W czwartek Bank Anglii może podnieść stopy procentowe. Niewykluczone jednak, że wywołująca zwykle duże emocje inwestorów decyzja tym razem przejdzie bez echa. Wszystkiemu winny nadchodzących brexit i związana z nim olbrzymia niepewność, która o wiele bardziej szkodzi funtowi, niż mogłoby pomóc podniesienie stóp - pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Podwyżka stóp procentowych wpływa na ceny akcji i obligacji, wartość lokalnej waluty czy koszty finansowania przedsiębiorstw oraz gospodarstw domowych. Teoretycznie więc emocje przed zaplanowanym na czwartek posiedzeniem Banku Anglii powinny być spore. Prawdopodobnie jednak dość szybko one opadną, a w to ze względu na zbliżający się brexit i oczekiwany chaos związany z tym procesem.
Jeśli większość ma rację, będzie podwyżka
Podwyżka stopy procentowej o 0,25 pkt proc. do 0,75 proc. jest bardzo prawdopodobna. Szansa na ruch w górę wynosi ok. 90 proc. Również zdecydowana większość ekonomistów uważa, że koszt pieniądza zostanie podniesiony dla Brytyjczyków. 47 analityków ankietowanych przez agencję Bloomberg przewiduje zacieśnienie polityki pieniężnej, a tylko 11 oczekuje pozostawienia warunków monetarnych na niezmienionym poziomie.
Sygnały sugerujące podwyżkę pojawiają się przynajmniej od ostatniego posiedzenia Banku Anglii (21 czerwca). Wtedy aż trzech z dziewięciu członków BoE (w tym główny ekonomista Andy Haldane) głosowało za podwyżką. Wydźwięk komunikatu oraz „mintues” (zapis dyskusji z posiedzenia) także kazały przygotować się na wyższe stopy procentowe w najbliższym czasie.
W okresie ostatniego miesiąca na rynek napływały co prawda mieszane dane (niższa od oczekiwań sprzedaż detaliczna, produkcja przemysłowa i inflacja, a lepsze od konsensusu były oczekiwania przedsiębiorców oraz dane o zatrudnieniu), ale prawdopodobnie odczyty makroekonomiczne nie odbiegały na tyle od prognoz banku centralnego, by podwyżkę odłożyć na kolejne miesiące.
W rezultacie należy założyć, że podwyżkę zobaczymy. Jej brak mógłby wywołać więcej niepewności niż faktyczne zacieśnienie polityki monetarnej. Ale czy to może pomóc funtowi?
Brexit ważniejszy dla funta niż stopy procentowe
Zwykle podwyżka stóp procentowych wspiera lokalną walutę. W przypadku funta sytuacja jest jednak zdecydowanie bardziej niepewna. Po pierwsze dlatego, że jest ona już praktycznie w pełni wyceniona. Po drugie kolejna, zgodnie z wcześniejszymi sugestiami banku centralnego, może być dopiero za rok, a to oznacza, że komunikat po posiedzeniu raczej będzie podkreślał argument za przedłużonym okresem bez podwyżek niż kolejnym ruchem w górę.
Poza dwoma wymienionymi powodami prawdopodobnie dość ograniczonej reakcji funta jest też trzeci i to najważniejszy. Inwestorzy znacznie więcej uwagi poświęcają brexitowi, który fizycznie będzie miał miejsce za osiem miesięcy.
Uczestników rynku szczególnie niepokoi fakt, że przez ponad dwa lata Londyn nie ustalił nawet zarysu planu przyszłych relacji z Brukselą. Zaproponowany trzy tygodnie temu w postaci „Białej Księgi” pomysł utrzymania bezcłowego handlu pomiędzy UE i Wielką Brytanią i prowadzenia oddzielnej polityki handlowej z państwami trzecimi nie jest do zaakceptowania przez Unię ze względu na skomplikowany system rejestracji i oclenia towarów, które przekraczają granice Wielkiej Brytanii, ale ich miejscem przeznaczenia jest Unia (i odwrotnie).
„Biała Księga” przedstawia także mało korzystny plan dla brytyjskich usług finansowych, który może i byłby do zaakceptowania przez Unię, ale jest na tyle negatywny dla londyńskiego City, że jego wprowadzenie spowodowałoby migrację sektora na europejski kontynent. Niejasny jest także plan dotyczący przyszłej granicy Irlandii Północnej z Republiką Irlandii, co także pokazuje niemoc brytyjskiej administracji w znalezieniu logicznego rozwiązania podstawowych problemów opuszczenia Unii.
Niekończący się spór o formułę rozstania z Unią
Nie dość, że wyjście z Unii wyraźnie przerasta rząd w Londynie, to jeszcze nie do końca wiadomo, czy np. nowe wybory rozwiązałyby problemy. Laburzyści, chociaż są za bliższymi relacjami ze Wspólnotą, to nie adresują jasno np. powtórzenia referendum. Cześć członków Partii Pracy sprzyja także twardemu Brexitowi, czyli opuszczeniu Unii jeżeli Bruksela nie zgodzi się na warunki Londynu.
Podobnie wyglądają podziały u rządzących torysów. Część członków gabinetu Theresy May jest za miękkim brexitem (bliskie relacje z UE), a część za twardym. Generuje to znaczny poziom niepewności i zwiększa prawdopodobieństwie skrajnych scenariuszy.
W takim środowisku utrudnione jest planowanie m.in. inwestycji przez przedsiębiorców. Wpływa to także negatywnie na gospodarkę. Z analizy przedstawionej przez Bank Anglii na początku lipca wynikało, że PKB zwiększył się o 1 pkt proc. mniej w porównaniu do scenariusza sprzed referendum w 2016 r. Wcześniej Bank Anglii także szacował, że przeciętne gospodarstwo domowe straciło już 900 funtów na brexicie, który przecież jeszcze faktycznie nawet nie doszedł do skutku.
Biorąc pod uwagę więc wszystkie elementy, kondycja funta może się poprawić tylko na chwilę po podwyżce stóp procentowych. Obecnie ryzyko nieuporządkowane brexitu rośnie, co nawet mogłoby oznaczać przecenę funta w kierunku 4,50 zł. Jest też nadzieja. Być może w tym całym szaleństwie jest metoda i zamieszanie zostanie wykorzystane do całkowitego odwrócenia brexitu. Ten scenariusz wcale nie jest absurdalny, uwzględniając to, co już widzieliśmy przez ostatnie trzy lata w Wielkiej Brytanii. Wtedy funt poszybowałby wyraźnie powyżej granicy 5 zł.