W dobiegającym końca roku inwestorzy drżeli przed rozpędzającą się inflacją i podnoszeniem stóp procentowych przez banki centralne. W efekcie kursy walut biły rekordy, szczególnie mocno drożały dolar i frank. W minionych tygodniach, wraz z pojawianiem się zwiastunów wygasania presji cenowej na świecie, złoty ruszył do odrabiania strat, a dolar został zepchnięty do defensywy. Czy poprawa nastrojów na rynkach finansowych może być trwała w obliczu nieuchronnego spowolnienia wzrostu gospodarczego? Co dalej z kursem dolara? Ile będziemy płacić za euro i franka? Czy funt utrzyma impet? Czy ze szponów inflacji globalne rynki trafią w objęcia recesji?
Kursy walut w roku 2022: złoty na dnie, frank i dolar wiodły prym
Rok 2022 to agresja Rosji na Ukrainę, szok inflacyjny i zagrożenie głębokim kryzysem energetycznym w Europie. To także niewidziane od dekad tempo zacieśniania polityki pieniężnej wywołujące jednocześnie bessę na parkietach akcyjnych i na rynku obligacji oraz okres niepodzielnej dominacji dolara. Dodać do tego należy głębokie tarapaty chińskiej gospodarki, która była pętana pandemicznymi restrykcjami i zapaścią na rynku nieruchomości. W takim skrajnie niekorzystnym otoczeniu i przy ekstremalnym rozchwianiu rynków finansowych złoty sięgnął dna.
W minionych miesiącach spełniła się tym samym maksyma „wszystkie waluty za pięć złotych.” Pierwszy, w apogeum rynkowej paniki po napaści na Ukrainę, pułap ten osiągnął kurs euro. Nieco ponad pół roku później, gdy drożał gaz, a na rynkach akcji rozkręcała się wyprzedaż, kurs USD/PLN po raz pierwszy w historii naruszył okrągły poziom. Dolar był w tamtym momencie o niemal 30 proc. droższy niż na początku roku, gdy kosztował przez chwilę ok. 3,90 zł. Frank, nie dość, że pobił rekordy, to maksymalnie wyceniany był na kilkanaście groszy więcej niż 5 zł.
Złoty w IV kw.: czas odrabiania strat
Dopiero w czwartym kwartale złoty złapał oddech. Radykalna poprawa nastrojów inwestycyjnych, której efektem jest także silne odbicie indeksów giełdowych i przecena dolara ma trojakie źródła. Po pierwsze, inwestorzy znów kurczowo uchwycili się nadziei, że hamowanie inflacji skłoni banki centralne do szybszego złagodzenia kursu. Po drugie, pojawiły się widoki na odejście Chin od polityki zerowej tolerancji dla COVID-19. Wyjście największej gospodarki wschodzącej z dołka, w momencie gaśnięcia koniunktury w państwach wysokorozwiniętych, mogłoby stać się kołem ratunkowym dla globalnego tempa wzrostu i przeważyć szalę na rzecz uniknięcia głębokiej recesji. Po trzecie, wraz ze spadkiem cen newralgicznych surowców: gazu, ropy i również węgla wyraźnie przygasł strach przed kryzysem energetycznym i dotkliwym załamaniem aktywności gospodarczej.
Okazało się, że przy skrajnym rozchwianiu rynków panikę od euforii dzielił bardzo cienka granica. Pod koniec roku kurs euro ustabilizował się w okolicy 4,70 zł. Notowania dolara najdynamiczniejsze załamanie zaliczyły w pierwszej połowie IV kw., ale w grudniu pogłębiały minima i naruszając 4,40 zł znalazły się najniżej od czerwca. Kurs franka względem historycznych rekordów runął o przeszło 40 groszy i odnalazł równowagę w dość wąskim przedziale wahań wokół 4,75 zł. W IV kw. to właśnie dwójka walut defensywnych, czyli USD i CHF, potaniała najmocniej, odpowiednio o ok. 9 i 7 proc. Nie zmienia to faktu, że pod koniec roku każda z głównych walut kosztuje wciąż więcej niż 12 miesięcy wcześniej. Mimo załamania kursu amerykańskiej waluty to właśnie dolar pozostał na czele walutowej stawki. W 2022 roku USD podrożał o ok. 40 groszy, czyli mniej więcej 10 proc.
Polska gospodarka: hamowanie dopiero się zaczyna
Postrzeganie poszczególnych walut czy też raczej ich odporność na siłę USD była w mijającym roku determinowana przez to, jak zdecydowanie dany bank centralny mógł i chciał podnosić stopy procentowe. Teraz uwaga może się przenieść na siłę i odporność wzrostu gospodarczego. W całym 2022 r. dynamika PKB Polski powinna wynieść ok. 4,5 proc. Na papierze to świetny wynik, ale należy pamiętać, że to w znacznej mierze zasługa impetu wzrostu gospodarczego z początku roku. Im dalej w las, tym więcej drzew. Podobnie, na pierwszy rzut oka dynamika PKB wypracowana w III kw. (3,6 proc. r/r) to niezły rezultat. Wartość wskaźnika maskuje jednak wyraźną już słabość konsumpcji i inwestycji.
Jeszcze pesymistyczniej wygląda obraz kondycji gospodarki rysowany danymi za IV kw. Blado wypadły odczyty sprzedaży detalicznej czy produkcji przemysłowej, której dynamika w ujęciu rok do roku niechybnie zmierza do zera. Wzrost wynagrodzeń coraz wyraźniej nie dotrzymuje kroku dynamice inflacji. Zawężanie się dochodu do dyspozycji to zła wróżba dla kondycji budżetów domowych i w konsekwencji ich wydatków konsumpcyjnych. Innymi słowy hamowanie z minionych tygodniu to dopiero przedsmak gospodarczych tarapatów. W I kw. 2023 r. dynamika PKB w ujęciu rok do roku będzie przybierać wartości ujemne. Konsumpcja w najlepszym wypadku znajdzie się w stagnacji. Dopiero druga połowa roku przynieść powinna stopniową i umiarkowaną poprawę koniunktury. W całym 2023 r. dynamika PKB wyniesie naszym zdaniem mniej niż 0,5 proc., co iść będzie w parze z nieznacznym skurczeniem się niemieckiej gospodarki.
Inflacja w Polsce: szczyt w lutym, a później wygasanie
Rok 2023 będzie czasem hamowania inflacji i taka ocena nie budzi większych kontrowersji. Znaki zapytania dotyczą tego, jak uporczywa będzie presja cenowa, jak szybko będzie wygasać i czy w światowej gospodarce kilkuprocentowa dynamika CPI będzie się utrzymywać przez wiele kwartałów. Minięcie szczytu przez inflację nie jest bowiem równoznaczne ze zwycięstwem w walce z presją cenową. Dopiero sprowadzenie dynamiki cen do pułapów zgodnych z celem polityki banków centralnych i pewność, że ścieżka cen znów nie zacznie ostro piąć się do góry – będzie oznaczać sukces.
W przypadku Polski możemy mówić szczycie inflacji, ale wyłącznie w 2022 r. Dynamika CPI najwyższy poziom osiągnie w I kw. 2023 r. Nie można wykluczyć, że będzie to pułap przekraczający 20 proc. r/r. Dopiero później dynamika CPI zacznie się stopniowo obniżać. Znaczną rolę odegra w tym spowolnienie gospodarcze. Wygaszanie inflacji w Polsce będzie zatem procesem długotrwałym, wręcz wieloletnim. Wynika to nie tylko z bardzo wysokiego poziomu dynamiki cen konsumenckich, ale także jej struktury. Nieprzerwanie na wzrostowej ścieżce utrzymuje się inflacja bazowa, która w listopadzie przyspieszyła z 11,0 do 11,4 proc. r/r, a szczyt ciągle ma przed sobą. Wskaźnik ten cechuje się większą „bezwładnością”, „kleistością” i jego dynamikę trudniej sprowadzić na niższe pułapy.
Proces przerzucania wzrostu kosztów przedsiębiorców na konsumentów wciąż nie dobiegł jeszcze końca. Sporo kontrowersji dotyczy również połączenia polityki fiskalnej i pieniężnej. Ich połączenie, czyli tzw. policy mix, może być nie dość restrykcyjne, by gwarantować szybkie i trwałe sprowadzenie inflacji z rekordowych pułapów. Prognozy Cinkciarz.pl zakładają, że za rok dynamika CPI wciąż przyjmować będzie wartości dwucyfrowe, a dynamika wskaźnika bazowego wyhamuje zaledwie do ok. 8 proc. r/r.
Stopy procentowe: cykl podwyżek nie będzie kontynuowany
Rada Polityki Pieniężnej od października 2021 r. już 11 razy podwyższała stopę referencyjną NBP, aż do poziomu 6,75 proc., najwyższego od 20 lat. Chociaż ostatnia podwyżka nastąpiła we wrześniu 2022 r., to cykl zacieśniania oficjalnie nie został jeszcze zakończony, ale jedynie zatrzymany. Mimo to uważamy, że kolejnych podwyżek w nadchodzących miesiącach nie będzie.
Można powiedzieć, że sytuacja rozwija się zgodnie ze scenariuszem zarysowanym przez RPP: gospodarka hamuje, a począwszy od wiosny inflacja stopniowo powinna w sposób zauważalny wygasać. Dopiero w przypadku, gdy stanie się jasne, że taki scenariusz przestaje się ziszczać, władze mogą rozważyć odkurzenie cyklu zacieśniania. Szczególnie istotne będą posiedzenia w marcu i na wiosnę. Okaże się wtedy, czy kolejna projekcja inflacyjna NBP nadal zakłada stopniowe hamowanie wzrostu cen i czy faktycznie po lutowym szczycie presji cenowej dynamika CPI zaczyna wygasać. W świetle naszych prognoz zakładających powolne wygasanie inflacji, także bazowej, nie widzimy przestrzeni do obniżek stóp procentowych pod koniec 2023 r.
Prognozy kursu euro: EUR/PLN odnalazł równowagę
Tendencja wzrostu wartości złotego ma szansę utrzymać się także w przyszłym roku, jednak jego pierwsza część może przynieść jej wyhamowanie. Jesienny trend umocnienia PLN był bardzo mocny, ponieważ wygasał strach przed inflacją i podnoszeniem stóp procentowych przez główne banki centralne oraz przed kryzysem energetycznym. Potencjał, by nasza waluta nadal tak dynamicznie zyskiwała, może być zatem ograniczony. W 2022 r. na rynkach finansowych, w tym w notowaniach walut, wykrystalizowały się dynamiczne i potężne trendy. W nadchodzących kwartałach może ich zabraknąć, nastroje inwestycyjne mogą być bardziej kapryśne, chimeryczne, dominować może aura wyczekiwania na rozwój sytuacji gospodarczej i odpowiedni moment do, abyśmy mieli ruszyć do kupna przecenionych obligacji, akcji, a także ryzykownych walut.
W końcu wciąż przed nami dołek aktywności gospodarczej: w Polsce, Europie i na całym świecie. Widmo recesji to przecież zdecydowanie nie są warunki sprzyjające napływom kapitału na rynki wschodzące. Dopiero w drugiej części roku, gdy szczyty inflacji bezdyskusyjnie będą już za nami, a światowa gospodarka może zacząć przyspieszać, złoty powinien stać się beneficjentem napływu kapitału na rynki wschodzące. Spodziewamy się tym samym, że na koniec marca euro kosztować będzie mniej więcej tyle co obecnie, czyli ok. 4,70 zł. Wydaje się, że kurs może “przezimować” na tych pułapach, które spójne są ze średnią wartością notowań EUR/PLN od wybuchu wojny i tym samym mogą być postrzegane jako swoisty punkt równowagi. Dopiero w kolejnych kwartałach EUR/PLN może osuwać się w kierunku 4,40 zł i tym samym powrócić do najniższych pułapów notowanych po wybuchu pandemii koronawirusa.
Kurs EUR/PLN: szanse i zagrożenia dla prognoz
Największą niewiadomą i czynnikiem niemożliwym do rzetelnego odzwierciedlenia w prognozach walutowych jest wojna w Ukrainie. Jej zakończenie dałoby impuls do wyraźnego umocnienia polskiej waluty, a epizody eskalacji działań wojennych mogą przypominać inwestorom o potrzebie utrzymywania zwiększonej premii za ryzyko. Swoistym asem w rękawie złotego może być potencjalne odblokowanie finansowania dla Krajowego Planu Odbudowy i załagodzenie konfliktu polskiego rządu z Unią Europejską.
Z kolei w szerszym ujęciu czarny scenariusz dla naszej waluty mógłby zakładać, że inflacja w Polsce nie będzie wygasać w przeciwieństwie nie tylko do głównych gospodarek, ale także innych rynków wschodzących. Stąd już tylko krok do pogorszenia fundamentów i destabilizacji makroekonomicznej, obrazowanej także przez negatywne tendencje w bilansie płatniczym czy pogorszenie kondycji finansów publicznych. Takie rynkowe obrazki w tej chwili obserwować możemy na Węgrzech, gdzie inflacja wprost eksplodowała po nieudanych próbach zamrożenia cen paliw. W rezultacie forint znów jest pod presją i traci, w momencie, gdy złoty i czeska korona są stabilne. W przypadku Polski nie jest to jednak nasz scenariusz bazowy, a przynajmniej nie na najbliższe miesiące.
Prognozy kursu dolara: USD spada ze szczytu
Prognozujemy, że dolar szczyt ma już za sobą i w optymistycznym scenariuszu za kilkanaście miesięcy będzie kosztować znów mniej niż 4 zł wraz z poprawą kondycji gospodarek, zakończeniem cyklu podwyżek przez Fed i opanowaniu inflacji. Najpierw może jednak dojść do kolejnego schłodzenia nastrojów inwestycyjnych po wybuchu optymizmu z minionych tygodni. Na koniec pierwszego kwartału USD/PLN powinien w rezultacie być nieco wyżej niż obecnie, w okolicy 4,50. Wcześniej inwestorzy byli skrajnie pozytywnie nastawieni do amerykańskiej waluty i skrajnie mocno w nią zaangażowani. Po gwałtownych przetasowaniach z minionych tygodni nic z tego nastawienia nie zostało. Sprawia to, że łatwiej będzie wykrzesać optymizm względem USD, a pole do dalszych, bezpośrednich i gwałtownych spadków wartości amerykańskiej waluty mogło zdecydowanie się zawęzić.
W najbliższych miesiącach atutem USD znów może stawać się polityka pieniężna Fed. W grudniu stopy procentowe zostały podniesione o 0,5 pkt proc., do 4,25-4,50 proc. Trudno oprzeć się wrażeniu, że obecna wycena, zakładająca zaledwie 50 pkt bazowych wzrostu stóp na trzech kolejnych posiedzeniach, jest zbyt niska. Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę rozgrzany rynek pracy USA oraz projekcje członków FOMC wskazujące na potrzebę zakończenia cyklu ze stopami wyraźnie powyżej pułapu 5 proc. i wykluczające obniżki stóp wcześniej niż w 2024 r.
NEWSLETTER
Codzienny, darmowy komentarz rynkowy
Prawie gotowe! Kliknij link aktywacyjny, który przesłaliśmy na wskazany adres e-mail. Sprawdź wszystkie foldery swojej poczty.
Wystąpił nieoczekiwany błąd. Spróbuj ponownie później!
Rynek zbyt pobłażliwie mógł też zacząć podchodzić do zagrożeń dla wzrostu gospodarczego w Europie, zwłaszcza na tle USA, gdzie szanse na dodatnią dynamikę PKB są znacznie wyższe. Co więcej, Europejski Bank Centralny zaskoczył w grudniu, rzucając Rezerwie Federalnej rękawicę na polu wytrwałości w utrzymywaniu ostrego kursu w polityce pieniężnej i podnoszeniu stóp. Zostało to wymuszone przez nowe prognozy inflacji wskazujące, że przed końcem 2025 r. inflacja w Eurolandzie nie powróci do celu. Zbyt mocne zacieśnianie może jednak popchnąć chimeryczną i anemiczną europejską gospodarkę w głębokie tarapaty, wywołując turbulencje na rynkach długu Włoch czy Hiszpanii. Jednocześnie obecna wycena, zakładająca wywindowanie stopy depozytowej EBC w kierunku 3,5 proc., może okazać się balastem.
W 2022 r. frank wciąż cieszący się renomą tak zwanej bezpiecznej przystani stał się naturalnym beneficjentem strachu niepewności i rozchwiania rynków finansowych. Siła CHF ma jednak także drugie dno. W gronie najważniejszych władz monetarnych nie ma drugich, które przeszłyby tak wielką metamorfozę jak Szwajcarski Bank Narodowy.
W Szwajcarii szybko porzucono utrzymywane od lat ujemne stopy procentowe i koszt pieniądza łącznie wywindowano o 175 punktów bazowych. Co więcej, wcześniej wydawano równowartość kilkuset miliardów CHF na interwencje walutowe mające hamować umocnienie szwajcarskiej waluty. Dziś SNB zależy na mocnym franku. Ten zwrot o 180 stopni połączony z głębokim spowolnieniem światowej gospodarki powinien przełożyć się na utrzymanie siły franka. Spodziewamy się bowiem, że dopiero za kilka kwartałów frank stanie się tańszy od euro. Na koniec pierwszego kwartału kurs CHF/PLN powinien być blisko 4,80 i dopiero pod koniec 2023 r. kurs franka może zadomowić się poniżej 4,50.
Prognozy kursu funta: GBP pod presją recesji i polityki Banku Anglii
Jeśli hierarchia głównych walut ma być dyktowana przez dynamikę PKB poszczególnych gospodarek, może to oznaczać tarapaty dla brytyjskiego funta. GBP w 2022 r. przeszedł bezprecedensowe załamanie i historyczny krach, gdy premier Liz Truss forsowała nieprzystające do współczesnych realiów plany cięć podatkowych i luzowania fiskalnego. Po jej dymisji i dzięki poprawie nastrojów na światowych rynkach funt ruszył jak z kopyta do odrabiania strat.
Wielka Brytania w gronie największych gospodarek ma jednak zdecydowanie najgorsze perspektywy. Recesja na Wyspach będzie długa i głęboka, a powrót do dodatniej dynamiki PKB może być możliwy dopiero w 2025 r. Bank Anglii podniósł stopy procentowe do 3,5 proc., czyli najwyżej od 14 lat. Słabość wzrostu rzutować będzie na niechęć do dalszych podwyżek. Będzie to źródłem presji na walutę, jeśli uwzględnimy, że inwestorzy oczekują 125 punktów bazowych zacieśniania w pierwszej połowie 2023 r. W rezultacie spodziewamy się, że funt nie zyska mocno do dolara i okaże się słabszy od euro. Przełożyć się to powinno na spadek GBP/PLN poniżej 5,0 w trakcie przyszłego roku.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
16 gru 2022 9:55
Kursy walut po serii podwyżek stóp procentowych, dolar i funt przecenione, euro wzmocnione szokującym zwrotem EBC (komentarz z 16.12.2022)
W dobiegającym końca roku inwestorzy drżeli przed rozpędzającą się inflacją i podnoszeniem stóp procentowych przez banki centralne. W efekcie kursy walut biły rekordy, szczególnie mocno drożały dolar i frank. W minionych tygodniach, wraz z pojawianiem się zwiastunów wygasania presji cenowej na świecie, złoty ruszył do odrabiania strat, a dolar został zepchnięty do defensywy. Czy poprawa nastrojów na rynkach finansowych może być trwała w obliczu nieuchronnego spowolnienia wzrostu gospodarczego? Co dalej z kursem dolara? Ile będziemy płacić za euro i franka? Czy funt utrzyma impet? Czy ze szponów inflacji globalne rynki trafią w objęcia recesji?
Spis treści:
Kursy walut w roku 2022: złoty na dnie, frank i dolar wiodły prym
Rok 2022 to agresja Rosji na Ukrainę, szok inflacyjny i zagrożenie głębokim kryzysem energetycznym w Europie. To także niewidziane od dekad tempo zacieśniania polityki pieniężnej wywołujące jednocześnie bessę na parkietach akcyjnych i na rynku obligacji oraz okres niepodzielnej dominacji dolara. Dodać do tego należy głębokie tarapaty chińskiej gospodarki, która była pętana pandemicznymi restrykcjami i zapaścią na rynku nieruchomości. W takim skrajnie niekorzystnym otoczeniu i przy ekstremalnym rozchwianiu rynków finansowych złoty sięgnął dna.
W minionych miesiącach spełniła się tym samym maksyma „wszystkie waluty za pięć złotych.” Pierwszy, w apogeum rynkowej paniki po napaści na Ukrainę, pułap ten osiągnął kurs euro. Nieco ponad pół roku później, gdy drożał gaz, a na rynkach akcji rozkręcała się wyprzedaż, kurs USD/PLN po raz pierwszy w historii naruszył okrągły poziom. Dolar był w tamtym momencie o niemal 30 proc. droższy niż na początku roku, gdy kosztował przez chwilę ok. 3,90 zł. Frank, nie dość, że pobił rekordy, to maksymalnie wyceniany był na kilkanaście groszy więcej niż 5 zł.
Złoty w IV kw.: czas odrabiania strat
Dopiero w czwartym kwartale złoty złapał oddech. Radykalna poprawa nastrojów inwestycyjnych, której efektem jest także silne odbicie indeksów giełdowych i przecena dolara ma trojakie źródła. Po pierwsze, inwestorzy znów kurczowo uchwycili się nadziei, że hamowanie inflacji skłoni banki centralne do szybszego złagodzenia kursu. Po drugie, pojawiły się widoki na odejście Chin od polityki zerowej tolerancji dla COVID-19. Wyjście największej gospodarki wschodzącej z dołka, w momencie gaśnięcia koniunktury w państwach wysokorozwiniętych, mogłoby stać się kołem ratunkowym dla globalnego tempa wzrostu i przeważyć szalę na rzecz uniknięcia głębokiej recesji. Po trzecie, wraz ze spadkiem cen newralgicznych surowców: gazu, ropy i również węgla wyraźnie przygasł strach przed kryzysem energetycznym i dotkliwym załamaniem aktywności gospodarczej.
Okazało się, że przy skrajnym rozchwianiu rynków panikę od euforii dzielił bardzo cienka granica. Pod koniec roku kurs euro ustabilizował się w okolicy 4,70 zł. Notowania dolara najdynamiczniejsze załamanie zaliczyły w pierwszej połowie IV kw., ale w grudniu pogłębiały minima i naruszając 4,40 zł znalazły się najniżej od czerwca. Kurs franka względem historycznych rekordów runął o przeszło 40 groszy i odnalazł równowagę w dość wąskim przedziale wahań wokół 4,75 zł. W IV kw. to właśnie dwójka walut defensywnych, czyli USD i CHF, potaniała najmocniej, odpowiednio o ok. 9 i 7 proc. Nie zmienia to faktu, że pod koniec roku każda z głównych walut kosztuje wciąż więcej niż 12 miesięcy wcześniej. Mimo załamania kursu amerykańskiej waluty to właśnie dolar pozostał na czele walutowej stawki. W 2022 roku USD podrożał o ok. 40 groszy, czyli mniej więcej 10 proc.
Polska gospodarka: hamowanie dopiero się zaczyna
Postrzeganie poszczególnych walut czy też raczej ich odporność na siłę USD była w mijającym roku determinowana przez to, jak zdecydowanie dany bank centralny mógł i chciał podnosić stopy procentowe. Teraz uwaga może się przenieść na siłę i odporność wzrostu gospodarczego. W całym 2022 r. dynamika PKB Polski powinna wynieść ok. 4,5 proc. Na papierze to świetny wynik, ale należy pamiętać, że to w znacznej mierze zasługa impetu wzrostu gospodarczego z początku roku. Im dalej w las, tym więcej drzew. Podobnie, na pierwszy rzut oka dynamika PKB wypracowana w III kw. (3,6 proc. r/r) to niezły rezultat. Wartość wskaźnika maskuje jednak wyraźną już słabość konsumpcji i inwestycji.
Jeszcze pesymistyczniej wygląda obraz kondycji gospodarki rysowany danymi za IV kw. Blado wypadły odczyty sprzedaży detalicznej czy produkcji przemysłowej, której dynamika w ujęciu rok do roku niechybnie zmierza do zera. Wzrost wynagrodzeń coraz wyraźniej nie dotrzymuje kroku dynamice inflacji. Zawężanie się dochodu do dyspozycji to zła wróżba dla kondycji budżetów domowych i w konsekwencji ich wydatków konsumpcyjnych. Innymi słowy hamowanie z minionych tygodniu to dopiero przedsmak gospodarczych tarapatów. W I kw. 2023 r. dynamika PKB w ujęciu rok do roku będzie przybierać wartości ujemne. Konsumpcja w najlepszym wypadku znajdzie się w stagnacji. Dopiero druga połowa roku przynieść powinna stopniową i umiarkowaną poprawę koniunktury. W całym 2023 r. dynamika PKB wyniesie naszym zdaniem mniej niż 0,5 proc., co iść będzie w parze z nieznacznym skurczeniem się niemieckiej gospodarki.
Inflacja w Polsce: szczyt w lutym, a później wygasanie
Rok 2023 będzie czasem hamowania inflacji i taka ocena nie budzi większych kontrowersji. Znaki zapytania dotyczą tego, jak uporczywa będzie presja cenowa, jak szybko będzie wygasać i czy w światowej gospodarce kilkuprocentowa dynamika CPI będzie się utrzymywać przez wiele kwartałów. Minięcie szczytu przez inflację nie jest bowiem równoznaczne ze zwycięstwem w walce z presją cenową. Dopiero sprowadzenie dynamiki cen do pułapów zgodnych z celem polityki banków centralnych i pewność, że ścieżka cen znów nie zacznie ostro piąć się do góry – będzie oznaczać sukces.
W przypadku Polski możemy mówić szczycie inflacji, ale wyłącznie w 2022 r. Dynamika CPI najwyższy poziom osiągnie w I kw. 2023 r. Nie można wykluczyć, że będzie to pułap przekraczający 20 proc. r/r. Dopiero później dynamika CPI zacznie się stopniowo obniżać. Znaczną rolę odegra w tym spowolnienie gospodarcze. Wygaszanie inflacji w Polsce będzie zatem procesem długotrwałym, wręcz wieloletnim. Wynika to nie tylko z bardzo wysokiego poziomu dynamiki cen konsumenckich, ale także jej struktury. Nieprzerwanie na wzrostowej ścieżce utrzymuje się inflacja bazowa, która w listopadzie przyspieszyła z 11,0 do 11,4 proc. r/r, a szczyt ciągle ma przed sobą. Wskaźnik ten cechuje się większą „bezwładnością”, „kleistością” i jego dynamikę trudniej sprowadzić na niższe pułapy.
Proces przerzucania wzrostu kosztów przedsiębiorców na konsumentów wciąż nie dobiegł jeszcze końca. Sporo kontrowersji dotyczy również połączenia polityki fiskalnej i pieniężnej. Ich połączenie, czyli tzw. policy mix, może być nie dość restrykcyjne, by gwarantować szybkie i trwałe sprowadzenie inflacji z rekordowych pułapów. Prognozy Cinkciarz.pl zakładają, że za rok dynamika CPI wciąż przyjmować będzie wartości dwucyfrowe, a dynamika wskaźnika bazowego wyhamuje zaledwie do ok. 8 proc. r/r.
Stopy procentowe: cykl podwyżek nie będzie kontynuowany
Rada Polityki Pieniężnej od października 2021 r. już 11 razy podwyższała stopę referencyjną NBP, aż do poziomu 6,75 proc., najwyższego od 20 lat. Chociaż ostatnia podwyżka nastąpiła we wrześniu 2022 r., to cykl zacieśniania oficjalnie nie został jeszcze zakończony, ale jedynie zatrzymany. Mimo to uważamy, że kolejnych podwyżek w nadchodzących miesiącach nie będzie.
Można powiedzieć, że sytuacja rozwija się zgodnie ze scenariuszem zarysowanym przez RPP: gospodarka hamuje, a począwszy od wiosny inflacja stopniowo powinna w sposób zauważalny wygasać. Dopiero w przypadku, gdy stanie się jasne, że taki scenariusz przestaje się ziszczać, władze mogą rozważyć odkurzenie cyklu zacieśniania. Szczególnie istotne będą posiedzenia w marcu i na wiosnę. Okaże się wtedy, czy kolejna projekcja inflacyjna NBP nadal zakłada stopniowe hamowanie wzrostu cen i czy faktycznie po lutowym szczycie presji cenowej dynamika CPI zaczyna wygasać. W świetle naszych prognoz zakładających powolne wygasanie inflacji, także bazowej, nie widzimy przestrzeni do obniżek stóp procentowych pod koniec 2023 r.
Prognozy kursu euro: EUR/PLN odnalazł równowagę
Tendencja wzrostu wartości złotego ma szansę utrzymać się także w przyszłym roku, jednak jego pierwsza część może przynieść jej wyhamowanie. Jesienny trend umocnienia PLN był bardzo mocny, ponieważ wygasał strach przed inflacją i podnoszeniem stóp procentowych przez główne banki centralne oraz przed kryzysem energetycznym. Potencjał, by nasza waluta nadal tak dynamicznie zyskiwała, może być zatem ograniczony. W 2022 r. na rynkach finansowych, w tym w notowaniach walut, wykrystalizowały się dynamiczne i potężne trendy. W nadchodzących kwartałach może ich zabraknąć, nastroje inwestycyjne mogą być bardziej kapryśne, chimeryczne, dominować może aura wyczekiwania na rozwój sytuacji gospodarczej i odpowiedni moment do, abyśmy mieli ruszyć do kupna przecenionych obligacji, akcji, a także ryzykownych walut.
W końcu wciąż przed nami dołek aktywności gospodarczej: w Polsce, Europie i na całym świecie. Widmo recesji to przecież zdecydowanie nie są warunki sprzyjające napływom kapitału na rynki wschodzące. Dopiero w drugiej części roku, gdy szczyty inflacji bezdyskusyjnie będą już za nami, a światowa gospodarka może zacząć przyspieszać, złoty powinien stać się beneficjentem napływu kapitału na rynki wschodzące. Spodziewamy się tym samym, że na koniec marca euro kosztować będzie mniej więcej tyle co obecnie, czyli ok. 4,70 zł. Wydaje się, że kurs może “przezimować” na tych pułapach, które spójne są ze średnią wartością notowań EUR/PLN od wybuchu wojny i tym samym mogą być postrzegane jako swoisty punkt równowagi. Dopiero w kolejnych kwartałach EUR/PLN może osuwać się w kierunku 4,40 zł i tym samym powrócić do najniższych pułapów notowanych po wybuchu pandemii koronawirusa.
Kurs EUR/PLN: szanse i zagrożenia dla prognoz
Największą niewiadomą i czynnikiem niemożliwym do rzetelnego odzwierciedlenia w prognozach walutowych jest wojna w Ukrainie. Jej zakończenie dałoby impuls do wyraźnego umocnienia polskiej waluty, a epizody eskalacji działań wojennych mogą przypominać inwestorom o potrzebie utrzymywania zwiększonej premii za ryzyko. Swoistym asem w rękawie złotego może być potencjalne odblokowanie finansowania dla Krajowego Planu Odbudowy i załagodzenie konfliktu polskiego rządu z Unią Europejską.
Z kolei w szerszym ujęciu czarny scenariusz dla naszej waluty mógłby zakładać, że inflacja w Polsce nie będzie wygasać w przeciwieństwie nie tylko do głównych gospodarek, ale także innych rynków wschodzących. Stąd już tylko krok do pogorszenia fundamentów i destabilizacji makroekonomicznej, obrazowanej także przez negatywne tendencje w bilansie płatniczym czy pogorszenie kondycji finansów publicznych. Takie rynkowe obrazki w tej chwili obserwować możemy na Węgrzech, gdzie inflacja wprost eksplodowała po nieudanych próbach zamrożenia cen paliw. W rezultacie forint znów jest pod presją i traci, w momencie, gdy złoty i czeska korona są stabilne. W przypadku Polski nie jest to jednak nasz scenariusz bazowy, a przynajmniej nie na najbliższe miesiące.
Prognozy kursu dolara: USD spada ze szczytu
Prognozujemy, że dolar szczyt ma już za sobą i w optymistycznym scenariuszu za kilkanaście miesięcy będzie kosztować znów mniej niż 4 zł wraz z poprawą kondycji gospodarek, zakończeniem cyklu podwyżek przez Fed i opanowaniu inflacji. Najpierw może jednak dojść do kolejnego schłodzenia nastrojów inwestycyjnych po wybuchu optymizmu z minionych tygodni. Na koniec pierwszego kwartału USD/PLN powinien w rezultacie być nieco wyżej niż obecnie, w okolicy 4,50. Wcześniej inwestorzy byli skrajnie pozytywnie nastawieni do amerykańskiej waluty i skrajnie mocno w nią zaangażowani. Po gwałtownych przetasowaniach z minionych tygodni nic z tego nastawienia nie zostało. Sprawia to, że łatwiej będzie wykrzesać optymizm względem USD, a pole do dalszych, bezpośrednich i gwałtownych spadków wartości amerykańskiej waluty mogło zdecydowanie się zawęzić.
W najbliższych miesiącach atutem USD znów może stawać się polityka pieniężna Fed. W grudniu stopy procentowe zostały podniesione o 0,5 pkt proc., do 4,25-4,50 proc. Trudno oprzeć się wrażeniu, że obecna wycena, zakładająca zaledwie 50 pkt bazowych wzrostu stóp na trzech kolejnych posiedzeniach, jest zbyt niska. Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę rozgrzany rynek pracy USA oraz projekcje członków FOMC wskazujące na potrzebę zakończenia cyklu ze stopami wyraźnie powyżej pułapu 5 proc. i wykluczające obniżki stóp wcześniej niż w 2024 r.
NEWSLETTER
Codzienny, darmowy komentarz rynkowy
Rynek zbyt pobłażliwie mógł też zacząć podchodzić do zagrożeń dla wzrostu gospodarczego w Europie, zwłaszcza na tle USA, gdzie szanse na dodatnią dynamikę PKB są znacznie wyższe. Co więcej, Europejski Bank Centralny zaskoczył w grudniu, rzucając Rezerwie Federalnej rękawicę na polu wytrwałości w utrzymywaniu ostrego kursu w polityce pieniężnej i podnoszeniu stóp. Zostało to wymuszone przez nowe prognozy inflacji wskazujące, że przed końcem 2025 r. inflacja w Eurolandzie nie powróci do celu. Zbyt mocne zacieśnianie może jednak popchnąć chimeryczną i anemiczną europejską gospodarkę w głębokie tarapaty, wywołując turbulencje na rynkach długu Włoch czy Hiszpanii. Jednocześnie obecna wycena, zakładająca wywindowanie stopy depozytowej EBC w kierunku 3,5 proc., może okazać się balastem.
Prognozy kursu franka: CHF beneficjentem metamorfozy SNB
W 2022 r. frank wciąż cieszący się renomą tak zwanej bezpiecznej przystani stał się naturalnym beneficjentem strachu niepewności i rozchwiania rynków finansowych. Siła CHF ma jednak także drugie dno. W gronie najważniejszych władz monetarnych nie ma drugich, które przeszłyby tak wielką metamorfozę jak Szwajcarski Bank Narodowy.
W Szwajcarii szybko porzucono utrzymywane od lat ujemne stopy procentowe i koszt pieniądza łącznie wywindowano o 175 punktów bazowych. Co więcej, wcześniej wydawano równowartość kilkuset miliardów CHF na interwencje walutowe mające hamować umocnienie szwajcarskiej waluty. Dziś SNB zależy na mocnym franku. Ten zwrot o 180 stopni połączony z głębokim spowolnieniem światowej gospodarki powinien przełożyć się na utrzymanie siły franka. Spodziewamy się bowiem, że dopiero za kilka kwartałów frank stanie się tańszy od euro. Na koniec pierwszego kwartału kurs CHF/PLN powinien być blisko 4,80 i dopiero pod koniec 2023 r. kurs franka może zadomowić się poniżej 4,50.
Prognozy kursu funta: GBP pod presją recesji i polityki Banku Anglii
Jeśli hierarchia głównych walut ma być dyktowana przez dynamikę PKB poszczególnych gospodarek, może to oznaczać tarapaty dla brytyjskiego funta. GBP w 2022 r. przeszedł bezprecedensowe załamanie i historyczny krach, gdy premier Liz Truss forsowała nieprzystające do współczesnych realiów plany cięć podatkowych i luzowania fiskalnego. Po jej dymisji i dzięki poprawie nastrojów na światowych rynkach funt ruszył jak z kopyta do odrabiania strat.
Wielka Brytania w gronie największych gospodarek ma jednak zdecydowanie najgorsze perspektywy. Recesja na Wyspach będzie długa i głęboka, a powrót do dodatniej dynamiki PKB może być możliwy dopiero w 2025 r. Bank Anglii podniósł stopy procentowe do 3,5 proc., czyli najwyżej od 14 lat. Słabość wzrostu rzutować będzie na niechęć do dalszych podwyżek. Będzie to źródłem presji na walutę, jeśli uwzględnimy, że inwestorzy oczekują 125 punktów bazowych zacieśniania w pierwszej połowie 2023 r. W rezultacie spodziewamy się, że funt nie zyska mocno do dolara i okaże się słabszy od euro. Przełożyć się to powinno na spadek GBP/PLN poniżej 5,0 w trakcie przyszłego roku.
Zobacz również:
Kursy walut po serii podwyżek stóp procentowych, dolar i funt przecenione, euro wzmocnione szokującym zwrotem EBC (komentarz z 16.12.2022)
Kursy walut na półmetku sztafety banków centralnych, kurs euro najniżej w tym tygodniu, kurs dolara narusza 4,40 zł (komentarz z 15.12.2022)
Kursy walut przed decyzją Fed, inflacja w USA w dół, kurs dolara w ślad za nią, EUR/PLN niewzruszony (komentarz z 14.12.2022)
Kursy walut przed inflacyjną przystawką, kurs euro blisko 4,70, kurs dolara przy 4,45 (komentarz z 13.12.2022)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s