Czwartkowe publikacje makroekonomiczne nie należały wprawdzie do najistotniejszych, niemniej wspierały dolara. Złoty podobnie jak inne waluty krajów wschodzących pozostaje w słabszej kondycji, a wahania wartości mogą się zwiększyć jutro, kiedy poznamy dane PMI ze strefy euro.
To jeszcze nie koniec silnego dolara?
Czwartkowe popołudnie przyniosło kolejne pozytywne dane z gospodarki USA. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu wyniosła 210 tys. i choć był to odczyt zgodny z oczekiwaniami, to jest to dolna granica wniosków od kwietnia ub. roku, kiedy to zanotowaliśmy najniższy poziom od ponad pół wieku. Zaskoczył natomiast wskaźnik aktywności przemysłu w rejonie Filadelfii w lutym. Wzrósł on do 36,7 pkt, czyli najwyższego poziomu od maja 2017 r. i znacznie powyżej oczekiwań – o ok. 11,0 pkt.
Nie są to co prawda najistotniejsze wskaźniki, jeżeli chodzi o wpływ na dolara, ale wpasowują się w trend pozytywnych danych z gospodarki USA. I co obserwujemy od kilku tygodni, wpisują się także w trend aprecjacji dolara. Historia globalnej wartości dolara trwała dzisiaj dalej i może to być dopiero jej początek. Notowania EUR/USD co prawda praktycznie się nie zmieniły i oscylowały wokół 1,0800, ale nie przeszkodziło to zyskiwać dolarowi w relacji do innych walut.
Indeks dolara DXY, mierzący jego siłę względem sześciu głównych walut, wzrósł dzisiaj do ok. 99,8 pkt, czyli do najwyższego poziomu od kwietnia 2017 r. To już tuż pod psychologiczną barierą 100 pkt, której przekroczenie może zwiększać presję popytową na amerykańską walutę. Dolar jest także bardzo silny, jeżeli popatrzymy na indeks dolara wg Bloomberga, który zawiera w sobie także waluty krajów wschodzących. Wzrósł on dzisiaj po południu do 1218 pkt, tj. najwyższego poziomu od października, ale to także już bardzo blisko górnej granicy notowań od maja 2017 r. (ok. 1223 pkt).
Oczekiwania z końcówki ubiegłego roku wskazywały, że pierwsza faza porozumienia USA z Chinami będzie stopniowo osłabiać dolara na rzecz m.in. euro i innych walut wschodzących, w czym pomagać miał podnoszący się z minirecesji sektor przemysłowy. Obecnie obserwujemy odwrócenie tych oczekiwań, w czym przeszkadza niepewność związana z koronawirusem, a także rosnąca dysproporcja pomiędzy gospodarkami USA i strefy euro, która jest większa, niż się tego spodziewano. I choć do odreagowania może dojść w dalszej części roku, dane z gospodarek pokazujące negatywny wpływ koronawirusa dopiero zaczną napływać, co powinno wzmacniać dolara.
Złoty w tym kontekście będzie najprawdopodobniej tylko pasażerem w odjeżdżającym pociągu, jeżeli aprecjacja dolara będzie kontynuowana. Dane z polskiej gospodarki mogą mieć bardzo ograniczony wpływ, zważywszy m.in. na to, że stopy procentowe w Polsce w tym roku najprawdopodobniej nie ulegną zmianie (nieco wyższa od oczekiwań inflacja jest przejściowa). Polska waluta zanotowała dzisiaj kolejny dzień osłabienia, kurs EUR/PLN wzrósł powyżej 4,28, a USD/PLN powyżej 3,97. Piątek dla notowań złotego także może nie być spokojny. Opublikowane zostaną istotne dane wskaźników aktywności gospodarczej, w strefie euro, które mogą wywrzeć dodatkową presję podażową także na polską walutę.
Jutro na rynku
W piątek poznamy być może najistotniejsze w tym tygodnie publikacje makroekonomiczne, tj. lutowe poziomy wskaźników PMI sektorów przemysłowego i usług m.in. dla strefy euro, Wielkiej Brytanii. Ekonomiści oczekują, że dane z Europy wypadną o ok. 0,1-0,5 pkt poniżej styczniowych poziomów, czego uzasadnieniem miałby być m.in. wpływ koronawirusa. Gdyby nastroje przedsiębiorców w strefie euro i na Wyspach okazały się jeszcze bardziej pesymistyczne, mogłoby to osłabić zarówno euro, jak i funta, a równocześnie okazać się kolejnym argumentem za wzrostem popytu na dolara.
Taki scenariusz byłby negatywny dla złotego, na którego presja podażowa mogłaby się zwiększyć. Z drugiej strony reakcja rynku nawet na bardzo złe dane nie musi wcale być aż tak negatywna. Obecnie dominuje przeświadczenie, że banki centralne uchronią przed silniejszym spowolnieniem gospodarczym, dostarczając więcej płynności rynkowi. Sentyment ten może się zmienić, gdy pojawiające się dane będą sugerować dużo głębsze od oczekiwań spowolnienie, które może wykraczać poza pierwszy kwartał. Ten bardziej negatywny scenariusz skutkowałby zwiększeniem poziomu awersji do ryzyka i istotniejszym osłabieniem złotego.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
20 lut 2020 14:05
Złotemu ciąży silny dolar (komentarz walutowy z 20.02.2020)
Czwartkowe publikacje makroekonomiczne nie należały wprawdzie do najistotniejszych, niemniej wspierały dolara. Złoty podobnie jak inne waluty krajów wschodzących pozostaje w słabszej kondycji, a wahania wartości mogą się zwiększyć jutro, kiedy poznamy dane PMI ze strefy euro.
To jeszcze nie koniec silnego dolara?
Czwartkowe popołudnie przyniosło kolejne pozytywne dane z gospodarki USA. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu wyniosła 210 tys. i choć był to odczyt zgodny z oczekiwaniami, to jest to dolna granica wniosków od kwietnia ub. roku, kiedy to zanotowaliśmy najniższy poziom od ponad pół wieku. Zaskoczył natomiast wskaźnik aktywności przemysłu w rejonie Filadelfii w lutym. Wzrósł on do 36,7 pkt, czyli najwyższego poziomu od maja 2017 r. i znacznie powyżej oczekiwań – o ok. 11,0 pkt.
Nie są to co prawda najistotniejsze wskaźniki, jeżeli chodzi o wpływ na dolara, ale wpasowują się w trend pozytywnych danych z gospodarki USA. I co obserwujemy od kilku tygodni, wpisują się także w trend aprecjacji dolara. Historia globalnej wartości dolara trwała dzisiaj dalej i może to być dopiero jej początek. Notowania EUR/USD co prawda praktycznie się nie zmieniły i oscylowały wokół 1,0800, ale nie przeszkodziło to zyskiwać dolarowi w relacji do innych walut.
Indeks dolara DXY, mierzący jego siłę względem sześciu głównych walut, wzrósł dzisiaj do ok. 99,8 pkt, czyli do najwyższego poziomu od kwietnia 2017 r. To już tuż pod psychologiczną barierą 100 pkt, której przekroczenie może zwiększać presję popytową na amerykańską walutę. Dolar jest także bardzo silny, jeżeli popatrzymy na indeks dolara wg Bloomberga, który zawiera w sobie także waluty krajów wschodzących. Wzrósł on dzisiaj po południu do 1218 pkt, tj. najwyższego poziomu od października, ale to także już bardzo blisko górnej granicy notowań od maja 2017 r. (ok. 1223 pkt).
Oczekiwania z końcówki ubiegłego roku wskazywały, że pierwsza faza porozumienia USA z Chinami będzie stopniowo osłabiać dolara na rzecz m.in. euro i innych walut wschodzących, w czym pomagać miał podnoszący się z minirecesji sektor przemysłowy. Obecnie obserwujemy odwrócenie tych oczekiwań, w czym przeszkadza niepewność związana z koronawirusem, a także rosnąca dysproporcja pomiędzy gospodarkami USA i strefy euro, która jest większa, niż się tego spodziewano. I choć do odreagowania może dojść w dalszej części roku, dane z gospodarek pokazujące negatywny wpływ koronawirusa dopiero zaczną napływać, co powinno wzmacniać dolara.
Złoty w tym kontekście będzie najprawdopodobniej tylko pasażerem w odjeżdżającym pociągu, jeżeli aprecjacja dolara będzie kontynuowana. Dane z polskiej gospodarki mogą mieć bardzo ograniczony wpływ, zważywszy m.in. na to, że stopy procentowe w Polsce w tym roku najprawdopodobniej nie ulegną zmianie (nieco wyższa od oczekiwań inflacja jest przejściowa). Polska waluta zanotowała dzisiaj kolejny dzień osłabienia, kurs EUR/PLN wzrósł powyżej 4,28, a USD/PLN powyżej 3,97. Piątek dla notowań złotego także może nie być spokojny. Opublikowane zostaną istotne dane wskaźników aktywności gospodarczej, w strefie euro, które mogą wywrzeć dodatkową presję podażową także na polską walutę.
Jutro na rynku
W piątek poznamy być może najistotniejsze w tym tygodnie publikacje makroekonomiczne, tj. lutowe poziomy wskaźników PMI sektorów przemysłowego i usług m.in. dla strefy euro, Wielkiej Brytanii. Ekonomiści oczekują, że dane z Europy wypadną o ok. 0,1-0,5 pkt poniżej styczniowych poziomów, czego uzasadnieniem miałby być m.in. wpływ koronawirusa. Gdyby nastroje przedsiębiorców w strefie euro i na Wyspach okazały się jeszcze bardziej pesymistyczne, mogłoby to osłabić zarówno euro, jak i funta, a równocześnie okazać się kolejnym argumentem za wzrostem popytu na dolara.
Taki scenariusz byłby negatywny dla złotego, na którego presja podażowa mogłaby się zwiększyć. Z drugiej strony reakcja rynku nawet na bardzo złe dane nie musi wcale być aż tak negatywna. Obecnie dominuje przeświadczenie, że banki centralne uchronią przed silniejszym spowolnieniem gospodarczym, dostarczając więcej płynności rynkowi. Sentyment ten może się zmienić, gdy pojawiające się dane będą sugerować dużo głębsze od oczekiwań spowolnienie, które może wykraczać poza pierwszy kwartał. Ten bardziej negatywny scenariusz skutkowałby zwiększeniem poziomu awersji do ryzyka i istotniejszym osłabieniem złotego.
Zobacz również:
Złotemu ciąży silny dolar (komentarz walutowy z 20.02.2020)
Gospodarka USA nie przestaje zaskakiwać (popołudniowy komentarz walutowy z 19.02.2020)
Dolar w górę, czyli dzień jak co dzień (komentarz walutowy z 19.02.2020)
Kurs EUR/USD najniższy od 2017 r. (popołudniowy komentarz walutowy z 18.02.2020)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s