Na starcie tygodnia waluty wyraźnie podrożały. Najmocniej, o ponad jeden procent, w poniedziałek poszedł w górę kurs dolara, który podbił powyżej 4,60 zł. Niewiele mniej podrożał frank, który od dłuższego czasu zachowuje siłę i we wtorek rano jest wyceniany na ok. 4,87 zł. GBP/PLN jest w okolicy 5,55. Kurs euro, który zbliżył się do 4,65 zł, czyli średniego pułapu w tym roku, podskoczył w kierunku 4,70 zł. Górę znów biorą obawy o perspektywy światowej gospodarki, tym razem napędzane przez informacje z Chin. Tarapaty złotego zostały spotęgowane przez świąteczne warunki handlu i z tego względu za bardziej prawdopodobny od dalszego osłabienia złotego w relacji do euro postrzegamy powrót notowań na niższe pułapy. Z głównych walut potaniała jedynie korona norweska, dla której balastem stało się kilkuprocentowe załamanie cen ropy.
Inwestorzy balansują pomiędzy strachem przed dotkliwą globalną recesją, obawami o stagflację oraz nadziejami na tzw. miękkie lądowanie. W pierwszej części miesiąca wątpliwości o kondycję amerykańskiej gospodarki wygasił świetny raport z rynku pracy. Wręcz z entuzjazmem przyjęto także dane o ostrym zwrocie inflacji, które pozwalają sądzić, że jej szczyt w USA został minięty. Połączenie to jest idealne dla ryzykownych aktywów i rynków wschodzących, gdyż pozwala mniemać, że Rezerwa Federalna będzie mogła porzucić strategię agresywnego zacieśniania i zdecydowanego podnoszenia stóp procentowych. Zwrot w zamierzeniach Fed wciąż pozostaje jednak w sferze domniemań i oczekiwań, nie został oficjalnie potwierdzony i można powiedzieć, że jest pisany palcem po wodzie. Trwa zatem swoiste przeciąganie liny. Co więcej, uczestnicy rynku wydają się najbardziej ochoczo obstawiać najbardziej optymistyczny scenariusz miękkiego lądowania. Problem w tym, że jest on oparty na życzeniach, a nie solidnych podstawach.
W takiej sytuacji szczególnie łatwo o zwątpienie. Na początku nowego tygodnia rodzą je dane z Chin, które potwierdzają ocenę, że słabość gospodarki ma źródła znacznie wykraczające poza rynek nieruchomości, a popyt jest tłumiony nie tylko przez bezkompromisowe podejście do walki z pandemią. Obniżka stóp procentowych jest przyjmowana w kategoriach wywieszenia przez władze białej flagi i sygnału, że sytuacja jej naprawdę poważna. Ogólnoświatowe schłodzenie nastrojów inwestycyjnych szczególnie boleśnie dotknęło złotego ze względu na świąteczne warunki handlu i obniżoną płynność. Kursy walut, podobnie jak w czerwcu (w Boże Ciało, tuż po ostrej podwyżce stóp przez Fed) wyraźnie podbiły pod nieobecność krajowych instytucji, a kurs euro powrócił w kierunku 4,70 zł. Notowania dolara w poprzednich dniach spadały pod 4,55 zł wraz z podbiciem EUR/USD ponad 1,03. Nie doszło jednak do sforsowania 1,04, a dopiero to postrzegać będziemy jako zwiastun słabnięcia presji na euro i kresu dominacji dolara. Główna para walutowa zawracając poniżej 1,02, czyli środka przedziału wahań z minionych kilku tygodni wypchnęła kurs dolara do 4,60 zł.
Tarapaty złotego mogą szybko ustąpić, jeśli tylko awersja do ryzyka na światowych rynkach nie będzie się rozkręcać. Są znaczne szanse na uniknięcie takiego negatywnego dla naszej waluty scenariusza ze względu na letnią atmosferę wyczekiwania i brak przekonania odnośnie do najbardziej prawdopodobnego rozwoju rynkowych tendencji. Zdaje się to potwierdzać fakt, że do startu poniedziałkowej sesji na Wall Street niepokój inwestorów mocno przygasł. Im mocniej obniża się zmienność, tym zakłady na osłabienie PLN będą mniej uzasadnione i trudniejsze od utrzymania. Postrzeganie położenia poszczególnych gospodarek nie jest jednoznaczne, potrafi się zmieniać z tygodnia na tydzień wraz z napływaniem kolejnych publikacji makroekonomicznych. W tym tygodniu będą nimi wtorkowy odczyt produkcji przemysłowej oraz środowy o sprzedaży detalicznej z USA. Tego samego dnia poznamy szereg odczytów PKB, m.in. Polski oraz strefy euro. Kalendarz krajowych publikacji dopełnia dzisiejszy odczyt inflacji bazowej (powinna osiągnąć 9,2 proc. rok do roku) oraz piątkowe dane o zatrudnieniu i wynagrodzeniach.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
12 sie 2022 12:25
Kursy walut miesiąc po szczycie, kurs euro pogłębia spadki, dolar oddaje teren (komentarz z 12.08.2022)
Na starcie tygodnia waluty wyraźnie podrożały. Najmocniej, o ponad jeden procent, w poniedziałek poszedł w górę kurs dolara, który podbił powyżej 4,60 zł. Niewiele mniej podrożał frank, który od dłuższego czasu zachowuje siłę i we wtorek rano jest wyceniany na ok. 4,87 zł. GBP/PLN jest w okolicy 5,55. Kurs euro, który zbliżył się do 4,65 zł, czyli średniego pułapu w tym roku, podskoczył w kierunku 4,70 zł. Górę znów biorą obawy o perspektywy światowej gospodarki, tym razem napędzane przez informacje z Chin. Tarapaty złotego zostały spotęgowane przez świąteczne warunki handlu i z tego względu za bardziej prawdopodobny od dalszego osłabienia złotego w relacji do euro postrzegamy powrót notowań na niższe pułapy. Z głównych walut potaniała jedynie korona norweska, dla której balastem stało się kilkuprocentowe załamanie cen ropy.
Inwestorzy balansują pomiędzy strachem przed dotkliwą globalną recesją, obawami o stagflację oraz nadziejami na tzw. miękkie lądowanie. W pierwszej części miesiąca wątpliwości o kondycję amerykańskiej gospodarki wygasił świetny raport z rynku pracy. Wręcz z entuzjazmem przyjęto także dane o ostrym zwrocie inflacji, które pozwalają sądzić, że jej szczyt w USA został minięty. Połączenie to jest idealne dla ryzykownych aktywów i rynków wschodzących, gdyż pozwala mniemać, że Rezerwa Federalna będzie mogła porzucić strategię agresywnego zacieśniania i zdecydowanego podnoszenia stóp procentowych. Zwrot w zamierzeniach Fed wciąż pozostaje jednak w sferze domniemań i oczekiwań, nie został oficjalnie potwierdzony i można powiedzieć, że jest pisany palcem po wodzie. Trwa zatem swoiste przeciąganie liny. Co więcej, uczestnicy rynku wydają się najbardziej ochoczo obstawiać najbardziej optymistyczny scenariusz miękkiego lądowania. Problem w tym, że jest on oparty na życzeniach, a nie solidnych podstawach.
W takiej sytuacji szczególnie łatwo o zwątpienie. Na początku nowego tygodnia rodzą je dane z Chin, które potwierdzają ocenę, że słabość gospodarki ma źródła znacznie wykraczające poza rynek nieruchomości, a popyt jest tłumiony nie tylko przez bezkompromisowe podejście do walki z pandemią. Obniżka stóp procentowych jest przyjmowana w kategoriach wywieszenia przez władze białej flagi i sygnału, że sytuacja jej naprawdę poważna. Ogólnoświatowe schłodzenie nastrojów inwestycyjnych szczególnie boleśnie dotknęło złotego ze względu na świąteczne warunki handlu i obniżoną płynność. Kursy walut, podobnie jak w czerwcu (w Boże Ciało, tuż po ostrej podwyżce stóp przez Fed) wyraźnie podbiły pod nieobecność krajowych instytucji, a kurs euro powrócił w kierunku 4,70 zł. Notowania dolara w poprzednich dniach spadały pod 4,55 zł wraz z podbiciem EUR/USD ponad 1,03. Nie doszło jednak do sforsowania 1,04, a dopiero to postrzegać będziemy jako zwiastun słabnięcia presji na euro i kresu dominacji dolara. Główna para walutowa zawracając poniżej 1,02, czyli środka przedziału wahań z minionych kilku tygodni wypchnęła kurs dolara do 4,60 zł.
Tarapaty złotego mogą szybko ustąpić, jeśli tylko awersja do ryzyka na światowych rynkach nie będzie się rozkręcać. Są znaczne szanse na uniknięcie takiego negatywnego dla naszej waluty scenariusza ze względu na letnią atmosferę wyczekiwania i brak przekonania odnośnie do najbardziej prawdopodobnego rozwoju rynkowych tendencji. Zdaje się to potwierdzać fakt, że do startu poniedziałkowej sesji na Wall Street niepokój inwestorów mocno przygasł. Im mocniej obniża się zmienność, tym zakłady na osłabienie PLN będą mniej uzasadnione i trudniejsze od utrzymania. Postrzeganie położenia poszczególnych gospodarek nie jest jednoznaczne, potrafi się zmieniać z tygodnia na tydzień wraz z napływaniem kolejnych publikacji makroekonomicznych. W tym tygodniu będą nimi wtorkowy odczyt produkcji przemysłowej oraz środowy o sprzedaży detalicznej z USA. Tego samego dnia poznamy szereg odczytów PKB, m.in. Polski oraz strefy euro. Kalendarz krajowych publikacji dopełnia dzisiejszy odczyt inflacji bazowej (powinna osiągnąć 9,2 proc. rok do roku) oraz piątkowe dane o zatrudnieniu i wynagrodzeniach.
Zobacz również:
Kursy walut miesiąc po szczycie, kurs euro pogłębia spadki, dolar oddaje teren (komentarz z 12.08.2022)
Kursy walut odzwierciedlają nadzieje na szczyt inflacji w USA, dolar pikuje, EUR/PLN w końcu pod 4,70 (komentarz z 11.08.2022)
Kursy walut stabilne przed inflacją z USA, kurs euro utknął przy 4,70 zł, kurs dolara zamarł przy 4,60 zł (komentarz z 10.08.2022)
Kursy walut czekają na impuls, kurs euro nie odbija z lipcowego dna, kurs dolara stabilny przed danymi o inflacji (komentarz z 9.08.2022)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s