W marcu złoty stopniowo tracił na wartości, dzienne skoki kursu euro w zdecydowanej większości przypadków nie przekraczały 2 groszy. Na palcach dłoni można było policzyć dni, kiedy polska waluta zyskiwała. W kwietniu sytuacja diametralnie się odmieniła. Trend osłabienia załamał się, a EUR/PLN po przełamaniu 4,60 runął do 4,55.
Odrabianie strat z pierwszego kwartału nie byłoby możliwe bez poprawy nastrojów na rynkach światowych. Wzrost dochodowości amerykańskich obligacji wyhamował, co przekłada się na wyraźne osłabienie dolara. Jednocześnie amerykański indeks S&P500 powrócił do seryjnego ustanawiania rekordów wszech czasów, a oddech złapała także będąca wcześniej pod presją sytuacji na rynku długu branża technologiczna. Słowem: apetyt na ryzyko bucha i wykrystalizowało się środowisko zdecydowanie bardziej sprzyjające walutom i aktywom emerging markets.
Złoty w pierwszej części roku był najsłabszy wśród głównych walut, teraz najszybciej zyskuje i odrabia marcową przecenę. Euro i dolar kosztują o kilkanaście groszy mniej niż nieco ponad tydzień temu, jeszcze wyraźniej potaniał funt, który z pupila inwestorów przeistoczył się w marudera. GBP/PLN cofnął się w kierunku 5,20 i zaliczył prawie 5-procentowy spadek.
Przecenione euro przyciąga kapitał
Sytuacja wygląda trochę tak jakby wraz z zamknięciem kwartału prysł strach przed pandemią i atut w postaci szybkiego przebiegu programu szczepień przestał się liczyć. Głównym beneficjentem odbijania globalnej gospodarki i powrotu inflacji miały być waluty koszyka emerging markets, a w gronie G-10 m.in. euro, na którego korzyść przemawiała m.in. charakterystyka europejskiego rynku akcji. W końcu nie jest to nowość. Wspólna waluta w rok wchodziła jako faworyt inwestorów, ale po drodze straciła ten status ze względu na sytuację epidemiczną oraz przetasowania na rynku obligacji skarbowych.
Wiele wskazuje, że niskie poziomy kursu EUR/USD na starcie zadziałały na kapitał jak magnes, a renesans przeżywają pomysły inwestycyjne sprzed kilku miesięcy. Na marginesie dodajmy, że nagły popyt na euro przekłada się także na zwrot w notowaniach wspólnej waluty względem funta. Spadki EUR/GBP tworzyły jeden z silniejszych trendów, który miał podstawy w gigantycznej różnicy w tempie szczepień między Unią Europejską a Wielką Brytanią. Podbicie kursu działa jak rozpędzająca się kula śnieżna i spycha funta do defensywy, także względem złotego i innych walut.
Sygnałem, że ożywienie zacznie się lada moment rozlewać po całym świecie, jest seria danych z USA. Kondycja przemysłu wszędzie jest wyśmienita, ale najlepsze nastroje w historii w sektorze usługowym i bardzo szybka odbudowa utraconych w czasie pandemii etatów to zwiastuny, że gwałtowna poprawa koniunktury już się zaczęła. A w takim środowisku dolar – naszym zdaniem – radzić będzie sobie słabo. Jego dominacja z pierwszego kwartału cały czas postrzegana jest przez nas w kategoriach odreagowania przeceny z 2020 roku. W naszych prognozach zakładamy, że na koniec roku kurs EUR/USD będzie w okolicy 1,25, a dolar będzie kosztować mniej niż 3,60 zł. Pozytywnie nastawieni jesteśmy także do samego złotego.
Należy jednak zaznaczyć, że skala ostatniego odreagowania mogła być zbyt mocna. Z jednej strony cały czas przed nami przyszłotygodniowy wyrok Sądu Najwyższego w sprawie frankowiczów, z drugiej strony NBP pozostaje skrajnie łagodnie nastawiony (dziś o 15:00 zostanie opublikowane nagranie prezesa NBP Adama Glapińskiego z odpowiedziami na pytania dziennikarzy). Strach przed trzecią falą pandemii zdaje się słabnąć, gdyż pojawiają się przesłanki, że jej szczyt miał miejsce przed Wielkanocą. Także odwrót od dolara – choć oczekiwany – może okazać się przedwczesny. Euro ma za sobą mało namacalnych argumentów, a oferuje jedynie obietnice, które – jak pokazują ostatnie miesiące – nie zawsze realizują się.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Cinkciarz.pl Sp. z o.o. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez podania źródła jest zabronione.
Zobacz również:
8 kwi 2021 8:48
Złamany trend drożejącego euro, kruche podstawy tąpnięcia kursu dolara (komentarz walutowy z 8.04.2021)
W marcu złoty stopniowo tracił na wartości, dzienne skoki kursu euro w zdecydowanej większości przypadków nie przekraczały 2 groszy. Na palcach dłoni można było policzyć dni, kiedy polska waluta zyskiwała. W kwietniu sytuacja diametralnie się odmieniła. Trend osłabienia załamał się, a EUR/PLN po przełamaniu 4,60 runął do 4,55.
Odrabianie strat z pierwszego kwartału nie byłoby możliwe bez poprawy nastrojów na rynkach światowych. Wzrost dochodowości amerykańskich obligacji wyhamował, co przekłada się na wyraźne osłabienie dolara. Jednocześnie amerykański indeks S&P500 powrócił do seryjnego ustanawiania rekordów wszech czasów, a oddech złapała także będąca wcześniej pod presją sytuacji na rynku długu branża technologiczna. Słowem: apetyt na ryzyko bucha i wykrystalizowało się środowisko zdecydowanie bardziej sprzyjające walutom i aktywom emerging markets.
Złoty w pierwszej części roku był najsłabszy wśród głównych walut, teraz najszybciej zyskuje i odrabia marcową przecenę. Euro i dolar kosztują o kilkanaście groszy mniej niż nieco ponad tydzień temu, jeszcze wyraźniej potaniał funt, który z pupila inwestorów przeistoczył się w marudera. GBP/PLN cofnął się w kierunku 5,20 i zaliczył prawie 5-procentowy spadek.
Przecenione euro przyciąga kapitał
Sytuacja wygląda trochę tak jakby wraz z zamknięciem kwartału prysł strach przed pandemią i atut w postaci szybkiego przebiegu programu szczepień przestał się liczyć. Głównym beneficjentem odbijania globalnej gospodarki i powrotu inflacji miały być waluty koszyka emerging markets, a w gronie G-10 m.in. euro, na którego korzyść przemawiała m.in. charakterystyka europejskiego rynku akcji. W końcu nie jest to nowość. Wspólna waluta w rok wchodziła jako faworyt inwestorów, ale po drodze straciła ten status ze względu na sytuację epidemiczną oraz przetasowania na rynku obligacji skarbowych.
Wiele wskazuje, że niskie poziomy kursu EUR/USD na starcie zadziałały na kapitał jak magnes, a renesans przeżywają pomysły inwestycyjne sprzed kilku miesięcy. Na marginesie dodajmy, że nagły popyt na euro przekłada się także na zwrot w notowaniach wspólnej waluty względem funta. Spadki EUR/GBP tworzyły jeden z silniejszych trendów, który miał podstawy w gigantycznej różnicy w tempie szczepień między Unią Europejską a Wielką Brytanią. Podbicie kursu działa jak rozpędzająca się kula śnieżna i spycha funta do defensywy, także względem złotego i innych walut.
Sygnałem, że ożywienie zacznie się lada moment rozlewać po całym świecie, jest seria danych z USA. Kondycja przemysłu wszędzie jest wyśmienita, ale najlepsze nastroje w historii w sektorze usługowym i bardzo szybka odbudowa utraconych w czasie pandemii etatów to zwiastuny, że gwałtowna poprawa koniunktury już się zaczęła. A w takim środowisku dolar – naszym zdaniem – radzić będzie sobie słabo. Jego dominacja z pierwszego kwartału cały czas postrzegana jest przez nas w kategoriach odreagowania przeceny z 2020 roku. W naszych prognozach zakładamy, że na koniec roku kurs EUR/USD będzie w okolicy 1,25, a dolar będzie kosztować mniej niż 3,60 zł. Pozytywnie nastawieni jesteśmy także do samego złotego.
Należy jednak zaznaczyć, że skala ostatniego odreagowania mogła być zbyt mocna. Z jednej strony cały czas przed nami przyszłotygodniowy wyrok Sądu Najwyższego w sprawie frankowiczów, z drugiej strony NBP pozostaje skrajnie łagodnie nastawiony (dziś o 15:00 zostanie opublikowane nagranie prezesa NBP Adama Glapińskiego z odpowiedziami na pytania dziennikarzy). Strach przed trzecią falą pandemii zdaje się słabnąć, gdyż pojawiają się przesłanki, że jej szczyt miał miejsce przed Wielkanocą. Także odwrót od dolara – choć oczekiwany – może okazać się przedwczesny. Euro ma za sobą mało namacalnych argumentów, a oferuje jedynie obietnice, które – jak pokazują ostatnie miesiące – nie zawsze realizują się.
Zobacz również:
Złamany trend drożejącego euro, kruche podstawy tąpnięcia kursu dolara (komentarz walutowy z 8.04.2021)
Dolar i funt tanieją, EUR/PLN stabilny przy 4,60 (komentarz walutowy z 7.04.20021)
Fala optymizmu odpycha od dolara, kursy walut z ostrym cofnięciem (komentarz walutowy z 6.04.2021)
Kursy walut niżej na koniec kwartału, euro i dolar znów mogą drożeć (komentarz walutowy z 1.04.2021)
Atrakcyjne kursy 27 walut
Kurs na żywo.
Aktualizacja: 30s