Mniejsza liczba etatów wykreowanych przez amerykańską gospodarkę, ale pozostałe wskaźniki raportu Departamentu Pracy dobre. Rekordowy wzrost wynagrodzeń oraz spadek bezrobocia. Złoty pozostaje stabilny tuż po publikacji danych z USA.
Dane z USA tylko na pierwszy rzut oka słabe
Teoretycznie publikację z Departamentu Pracy można zinterpretować jako słabą. Amerykańska gospodarka wykreowała jedynie 151 tys etatów w sektorze prywatnym. To o 39 tys. mniej niż zakładał konsensus ekonomistów ankietowanych przez agencje Bloomberg. Na tym jednak praktycznie kończą się złe informacje z USA. Pozostałe wskazania sugerują, że rynek pracy jest cały czas w dobrej kondycji.
Po pierwsze, mieliśmy znaczny wzrost wynagrodzeń. W relacji m/m godzinowa stawka zwiększyła się o 0.5%, co jest drugim najlepszym wynikiem od 2009 r. Również odczyt rok do roku wygląda przyzwoicie. Pensje Amerykanów rosną w tempie 2.5%. To jedna z ważniejszych informacji dla Rezerwy Federalnej, która nie tylko powinna oznaczać wyższą konsumpcję w przyszłości, ale także sygnalizować możliwość wzrostu inflacji, gdy kwestie związane z silnym dolarem i tanimi paliwami zaczną ustępować.
Kolejny elementem na który warto zwrócić uwagę to spadek stopy bezrobocia do poziomu 4.9%, czyli najniższego do rozpoczęcia się kryzysu w 2008 roku. Przy pozostaniu wskaźnika partycypacji na tym samym poziomie pokazuje to, że sytuacja na rynku pracy się poprawia.
Mniej znaczącymi, ale także wartymi podkreślenia elementami było wzrost miejsc pracy w przemyśle aż o 29 tys. Jest to wartość bliska 10-letnim szczytom (40 tys). Dodatkowo jest to o tyle zaskakujące, że ze wskaźników ISM oraz innych danych opisujących kondycję przemysłu płyną inne sygnały. Niewykluczone, więc że może to być jakieś zaburzenie badania, choć na razie trudno jest to dokładnie stwierdzić. Na koniec należy także zauważyć, że wzrósł przeciętny czas pracy w USA z 34.5h do 34.6h, czyli wyrównał rekordy osiągnięte w ostatnich 10 latach.
Co o tych danych może sądzić Fed? Gdyby nie sytuacja globalna dzisiejsza publikacja byłaby prawdopodobnie odebrana pozytywnie. Wyhamowanie kreacji nowych etatów było spodziewane i choć jest nieco szybsze niż można było oczekiwać, to przy pełnym zatrudnieniu trudno oczekiwać by miejsca pracy rosły tak szybko jak przy ożywieniu. Najważniejszy jednak był wzrost wynagrodzeń. To na ten element czekali przedstawiciele Fedu. Oczywiście nadal pozostaje pytanie czy to nie jest efekt jednorazowy. Dlatego w tym kontekście ważne będą kolejne publikacje.
Złoty przyjął dane spokojnie
Obawy o dalszy spadek rezerw walutowych Polski nie potwierdziły się. Wzrosły one w styczniu o 5 miliardów USD i powróciły w okolice 100 miliardów. Jeżeli zaś chodzi o publikację z USA, to była ona neutralna dla szerokiej wyceny PLN. Jedynie para USD/PLN nieco rosła około godziny 16.00, jednak zmiana była praktycznie jedynie efektem ruchu na EUR/USD.
W kolejnych dniach nie ma w kalendarzu kluczowych danych makro prócz publikacji o inflacji oraz wystąpienia Janet Yellen przed Kongresem. Można jednak założyć, że przy tak zmiennych warunkach szefowa Fedu będzie starała się brzmieć względnie neutralnie, a publikacja CPI z kraju będzie głównie odbierana w kontekście wpływu niższych cen surowców energetycznych.
Jedynie podczas weekendu zostaną opublikowane dane o rezerwach walutowych z Chin. Oczekiwany jest ich spadek o około 120 mld USD do 3.21 biliona USD. Gdyby ten spadek był znacznie głębszy, a do tego sentyment się pogorszy, wtedy może to spowodować zauważalne pogorszenie się sentymentu również na PLN.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Mniejsza liczba etatów wykreowanych przez amerykańską gospodarkę, ale pozostałe wskaźniki raportu Departamentu Pracy dobre. Rekordowy wzrost wynagrodzeń oraz spadek bezrobocia. Złoty pozostaje stabilny tuż po publikacji danych z USA.
Dane z USA tylko na pierwszy rzut oka słabe
Teoretycznie publikację z Departamentu Pracy można zinterpretować jako słabą. Amerykańska gospodarka wykreowała jedynie 151 tys etatów w sektorze prywatnym. To o 39 tys. mniej niż zakładał konsensus ekonomistów ankietowanych przez agencje Bloomberg. Na tym jednak praktycznie kończą się złe informacje z USA. Pozostałe wskazania sugerują, że rynek pracy jest cały czas w dobrej kondycji.
Po pierwsze, mieliśmy znaczny wzrost wynagrodzeń. W relacji m/m godzinowa stawka zwiększyła się o 0.5%, co jest drugim najlepszym wynikiem od 2009 r. Również odczyt rok do roku wygląda przyzwoicie. Pensje Amerykanów rosną w tempie 2.5%. To jedna z ważniejszych informacji dla Rezerwy Federalnej, która nie tylko powinna oznaczać wyższą konsumpcję w przyszłości, ale także sygnalizować możliwość wzrostu inflacji, gdy kwestie związane z silnym dolarem i tanimi paliwami zaczną ustępować.
Kolejny elementem na który warto zwrócić uwagę to spadek stopy bezrobocia do poziomu 4.9%, czyli najniższego do rozpoczęcia się kryzysu w 2008 roku. Przy pozostaniu wskaźnika partycypacji na tym samym poziomie pokazuje to, że sytuacja na rynku pracy się poprawia.
Mniej znaczącymi, ale także wartymi podkreślenia elementami było wzrost miejsc pracy w przemyśle aż o 29 tys. Jest to wartość bliska 10-letnim szczytom (40 tys). Dodatkowo jest to o tyle zaskakujące, że ze wskaźników ISM oraz innych danych opisujących kondycję przemysłu płyną inne sygnały. Niewykluczone, więc że może to być jakieś zaburzenie badania, choć na razie trudno jest to dokładnie stwierdzić. Na koniec należy także zauważyć, że wzrósł przeciętny czas pracy w USA z 34.5h do 34.6h, czyli wyrównał rekordy osiągnięte w ostatnich 10 latach.
Co o tych danych może sądzić Fed? Gdyby nie sytuacja globalna dzisiejsza publikacja byłaby prawdopodobnie odebrana pozytywnie. Wyhamowanie kreacji nowych etatów było spodziewane i choć jest nieco szybsze niż można było oczekiwać, to przy pełnym zatrudnieniu trudno oczekiwać by miejsca pracy rosły tak szybko jak przy ożywieniu. Najważniejszy jednak był wzrost wynagrodzeń. To na ten element czekali przedstawiciele Fedu. Oczywiście nadal pozostaje pytanie czy to nie jest efekt jednorazowy. Dlatego w tym kontekście ważne będą kolejne publikacje.
Złoty przyjął dane spokojnie
Obawy o dalszy spadek rezerw walutowych Polski nie potwierdziły się. Wzrosły one w styczniu o 5 miliardów USD i powróciły w okolice 100 miliardów. Jeżeli zaś chodzi o publikację z USA, to była ona neutralna dla szerokiej wyceny PLN. Jedynie para USD/PLN nieco rosła około godziny 16.00, jednak zmiana była praktycznie jedynie efektem ruchu na EUR/USD.
W kolejnych dniach nie ma w kalendarzu kluczowych danych makro prócz publikacji o inflacji oraz wystąpienia Janet Yellen przed Kongresem. Można jednak założyć, że przy tak zmiennych warunkach szefowa Fedu będzie starała się brzmieć względnie neutralnie, a publikacja CPI z kraju będzie głównie odbierana w kontekście wpływu niższych cen surowców energetycznych.
Jedynie podczas weekendu zostaną opublikowane dane o rezerwach walutowych z Chin. Oczekiwany jest ich spadek o około 120 mld USD do 3.21 biliona USD. Gdyby ten spadek był znacznie głębszy, a do tego sentyment się pogorszy, wtedy może to spowodować zauważalne pogorszenie się sentymentu również na PLN.
Zobacz również:
Komentarz walutowy z 05.02.2016
Popołudniowy komentarz walutowy z 04.02.2016
Komentarz walutowy z 04.02.2016
Popołudniowy komentarz walutowy z 03.02.2016
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s