Omikron, czyli nowy wariant koronawirusa, wywołał popłoch na rynkach finansowych. Kurs ropy runął o 10 dolarów, ostro tąpnęły notowania na światowych giełdach. Kurs euro został ponownie wypchnięty nad 4,70.
Panika wśród inwestorów mogła być wprawdzie spotęgowana, przez długi weekend w Stanach Zjednoczonych, ale niepewność dotycząca rozprzestrzeniania się tego wariantu, jego śmiertelności i wpływu na procesy gospodarcze może się przez dłuższy czas utrzymywać. W końcu jego rzetelne przebadanie nie jest kwestią godzin, ale tygodni.
Pojawienie się nowego zagrożenia stanęło na drodze do zamknięcia tygodnia przez EUR/PLN poniżej wiosennych szczytów leżących przy 4,68. Tym samym ścieżka do głębszego odreagowania listopadowej słabości nie została szerzej otwarta. W nadchodzących dniach oderwanie się notowań euro z kilkugroszowego przedziału wokół 4,70 zł może być trudne do osiągnięcia.
Chaos na rynkach tradycyjnie stał się wodą na młyn dla franka. Kurs szwajcarskiej waluty w piątek osiągał nawet 4,53 zł, a na starcie nowego tygodnia CHF wciąż jest w okolicy 4,50 zł. Na pierwszej linii obaw znalazł się funt. Jego notowania, pomimo osłabienia złotego, pozostały w okolicach 5,55, ale mogą rosnąć w przypadku rozładowywania się napięcia. Krach na rynku ropy pod jeszcze większą presją niż złotego postawił m.in. rubla, ale także koronę norweską, która w piątek kosztowała najmniej od siedmiu tygodni.
Kurs dolara z nieoczywistą reakcją
Tradycyjnie przyjmuje się, że wybuch niepokoju i wyparowanie apetytu na ryzyko to środowisko, w którym dolar zyskuje na wartości. Tym razem burzliwym chwilom na giełdach akcji i surowców towarzyszy odwrót od amerykańskiej waluty. Kurs EUR/USD z długoterminowych dołków odbił o ponad 1 proc. w kierunku 1,13. W efekcie notowania USD/PLN w piątek oddalały się od bariery 4,20, a nowy tydzień rozrzynają w pobliżu 4,17. Za taką reakcję odpowiadają przede wszystkim oczekiwania odnośnie do polityki pieniężnej.
W połowie ubiegłego tygodnia wśród inwestorów umacniało się przekonanie, że skup aktywów prowadzony przez Rezerwę Federalną zostanie błyskawicznie odesłany do lamusa i w przyszłym roku może dojść do dwóch podwyżek stóp. Pojawienie się na horyzoncie nowej fali zagrożenia epidemicznego wprowadza wątpliwość w tak ambitne oczekiwania. W przypadku wspólnej waluty takie zjawisko nie zachodzi, ponieważ i tak nie spodziewano się ruchu stóp wcześniej niż w drugiej połowie 2023 roku. Potwierdza się tym samym nasze przekonanie, że śmiała wycena zamierzeń Fed może stawać się balastem dla amerykańskiej waluty i ograniczać pole do jej dalszego umocnienia.
Inne powody nieoczywistych wzrostów EUR/USD
Dodatkowym czynnikiem, który w podobnych do piątkowego załamania okolicznościach może uderzać w dolara w przeszłości bywała także ucieczka z rynków, gdzie trendy były bardzo zaawansowane i wśród nastawionych spekulacyjnie inwestorów przeważała jedna strona rynku. Wypisz wymaluj rajd amerykańskiej waluty z poprzednich tygodni. Innymi słowy: gdy wybucha panika, nasila się tendencja do realizacji zysków.
NEWSLETTER
Codzienny, darmowy komentarz rynkowy
Prawie gotowe! Kliknij link aktywacyjny, który przesłaliśmy na wskazany adres e-mail. Sprawdź wszystkie foldery swojej poczty.
Wystąpił nieoczekiwany błąd. Spróbuj ponownie później!
Ze względu na brak oczekiwań na podwyżki stóp procentowych wspólna waluta mogła stać się też tzw. walutą fundującą, czyli taką, w której pożycza się środki następnie inwestowane na rynkach o dużo wyższej atrakcyjności odsetkowej (tzw. strategia carry trade). Biorąc pod uwagę fatalne zachowanie ryzykownych walut i całego świata rynków wschodzących, tym razem czynnik ten zapewne pozostawał bez większego wpływu. Inaczej było w pierwszej fazie pandemii, w drugiej połowie lutego 2020 roku.
Koronawirus kontra dane
W piątek nagłówki serwisów informacyjnych związane z koronawirusem kompletnie zdominowały rynki. W najbliższych dniach kwestia ta również ogniskować będzie uwagę, lecz nie zabraknie również istotnych danych makroekonomicznych. W przypadku polskiej gospodarki bezapelacyjnie najważniejszy będzie wtorek, kiedy podaną zostaną wstępny szacunek inflacji w listopadzie oraz szczegóły PKB wypracowanego w trzecim kwartale (wstępnie 5,1 proc. rok do roku). Dynamika cen przekroczy barierę 7 proc. i może zbliżyć się nawet do 7,5 proc. rok do roku. Głównym motorem presji cenowej są w tej chwili ceny paliw oraz żywności. Taki obrót spraw powinien skutkować ostrą podwyżką stóp procentowych w grudniu, której zadaniem będzie także stabilizacja złotego. Spodziewamy się ruchu rzędu 75-100 pkt bazowych.
Na środę zaplanowany jest odczyt indeksu PMI, czyli kluczowego barometru kondycji przemysłu. Wskaźnik przybiera wartości odpowiadające ekspansji sektora, ale od miesięcy niepokoją tendencje związane z ogólnoświatowymi problemami natury logistycznej, czyli rosnące ceny komponentów i wydłużanie się czasu dostaw. Warto śledzić również doniesienia dotyczące Krajowego Planu Odbudowy, który wciąż nie uzyskał akceptacji ze strony Komisji Europejskiej. Potencjalne przełamanie impasu i porozumienie polskiego rządu z Brukselą mogłoby stać się istotnym argumentem za umocnieniem złotego, ale w tej chwili wydaje się mało prawdopodobne. Na rynkach światowych zdecydowanie najistotniejszym wydarzeniem będzie piątkowy raport z rynku pracy USA, który powinien potwierdzić wyśmienitą kondycję tej sfery gospodarki i wskazać na wzrost zatrudnienia poza rolnictwem o około pół miliona etatów.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
26 lis 2021 8:28
Kursy walut jeszcze nie potwierdziły szczytów, EUR/PLN blisko 4,70 (komentarz z 26.11.2021)
Omikron, czyli nowy wariant koronawirusa, wywołał popłoch na rynkach finansowych. Kurs ropy runął o 10 dolarów, ostro tąpnęły notowania na światowych giełdach. Kurs euro został ponownie wypchnięty nad 4,70.
Panika wśród inwestorów mogła być wprawdzie spotęgowana, przez długi weekend w Stanach Zjednoczonych, ale niepewność dotycząca rozprzestrzeniania się tego wariantu, jego śmiertelności i wpływu na procesy gospodarcze może się przez dłuższy czas utrzymywać. W końcu jego rzetelne przebadanie nie jest kwestią godzin, ale tygodni.
Pojawienie się nowego zagrożenia stanęło na drodze do zamknięcia tygodnia przez EUR/PLN poniżej wiosennych szczytów leżących przy 4,68. Tym samym ścieżka do głębszego odreagowania listopadowej słabości nie została szerzej otwarta. W nadchodzących dniach oderwanie się notowań euro z kilkugroszowego przedziału wokół 4,70 zł może być trudne do osiągnięcia.
Chaos na rynkach tradycyjnie stał się wodą na młyn dla franka. Kurs szwajcarskiej waluty w piątek osiągał nawet 4,53 zł, a na starcie nowego tygodnia CHF wciąż jest w okolicy 4,50 zł. Na pierwszej linii obaw znalazł się funt. Jego notowania, pomimo osłabienia złotego, pozostały w okolicach 5,55, ale mogą rosnąć w przypadku rozładowywania się napięcia. Krach na rynku ropy pod jeszcze większą presją niż złotego postawił m.in. rubla, ale także koronę norweską, która w piątek kosztowała najmniej od siedmiu tygodni.
Kurs dolara z nieoczywistą reakcją
Tradycyjnie przyjmuje się, że wybuch niepokoju i wyparowanie apetytu na ryzyko to środowisko, w którym dolar zyskuje na wartości. Tym razem burzliwym chwilom na giełdach akcji i surowców towarzyszy odwrót od amerykańskiej waluty. Kurs EUR/USD z długoterminowych dołków odbił o ponad 1 proc. w kierunku 1,13. W efekcie notowania USD/PLN w piątek oddalały się od bariery 4,20, a nowy tydzień rozrzynają w pobliżu 4,17. Za taką reakcję odpowiadają przede wszystkim oczekiwania odnośnie do polityki pieniężnej.
W połowie ubiegłego tygodnia wśród inwestorów umacniało się przekonanie, że skup aktywów prowadzony przez Rezerwę Federalną zostanie błyskawicznie odesłany do lamusa i w przyszłym roku może dojść do dwóch podwyżek stóp. Pojawienie się na horyzoncie nowej fali zagrożenia epidemicznego wprowadza wątpliwość w tak ambitne oczekiwania. W przypadku wspólnej waluty takie zjawisko nie zachodzi, ponieważ i tak nie spodziewano się ruchu stóp wcześniej niż w drugiej połowie 2023 roku. Potwierdza się tym samym nasze przekonanie, że śmiała wycena zamierzeń Fed może stawać się balastem dla amerykańskiej waluty i ograniczać pole do jej dalszego umocnienia.
Inne powody nieoczywistych wzrostów EUR/USD
Dodatkowym czynnikiem, który w podobnych do piątkowego załamania okolicznościach może uderzać w dolara w przeszłości bywała także ucieczka z rynków, gdzie trendy były bardzo zaawansowane i wśród nastawionych spekulacyjnie inwestorów przeważała jedna strona rynku. Wypisz wymaluj rajd amerykańskiej waluty z poprzednich tygodni. Innymi słowy: gdy wybucha panika, nasila się tendencja do realizacji zysków.
NEWSLETTER
Codzienny, darmowy komentarz rynkowy
Ze względu na brak oczekiwań na podwyżki stóp procentowych wspólna waluta mogła stać się też tzw. walutą fundującą, czyli taką, w której pożycza się środki następnie inwestowane na rynkach o dużo wyższej atrakcyjności odsetkowej (tzw. strategia carry trade). Biorąc pod uwagę fatalne zachowanie ryzykownych walut i całego świata rynków wschodzących, tym razem czynnik ten zapewne pozostawał bez większego wpływu. Inaczej było w pierwszej fazie pandemii, w drugiej połowie lutego 2020 roku.
Koronawirus kontra dane
W piątek nagłówki serwisów informacyjnych związane z koronawirusem kompletnie zdominowały rynki. W najbliższych dniach kwestia ta również ogniskować będzie uwagę, lecz nie zabraknie również istotnych danych makroekonomicznych. W przypadku polskiej gospodarki bezapelacyjnie najważniejszy będzie wtorek, kiedy podaną zostaną wstępny szacunek inflacji w listopadzie oraz szczegóły PKB wypracowanego w trzecim kwartale (wstępnie 5,1 proc. rok do roku). Dynamika cen przekroczy barierę 7 proc. i może zbliżyć się nawet do 7,5 proc. rok do roku. Głównym motorem presji cenowej są w tej chwili ceny paliw oraz żywności. Taki obrót spraw powinien skutkować ostrą podwyżką stóp procentowych w grudniu, której zadaniem będzie także stabilizacja złotego. Spodziewamy się ruchu rzędu 75-100 pkt bazowych.
Na środę zaplanowany jest odczyt indeksu PMI, czyli kluczowego barometru kondycji przemysłu. Wskaźnik przybiera wartości odpowiadające ekspansji sektora, ale od miesięcy niepokoją tendencje związane z ogólnoświatowymi problemami natury logistycznej, czyli rosnące ceny komponentów i wydłużanie się czasu dostaw. Warto śledzić również doniesienia dotyczące Krajowego Planu Odbudowy, który wciąż nie uzyskał akceptacji ze strony Komisji Europejskiej. Potencjalne przełamanie impasu i porozumienie polskiego rządu z Brukselą mogłoby stać się istotnym argumentem za umocnieniem złotego, ale w tej chwili wydaje się mało prawdopodobne. Na rynkach światowych zdecydowanie najistotniejszym wydarzeniem będzie piątkowy raport z rynku pracy USA, który powinien potwierdzić wyśmienitą kondycję tej sfery gospodarki i wskazać na wzrost zatrudnienia poza rolnictwem o około pół miliona etatów.
Zobacz również:
Kursy walut jeszcze nie potwierdziły szczytów, EUR/PLN blisko 4,70 (komentarz z 26.11.2021)
Kursy walut po cofnięciu: EUR/PLN przestał spadać, dolar wciąż błyszczy (komentarz z 25.11.2021)
Kursy walut w końcu zawracają, kurs euro cofa się do wiosennych maksimów (komentarz z 24.11.2021)
Kursy walut tylko na moment zepchnięte niżej, EUR/PLN wraca nad 4,70, dolar pokochał Powella (komentarz z 23.11.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s