Na dobre rozkręca się spirala strachu przed skutkami ostrego zacieśniania polityki pieniężnej przez Rezerwę Federalną. Na rynkach akcji na dłużej zagościła czerwień, a piątkowa sesja na Wall Street była najgorsza od kilkunastu miesięcy. W takich warunkach dolar rozdaje karty, a wynik wyborów we Francji i wygrana Emmanuela Macrona może nie stać się motywem przewodnim notowań ani na rynku walut, ani na parkietach giełdowych. Kurs euro na starcie tygodnia jest ponad 4,65, a dolar wyceniany jest na 4,32 zł, czyli praktycznie najwięcej od miesiąca. Kurs franka przerywa serię, w ramach której spadł 10 groszy i powraca nad 4,50.
Pomimo potężnego schłodzenia nastrojów inwestycyjnych i wyraźnego podbicia, EUR/PLN utrzymuje się wciąż w obowiązującym od początku kwietnia przedziale. Sforsowanie przez kurs euro swoistego sufitu pod postacią strefy 4,67-4,68 zł mogłoby zwiastować powrót kursu ponad 4,70. Nie jest to nasz scenariusz bazowy, choć z każdym dniem wyprzedaży na giełdach akcji i umocnienia amerykańskiej waluty złoty będzie stawać się coraz bardziej zagrożony. Odporność na zawirowania powinna zapewnić perspektywa kolejnej ostrej podwyżki stóp. Prognozy Cinkciarz.pl zakładają, że na posiedzeniu RPP 4 maja zostanie powtórzony ruch o 100 pkt bazowych. Na finiszu znajdują się również negocjacje ws. odblokowania Krajowego Planu Odbudowy.
Na papierze pozytywne rozstrzygnięcia na francuskiej scenie politycznej nie są w stanie poprawić postrzegania euro i zostały zepchnięte na dalszy plan. Wspólna waluta tylko na samym starcie rynkowego tygodnia zyskiwało w relacji do dolara. W poniedziałkowy poranek kurs euro ponownie osuwa się poniżej dolara i ośmiu centów. W rezultacie notowania EUR/USD są najniżej od pandemicznego krachu na rynkach z marca 2020 roku. Winduje to USD/PLN do 4,33, czyli najwyżej od miesiąca. Euro, pomimo przeceny, zarówno na sesji azjatyckiej, jak i w całym ostatnim tygodniu okazuje się jedną z najbardziej odpornych na moc dolara walut. Zdecydowanie gorzej radzą sobie m.in. funt, korona norweska czy frank szwajcarski.
W tym tygodniu poznamy dane o inflacji w Polsce i strefie euro – powinny one przynieść potwierdzenie nowych rekordów presji cenowej. Opublikowana zostanie też dynamika PKB Stanów Zjednoczonych osiągnięte w pierwszym kwartale. Informacje te nie powinny być w stanie wpłynąć na postrzeganie zamierzeń poszczególnych banków centralnych. Wygląda na to, że korekta na rynkach akcji zaczyna „żyć własnym życiem”, a impet dolara można już porównywać do śnieżnej kuli.
Euro: tym razem wygrana Macrona nie zmieni trendu
W niedzielnym głosowaniu Emmanuel Macron zapewnił sobie kolejne pięć lat urzędowania w Pałacu Elizejskim – status quo zostaje utrzymane. Wybór Francuzów oznacza mniej ekspansywną politykę budżetową, niż proponowała Marine Le Pen, w której programie wyborczym znalazło się miejsce na jednoczesne ciecia podatków i obniżenie wieku emerytalnego. Postulaty kontrkandydatów do urzędu prezydenta Francji najmocniej odbiegały oczywiście w zakresie podejścia do integracji europejskiej. Macron jest jej zdecydowanym orędownikiem, a Le Pen swoją popularność przez lata budowała na nacjonalistycznych, antyeuropejskich sloganach.
W 2017 roku pierwsza, pozytywna reakcja na wynik głosowania była znacznie silniejsza. Było to wręcz wydarzenia zmieniające rynkowe trendy. Tym razem się na to nie zanosi. Przewaga Macrona w sondażach na ostatniej prostej kampanii była solidna i stabilna. Średnio rzecz biorąc, wskazywały one na poparcie wyższe o niemal 10 punktów procentowych. Zdaniem komentatorów i opinii publicznej, ubiegający się o reelekcję prezydent bardziej przekonująco wypadł też w telewizyjnej debacie. Przy poprzednich wyborach prezydenckich inwestorzy mieli świeżo w pamięci szokujące rozstrzygnięcia z 2016 roku: referendum ws. brexitu oraz tryumf Donalda Trumpa nad Hillary Clinton. W 2017 roku wygrana Le Pen byłaby swoistym dopełnieniem tamtych rozstrzygnięć.
O ile w 2017 roku rynki żyły rozstrzygnięciami na scenie politycznej, to dziś notowaniom ton nadaje polityka, ale pieniężna. Hierarchię na rynku walutowym wyznacza skłonność poszczególnych władz monetarnych do porzucania narzędzi, po które sięgnięto w czasie pandemii i podwyższania stóp procentowych. Na tym polu faworytem rynków finansowych jest dolar, a euro plasuje się w ogonie stawki. Pierwsza podwyżka miała miejsce dopiero w marcu, a dziś spekuluje się, że na koniec półrocza stopy będą aż 150 pkt bazowych wyższe niż na początku roku. Bardzo agresywnie ma być redukowana również suma bilansowa, która w dwa lata napuchła z około 4 do 9 bilionów dolarów. Do wyrwania się z trendu osłabienia w relacji do dolara potrzebne będzie porzucenie zachowawczego, bojaźliwego nastawienia przez Europejski Bank Centralny. Spodziewamy się, że nastąpi to wraz z kolejną rundą prognoz, która przesądzi o wrześniowej podwyżce stóp.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
22 kwi 2022 10:30
Kursy walut po kumulacji wystąpień bankierów, euro znów tanieje, dolar drożeje, funt rozdarty (komentarz z 22.04.2022)
Na dobre rozkręca się spirala strachu przed skutkami ostrego zacieśniania polityki pieniężnej przez Rezerwę Federalną. Na rynkach akcji na dłużej zagościła czerwień, a piątkowa sesja na Wall Street była najgorsza od kilkunastu miesięcy. W takich warunkach dolar rozdaje karty, a wynik wyborów we Francji i wygrana Emmanuela Macrona może nie stać się motywem przewodnim notowań ani na rynku walut, ani na parkietach giełdowych. Kurs euro na starcie tygodnia jest ponad 4,65, a dolar wyceniany jest na 4,32 zł, czyli praktycznie najwięcej od miesiąca. Kurs franka przerywa serię, w ramach której spadł 10 groszy i powraca nad 4,50.
Spis treści:
Złoty: kurs euro rośnie, nie ma silnych na dolara
Pomimo potężnego schłodzenia nastrojów inwestycyjnych i wyraźnego podbicia, EUR/PLN utrzymuje się wciąż w obowiązującym od początku kwietnia przedziale. Sforsowanie przez kurs euro swoistego sufitu pod postacią strefy 4,67-4,68 zł mogłoby zwiastować powrót kursu ponad 4,70. Nie jest to nasz scenariusz bazowy, choć z każdym dniem wyprzedaży na giełdach akcji i umocnienia amerykańskiej waluty złoty będzie stawać się coraz bardziej zagrożony. Odporność na zawirowania powinna zapewnić perspektywa kolejnej ostrej podwyżki stóp. Prognozy Cinkciarz.pl zakładają, że na posiedzeniu RPP 4 maja zostanie powtórzony ruch o 100 pkt bazowych. Na finiszu znajdują się również negocjacje ws. odblokowania Krajowego Planu Odbudowy.
Na papierze pozytywne rozstrzygnięcia na francuskiej scenie politycznej nie są w stanie poprawić postrzegania euro i zostały zepchnięte na dalszy plan. Wspólna waluta tylko na samym starcie rynkowego tygodnia zyskiwało w relacji do dolara. W poniedziałkowy poranek kurs euro ponownie osuwa się poniżej dolara i ośmiu centów. W rezultacie notowania EUR/USD są najniżej od pandemicznego krachu na rynkach z marca 2020 roku. Winduje to USD/PLN do 4,33, czyli najwyżej od miesiąca. Euro, pomimo przeceny, zarówno na sesji azjatyckiej, jak i w całym ostatnim tygodniu okazuje się jedną z najbardziej odpornych na moc dolara walut. Zdecydowanie gorzej radzą sobie m.in. funt, korona norweska czy frank szwajcarski.
W tym tygodniu poznamy dane o inflacji w Polsce i strefie euro – powinny one przynieść potwierdzenie nowych rekordów presji cenowej. Opublikowana zostanie też dynamika PKB Stanów Zjednoczonych osiągnięte w pierwszym kwartale. Informacje te nie powinny być w stanie wpłynąć na postrzeganie zamierzeń poszczególnych banków centralnych. Wygląda na to, że korekta na rynkach akcji zaczyna „żyć własnym życiem”, a impet dolara można już porównywać do śnieżnej kuli.
Euro: tym razem wygrana Macrona nie zmieni trendu
W niedzielnym głosowaniu Emmanuel Macron zapewnił sobie kolejne pięć lat urzędowania w Pałacu Elizejskim – status quo zostaje utrzymane. Wybór Francuzów oznacza mniej ekspansywną politykę budżetową, niż proponowała Marine Le Pen, w której programie wyborczym znalazło się miejsce na jednoczesne ciecia podatków i obniżenie wieku emerytalnego. Postulaty kontrkandydatów do urzędu prezydenta Francji najmocniej odbiegały oczywiście w zakresie podejścia do integracji europejskiej. Macron jest jej zdecydowanym orędownikiem, a Le Pen swoją popularność przez lata budowała na nacjonalistycznych, antyeuropejskich sloganach.
W 2017 roku pierwsza, pozytywna reakcja na wynik głosowania była znacznie silniejsza. Było to wręcz wydarzenia zmieniające rynkowe trendy. Tym razem się na to nie zanosi. Przewaga Macrona w sondażach na ostatniej prostej kampanii była solidna i stabilna. Średnio rzecz biorąc, wskazywały one na poparcie wyższe o niemal 10 punktów procentowych. Zdaniem komentatorów i opinii publicznej, ubiegający się o reelekcję prezydent bardziej przekonująco wypadł też w telewizyjnej debacie. Przy poprzednich wyborach prezydenckich inwestorzy mieli świeżo w pamięci szokujące rozstrzygnięcia z 2016 roku: referendum ws. brexitu oraz tryumf Donalda Trumpa nad Hillary Clinton. W 2017 roku wygrana Le Pen byłaby swoistym dopełnieniem tamtych rozstrzygnięć.
O ile w 2017 roku rynki żyły rozstrzygnięciami na scenie politycznej, to dziś notowaniom ton nadaje polityka, ale pieniężna. Hierarchię na rynku walutowym wyznacza skłonność poszczególnych władz monetarnych do porzucania narzędzi, po które sięgnięto w czasie pandemii i podwyższania stóp procentowych. Na tym polu faworytem rynków finansowych jest dolar, a euro plasuje się w ogonie stawki. Pierwsza podwyżka miała miejsce dopiero w marcu, a dziś spekuluje się, że na koniec półrocza stopy będą aż 150 pkt bazowych wyższe niż na początku roku. Bardzo agresywnie ma być redukowana również suma bilansowa, która w dwa lata napuchła z około 4 do 9 bilionów dolarów. Do wyrwania się z trendu osłabienia w relacji do dolara potrzebne będzie porzucenie zachowawczego, bojaźliwego nastawienia przez Europejski Bank Centralny. Spodziewamy się, że nastąpi to wraz z kolejną rundą prognoz, która przesądzi o wrześniowej podwyżce stóp.
Zobacz również:
Kursy walut po kumulacji wystąpień bankierów, euro znów tanieje, dolar drożeje, funt rozdarty (komentarz z 22.04.2022)
Kursy walut obojętne na debatę, euro walczy o powrót do łask, frank i dolar tracą do złotego (komentarz z 21.04.2022)
Kursy walut po nieznacznych wzrostach, kurs euro blisko 4,65 zł, kurs dolara w okolicy 4,30 zł, tylko frank lekko tanieje (komentarz z 20.04.2022)
Kursy walut pod dyktando dolara, jen na łopatkach, kurs euro tonie, złoty trzyma się dzielnie (komentarz z 19.04.2022)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s