USA podnoszą cła na import z Chin, ale sytuacja na szerokim rynku pozostaje spokojna. Do czego mogą doprowadzić negocjacje chińsko-amerykańskie? Po południu ciekawe dane o inflacji z USA. Złoty pozostaje stabilny w relacji do głównych walut.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Godz. 14:30: Inflacja CPI z USA (szacunki: 0,4 proc. m/m oraz 2,1 proc. r/r; z wyłączeniem paliw oraz żywności 0,2 proc. m/m oraz 2,1 proc. r/r.
Cła w górę, ale sentyment dobry
Zgodnie z zapowiedziami Stany Zjednoczone podwyższyły z 10 do 25 proc. cła na import towarów z Chin o rocznej wartości 200 mld dolarów. W sumie z poprzednimi cłami blisko połowa importu z Państwa Środka jest obłożona 25-procentową stawką celną. Rynki, wbrew oczekiwaniom, nie przyjęły tej informacji szczególnie pesymistycznie. Cześć indeksów giełdowych nawet rośnie, a waluty czy obligacje skarbowe pozostają stabilne. Dlaczego?
Wydaje się, że większość inwestorów uważa, że obecne zaostrzenie konfliktu nie zmienia scenariusza, że stosunkowo szybko obie strony dojdą do porozumienia, wypracowując kompromisowy deal. Kontynuacja wzrostu obciążeń celnych prawdopodobnie doprowadziłaby do wyższych cen w USA, spowolnienia gospodarczego w Chinach i ogólnego znacznie gorszego nastawienia globalnych przedsiębiorstw do możliwości rozwoju i inwestycji. To zaszkodziłoby całej światowej gospodarce, a uczestnicy tych negocjacji chyba tego nie chcą.
Rynek też może uważać, że skoro scenariusz porozumienia jest najbardziej prawdopodobny, to obecne zwarcie doprowadzi do szybszego rozwiązania problemu. Prezydent Donald Trump mówił w ostatnich godzinach o „pięknym liście”, który otrzymał od chińskiego przywódcy. Donald Trump sugerował, że w najbliższym czasie będzie rozmawiał z prezydentem Xi. To z punktu widzenia inwestorów może przyspieszyć rozwiązanie problemu. Ostatnie spadki (np. akcji) według niektórych mogą więc być dobrą okazją do powiększenia swojego portfela inwestycyjnego.
Sprawy mogą oczywiście potoczyć się w zupełnie innym kierunku. Obie strony zaczną się nawzajem obwiniać o zaostrzenie konfliktu i USA zwiększą cła na całość importu z Państwa Środka, a Pekin zacznie stosować środki odwetowe (np. utrudniające działalność amerykańskich przedsiębiorstw w Chinach czy nawet bojkot produktów). W takiej sytuacji nastroje na rynkach zaczną się szybko pogarszać, a waluty krajów rozwijających się (na czele z juanem) mogą wyraźnie tracić na wartości.
W ostatnich dniach zwracaliśmy uwagę na napływające z prasy branżowej analizy i przecieki o możliwych kierunkach negocjacji. Mogły to być także próby skierowania ich na odpowiedni tor i wskazania „winnego”.
Dziś natomiast polecamy ciekawy felieton „Financial Times”. Jamil Anderlini, były szef biura „FT” w Pekinie, podkreśla, że poprawa klimatu negocjacyjnego w ostatnich miesiącach była standardową procedurą negocjacyjną Pekinu (rozmów nie prowadzą osoby w pełni decyzyjne, ale chcą pokazać sukces). Gdy ma dojść do podpisania dokumentów, nagle z ich strony pojawiają się nierealne żądania lub chęć zmiany kluczowych zapisów. Wtedy druga strona (w tym przypadku amerykańska) ma do wyboru albo zgodzić się na zmiany, albo właśnie doprowadzić do zwarcia. Pytanie tylko, czy ta strategia (skoro jest nagminnie stosowana przez Chińczyków) może być jakimkolwiek zaskoczeniem? Dodatkowo realnie Pekin ma zdecydowanie słabsze karty, więc taki blef może szybko się skończyć i w rezultacie trudniej będzie wyjść z twarzą z tych negocjacji, niż gdyby były one prowadzone w sposób bardziej uporządkowany.
Wracając jednak do rynków, inwestorzy raczej nie będą rozkładać na czynniki całego procesu negocjacji i zastanawiać się, czy przecieki są prawdziwe, czy też mają w korzystnym świetle pokazać jedną ze strony. Inwestorzy po prostu liczą na to, że hipotetyczne straty z braku porozumienia będą na tyle duże (politycznie i gospodarczo), że obie strony po zaskakującym pogorszeniu klimatu rozmów szybko wrócą do negocjacji.
Dane o inflacji z USA. Złoty stabilny
Zostawiając na chwilę kwestie handlu zagranicznego, warto dziś zwracać uwagę na dane o inflacji bazowej (CPI) z USA. Ostatnio CPI obniżyła się do poziomu 2 proc. r/r (najmniej od roku). Po części jest to efekt czynników jednorazowych (mówili o tym ostatnio szef i wiceszef Rezerwy Federalnej). Zobaczymy więc, czy marcowe dane core CPI pokażą wzrost do 2,1 proc. r/r lub powyżej (pozytywne dla USD), czy też pozostaniemy na poziomie 2,0 proc. lub niżej (negatywne dla USD).
Złotego i inne waluty rynków EM otacza względny spokój. Ruchy są niewielkie, a rynek ignoruje doniesienia dotyczące ceł (szczegóły w poprzednich akapitach). Jeżeli ten sentyment nie ulegnie wyraźnemu pogorszeniu, to kurs EUR/PLN pozostanie blisko granicy 4,30 zł. Gdyby jednak okazało się, że dochodzi do drastycznego pogorszenia relacji pomiędzy USA i Chinami (np. pesymistyczna rozmowa prezydentów i zapowiedzi Donalda Trumpa objęcia całego importu z Państwa Środka 25-procentowymi cłami), wtedy stabilność polskiej waluty może zostać zaburzona i PLN może tracić na wartości.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
9 maj 2019 10:28
Nerwowość będzie rosła (komentarz walutowy z 9.05.2019)
USA podnoszą cła na import z Chin, ale sytuacja na szerokim rynku pozostaje spokojna. Do czego mogą doprowadzić negocjacje chińsko-amerykańskie? Po południu ciekawe dane o inflacji z USA. Złoty pozostaje stabilny w relacji do głównych walut.
Najważniejsze dane makro (czas CET – środkowoeuropejski). Szacunki danych makro są na podstawie informacji z Bloomberga, chyba że zaznaczono inaczej.
Cła w górę, ale sentyment dobry
Zgodnie z zapowiedziami Stany Zjednoczone podwyższyły z 10 do 25 proc. cła na import towarów z Chin o rocznej wartości 200 mld dolarów. W sumie z poprzednimi cłami blisko połowa importu z Państwa Środka jest obłożona 25-procentową stawką celną. Rynki, wbrew oczekiwaniom, nie przyjęły tej informacji szczególnie pesymistycznie. Cześć indeksów giełdowych nawet rośnie, a waluty czy obligacje skarbowe pozostają stabilne. Dlaczego?
Wydaje się, że większość inwestorów uważa, że obecne zaostrzenie konfliktu nie zmienia scenariusza, że stosunkowo szybko obie strony dojdą do porozumienia, wypracowując kompromisowy deal. Kontynuacja wzrostu obciążeń celnych prawdopodobnie doprowadziłaby do wyższych cen w USA, spowolnienia gospodarczego w Chinach i ogólnego znacznie gorszego nastawienia globalnych przedsiębiorstw do możliwości rozwoju i inwestycji. To zaszkodziłoby całej światowej gospodarce, a uczestnicy tych negocjacji chyba tego nie chcą.
Rynek też może uważać, że skoro scenariusz porozumienia jest najbardziej prawdopodobny, to obecne zwarcie doprowadzi do szybszego rozwiązania problemu. Prezydent Donald Trump mówił w ostatnich godzinach o „pięknym liście”, który otrzymał od chińskiego przywódcy. Donald Trump sugerował, że w najbliższym czasie będzie rozmawiał z prezydentem Xi. To z punktu widzenia inwestorów może przyspieszyć rozwiązanie problemu. Ostatnie spadki (np. akcji) według niektórych mogą więc być dobrą okazją do powiększenia swojego portfela inwestycyjnego.
Sprawy mogą oczywiście potoczyć się w zupełnie innym kierunku. Obie strony zaczną się nawzajem obwiniać o zaostrzenie konfliktu i USA zwiększą cła na całość importu z Państwa Środka, a Pekin zacznie stosować środki odwetowe (np. utrudniające działalność amerykańskich przedsiębiorstw w Chinach czy nawet bojkot produktów). W takiej sytuacji nastroje na rynkach zaczną się szybko pogarszać, a waluty krajów rozwijających się (na czele z juanem) mogą wyraźnie tracić na wartości.
W ostatnich dniach zwracaliśmy uwagę na napływające z prasy branżowej analizy i przecieki o możliwych kierunkach negocjacji. Mogły to być także próby skierowania ich na odpowiedni tor i wskazania „winnego”.
Dziś natomiast polecamy ciekawy felieton „Financial Times”. Jamil Anderlini, były szef biura „FT” w Pekinie, podkreśla, że poprawa klimatu negocjacyjnego w ostatnich miesiącach była standardową procedurą negocjacyjną Pekinu (rozmów nie prowadzą osoby w pełni decyzyjne, ale chcą pokazać sukces). Gdy ma dojść do podpisania dokumentów, nagle z ich strony pojawiają się nierealne żądania lub chęć zmiany kluczowych zapisów. Wtedy druga strona (w tym przypadku amerykańska) ma do wyboru albo zgodzić się na zmiany, albo właśnie doprowadzić do zwarcia. Pytanie tylko, czy ta strategia (skoro jest nagminnie stosowana przez Chińczyków) może być jakimkolwiek zaskoczeniem? Dodatkowo realnie Pekin ma zdecydowanie słabsze karty, więc taki blef może szybko się skończyć i w rezultacie trudniej będzie wyjść z twarzą z tych negocjacji, niż gdyby były one prowadzone w sposób bardziej uporządkowany.
Wracając jednak do rynków, inwestorzy raczej nie będą rozkładać na czynniki całego procesu negocjacji i zastanawiać się, czy przecieki są prawdziwe, czy też mają w korzystnym świetle pokazać jedną ze strony. Inwestorzy po prostu liczą na to, że hipotetyczne straty z braku porozumienia będą na tyle duże (politycznie i gospodarczo), że obie strony po zaskakującym pogorszeniu klimatu rozmów szybko wrócą do negocjacji.
Dane o inflacji z USA. Złoty stabilny
Zostawiając na chwilę kwestie handlu zagranicznego, warto dziś zwracać uwagę na dane o inflacji bazowej (CPI) z USA. Ostatnio CPI obniżyła się do poziomu 2 proc. r/r (najmniej od roku). Po części jest to efekt czynników jednorazowych (mówili o tym ostatnio szef i wiceszef Rezerwy Federalnej). Zobaczymy więc, czy marcowe dane core CPI pokażą wzrost do 2,1 proc. r/r lub powyżej (pozytywne dla USD), czy też pozostaniemy na poziomie 2,0 proc. lub niżej (negatywne dla USD).
Złotego i inne waluty rynków EM otacza względny spokój. Ruchy są niewielkie, a rynek ignoruje doniesienia dotyczące ceł (szczegóły w poprzednich akapitach). Jeżeli ten sentyment nie ulegnie wyraźnemu pogorszeniu, to kurs EUR/PLN pozostanie blisko granicy 4,30 zł. Gdyby jednak okazało się, że dochodzi do drastycznego pogorszenia relacji pomiędzy USA i Chinami (np. pesymistyczna rozmowa prezydentów i zapowiedzi Donalda Trumpa objęcia całego importu z Państwa Środka 25-procentowymi cłami), wtedy stabilność polskiej waluty może zostać zaburzona i PLN może tracić na wartości.
Zobacz również:
Nerwowość będzie rosła (komentarz walutowy z 9.05.2019)
Niewielka wrażliwość walut na kwestie sporu handlowego (komentarz walutowy z 8.05.2019)
Rynek owiany niepokojem o handel między mocarstwami (popołudniowy komentarz walutowy z 7.05.2019)
Słabe dane z Niemiec i załamanie tureckiej liry (komentarz walutowy z 7.05.2019)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s