Kursy walut błyskawicznie otrząsają się po eksplozji rosyjskiej rakiety, euro tańsze niż we wtorek rano, kurs dolara cofa się o 10 groszy (komentarz z 16.11.2022)

Eksplozja rakiet rosyjskiej produkcji na terytorium Polski wywołała gwałtowne, ale przejściowe zawirowania na rynkach finansowych. Kurs EUR/PLN na sesji azjatyckiej w warunkach niskiej płynności rynku złotego rósł nawet do 4,7850. W środę rano kurs euro osuwa się poniżej 4,71 zł i jest wręcz o pół grosza poniżej poziomu z wtorkowego poranka. Dolar wyceniany jest na 4,52 zł, co oznacza 10-groszowy spadek kursu USD względem nocnego szczytu. Frank kosztuje 4,80 zł. Funt nie zareagował umocnieniem na najwyższy odczyt inflacji od 40 lat (11,1 proc. r/r) i GBP/PLN szybko runął pod 5,39, czyli średni poziom kursu w listopadzie.

Spis treści:

1. Złoty: PLN, WIG20 i polskie obligacje odporne na szok
2. Złoty: ryzyko geopolityczne znów o sobie przypomina

Złoty: PLN, WIG20 i polskie obligacje odporne na szok

Podobnie jak złoty, odporność wykazują polskie aktywa. WIG20 tuż po starcie sesji na GPW jest tylko nieco ponad 0,5 proc. na minusie. To minimalna skala przeceny, gdyż indeks największych spółek rósł właściwie nieprzerwanie od miesiąca i w tym czasie od dna bessy odbił na imponujące 30 proc. Rentowność polskich 10-letnich obligacji skarbowych wtorkową sesję kończyła na pułapie 6,95 proc. W środę rano nadal nie przekracza 7 proc.

Sytuacja na rynkach bazowych również uległa szybkiej normalizacji i po ok. 1,5-procentowym spadku indeksu S&P 500 czy niemal 1-procentowym podbiciu kursu złota, po 12 godzinach od informacji praktycznie nie było już śladu. Błyskawiczne rozchodzenie się rynkowych turbulencji po kościach wynika z tego, że wstępne ustalenia wskazują, że wybuch pod Hrubieszowem jest efektem działań ukraińskich sił przeciwlotniczych. Prezydent USA Joe Biden także potwierdził, że trajektoria lotu rakiety nie wskazuje na to, że została wystrzelona przez wojska rosyjskie w kierunku Polski.

Złoty: ryzyko geopolityczne znów o sobie przypomina

Sytuacja z wielką mocą przypomina jednak międzynarodowym inwestorom o ryzyku geopolitycznym wiszącym nad złotym, i polskimi akcjami oraz obligacjami. Przypomnijmy, że w końcówce września, gdy dolar i frank kosztowały wyraźnie ponad 5 złotych, a EUR/PLN rósł w okolice 4,90 jednym z istotnych powodów odwrotu od złotego stało się ogłoszenie mobilizacji w Rosji. Wówczas doszło do prawdziwej kumulacji niekorzystnych wydarzeń. Na tarapaty polskiej waluty złożyły się także zaostrzenie kursu przez Rezerwę Federalną, krach funta czy sabotaż gazociągów Nord Stream skutkujący chwilowym, ale potężnym podbiciem cen gazu w Europie.

W tej chwili nastroje na światowych rynkach są znacznie korzystniejsze, co również sprzyja szybkiemu rozładowywaniu się napięcia. Światowe media finansowe żyją dziś tematem upadku rosyjskiej rakiety w Polsce. Choć złoty błyskawicznie otrząsnął się z szoku, to kwestia ta ogranicza potencjał do kontynuacji umocnienia polskiej waluty, która w relacji do euro, dolara i franka w tym kwartale zyskiwała po kilka procent.

Jesienna zwyżka wartości złotego bardzo przypomina podobne epizody z drugiego i trzeciego kwartału. Wiosenna i letnia fala spadków EUR/PLN również trwały mniej więcej miesiąc i miały ok. 4-procentową skalę. W kontekście końcówki roku znacznie wyraźniejsze umocnienie PLN i spadek notowań euro poniżej 4,60 zł, czyli najniższych pułapów od agresji Rosji na Ukrainę ustanowionych w końcówce maja może okazać się zbyt ambitnym celem.