Polscy pracownicy tęsknie spoglądają na płace za zachodnią granicą naszego kraju, gdzie zarabia się średnio cztery razy więcej. Niemiecki rynek pracy nie jest jednak wolny od problemów. W niektórych sektorach różnice w zarobkach między nowymi a starymi landami sięgają niemal 50 procent - pisze Bartosz Grejner, analityk Cinkciarz.pl.
Przeciętne wynagrodzenie brutto w Polsce w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w lutym br. 4577,86 zł - podaje Główny Urząd Statystyczny. W województwie warmińsko-mazurskim, regionie o najniższych zarobkach, pracownicy zarabiali średnio o 38,5 proc. mniej niż w województwie mazowieckim, gdzie zarobki są najwyższe w Polsce. Średnią w istotny sposób zawyża jednak Warszawa. Gdyby porównać województwo warmińsko-mazurskie do drugiego pod względem zarobków województwa dolnośląskiego, różnica ta wynosi już tylko 24 proc. (najnowsze dane GUS dla województw dotyczą grudnia 2016 r.).
Granicę między NRD i RFN tworzą dziś zarobki
Jak to się miało do zarobków w Niemczech? Przeciętne wynagrodzenie z pozoru wyglądało podobnie, tyle że było wyrażane w innej walucie i w analogicznym okresie wynosiło 3,7 tys. euro - podaje Destatis, Federalne Biuro Statystyczne. To ilustruje, jak ogromna przepaść dzieli Polskę i Niemcy w kwestii wynagrodzeń. Jednak różnice w wysokości płac, jakie występują pomiędzy landami byłego NRD i RFN, rzucają cień na obraz niemieckiego rynku pracy.
Ekonomiści spodziewali się, że po zjednoczeniu Niemiec i transformacji gospodarczej we wschodnich landach w szybkim tempie dogonią one landy zachodnie. W byłej NRD raptownie wzrosła produkcja oraz popyt ze strony sektora publicznego, przedsiębiorstw zarządzanych przez państwo i firm prywatnych. Wzrost nie rozkładał się jednak równomiernie na wszystkie sektory.
Według statystyk Niemieckiego Instytutu Badań Ekonomicznych (DIW), pracownicy ze wschodnich landów osiągają poziom 79 proc. produktywności pracowników landów byłego RFN. Gdy dodamy, że pracownicy z landów RFN średnio pracują dłużej, odsetek ten spada nawet do 74 proc. W ogólnym ujęciu niską produktywność wschodnich Niemiec powodują m.in.: nierówny rozwój poszczególnych sektorów oraz mniejszą ilość miejsc pracy dla wykwalifikowanych specjalistów.
Na terenie byłego RFN średnie miesięczne wynagrodzenie jest o 29 proc. wyższe niż w nowych landach byłego NRD. O ile w sektorze wydobywczym różnica wynosi tylko 8 proc., to w budownictwie już 23 proc., a w branży informatycznej i komunikacji 40 proc. Z kolei w przetwórstwie przemysłowym różnica sięga aż 47 proc. na korzyść landów byłego RFN.
Kobietom przeprowadzka opłaca się mniej
Warto zwrócić też uwagę na dysproporcje pomiędzy zarobkami kobiet i mężczyzn na wschodzie i zachodzie Niemiec. Według ostatnich danych Destatis, mężczyźni w landach byłego RFN zarabiali więcej od kobiet o 22 proc. (700 euro). Co ciekawe, różnica ta na obszarze byłego NRD wynosi tylko 4,4 proc. (120 euro). Podczas gdy panowie zarabiają w landach byłego RFN średnio 34 proc. więcej (1000 euro), panie tylko o 15 proc. (420 euro). Oznacza to, że kobietom w mniejszym stopniu niż mężczyznom opłaca się wyjeżdżać za pracą ze wschodnich do zachodnich Niemiec.
Istotne różnice między wysokościami wynagrodzeń na wschodzie i zachodzie nie zmieniają ogólnej opinii o niemieckim rynku pracy, atrakcyjnym pod względem płac i pakietu socjalnego. Według ostatniego raportu Eurostatu tylko cztery europejskie kraje - Luksemburg, Irlandia, Holandia i Belgia - gwarantują wyższą pensję minimalną niż Niemcy - 1498 euro.