Dojdzie do dziesiątej z rzędu podwyżki stóp procentowych – właściwie tylko tyle możemy przyjąć za pewnik przed dzisiejszym posiedzeniem RPP. Strach przed recesją, słabnąca konsumpcja i zwrot w notowaniach surowców zmniejszają ryzyko, że inflacja utrwali się na bardzo wysokim poziomie. Oznacza to, że do zapanowania nad cenami zapewne nie będą potrzebne dwucyfrowe stopy procentowe. Jednocześnie decyzja będzie podejmowana w momencie, gdy rynki finansowe znajdują się w oku cyklonu, a złoty wystawiony jest na trudną próbę. Wczoraj kurs euro naruszał 4,80 zł, a dolara przekracza 4,70 zł i był o włos od historycznych szczytów sprzed ponad dwudziestu lat. Od początku miesiąca euro podrożało 1,5 proc., frank prawie 3 proc., a dolar niemal 5 proc. Tak silna przecena nie umknie uwadze RPP – dzisiejszy ruch może przesądzić o losie złotego w najbliższych tygodniach.
Idąc po nitce do kłębka: zapalnikiem wyprzedaży stały się ceny gazu ziemnego w Europie. Od kilku tygodni zaczęły się one podnosić w reakcji na redukcję dostaw rosyjskiego surowca. Dopełniło to czarę goryczy i sprawiło, że na początku kwartału górę bierze strach przed globalną recesją, szczególnie groźną i realną w przypadku Starego Kontynentu. W rezultacie przez rynki finansowe przechodzi kolejne tsunami, w centrum którego znalazło się euro i waluty naszego regionu. W strach przed ostrym hamowaniem wzrostu gospodarczego wpisuje się seria danych z Polski, która pokazuje, że koniunktura wytraciła impet. Zimnym prysznicem był chociażby ostatni odczyt najważniejszego barometru nastrojów w przemyśle, czyli indeksu PMI. Wskaźnik ten wykazuje, że sektor znajduje się w regresie i jego kondycja ulega gwałtownemu pogorszeniu. Blado wypadła też m.in. sprzedaż detaliczna, a dynamika wynagrodzeń przestała dotrzymywać tempa wzrostowi cen.
Gwałtownemu pogorszeniu się perspektyw towarzyszy wciąż rekordowa inflacja. W czerwcu ceny konsumenckie rosły w najwyższym tempie od ćwierćwiecza. Ich dynamika osiągnęła 15,6 proc. rok do roku. Inflacja bazowa, z wyłączeniem cen energii oraz żywności i cechowana przez swoistą bezwładność, przekracza 9,0 proc. rok do roku. Jest przy tym zdecydowanie za wcześnie, by postawić wiarygodną diagnozę, że presja cenowa osiągnęła swoje maksima i będzie w kolejnych miesiącach wygasać. Sprawia to, że na lipcowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej staje przed szczególnie trudnym zadaniem. Można powiedzieć, że władze monetarne znalazły się między młotem recesji a kowadłem inflacji.
Rada Polityki Pieniężnej w październiku ubiegłego roku rozpoczęła cykl podnoszenia stóp procentowych i dokonała podwyżki już na dziewięciu kolejnych posiedzeniach. Tempo zacieśniania zostało zintensyfikowane w odpowiedzi na agresję Rosji na Ukrainę, która poprzez skokowy wzrost cen paliw i żywności już wcześniej dolała oliwy do ognia silnej presji cenowej i podniosła ryzyko utrwalenia się bardzo silnej presji cenowej. W drugim kwartale stopy łącznie wywindowane zostały aż o 250 punktów bazowych i na jego koniec wynosiły 6 proc. Jeszcze niedawno podnoszone sugestie, że koszt pieniądza może osiągać wartości dwucyfrowe, dziś wydają się mieć znacznie mniejsze szanse na ziszczenie się.
Dotychczasowe prognozy Cinkciarz.pl zakładające, że RPP podniesie stopy docelowo do 7,5 proc., również mogą okazać się wyśrubowane. W poprzednich dwóch miesiącach stopy podnoszono o 75 punktów bazowych i niezmiennie spodziewamy się powtórzenia takiego ruchu. W obliczu hamowania gospodarki powinna to być jednak ostatnia tak mocna podwyżka. W ostatnich dniach wyraźnie wzrosło prawdopodobieństwo, że Rada może zdecydować się na skromniejszy ruch (50 punktów bazowych) lub już teraz dokonać ostrego dostosowania finalizującego cykl.
Zła informacja jest taka, że nie wynika to z inflacji znikającej jak za dotknięciem magicznej różdżki, ale ze znacznego pogorszenia perspektyw gospodarki. W tym roku PKB Polski powinno wzrosnąć o około 4,5 proc. Na pierwszy rzut oka jest to dobry wynik, lecz przy potężnym impecie koniunktury w pierwszym kwartale (tempo wzrostu wyniosło 8,5 proc. rok do roku) oznacza on widmo technicznej recesji, czyli dwóch kolejnych kwartałów kurczenia się gospodarki z rzędu. Co więcej, dynamika PKB w przyszłym roku pozostanie bardzo niska, może nie przekroczyć 2 proc. Taki scenariusz powinien znaleźć odzwierciedlenie w nowej projekcji Narodowego Banku Polskiego. Członkowie RPP będą podejmować decyzję w oparciu o jej treść i może ona przeważyć szalę przy kluczowych rozstrzygnięciach.
Kolejnym czynnikiem, który wpłynie na ruch Narodowego Banku Polskiego, jest kondycja złotego. Władze monetarne wyraziły w tym roku jednoznaczną preferencję, by spadające kursy walut pomogły w walce z inflacją poprzez zbijanie cen importowanych towarów ze szczególnym uwzględnieniem cen surowców. Tymczasem rozchwianie rynków i niepewność wypychają EUR/PLN do 4,80. Oznacza to, że euro podrożało w miesiąc ponad 20 groszy i kosztuje najwięcej od marca. Dolar deklasuje euro: EUR/USD zanurkował w kierunku 1,02, co wywindowało USD/PLN do 4,70 i w kierunku historycznych szczytów. Dzisiejsze posiedzenie RPP (i jutrzejsze dane z rynku pracy USA) będą rozstrzygające dla złotego. Spełnienie się naszego scenariusza bazowego, czyli mocna podwyżka i brak deklaracji, że cykl dobiegł końca, powinny okazać się wsparciem dla PLN. Na razie za łyżkę miodu w beczce dziegciu można postrzegać fakt, że gwałtowny wzrost kursu euro został wyhamowany przy 4,80 zł, a notowania powróciły pod szczyt z drugiej połowy marca.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
6 lip 2022 9:13
Kursy walut zmierzają do równości, kurs dolara z nowym rekordem, kurs euro i franka ponad 4,75 zł (komentarz z 6.07.2022)
Dojdzie do dziesiątej z rzędu podwyżki stóp procentowych – właściwie tylko tyle możemy przyjąć za pewnik przed dzisiejszym posiedzeniem RPP. Strach przed recesją, słabnąca konsumpcja i zwrot w notowaniach surowców zmniejszają ryzyko, że inflacja utrwali się na bardzo wysokim poziomie. Oznacza to, że do zapanowania nad cenami zapewne nie będą potrzebne dwucyfrowe stopy procentowe. Jednocześnie decyzja będzie podejmowana w momencie, gdy rynki finansowe znajdują się w oku cyklonu, a złoty wystawiony jest na trudną próbę. Wczoraj kurs euro naruszał 4,80 zł, a dolara przekracza 4,70 zł i był o włos od historycznych szczytów sprzed ponad dwudziestu lat. Od początku miesiąca euro podrożało 1,5 proc., frank prawie 3 proc., a dolar niemal 5 proc. Tak silna przecena nie umknie uwadze RPP – dzisiejszy ruch może przesądzić o losie złotego w najbliższych tygodniach.
Spis treści:
Złoty: podwyżki stóp RPP w newralgicznym punkcie
Idąc po nitce do kłębka: zapalnikiem wyprzedaży stały się ceny gazu ziemnego w Europie. Od kilku tygodni zaczęły się one podnosić w reakcji na redukcję dostaw rosyjskiego surowca. Dopełniło to czarę goryczy i sprawiło, że na początku kwartału górę bierze strach przed globalną recesją, szczególnie groźną i realną w przypadku Starego Kontynentu. W rezultacie przez rynki finansowe przechodzi kolejne tsunami, w centrum którego znalazło się euro i waluty naszego regionu. W strach przed ostrym hamowaniem wzrostu gospodarczego wpisuje się seria danych z Polski, która pokazuje, że koniunktura wytraciła impet. Zimnym prysznicem był chociażby ostatni odczyt najważniejszego barometru nastrojów w przemyśle, czyli indeksu PMI. Wskaźnik ten wykazuje, że sektor znajduje się w regresie i jego kondycja ulega gwałtownemu pogorszeniu. Blado wypadła też m.in. sprzedaż detaliczna, a dynamika wynagrodzeń przestała dotrzymywać tempa wzrostowi cen.
Gwałtownemu pogorszeniu się perspektyw towarzyszy wciąż rekordowa inflacja. W czerwcu ceny konsumenckie rosły w najwyższym tempie od ćwierćwiecza. Ich dynamika osiągnęła 15,6 proc. rok do roku. Inflacja bazowa, z wyłączeniem cen energii oraz żywności i cechowana przez swoistą bezwładność, przekracza 9,0 proc. rok do roku. Jest przy tym zdecydowanie za wcześnie, by postawić wiarygodną diagnozę, że presja cenowa osiągnęła swoje maksima i będzie w kolejnych miesiącach wygasać. Sprawia to, że na lipcowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej staje przed szczególnie trudnym zadaniem. Można powiedzieć, że władze monetarne znalazły się między młotem recesji a kowadłem inflacji.
Rada Polityki Pieniężnej w październiku ubiegłego roku rozpoczęła cykl podnoszenia stóp procentowych i dokonała podwyżki już na dziewięciu kolejnych posiedzeniach. Tempo zacieśniania zostało zintensyfikowane w odpowiedzi na agresję Rosji na Ukrainę, która poprzez skokowy wzrost cen paliw i żywności już wcześniej dolała oliwy do ognia silnej presji cenowej i podniosła ryzyko utrwalenia się bardzo silnej presji cenowej. W drugim kwartale stopy łącznie wywindowane zostały aż o 250 punktów bazowych i na jego koniec wynosiły 6 proc. Jeszcze niedawno podnoszone sugestie, że koszt pieniądza może osiągać wartości dwucyfrowe, dziś wydają się mieć znacznie mniejsze szanse na ziszczenie się.
Kursy walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s
Kursy walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s
Kursy walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s
Kursy walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s
Szukasz innej waluty?
Sprawdź kurs dowolnej z 27 walut i zobacz, ile z nami zyskasz.
Sprawdź kursZłoty: rosnące kursy walut na celowniku RPP
Dotychczasowe prognozy Cinkciarz.pl zakładające, że RPP podniesie stopy docelowo do 7,5 proc., również mogą okazać się wyśrubowane. W poprzednich dwóch miesiącach stopy podnoszono o 75 punktów bazowych i niezmiennie spodziewamy się powtórzenia takiego ruchu. W obliczu hamowania gospodarki powinna to być jednak ostatnia tak mocna podwyżka. W ostatnich dniach wyraźnie wzrosło prawdopodobieństwo, że Rada może zdecydować się na skromniejszy ruch (50 punktów bazowych) lub już teraz dokonać ostrego dostosowania finalizującego cykl.
Zła informacja jest taka, że nie wynika to z inflacji znikającej jak za dotknięciem magicznej różdżki, ale ze znacznego pogorszenia perspektyw gospodarki. W tym roku PKB Polski powinno wzrosnąć o około 4,5 proc. Na pierwszy rzut oka jest to dobry wynik, lecz przy potężnym impecie koniunktury w pierwszym kwartale (tempo wzrostu wyniosło 8,5 proc. rok do roku) oznacza on widmo technicznej recesji, czyli dwóch kolejnych kwartałów kurczenia się gospodarki z rzędu. Co więcej, dynamika PKB w przyszłym roku pozostanie bardzo niska, może nie przekroczyć 2 proc. Taki scenariusz powinien znaleźć odzwierciedlenie w nowej projekcji Narodowego Banku Polskiego. Członkowie RPP będą podejmować decyzję w oparciu o jej treść i może ona przeważyć szalę przy kluczowych rozstrzygnięciach.
Kolejnym czynnikiem, który wpłynie na ruch Narodowego Banku Polskiego, jest kondycja złotego. Władze monetarne wyraziły w tym roku jednoznaczną preferencję, by spadające kursy walut pomogły w walce z inflacją poprzez zbijanie cen importowanych towarów ze szczególnym uwzględnieniem cen surowców. Tymczasem rozchwianie rynków i niepewność wypychają EUR/PLN do 4,80. Oznacza to, że euro podrożało w miesiąc ponad 20 groszy i kosztuje najwięcej od marca. Dolar deklasuje euro: EUR/USD zanurkował w kierunku 1,02, co wywindowało USD/PLN do 4,70 i w kierunku historycznych szczytów. Dzisiejsze posiedzenie RPP (i jutrzejsze dane z rynku pracy USA) będą rozstrzygające dla złotego. Spełnienie się naszego scenariusza bazowego, czyli mocna podwyżka i brak deklaracji, że cykl dobiegł końca, powinny okazać się wsparciem dla PLN. Na razie za łyżkę miodu w beczce dziegciu można postrzegać fakt, że gwałtowny wzrost kursu euro został wyhamowany przy 4,80 zł, a notowania powróciły pod szczyt z drugiej połowy marca.
Zobacz również:
Kursy walut zmierzają do równości, kurs dolara z nowym rekordem, kurs euro i franka ponad 4,75 zł (komentarz z 6.07.2022)
Kursy walut nad przepaścią, EUR/PLN i CHF/PLN wracają nad 4,70, kurs dolara coraz oporniej zawraca nad 4,50 zł (komentarz z 5.07.2022)
Kursy walut już czekają na koniec tygodnia, kurs euro i kurs franka w pobliżu 4,70 zł, kurs dolara przy 4,50 zł (komentarz z 4.07.2022)
Kursy walut po kolejnym rekordzie inflacji, kursy euro, dolara i franka rozpoczynają kwartał na wysokich pułapach (komentarz z 1.07.2022)