Nawet 100 mld euro rocznie mogą kosztować gospodarcze zmiany zapowiadane przez ugrupowania szykujące się do utworzenia rządu we Włoszech. Dwie partie obiecują nad Tybrem złote góry. Problem w tym, że włoskiej gospodarki na to nie stać - pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Podczas minionego weekendu Liga Północna oraz Ruch 5 Gwiazd odbyły serię spotkań dotyczących przyszłego programu gospodarczego oraz wyboru premiera. Na razie nie jest znane nazwisko szefa rządu, ale polityka ekonomiczna może sugerować, że zadłużenie Włoch znowu stanie się poważnym problemem dla strefy euro.
Dziesiątki miliardów euro dodatkowego deficytu
Zaskakujący związek prawicowej Ligi Północnej i lewicującego Ruchu 5 Gwiazd powoduje, że nie tylko ideologicznie rząd będzie odstawać od ogólnych przyjętych wartości prawej oraz lewej strony sceny politycznej. Gospodarcza polityka kiełkującej koalicji także wygląda nieszablonowo i jest mariażem skrajności liberalnych oraz socjalnych.
Zgodnie z zapowiedziami Ligi wprowadzony zostanie podatek liniowy. Dla gospodarstw domowych z dochodem nieprzekraczającym 80 tys. euro ma wynieść 15 proc., a powyżej tej kwoty - 20 proc. Sama idea obniżki podatków dla obywateli może i nie jest zła. Problemem są jednak koszty. Według wyliczeń agencji Bloomberg mają one uszczuplić przychody budżetowe o 40 mld euro rocznie.
Usytuowany znacznie bliżej lewicy niż prawicy Ruch 5 Gwiazd z kolei chce wprowadzić dwa inne niezwykle kosztowne projekty. Pierwszym z nich jest „dochód gwarantowany” na poziomie 780 euro. W porównaniu do wcześniejszych zapowiedzi nie dostaną go wszyscy, ale tylko osoby bezrobotne, które mimo chęci nie znajdą zatrudnienia. Te dodatkowe warunki, które zresztą mogą być trudne do weryfikacji, nie zmieniają faktu, że projekt kosztować będzie ok. 30 mld euro rocznie - według cytowanego przez Bloomberga szefa włoskiego odpowiednika ZUS-u.
Kolejnym uzgodnionym z Ligą pomysłem Ruchu 5 Gwiazd jest cofnięcie reformy emerytalnej z 2011 r. Oznacza to między innymi obniżenie wieku emerytalnego. W przypadku Włoch jest to szczególnie kosztowne rozwiązanie ze względu na niską aktywność zawodową osób starszych. Rachunek za nie, według Carlo Cottarelli, byłego dyrektora MFW, to 15 mld euro.
W sumie koszty tylko trzech forsowanych przez zwycięską koalicję pomysłów mają wynosić rocznie 85 mld euro. Gazeta “Corriere della Sera” natomiast oszacowała, że koszty fiskalne nowego programu sięgną 100 mld euro.
Problemy dla Włoch, problemy dla strefy euro
Wcielenie w życie zapowiadanych zmian gospodarczych spowoduje wprowadzenie Rzymu na kolizyjny kurs z Brukselą. Zakładając nawet, że finalne koszty będą znacznie mniejsze (np. 50-60 mld), i tak oznaczają one wzrost deficytu sektora finansów publicznych o dodatkowe 3-4 pkt proc. PKB. Biorąc pod uwagę, że w przyszłym roku, bez żadnych nowych wydatków, ma on wynieść 1,7 proc. PKB, dziura we włoskich finansach sięgnie okolic 5 proc. PKB.
To znacznie więcej niż wynosi unijny limit deficytu - na poziomie 3 proc. PKB. Dodatkowo wzrost ma nastąpić w czasach relatywnie dobrej koniunktury. PKB Włoch wzrosło o 1,5 proc. w zeszłym roku, chociaż potencjalny wzrost jest zaledwie na poziomie ok. 1,0 proc.
Włoska polityka gospodarcza może mieć także negatywny wpływ na całą strefę euro. W piątek we Florencji prezes EBC Mario Draghi przekonywał do głębszej integracji na poziomie fiskalnym i stworzenia funduszu, który miałby zmniejszać negatywne skutki przyszłych kryzysów.
Bliższa integracja fiskalna nie będzie jednak możliwa w scenariuszu nieodpowiedzialnej polityki budżetowej poszczególnych krajów. Włochy ze swoją relacją długu do PKB na poziomie 131 proc. są i tak jednym z najsłabszych ogniw w UE. Wprowadzenie w życie planowanych przez nową koalicję zmian nie tylko zagrozi stabilności włoskiego długu, ale jeszcze bardziej uwrażliwi strefę euro na hipotetyczne wstrząsy i ograniczy solidarność wśród państw dzielących wspólną walutę podczas gospodarczych turbulencji.