Braki wody, żywności, lekarstw, dramatyczne problemy służby zdrowia, wielki kryzys ekonomiczny… Gdy wydaje się, że mieszkańców Wenezueli prawdopodobnie już nic nie jest w stanie zaskoczyć, pojawiają się coraz tragiczniejsze doniesienia – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Po sierpniowej reformie walutowej w Wenezueli nie zostały nawet zgliszcza. Powiązanie boliwara z kryptowalutą petro załamało się nawet w oficjalnym kursie wymiany. Czarnorynkowy kurs dolara wzrósł 10-krotnie w ciągu niespełna czterech miesięcy i wynosi obecnie prawie 600 boliwarów – według danych Dolartoday.
Obliczana na podstawie kursu walutowego inflacja przekracza 100 tys. proc. Kontrolowane przez opozycję Zgromadzenie Narodowe wylicza ją nawet na 1 milion proc. Z kolei od dawna pękający rdzeń wenezuelskiej gospodarki, czyli przemysł naftowy, pogrążył się w całkowitej zapaści.
Dane agencji Bloomberg pokazują, że spośród pięciu rafinerii w Wenezueli pracuję tylko dwie. Jednak nawet te, które są czynne, jedynie częściowo wykorzystują swoje możliwości. W rezultacie zaledwie 15 proc. całkowitej mocy przerobowej ropy jest dostępne w państwowym koncernie naftowym. A to skazuje Wenezuelę na import paliw z zagranicy.
Sprowadzanie paliw to jednak również wyzwanie dla władz, a nie chodzi tylko o brak pieniędzy. Według doniesień Reutersa, który zapoznał się z dokumentami państwowego koncernu naftowego, transakcje są najczęściej barterowe. Wenezuela otrzymuje paliwo w zamian za ropę. Paliwo jednak nie zawsze dociera do finalnych odbiorców ze względu na masowe zwolnienia pracowników zajmujących transportem i dystrybucją, a także zaniedbaną i nieprzystosowaną do importu produktów rafineryjnych infrastrukturę.
Przez rok PKB w dół o 30 proc.
Choć to wydaje się niewyobrażalne, ale jeszcze w 2012 r. PKB na mieszkańca Polski oraz Wenezueli wyglądało bardzo podobnie i wyniosło odpowiednio 13,1 i 11,3 tys. dolarów – według danych MFW. Tymczasem pod koniec 2019 r., według szacunku Funduszu, PKB dla Polski ma wynieść 15 tys. USD, natomiast dla Wenezueli 3,1 tys. USD. Jak to możliwe?
Według kontrolowanego przez opozycję Zgromadzenia Narodowego tylko w trzecim kwartale 2018 r. PKB obniżyło się o 29,7 proc. r/r ze względu na załamanie konsumpcji oraz inwestycji. Nic nie wskazuje także na to, by sytuacja mogła się poprawić.
W kilka lat kraj opuściło blisko 3 mln ludzi. Braki dostaw wody czy elektryczności uniemożliwiają nawet podstawową działalność przedsiębiorstw. W tym tygodniu z kraju wycofał się m.in. przodujący producent opon na świecie, a zdecydował tak ze względu na trudności w pozyskaniu niezbędnych surowców. Swoim pracownikom odprawę wypłacono w oponach... Swoją drogą wszelkie komponenty do samochodów w Wenezueli to niezwykle deficytowe produkty, dlatego mogło to być nawet lepsze rozwiązanie niż wypłata rekompensat w tracącym z dnia na dzień boliwarze.
Inne firmy także drastycznie ograniczają swoją działalność w kraju. Dotyczy to zarówno producentów płatków śniadaniowych (państwo przejęło kontrolę nad opuszczoną przez Amerykanów fabryką), jak i np. producentów samochodów. Już rok temu miesięczna sprzedaż nowych aut spadła w Wenezueli do ok. 200 sztuk z 10 tys. w 2013 r. oraz nawet 40 tys. w 2007 r. Jeden z globalnych dostawców środków czystości musiał zawiesić sprzedaż ze względu na brak kartonów do pakowania swoich produktów.
Reżim szuka pieniędzy...
Wydawałoby się, że reżim prezydenta Nicolasa Maduro przy takim gospodarczym załamaniu powinien szybko upaść. Na razie jednak przywódcy Wenezueli mają wsparcie wśród niektórych krajów. Maduro regularnie spotyka się z tureckim przywódcą, niedawno był także na Kremlu. Poza tym władze w Caracas również mają kontakty z Chinami oraz z Koreą Północną. Czasami również, któryś z byłych przywódców państw Europy pojawi się w otoczeniu Maduro. Ostatnio był to socjalista i były premier Hiszpanii Jose Luis Rodriguez Zapatero.
Jednak cierpliwość i hipotetyczne korzyści z pomocy dla Caracas już się wyczerpują. Zarówno Chiny, jak i Rosja są zaniepokojone, że Wenezuela nie wywiązuje się z transportu ropy w zamian za udzieloną pomoc finansową.
Reuters obliczył, że od 2006 r. kredyty i pożyczki dla Wenezueli z Rosji miały wartość ok. 17 mld dolarów. Caracas natomiast tylko w 40 proc. wypełnia obiecane dla Moskwy transporty ropy (176 tys. baryłek dziennie). Wyższe dostawy tego surowca są realizowane do Chin (ok. 460 tys. baryłek dziennie), ale zaangażowanie Pekinu w Wenezueli Reuters szacuje na ok. 50 mld dolarów.
Zaciskającą się finansową pętlę na szyi reżimu Maduro dobrze pokazuje chęć transportu do kraju zgromadzonego w Banku Anglii złota. Opozycja szeroko protestuje przeciwko wydaniu ok. 14 ton kruszcu o wartości zbliżonej do 550 mln dolarów. W liście cytowanym przez Bloomberga lider opozycji na wygnaniu przestrzega, że byłoby to wykorzystane na pranie brudnych pieniędzy oraz korupcję.
…a obywatele nie mają spokoju nawet po śmierci
Gdy władze szukają pieniędzy, by utrzymać terror i skorumpowany reżim, z wielkimi problemami zmagają się zwykli ludzie. Często wykraczają one poza brak pieniędzy, żywności, leków, opieki zdrowotnej, środków transportu i higieny, elektryczności czy wody. Dochodzi nawet do tego, że mieszkańcy Wenezueli nie mogą godnie pochować swoich bliskich.
Reuters kilka dni temu opisał historię 27-letniej Wenezuelki, której ojciec zmarł na raka. Nie dość, że przez hiperinflację nie stać jej było na pogrzeb bliskiej osoby, to jeszcze w krematorium zabrakło gazu. Problemy z dostawą tego surowca oraz brak środków finansowych na przetrzymywanie ciała w oczekiwaniu na dostawę gazu zmusiły młodą kobietę do pochowania ojca w części cmentarza, która tradycyjnie jest zarezerwowana dla ciał niezidentyfikowanych zmarłych.