Kurs euro przez cały styczeń krążył wokół 4,70 zł i miesiąc zamknął niespełna grosz powyżej tej bariery. Funt wyniesiony na fali informacji z brytyjskiej gospodarki podrożał silniej od euro – o niemal 1 proc. Kurs brytyjskiej waluty odbił się jednak od 5,40 zł i luty otwiera ok. 6 groszy niżej. Od początku roku praktycznie nie zmieniła się wartość franka, CHF/PLN nie może zadomowić się poniżej 4,70. W defensywie znalazły się waluty skandynawskie. Pod presją nieodmiennie jest dolar, który stracił ponad 1 proc. USD/PLN w minionych tygodniach zbliżył się 4,30 zł i osiągnął najniższe poziomy od czerwca 2022 r. Kursy walut podlegają ostatnio małej zmienności. W najbliższych kilkudziesięciu godzinach znaczne wahania mogą wywołać jednak banki centralne. Dzisiejsze posiedzenie Rezerwy Federalnej jest szansą dla poturbowanego USD, mimo że w USA stopy procentowe wzrosną zapewne o tylko 25 pkt bazowych. Czwartkowa decyzja EBC nie powinna uderzyć w pozytywne postrzeganie euro, ale inaczej sprawy mogą się mieć w przypadku funta, który wielokrotnie w minionych kwartałach cierpiał przez pesymizm Banku Anglii.
Kurs dolara rok rozpoczął od zniżki w kierunku 4,30 zł i osiągnięcia najniższych pułapów od czerwca 2022 r. Tempo wyprzedaży amerykańskiej waluty znacznie przygasło w porównaniu z minionym kwartałem, gdy wprost runęła ona z historycznych szczytów. W końcówce września dolar kosztował przeszło 5 zł, ponad 70 groszy, czyli niemal 15 proc. więcej niż obecnie. Nie zmienia to faktu, że USD/PLN zakończył styczeń czwartym kolejnym miesięcznym spadkiem z rzędu. Poprzedni raz sytuacja taka miała miejsce, gdy rynki finansowe z pomocą rządów i banków centralnych podnosiły się z pandemicznego krachu na wiosnę 2020 roku, a wcześniej na przełomie 2017 i 2018 roku.
W minionym roku jednym z fundamentów siły dolara była polityka Rezerwy Federalnej, która nadawała ton zacieśnianiu przez główne banki centralne. Stopy procentowe w USA zaczęto podnosić w marcu ubiegłego roku i w błyskawicznym tempie wywindowano je o rekordowe 425 pkt bazowych, do najwyższego od kilkunastu lat przedziału 4,25-4,50 proc. Projekcje makroekonomiczne przedstawione na poprzednim posiedzeniu sugerowały, że seria podwyżek zostanie zakończona wyraźnie powyżej 5 proc., a o szybkich obniżkach nie może być mowy. Mimo to sytuacja na tym polu odwróciła się o 180 stopni, a postrzeganie przyszłości polityki Fed z atutu dolara zamieniło się w powód do jego przeceny.
Dolar: czy ktoś się jeszcze boi Fed?
Inwestorzy wraz z postępującym gaśnięciem inflacji i pojawieniem się oznak, że największa światowa gospodarka może zmierzać wprost ku recesji zaczęli kontestować ten oficjalny scenariusz. Przed niemal rokiem cykl zainaugurowano ruchem o 25 pkt bazowych, następnie stopy wzrosły o 50 pkt, po czym aż czterokrotnie koszt pieniądza podnoszono o 75 pkt. W grudniu tempo zacieśniania znów zredukowano do 50 pkt bazowych. Przed środową, wieczorną decyzją (20:00) oczekiwane jest kolejne spowolnienie do 25 pkt bazowych. Ze 100-procentowym przekonaniem inwestorzy wyceniają jeszcze jeden taki ruch, zanim Fed powie: pas. Co więcej, wbrew powtarzanym niczym mantra deklaracjom, że koszt pieniądza nie będzie w tym roku redukowany, rynki obstawiają, że za będzie on niższy niż obecnie.
W rezultacie Jerome Powell na konferencji prasowej rozpoczynającej się o godzinie 20:30 może jeszcze raz spróbować wylać wiadro zimnej wody na głowy inwestorów oczekujących szybkich obniżek stóp procentowych w USA. W końcu stopa bezrobocia wynosi tam zaledwie 3,5 proc. i występuje potężny, ponad 10-milionowy nawis wakatów. Przy tak mocnym rynku pracy trwałe zapanowanie nad inflacją wymaga dłuższego utrzymywania restrykcyjnej polityki pieniężnej. Słabość dolara, odbicie na Wall Street czy wzrost cen obligacji skarbowych to symptomy poluzowania warunków fiskalnych w gospodarce. One również mogą utrudniać zadanie amerykańskim władzom monetarnym. Pytanie tylko, czy negatywnie nastawieni do dolara uczestnicy rynku, których ulubieńcem stało się w minionych tygodniach euro, będą skorzy przestraszyć się wystąpieniem szefa Fed na tyle mocno, by wyrwać USD ze spirali wyprzedaży. W przypadku USD/PLN nastąpiłoby to prawdopodobnie dopiero po wyjściu notowań nad pułap 4,40.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
30 sty 2023 8:16
Kursy walut czekają na wielką trójkę, kurs dolara kolejny miesiąc pod kreską, kurs euro przyklejony do 4,70 (komentarz z 30.01.2023)
Kurs euro przez cały styczeń krążył wokół 4,70 zł i miesiąc zamknął niespełna grosz powyżej tej bariery. Funt wyniesiony na fali informacji z brytyjskiej gospodarki podrożał silniej od euro – o niemal 1 proc. Kurs brytyjskiej waluty odbił się jednak od 5,40 zł i luty otwiera ok. 6 groszy niżej. Od początku roku praktycznie nie zmieniła się wartość franka, CHF/PLN nie może zadomowić się poniżej 4,70. W defensywie znalazły się waluty skandynawskie. Pod presją nieodmiennie jest dolar, który stracił ponad 1 proc. USD/PLN w minionych tygodniach zbliżył się 4,30 zł i osiągnął najniższe poziomy od czerwca 2022 r. Kursy walut podlegają ostatnio małej zmienności. W najbliższych kilkudziesięciu godzinach znaczne wahania mogą wywołać jednak banki centralne. Dzisiejsze posiedzenie Rezerwy Federalnej jest szansą dla poturbowanego USD, mimo że w USA stopy procentowe wzrosną zapewne o tylko 25 pkt bazowych. Czwartkowa decyzja EBC nie powinna uderzyć w pozytywne postrzeganie euro, ale inaczej sprawy mogą się mieć w przypadku funta, który wielokrotnie w minionych kwartałach cierpiał przez pesymizm Banku Anglii.
Spis treści:
Dolar: spadki USD/PLN trwają już cztery miesiące
Kurs dolara rok rozpoczął od zniżki w kierunku 4,30 zł i osiągnięcia najniższych pułapów od czerwca 2022 r. Tempo wyprzedaży amerykańskiej waluty znacznie przygasło w porównaniu z minionym kwartałem, gdy wprost runęła ona z historycznych szczytów. W końcówce września dolar kosztował przeszło 5 zł, ponad 70 groszy, czyli niemal 15 proc. więcej niż obecnie. Nie zmienia to faktu, że USD/PLN zakończył styczeń czwartym kolejnym miesięcznym spadkiem z rzędu. Poprzedni raz sytuacja taka miała miejsce, gdy rynki finansowe z pomocą rządów i banków centralnych podnosiły się z pandemicznego krachu na wiosnę 2020 roku, a wcześniej na przełomie 2017 i 2018 roku.
W minionym roku jednym z fundamentów siły dolara była polityka Rezerwy Federalnej, która nadawała ton zacieśnianiu przez główne banki centralne. Stopy procentowe w USA zaczęto podnosić w marcu ubiegłego roku i w błyskawicznym tempie wywindowano je o rekordowe 425 pkt bazowych, do najwyższego od kilkunastu lat przedziału 4,25-4,50 proc. Projekcje makroekonomiczne przedstawione na poprzednim posiedzeniu sugerowały, że seria podwyżek zostanie zakończona wyraźnie powyżej 5 proc., a o szybkich obniżkach nie może być mowy. Mimo to sytuacja na tym polu odwróciła się o 180 stopni, a postrzeganie przyszłości polityki Fed z atutu dolara zamieniło się w powód do jego przeceny.
Dolar: czy ktoś się jeszcze boi Fed?
Inwestorzy wraz z postępującym gaśnięciem inflacji i pojawieniem się oznak, że największa światowa gospodarka może zmierzać wprost ku recesji zaczęli kontestować ten oficjalny scenariusz. Przed niemal rokiem cykl zainaugurowano ruchem o 25 pkt bazowych, następnie stopy wzrosły o 50 pkt, po czym aż czterokrotnie koszt pieniądza podnoszono o 75 pkt. W grudniu tempo zacieśniania znów zredukowano do 50 pkt bazowych. Przed środową, wieczorną decyzją (20:00) oczekiwane jest kolejne spowolnienie do 25 pkt bazowych. Ze 100-procentowym przekonaniem inwestorzy wyceniają jeszcze jeden taki ruch, zanim Fed powie: pas. Co więcej, wbrew powtarzanym niczym mantra deklaracjom, że koszt pieniądza nie będzie w tym roku redukowany, rynki obstawiają, że za będzie on niższy niż obecnie.
W rezultacie Jerome Powell na konferencji prasowej rozpoczynającej się o godzinie 20:30 może jeszcze raz spróbować wylać wiadro zimnej wody na głowy inwestorów oczekujących szybkich obniżek stóp procentowych w USA. W końcu stopa bezrobocia wynosi tam zaledwie 3,5 proc. i występuje potężny, ponad 10-milionowy nawis wakatów. Przy tak mocnym rynku pracy trwałe zapanowanie nad inflacją wymaga dłuższego utrzymywania restrykcyjnej polityki pieniężnej. Słabość dolara, odbicie na Wall Street czy wzrost cen obligacji skarbowych to symptomy poluzowania warunków fiskalnych w gospodarce. One również mogą utrudniać zadanie amerykańskim władzom monetarnym. Pytanie tylko, czy negatywnie nastawieni do dolara uczestnicy rynku, których ulubieńcem stało się w minionych tygodniach euro, będą skorzy przestraszyć się wystąpieniem szefa Fed na tyle mocno, by wyrwać USD ze spirali wyprzedaży. W przypadku USD/PLN nastąpiłoby to prawdopodobnie dopiero po wyjściu notowań nad pułap 4,40.
Zobacz również:
Kursy walut czekają na wielką trójkę, kurs dolara kolejny miesiąc pod kreską, kurs euro przyklejony do 4,70 (komentarz z 30.01.2023)
Kursy walut w zawieszeniu, kurs euro w mozolnej wspinaczce, kurs dolara odbija po danych o PKB (komentarz z 27.01.2023)
Kurs euro pogrążony w zimowym śnie, kurs dolara bez sił do odbicia, frank stabilny (komentarz z 26.01.2023)
Kursy walut bez przełomu, kurs dolara szura po dnie, złoty stabilny, forint kontynuuje odbicie (komentarz z 25.01.2023)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s