdopodobna byłaby zmiana stanowiska pod wpływem oznak przegrzewania się gospodarki, czyli jeszcze szybszego, niż zakładano w optymistycznych prognozach, wychodzenia z pandemicznego dołka, a na dodatek byłoby to połączone z silną inflacją o naturze przede wszystkim popytowym w towarzystwie nasilającej się presji płacowej w gospodarce. Dopełnieniem takiej układanki powinny być wyższe stopy, a w tym wypadku: ich szybsze podniesienie niż obecnie zakładane na 2024 r. Na razie jednak hurraoptymizm dotyczący perspektyw amerykańskiej gospodarki nieco przygasł, a efektem tego stanu rzeczy jest słabszy dolar. Po pierwsze, silny wzrost przestaje być jego wyróżnikiem. Po drugie, nie jest tak silny, jak można było zakładać. Hurraoptymiści musieli zdjąć różowe okulary i stonować optymistyczne prognozy dla amerykańskiej waluty.
Podsumujmy ostatnie informacje: w kwietniu w amerykańskiej gospodarce utworzono 266 tys. nowych etatów przy oczekiwaniach oscylujących wokół miliona. W tym samym miesiącu sprzedaż detaliczna w USA nie wzrosła w porównaniu z marcem, gdy zaliczała skok wsparty gigantycznymi transferami socjalnymi będącymi fundamentem pakietu fiskalnego prezydenta Joe Bidena. Nastroje gospodarstw domowych istotnie się pogorszyły, a otwierający serię regionalnych barometrów koniunktury indeks dla rejonu Nowego Jorku minimalnie spadł. Oczywiście, nie ma powodów, by bić na alarm – wzrost jest silny, ale mniej imponujący niż w pewnym momencie zaczął zakładać rynek.
Retoryka Fed również uderza w dolara
To wszystko pozwala trzymać się decydentom dobrze znanej retoryki i deklaracji cierpliwego wspierania wzrostu. Wczoraj wyraz dał temu wiceprezes Fed. Richard Clarida bezpośrednio odniósł się do raportu z rynku pracy za kwiecień i nazwał rzeczy po imieniu: danym daleko do takich, które oznaczałyby wystarczający progres pozwalający zacząć debatę nad porzucaniem kryzysowej polityki i wygaszaniem skupu aktywów. Odbudowa gospodarki będzie mieć rwany, szarpany, nierówny charakter, a ścieżka wzrostu obfitować będzie w ostre zakręty. Najlepszą odpowiedzią na taki stan rzeczy jest w oczach władz monetarnych podtrzymywanie potężnej monetarnej stymulacji.
A presja cenowa? Najwyższe od dekady wartości wskaźników inflacyjnych to w dużej mierze pochodna czynników jednorazowych, wynikających z nadzwyczajnego położenia wychodzącej z obostrzeń gospodarki. Jeśli usunięcie wąskich gardeł z łańcuchów dostaw i zwiększenie dostępności siły roboczej (obecnie jest m.in. pod wpływem nadzwyczajnych zasiłków) nie stłumi inflacji, może wymagać to działania. Do obalenia tezy, że Fed podbicie dynamiki cen niesłusznie uznaje za przejściowe, potrzebny jest czas. W rezultacie coraz mniej prawdopodobny jest jastrzębi zwrot na czerwcowym posiedzeniu. Nawet jeśli wszystkie informacje z gospodarki byłyby do niego krzepiące, to odpowiedzią ze strony decydentów będzie powoływanie się na konieczność uzyskania ugruntowanego obrazu sytuacji.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
17 maj 2021 9:35
Funt opiera się złotemu, kurs dolara i euro najniżej od tygodni (komentarz walutowy z 17.05.2021)
Złoty wyhamował umocnienie do euro w okolicach kwietniowego dołka kursu EUR/PLN. Na globalnych rynkach słabnie dolar, nerwowe nastroje panują na rynkach akcji, ale kurs ropy utrzymuje wzrostową ścieżkę i na giełdzie w Londynie przekracza już 70 dolarów za baryłkę.
Kurs EUR/PLN tarci spadkowy impet w okolicy dołka z kwietnia, który leży w okolicy 4,52. Notowania dolara mają w zasięgu barierę 3,70 zł. Najsilniejszą z głównych walut pozostaje funt: GBP/PLN pozostaje powyżej 5,25. Notowania funta są minimalnie powyżej połowy zakresu zmian z ostatniego miesiąca, który ma rozpiętość 10 groszy.
Wśród walut regionu wyróżnia się forint, który w ostatnim tygodniu bardzo mocno zyskuje (2 proc. do złotego, 2,5 proc. do euro) dzięki zasygnalizowaniu, że odpowiedzią na przekroczenie przez dynamikę inflacji bariery 5 proc. będzie podniesienie stóp procentowych już w czerwcu.
Nastawienie do rynków wschodzących nie jest jednoznacznie pozytywne. Z Azji napływają niepokojące informacje dotyczące przebiegu pandemii, nastroje na parkietach akcji są chimeryczne, trwa przeciąganie liny w zakresie oceny zjawisk inflacyjnych. W rezultacie, choć perspektywy złotego pozostają pozytywne, to w najbliższym czasie trudno może być o sforsowanie przez EUR/PLN pułapu 4,50.
Kurs dolara spada wraz ze słabnącymi danymi
Naszym zdaniem Rezerwa Federalna nie wystraszy się samej inflacji. Bardziej prawdopodobna byłaby zmiana stanowiska pod wpływem oznak przegrzewania się gospodarki, czyli jeszcze szybszego, niż zakładano w optymistycznych prognozach, wychodzenia z pandemicznego dołka, a na dodatek byłoby to połączone z silną inflacją o naturze przede wszystkim popytowym w towarzystwie nasilającej się presji płacowej w gospodarce. Dopełnieniem takiej układanki powinny być wyższe stopy, a w tym wypadku: ich szybsze podniesienie niż obecnie zakładane na 2024 r. Na razie jednak hurraoptymizm dotyczący perspektyw amerykańskiej gospodarki nieco przygasł, a efektem tego stanu rzeczy jest słabszy dolar. Po pierwsze, silny wzrost przestaje być jego wyróżnikiem. Po drugie, nie jest tak silny, jak można było zakładać. Hurraoptymiści musieli zdjąć różowe okulary i stonować optymistyczne prognozy dla amerykańskiej waluty.
Podsumujmy ostatnie informacje: w kwietniu w amerykańskiej gospodarce utworzono 266 tys. nowych etatów przy oczekiwaniach oscylujących wokół miliona. W tym samym miesiącu sprzedaż detaliczna w USA nie wzrosła w porównaniu z marcem, gdy zaliczała skok wsparty gigantycznymi transferami socjalnymi będącymi fundamentem pakietu fiskalnego prezydenta Joe Bidena. Nastroje gospodarstw domowych istotnie się pogorszyły, a otwierający serię regionalnych barometrów koniunktury indeks dla rejonu Nowego Jorku minimalnie spadł. Oczywiście, nie ma powodów, by bić na alarm – wzrost jest silny, ale mniej imponujący niż w pewnym momencie zaczął zakładać rynek.
Retoryka Fed również uderza w dolara
To wszystko pozwala trzymać się decydentom dobrze znanej retoryki i deklaracji cierpliwego wspierania wzrostu. Wczoraj wyraz dał temu wiceprezes Fed. Richard Clarida bezpośrednio odniósł się do raportu z rynku pracy za kwiecień i nazwał rzeczy po imieniu: danym daleko do takich, które oznaczałyby wystarczający progres pozwalający zacząć debatę nad porzucaniem kryzysowej polityki i wygaszaniem skupu aktywów. Odbudowa gospodarki będzie mieć rwany, szarpany, nierówny charakter, a ścieżka wzrostu obfitować będzie w ostre zakręty. Najlepszą odpowiedzią na taki stan rzeczy jest w oczach władz monetarnych podtrzymywanie potężnej monetarnej stymulacji.
A presja cenowa? Najwyższe od dekady wartości wskaźników inflacyjnych to w dużej mierze pochodna czynników jednorazowych, wynikających z nadzwyczajnego położenia wychodzącej z obostrzeń gospodarki. Jeśli usunięcie wąskich gardeł z łańcuchów dostaw i zwiększenie dostępności siły roboczej (obecnie jest m.in. pod wpływem nadzwyczajnych zasiłków) nie stłumi inflacji, może wymagać to działania. Do obalenia tezy, że Fed podbicie dynamiki cen niesłusznie uznaje za przejściowe, potrzebny jest czas. W rezultacie coraz mniej prawdopodobny jest jastrzębi zwrot na czerwcowym posiedzeniu. Nawet jeśli wszystkie informacje z gospodarki byłyby do niego krzepiące, to odpowiedzią ze strony decydentów będzie powoływanie się na konieczność uzyskania ugruntowanego obrazu sytuacji.
Zobacz również:
Funt opiera się złotemu, kurs dolara i euro najniżej od tygodni (komentarz walutowy z 17.05.2021)
Kurs euro odbija od kwietniowych dołków, kurs dolara blisko 3,75 zł (komentarz walutowy z 14.05.2021)
Kurs dolara podnosi się po danych o inflacji, kurs euro bez potencjału do spadków (komentarz walutowy z 13.05.2021)
Brak orzeczenia spycha kurs euro, kurs dolara czeka na inflację, funt na topie (komentarz walutowy z 12.05.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s