Ogromne bezrobocie, olbrzymi deficyt sektora finansów publicznych i brak perspektyw wzrostu PKB składają się na fatalną sytuację gospodarczą RPA. Dochodzi do tego fatalny stan elektroenergetycznej infrastruktury, powodując przerwy w dostawie prądu oraz drenaż i tak już praktycznie pustej kasy państwa – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
W tym roku mija 25 lat od zniesienia apartheidu w RPA oraz 30 lat od legalizacji Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC), który przez ostatnie ćwierćwiecze rządzi krajem.
Zniesienie segregacji rasowej i włączenie czarnoskórej ludności do szerokiego życia gospodarczego oraz społecznego jest niekwestionowaną zasługą Nelsona Mandeli i jego ekipy. Z bólem należy jednak stwierdzić, że ostatnia dekada to pasmo porażek RPA, przede wszystkim w kontekście gospodarczym.
Bezrobocie i nierówności najwyższe na świecie
Skalę ekonomicznej katastrofy RPA można bardzo szybko ocenić, patrząc wyłącznie na rynek pracy. Według oficjalnych danych statystycznych (Stats SA) bezrobocie w trzecim kwartale br. wyniosło 29,1 proc., co jest najwyższym poziomem od 16 lat.
Samo bezrobocie nie mówi jednak jeszcze całej prawdy o skali problemów. 6,7 mln osób aktywnie szuka pracy, ale kolejne 15,5 mln osób w wieku 15-64 lata jest nieaktywnych zawodowo. W rezultacie z populacji w wieku produkcyjnym na poziomie 38,5 mln (RPA liczy ok. 58 mln mieszkańców) zatrudnienie ma jedynie 16,3 mln osób, czyli 42,4 proc. Dla porównania w Polsce współczynnik zatrudnienia wynosi 68 proc., a w niektórych krajach rozwiniętych dochodzi nawet do 80 proc.
Im głębiej sięgamy w dane Stat SA, tym problemy narastają. Bezrobocie wśród młodych (15-24 lata) wynosi 58,2 proc, a zatrudnienie do populacji w tym wieku ledwie przekracza 10 proc. Chociaż w Polsce ten wskaźnik utrzymuje się na relatywnie niskim poziomie (30 proc.), to jednak aż trzykrotnie przewyższa ten w RPA. W Australii czy Holandii jest to ponad 60 proc, czyli sześciokrotnie więcej niż w Republice Południowej Afryki.
Nierówności dochodowe na południu kontynentu afrykańskiego sięgają niebotycznych rozmiarów. W krajach Unii Europejskiej 20 proc. osób o najwyższych dochodach ma je 4-5-krotnie większe niż 20 proc. uzyskujących najniższe wpływy, w Ameryce Łacińskiej ten współczynnik dochodzi do 10-krotności – według danych OECD, tymczasem w RPA wynosi ponad 37. RPA jest prawdopodobnie najbardziej poszkodowanym krajem świata zarówno w przypadku rynku pracy, jak i dramatycznej różnicy w standardzie życia pomiędzy obywatelami.
Złoto, diamenty i platyna nie pomagają
Chociaż RPA należy do głównych wydobywców i producentów złota, diamentów i platyny na świecie (w sumie eksport tych produktów wynosi ok. 30 mld USD rocznie – dane The Observatory of Economic Complexity) sprzedaż drogocennych surowców niewiele pomaga całemu państwu.
Niewydolność innych sektorów gospodarki, konieczność utrzymania rzeszy biernych zawodowo i głęboko zakorzeniona korupcja powodują, że deficyt pęka w szwach. Moody’s ocenia, że dziura w krajowych finansach wyniesie 6,0-6,5 proc. PKB w tym i w kolejnych dwóch latach, a dług publiczny poszybuje z 57 proc. do 70 proc. PKB w 2022 r.
Agencja ratingowa w raporcie z początku listopada br. zrewidowała w dół średnioterminowe perspektywy wzrostu gospodarczego do 1-1,5 proc. (ze względu na brak reform strukturalnych) z poprzednich 2,5-3 proc. Biorąc pod uwagę rosnącą populację, PKB na mieszkańca praktycznie pozostanie w stagnacji.
Poza nierównościami dochodowymi, bezrobociem czy fatalną sytuacją budżetu uwagę zwraca inna kwestia. Koniec segregacji rasowej miał umożliwić dostęp do edukacji wszystkim obywatelom. A jak jest? Wśród bogatej części społeczeństwa, której dzieci uczęszczały do ósmej klasy w 2004 r., dyplom uczelni wyższej otrzymało 16 proc. Przy tych samych warunkach dla młodzieży z biednych rodzin ten odsetek wyniósł tylko 1 proc. – jak pokazuje analiza pt. „Young South Africans Chafe Under the Party Mandela Built” w „The Wall Street Journal”.
Brakuje prądu
Jakby w RPA było mało kłopotów, to państwo pogrąża się jeszcze w ciemności... Pierwsze poważne problemy z elektrycznością pojawiły się ponad dekadę temu. Wtedy podczas hossy na rynku surowców (np. platyny) problemy z dostawami energii elektrycznej w RPA przyczyniały się do mniejszego wydobycia tego metalu i w rezultacie do rekordowych cen platyny.
W 2010 r. strajkujący pracownicy spółek energetycznych zagrażali paraliżem piłkarskich mistrzostw świata. W kolejnych latach co jakiś czas pojawiały się ograniczenia w dostawie prądu do największych odbiorców, a potem również do gospodarstw domowych. Minione miesiące, a zwłaszcza marzec br., kiedy kraj pogrążył się w kilkudniowych „blackoutach”, spowodował znaczne ubytki w sektorze wydobywczym, powodując przy tym największy od kryzysu w 2009 r. spadek PKB (o 3,1 proc. w ujęciu zanualizowanym).
Dług firmy energetycznej długiem państwa
Integralną częścią praktycznie każdej analizy na temat RPA jest sytuacja Eskomu. Ta największa elektroenergetyczna firma kontynentu odpowiada praktycznie za całość produkcji prądu w kraju i w połowie Afryki. Zatrudnia ona ok. 45 tys. osób i poza wytwarzaniem energii zajmuje się też jej przesyłem i dystrybucją.
We wtorek Moody’s obciął rating Eskomu głębiej do poziomu śmieciowego (z B2 do B3), argumentując, że państwowa spółka ma bardzo wysokie zadłużenie (450 mld randów, czyli ok. 30 mld dolarów). Firma boryka się też ze „słabą płynnością” połączoną z „ograniczonymi możliwościami wzrostu przychodów ze względu na niski popyt na elektryczność oraz taryfy, które w niewystarczający sposób zapewniają wsparcie dla finansów Eskomu w kontekście wydatków operacyjnych oraz inwestycyjnych”.
Moody’s ocenia, że Eskom nie dostaje płatności z gmin, wytwarzanie energii przebiega w sposób nieefektywny, a rozpoczęte wcześniej inwestycje w dwie elektrownie czekają kolejne opóźnienia i zwiększenie kosztów. Tylko w ciągu najbliższych trzech lat rząd RPA ma zamiar dokapitalizować Eskom kwotą 138 mld randów, czyli ponad 9 mld dolarów. W rezultacie w ocenie Moody’s dług Eskom zwiększa o 7,5 pkt proc. szacowany na 2022 r. poziom krajowego zadłużenia do PKB. Wraz z innymi spółkami skarbu państwa może to spowodować, że ten wskaźnik za trzy lata sięgnie 80 proc. PKB.
Korupcja pogrążyła RPA
Co tak naprawdę przyczynia się do większości kłopotów RPA? Przede wszystkim korupcja i niejasne układy pomiędzy władzą i biznesem. Wszystkie kluczowe wskaźniki sprawowania rządów dramatycznie spadły w ostatnich latach (kontrola korupcji, wydajność administracji, rządy prawa, jakość regulacji). Korupcja zajmuje także czołowe miejsce wśród czynników hamujących rozwój RPA w każdym opracowaniu głównych instytucji międzynarodowych (np. MFW).
Złe zarządzanie majątkiem państwowym i korupcja są również jasno adresowane przez nowe władze RPA. Cyril Ramaphosa, przywódca kraju od niespełna dwóch lat zrobił niedawno rachunek sumienia byłego prezydenta RPA Jacoba Zumy. Podczas organizowanego przez „Financial Times” w połowie października szczytu Afryki w Londynie Ramaphosa stwierdził, że rządy Zumy mogły kosztować kraj „więcej niż 500 mld randów. Niektórzy sugerują, że to mogło być nawet bilion randów”.
Analitycy cytowani przez „FT” sądzą, że to może być jeszcze więcej. Uważają oni, że pod rządami Zumy poza bezpośrednimi kosztami korupcji naród stracił od 1 do 1,5 biliona randów (od 66 do 100 mld dolarów) w postaci utraconych wpływów z podatków i braku inwestycji zagranicznych. Ta druga kwota to mniej więcej połowa całkowitego zadłużenia sektora finansów publicznych RPA.