Polscy kierowcy ciągle płacą zbyt wiele za paliwa, bo detaliści nie kwapią się do obniżek cen adekwatnych do zmian na rynku hurtowym. Dlaczego tak się dzieje? Prawdopodobnie właściciele stacji benzynowych przygotowują się już do wprowadzenia nowej opłaty emisyjnej – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Po bardzo silnych spadkach cen paliw w październiku i w listopadzie od ponad trzech tygodni na europejskim rynku hurtowym (ARA – Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) utrzymują się stabilne ceny. Benzyna w przeliczeniu na złote kosztuje ok. 1,40-1,50 za litr, a olej napędowy rafinerie oferują po 1,80-1,90 zł.
Z kolei detaliczne ceny paliw w Unii Europejskiej cały czas spadają w następstwie wcześniejszych obniżek na rynku hurtowym. Pomijając podatki i opłaty, litr benzyny bezołowiowej – według danych Komisji Europejskiej – kosztuje w UE średnio 52,3 eurocenta, czyli 2,25 zł, a oleju napędowego – 61,1 eurocenta, 2,62 zł. W obu przypadkach ceny w Polsce są wyższe niż średnie w UE i wynoszą 53 oraz 63 eurocenty (dane KE). Wydawać by się mogło, że różnice są nieznaczne, zwykle jednak to ceny paliw w naszym kraju, po wyłączeniu podatków i opłat, były niższe niż w UE. Dlaczego teraz nastąpiło odwrócenie relacji?
Diesel bez podatków niemal najdroższy w całej Unii
Chociaż zwykle analizowane są ceny paliw wraz z podatkami i innymi opłatami, warto przyjrzeć się wartościom z wyłączeniem tych składowych. Pozwolą one lepiej pokazać, dlaczego w naszym kraju paliwa, a zwłaszcza olej napędowy, kosztują niemal najwięcej w Unii.
Przez ostatnie lata marża (suma hurtowej i detalicznej) liczona jako różnica pomiędzy ceną na stacjach (z wyłączeniem podatków) a ceną ARA kształtowała się w Polsce na poziomie 40-60 gr na litrze w przypadku diesla. W Unii była ona wyższa – 50-70 gr. Różnice nie są zatem duże i wynikają z kosztów pracy, odległości od rafinerii czy opłat logistycznych. Np. w Szwecji czy Finlandii diesel jest drogi (nawet po wyłączeniu podatków) ze względu na stosunkowo niską gęstość zaludnienia i znaczne odległości dostawy.
W minionych tygodniach marża osiągnęła w naszym kraju niemal 1 zł na litrze oleju napędowego. Była to najwyższa wartość od co najmniej kilkunastu lat. Obecnie spadła ona do 88 gr. W Unii marża na dieslu także jest wysoka, ale nawet w szczycie była o kilka groszy niższa niż w Polsce, a w drugim tygodniu grudnia wynosiła 80 gr, czyli o 8 gr mniej niż nad Wisłą, chociaż zwykle w UE jest ona wyższa o ok. 10 gr/litr. Tylko w 5 z 28 unijnych państw olej napędowy, pomijając podatki, kosztuje więcej niż na polskich stacjach.
W dłuższym okresie nikt nie weźmie na siebie opłaty emisyjnej...
W Polsce od 2019 r. zostanie wprowadzony nowy podatek doliczany zarówno do ceny diesla, jak i benzyny bezołowiowej. Wyniesie on 8 gr netto na litrze. Do tego należy jeszcze dodać 23 proc. podatku VAT, co oznacza, że konsumenci powinni zapłacić ok. 10 gr więcej za każdy litr paliwa przy dystrybutorach w porównaniu do scenariusza bez nowych obciążeń fiskalnych.
Krajowe koncerny paliwowe komunikowały w ostatnich miesiącach, że przejmą na siebie koszty opłaty emisyjnej, tyle że w dłuższym okresie to całkowicie nierealne. Sugeruje to opinia Biura Analiz Sejmowych (BAS) oceniająca zmiany ustawy o biokomponentach i biopaliwach.
BAS pisze, że „w dłuższej perspektywie czasowej jej koszty [opłaty emisyjnej – przyp. aut.] zostaną w sposób bezpośredni lub pośredni przerzucone na nabywców, jak miało to miejsce w przypadku podatku od niektórych instytucji finansowych (tzw. podatku bankowego)”.
Ta dłuższa perspektywa nie jest jednak do końca określona. Rozkładanie opłaty może trwać tygodniami, zwłaszcza gdyby dominujące na rynku koncerny chciały wypełnić swoją obietnicę. To z kolei może oznaczać perspektywę znacznie niższej marży od początku roku dla pozostałych uczestników rynku, funkcjonujących całkowicie na komercyjnych zasadach.
...dlatego teraz płacimy za nią podwójnie
W rezultacie stacje paliw stały się niezwykle ostrożne w obniżkach cen, co pokazują rekordowe marże na oleju napędowym i wyższe, po wyłączeniu podatków, ceny diesla oraz benzyny w Polsce niż w Unii. A ile nas to wszystko kosztuje?
Ceny paliw w ujęciu netto mogą być średnio nawet o 15 gr wyższe na litrze, niż gdyby nie było ryzyk związanych z koniecznością utrzymania stałych cen po wprowadzeniu opłaty emisyjnej. To mniej więcej dwukrotność nowego obciążenia fiskalnego w paliwach. Ponieważ miesięcznie w Polsce sprzedaje się ok. 2 mld litrów paliw (dane BAS mówią o 25,5 mld rocznie), tylko w samym grudniu nabywcy benzyny czy diesla mogą stracić w sumie ponad 350 mln zł, doliczając jeszcze podatek VAT.
Finalnie więc przedsiębiorcy oraz konsumenci zaczęli ponosić podwójny koszt opłaty emisyjnej jeszcze przed jej wprowadzeniem, chociaż podobno nie mieli być nią obciążeni, nawet po wejściu opłaty w życie.