Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Popularne przysłowie idealnie obrazuje przetasowania na rynku walut w ostatnim tygodniu. Euro walczyło o wyrwanie się ze spirali wyprzedaży w relacji do dolara, a kurs EUR/USD zawracał na początku tygodnia z okolic 1,0350, czyli dołków z 2017 r. zamykających drogę do parytetu. Następnie dolar starał się odzyskiwać rezon wraz z powrotem potężnych spadków na rynki akcji. Niepokojące sygnały z amerykańskiej gospodarki uderzają w USD i korekta jego wiosennej siły jest przedłużana. Kurs dolara w rezultacie spada poniżej 4,40 zł i jest kilkanaście groszy niżej niż przed tygodniem. Kurs euro jest najniżej w maju i narusza 4,64 zł. Ostatecznie na czoło walutowej stawki nieoczekiwanie wysunął się frank, który zyskiwał najmocniej od lat, a CHF/PLN powrócił nad 4,50.
Złoty: PLN zyskuje do EUR, deklasuje USD, ale jest słabszy od CHF
Kurs EUR/PLN obniżył się w ostatnim tygodniu z okolic 4,70 do 4,64. Tym samym zaczyna naruszać dolne ograniczenie przedziału wahań, w którym kurs euro porusza się od kilku tygodni. Wspólna waluta jest najtańsza od informacji o wstrzymaniu dostaw gazu z Rosji, czyli ostatnich dni kwietnia. Spodziewamy się kontynuacji umocnienia złotego w obliczu stabilizacji nastrojów na światowych rynkach. Definitywne sforsowanie dołków z pierwszej części maja, z którymi notowania w tej chwili flirtują, będzie można interpretować jako uchylenie furtki do zejścia kursu euro 4,60 zł i kontynuacji spadków w kolejnych miesiącach.
W tym tygodniu zostały postawione ważne kroki na polu przełamania dominacji dolara, który w relacji do koszyka głównych walut był w połowie miesiąca najmocniejszy od 20 lat. W ostatnich dniach USD stracił około 2 proc., a USD/PLN runął pod 4,40. Pomimo zawirowań z połowy tygodnia i najostrzejszych spadków na rynkach akcji od niemal dwóch lat dolar nie przedłuża swojego imponującego trendu wzrostowego. Na drodze stają sygnały, że wzrost zaczyna hamować. Niepokój wzbudziły wyniki finansowe największych amerykańskich sieci handlowych. Od kilku tygodni stopniowo, ale nieprzerwanie rośnie także liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Świetna kondycja rynku pracy miała pozwalać Rezerwie Federalnej na bezpardonową walkę z inflacją, ale jeśli pogorszenie się koniunktury w tej sferze gospodarki będzie kontynuowane, to władze monetarne mogą spuścić nieco z tonu.
Wpisuje się to w nasze oczekiwania, że Fed nie sięgnie po ostrzejsze podwyżki aniżeli 50 pkt bazowych na jednym posiedzeniu. W tym samym czasie z Europejskiego Banku Centralnego płyną kolejne sygnały, że w lipcu dojdzie do inauguracji cyklu podwyżek. Taka kombinacja może wprawdzie nie wystarczyć, by mocno dźwignąć EUR/USD, ale powinna wystarczyć do wyhamowania rajdu dolara. W rezultacie dolar powinien tanieć, i to wyraźniej niż euro. Prognozy walutowe Cinkciarz.pl zakładają zniżkę USD/PLN w kierunku 4,10. Radykalnie zmieniły się natomiast perspektywy franka. W tym tygodniu jest zdecydowanie najsilniejszą z głównych walut. W relacji do dolara, czy euro zyskuje najmocniej od feralnego i przeklinanego przez polskich kredytobiorców „czarnego czwartku” ze stycznia 2015 roku. Kurs franka do złotego w kilkadziesiąt godzin poszybował nawet o 12 groszy, czyli ponad 2,5 proc. W konsekwencji CHF/PLN powrócił powyżej 4,50.
Frank szwajcarski: prognozy kursu franka zakładające mocne spadki nieaktualne
W ostatnich miesiącach hierarchię w notowaniach najważniejszych walut w dużej mierze ustalała skłonność poszczególnych banków centralnych do podnoszenia stóp procentowych. To właśnie z tego powodu dolar wiódł prym i na światowych rynkach był najmocniejszy od ponad 20 lat. Do franka, który niezmiennie cieszy się renomą tzw. bezpiecznej przystani, przyciągały natomiast wybuch wojny w Ukrainie, spadki na globalnych giełdach akcji (np. indeks S&P 500 w tym roku runął niemal 20 proc.) oraz szeroko rozumiane gospodarcze problemy Eurolandu. Tradycyjnie: im gorzej dzieje się w strefie euro, tym droższy jest frank.
Szwajcarska waluta jak dotąd pozbawiona była jednak atutów na polu polityki pieniężnej. A przecież różnice w poziomie stóp procentowych pomiędzy poszczególnymi gospodarkami i ich zmiany to uniwersalny i najważniejszy wyznacznik atrakcyjności danej waluty. Tamtejszy bank centralny od lat postrzegany jest jako najmniej obok Banku Japonii skory do zacieśniania polityki. Nie bez przyczyny: ostatni raz stopy procentowe zostały podniesione w 2007 roku, czyli jeszcze przed wybuchem Globalnego Kryzysu Finansowego a od 2015 roku koszt pieniądza wynosi -75 punktów bazowych. Wszystko jednak zaczyna wskazywać, że prezes SNB wypisuje się z grona maruderów w podnoszeniu stóp, co staje się wodą na młyn franka i źródłem kolejnej odsłony jego siły.
Po pierwsze, w Szwajcarii wzrosną stopy procentowe. Spodziewać można się, że łączna skala podwyżek wyniesie 75 punktów bazowych. Władze monetarne chcą wykorzystać sytuację (przyspieszenie inflacji i podwyżki stóp procentowych) do ucieczki od utrzymywanych od wielu lat ujemnych stóp procentowych. Profil inflacji i perspektywa jej hamowania nie wskazuje, że nie istnieje potrzeba znacznie agresywniejszego cyklu. Oznacza to, że najprawdopodobniej rozpocznie się on we wrześniu, a zakończy już w marcu. Po drugie, należy zapomnieć o znacznie niższym kursie franka w relacji do złotego. Przyzwolenie szwajcarskich władz monetarnych, by frank pozostawał mocny, i ostatni zwrot w nastawieniu radykalnie zmniejszają prawdopodobieństwo, że notowania EUR/CHF wydźwigną się w perspektywie kilku kwartałów do 1,10. W rezultacie kurs CHF/PLN powinien spadać w dalszej części roku, ale trwała zniżka silniejsza niż do 4,25 i lutowych minimów wydaje się mało realna.
Frank szwajcarski: interwencje walutowe SNB i walka z siłą franka zelżeją
Inwestorzy przyjmowali, że Szwajcarki Bank Narodowy podąża dwa kroki za Europejskim Bankiem Centralnym – odzwierciedla jego ruchy z pewnym opóźnieniem. W bieżącej sytuacji, gdy EBC najpewniej stopy podniesie w te wakacje, do niedawna spodziewano się, że SNB nie zdąży rozpocząć w tym roku. Najnowsze wypowiedzi prezesa Thomasa Jordana każą mniemać inaczej. Dynamika inflacji w kwietniu osiągnęła 2,5 proc. rok do roku. Na tle wskaźników dla Polski (12,4 proc. r/r), czy nawet strefy euro (niemal 7,5 proc. r/r) to na pierwszy rzut oka bardzo niska wartość. Średni poziom inflacji w całym roku przekroczy cel inflacyjny na poziomie 2 proc., co wystarcza, by skłonić do działania bank centralny.
NEWSLETTER
Codzienny, darmowy komentarz rynkowy
Prawie gotowe! Kliknij link aktywacyjny, który przesłaliśmy na wskazany adres e-mail. Sprawdź wszystkie foldery swojej poczty.
Wystąpił nieoczekiwany błąd. Spróbuj ponownie później!
SNB wielokrotnie utyskiwał na siłę franka. Nie poprzestawano na słowach: na przestrzeni lat wykorzystano równowartość astronomicznej kwoty niemal pół biliona franków na interwencje walutowe mające hamować nadmierne, niepożądane umocnienie. Podobne były zresztą źródła koncepcji, że SNB ze sporym opóźnieniem naśladować będzie działania EBC: gdyby podwyżki w Szwajcarii ruszyły wcześniej, byłaby to przesłanka do umocnienia franka w relacji do euro. A tego chciano przecież unikać jak ognia. Teraz, gdy na pierwszy plan wychodzą zagrożenia związane z inflacją, można zakładać, że determinacja, by osłabiać walutę i podtrzymywać EUR/CHF na wyższych pułapach wyraźnie osłabła. Podobnie jak w Polsce, władze chcą, by spadki kursów walut pomogły zapanować nad inflacją. Różnica jest taka, że w otoczeniu niepewności i niepokojów na światowych rynkach frankowi umocnienie przychodzi znacznie łatwiej niż złotemu.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
19 maj 2022 9:11
Kursy walut w cieniu giełdowej paniki, kurs euro odbija z kilkutygodniowych dołków, dolar znów zyskuje (komentarz z 19.05.2022)
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Popularne przysłowie idealnie obrazuje przetasowania na rynku walut w ostatnim tygodniu. Euro walczyło o wyrwanie się ze spirali wyprzedaży w relacji do dolara, a kurs EUR/USD zawracał na początku tygodnia z okolic 1,0350, czyli dołków z 2017 r. zamykających drogę do parytetu. Następnie dolar starał się odzyskiwać rezon wraz z powrotem potężnych spadków na rynki akcji. Niepokojące sygnały z amerykańskiej gospodarki uderzają w USD i korekta jego wiosennej siły jest przedłużana. Kurs dolara w rezultacie spada poniżej 4,40 zł i jest kilkanaście groszy niżej niż przed tygodniem. Kurs euro jest najniżej w maju i narusza 4,64 zł. Ostatecznie na czoło walutowej stawki nieoczekiwanie wysunął się frank, który zyskiwał najmocniej od lat, a CHF/PLN powrócił nad 4,50.
Spis treści:
Złoty: PLN zyskuje do EUR, deklasuje USD, ale jest słabszy od CHF
Kurs EUR/PLN obniżył się w ostatnim tygodniu z okolic 4,70 do 4,64. Tym samym zaczyna naruszać dolne ograniczenie przedziału wahań, w którym kurs euro porusza się od kilku tygodni. Wspólna waluta jest najtańsza od informacji o wstrzymaniu dostaw gazu z Rosji, czyli ostatnich dni kwietnia. Spodziewamy się kontynuacji umocnienia złotego w obliczu stabilizacji nastrojów na światowych rynkach. Definitywne sforsowanie dołków z pierwszej części maja, z którymi notowania w tej chwili flirtują, będzie można interpretować jako uchylenie furtki do zejścia kursu euro 4,60 zł i kontynuacji spadków w kolejnych miesiącach.
W tym tygodniu zostały postawione ważne kroki na polu przełamania dominacji dolara, który w relacji do koszyka głównych walut był w połowie miesiąca najmocniejszy od 20 lat. W ostatnich dniach USD stracił około 2 proc., a USD/PLN runął pod 4,40. Pomimo zawirowań z połowy tygodnia i najostrzejszych spadków na rynkach akcji od niemal dwóch lat dolar nie przedłuża swojego imponującego trendu wzrostowego. Na drodze stają sygnały, że wzrost zaczyna hamować. Niepokój wzbudziły wyniki finansowe największych amerykańskich sieci handlowych. Od kilku tygodni stopniowo, ale nieprzerwanie rośnie także liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Świetna kondycja rynku pracy miała pozwalać Rezerwie Federalnej na bezpardonową walkę z inflacją, ale jeśli pogorszenie się koniunktury w tej sferze gospodarki będzie kontynuowane, to władze monetarne mogą spuścić nieco z tonu.
Wpisuje się to w nasze oczekiwania, że Fed nie sięgnie po ostrzejsze podwyżki aniżeli 50 pkt bazowych na jednym posiedzeniu. W tym samym czasie z Europejskiego Banku Centralnego płyną kolejne sygnały, że w lipcu dojdzie do inauguracji cyklu podwyżek. Taka kombinacja może wprawdzie nie wystarczyć, by mocno dźwignąć EUR/USD, ale powinna wystarczyć do wyhamowania rajdu dolara. W rezultacie dolar powinien tanieć, i to wyraźniej niż euro. Prognozy walutowe Cinkciarz.pl zakładają zniżkę USD/PLN w kierunku 4,10. Radykalnie zmieniły się natomiast perspektywy franka. W tym tygodniu jest zdecydowanie najsilniejszą z głównych walut. W relacji do dolara, czy euro zyskuje najmocniej od feralnego i przeklinanego przez polskich kredytobiorców „czarnego czwartku” ze stycznia 2015 roku. Kurs franka do złotego w kilkadziesiąt godzin poszybował nawet o 12 groszy, czyli ponad 2,5 proc. W konsekwencji CHF/PLN powrócił powyżej 4,50.
Frank szwajcarski: prognozy kursu franka zakładające mocne spadki nieaktualne
W ostatnich miesiącach hierarchię w notowaniach najważniejszych walut w dużej mierze ustalała skłonność poszczególnych banków centralnych do podnoszenia stóp procentowych. To właśnie z tego powodu dolar wiódł prym i na światowych rynkach był najmocniejszy od ponad 20 lat. Do franka, który niezmiennie cieszy się renomą tzw. bezpiecznej przystani, przyciągały natomiast wybuch wojny w Ukrainie, spadki na globalnych giełdach akcji (np. indeks S&P 500 w tym roku runął niemal 20 proc.) oraz szeroko rozumiane gospodarcze problemy Eurolandu. Tradycyjnie: im gorzej dzieje się w strefie euro, tym droższy jest frank.
Szwajcarska waluta jak dotąd pozbawiona była jednak atutów na polu polityki pieniężnej. A przecież różnice w poziomie stóp procentowych pomiędzy poszczególnymi gospodarkami i ich zmiany to uniwersalny i najważniejszy wyznacznik atrakcyjności danej waluty. Tamtejszy bank centralny od lat postrzegany jest jako najmniej obok Banku Japonii skory do zacieśniania polityki. Nie bez przyczyny: ostatni raz stopy procentowe zostały podniesione w 2007 roku, czyli jeszcze przed wybuchem Globalnego Kryzysu Finansowego a od 2015 roku koszt pieniądza wynosi -75 punktów bazowych. Wszystko jednak zaczyna wskazywać, że prezes SNB wypisuje się z grona maruderów w podnoszeniu stóp, co staje się wodą na młyn franka i źródłem kolejnej odsłony jego siły.
Po pierwsze, w Szwajcarii wzrosną stopy procentowe. Spodziewać można się, że łączna skala podwyżek wyniesie 75 punktów bazowych. Władze monetarne chcą wykorzystać sytuację (przyspieszenie inflacji i podwyżki stóp procentowych) do ucieczki od utrzymywanych od wielu lat ujemnych stóp procentowych. Profil inflacji i perspektywa jej hamowania nie wskazuje, że nie istnieje potrzeba znacznie agresywniejszego cyklu. Oznacza to, że najprawdopodobniej rozpocznie się on we wrześniu, a zakończy już w marcu. Po drugie, należy zapomnieć o znacznie niższym kursie franka w relacji do złotego. Przyzwolenie szwajcarskich władz monetarnych, by frank pozostawał mocny, i ostatni zwrot w nastawieniu radykalnie zmniejszają prawdopodobieństwo, że notowania EUR/CHF wydźwigną się w perspektywie kilku kwartałów do 1,10. W rezultacie kurs CHF/PLN powinien spadać w dalszej części roku, ale trwała zniżka silniejsza niż do 4,25 i lutowych minimów wydaje się mało realna.
Frank szwajcarski: interwencje walutowe SNB i walka z siłą franka zelżeją
Inwestorzy przyjmowali, że Szwajcarki Bank Narodowy podąża dwa kroki za Europejskim Bankiem Centralnym – odzwierciedla jego ruchy z pewnym opóźnieniem. W bieżącej sytuacji, gdy EBC najpewniej stopy podniesie w te wakacje, do niedawna spodziewano się, że SNB nie zdąży rozpocząć w tym roku. Najnowsze wypowiedzi prezesa Thomasa Jordana każą mniemać inaczej. Dynamika inflacji w kwietniu osiągnęła 2,5 proc. rok do roku. Na tle wskaźników dla Polski (12,4 proc. r/r), czy nawet strefy euro (niemal 7,5 proc. r/r) to na pierwszy rzut oka bardzo niska wartość. Średni poziom inflacji w całym roku przekroczy cel inflacyjny na poziomie 2 proc., co wystarcza, by skłonić do działania bank centralny.
NEWSLETTER
Codzienny, darmowy komentarz rynkowy
SNB wielokrotnie utyskiwał na siłę franka. Nie poprzestawano na słowach: na przestrzeni lat wykorzystano równowartość astronomicznej kwoty niemal pół biliona franków na interwencje walutowe mające hamować nadmierne, niepożądane umocnienie. Podobne były zresztą źródła koncepcji, że SNB ze sporym opóźnieniem naśladować będzie działania EBC: gdyby podwyżki w Szwajcarii ruszyły wcześniej, byłaby to przesłanka do umocnienia franka w relacji do euro. A tego chciano przecież unikać jak ognia. Teraz, gdy na pierwszy plan wychodzą zagrożenia związane z inflacją, można zakładać, że determinacja, by osłabiać walutę i podtrzymywać EUR/CHF na wyższych pułapach wyraźnie osłabła. Podobnie jak w Polsce, władze chcą, by spadki kursów walut pomogły zapanować nad inflacją. Różnica jest taka, że w otoczeniu niepewności i niepokojów na światowych rynkach frankowi umocnienie przychodzi znacznie łatwiej niż złotemu.
Zobacz również:
Kursy walut w cieniu giełdowej paniki, kurs euro odbija z kilkutygodniowych dołków, dolar znów zyskuje (komentarz z 19.05.2022)
Kursy walut pod wpływem odwilży na giełdach, dolar mocno tanieje, EUR/USD oddala się od parytetu (komentarz z 18.05.2022)
Kursy walut obojętne na pędzący wzrost, kurs dolara zaczyna pikować, EUR/PLN zbliża się do 4,65 (komentarz z 17.05.2022)
Kursy walut czekają na przełom, kurs dolara po ostrej wspinaczce, kurs euro trzyma się blisko 4,70 zł (komentarz z 16.05.2022)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s