Narodowy Bank Polski interweniował w piątek w celu osłabienia złotego. EUR/PLN wystrzelił ponad 4,50, a USD/PLN w kierunku 3,70.
Zaskakująca interwencja zdominowała rynek polskiej waluty, ale na rynkach międzynarodowych właśnie zapadają kluczowe rozstrzygnięcia. W USA uzgodniono kształt pakietu fiskalnego i pozostało jego przegłosowanie. Wielka Brytania i UE nie odnalazły wciąż porozumienia na polu rybactwa.
O tyle dobrze, że prawdopodobnie zamknięta jest kwestia zasad uczciwej konkurencji i narzędzia jej gwarantowania oraz sposoby rozstrzygania sporów. Funt znajduje się jednak ponownie pod ostrą presją, którą potęguje wykrycie nowej odmiany koronawirusa i zaostrzenie restrykcji. Funt nie podrożał tak jak inne waluty i w poniedziałek rano kosztuje 4,91 zł.
Jakie mogły być powody interwencji NBP?
W piątek NBP potężnie osłabił złotego. Kurs euro jest o 7 groszy wyżej niż w dołku z pierwszej połowy miesiąca. Kurs dolara w ubiegłym tygodniu zbliżał się do 3,60, a obecnie jest tuż poniżej 3,70. Władze monetarne potwierdziły swoją renomę najłagodniej nastawionych w całym regionie. Dokładne motywy interwencji nie są znane.
Przypomnijmy, że na wiosnę w komunikacji Rady Polityki Pieniężnej pojawiło się zaakcentowanie zaniepokojenia siłą waluty – chciano, by słabszy złoty wspomógł wyjście gospodarki z pandemicznego załamania.
Od tego czasu koniunktura w Polsce potwierdziła jednak swoją względną odporność, a prognozy dynamiki PKB na 2021 r. są optymistyczne, pojawiło się również światełko w tunelu pod postacią szczepionek. Mimo to władze zdecydowały się na interwencję.
Drugim jej powodem, o którym się spekuluje, jest chęć podwyższenia wartości rezerw walutowych, przeszacowanie ich wartości i wykreowanie w ten sposób wyższego zysku, by móc hojniej podzielić się z budżetem.
Biorąc pod uwagę agresywny skup obligacji rządowych, taki krok, mocno podkopujący wiarygodność w oczach międzynarodowych inwestorów, byłby mało racjonalny. Szokujące kroki NBP kładą kres silnemu złotemu, ale nie wykluczamy, że polska waluta wróci do umacniania się w przyszłym roku. Nastawienie władz NBP będzie jednak mocno tłamsić impet tej tendencji, działając jak hamulec ręczny. Nie zmieniamy jednak oficjalnych prognoz walutowych Cinkciarz.pl, które zakładają, że na koniec marca euro kosztować będzie ok. 4,50 zł, a za rok za wspólną walutę płacić będziemy ok. 4,35 zł.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
18 gru 2020 9:02
Złoty nieobjęty narodową kwarantanną (komentarz walutowy z 18.12.2020)
Narodowy Bank Polski interweniował w piątek w celu osłabienia złotego. EUR/PLN wystrzelił ponad 4,50, a USD/PLN w kierunku 3,70.
Zaskakująca interwencja zdominowała rynek polskiej waluty, ale na rynkach międzynarodowych właśnie zapadają kluczowe rozstrzygnięcia. W USA uzgodniono kształt pakietu fiskalnego i pozostało jego przegłosowanie. Wielka Brytania i UE nie odnalazły wciąż porozumienia na polu rybactwa.
O tyle dobrze, że prawdopodobnie zamknięta jest kwestia zasad uczciwej konkurencji i narzędzia jej gwarantowania oraz sposoby rozstrzygania sporów. Funt znajduje się jednak ponownie pod ostrą presją, którą potęguje wykrycie nowej odmiany koronawirusa i zaostrzenie restrykcji. Funt nie podrożał tak jak inne waluty i w poniedziałek rano kosztuje 4,91 zł.
Jakie mogły być powody interwencji NBP?
W piątek NBP potężnie osłabił złotego. Kurs euro jest o 7 groszy wyżej niż w dołku z pierwszej połowy miesiąca. Kurs dolara w ubiegłym tygodniu zbliżał się do 3,60, a obecnie jest tuż poniżej 3,70. Władze monetarne potwierdziły swoją renomę najłagodniej nastawionych w całym regionie. Dokładne motywy interwencji nie są znane.
Przypomnijmy, że na wiosnę w komunikacji Rady Polityki Pieniężnej pojawiło się zaakcentowanie zaniepokojenia siłą waluty – chciano, by słabszy złoty wspomógł wyjście gospodarki z pandemicznego załamania.
Od tego czasu koniunktura w Polsce potwierdziła jednak swoją względną odporność, a prognozy dynamiki PKB na 2021 r. są optymistyczne, pojawiło się również światełko w tunelu pod postacią szczepionek. Mimo to władze zdecydowały się na interwencję.
Drugim jej powodem, o którym się spekuluje, jest chęć podwyższenia wartości rezerw walutowych, przeszacowanie ich wartości i wykreowanie w ten sposób wyższego zysku, by móc hojniej podzielić się z budżetem.
Biorąc pod uwagę agresywny skup obligacji rządowych, taki krok, mocno podkopujący wiarygodność w oczach międzynarodowych inwestorów, byłby mało racjonalny. Szokujące kroki NBP kładą kres silnemu złotemu, ale nie wykluczamy, że polska waluta wróci do umacniania się w przyszłym roku. Nastawienie władz NBP będzie jednak mocno tłamsić impet tej tendencji, działając jak hamulec ręczny. Nie zmieniamy jednak oficjalnych prognoz walutowych Cinkciarz.pl, które zakładają, że na koniec marca euro kosztować będzie ok. 4,50 zł, a za rok za wspólną walutę płacić będziemy ok. 4,35 zł.
Zespół analityków Cinkciarz.pl
Zobacz również:
Złoty nieobjęty narodową kwarantanną (komentarz walutowy z 18.12.2020)
Dolar zmieciony falą optymizmu (komentarz walutowy z 17.12.2012)
Wydarzenia nabierają tempa, a dolar tanieje (komentarz walutowy z 16.12.2020)
Fundamenty złotego potwierdzone w atmosferze wyczekiwania (komentarz walutowy z 15.12.2020)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s