Nowe sankcje nałożone na Rosję wywołują panikę inwestorów. Rubel przez nieco ponad dobę stracił 10 proc. Jeszcze większe spadki dotykają rosyjską giełdę. Przedstawiciele banku centralnego oraz ministerstwa gospodarki Rosji starają się uspokajać sytuację, ale to nie musi pomóc - pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Minione kwartały były pozytywne dla gospodarki Rosji. Waluta stabilizowała się, inflacja spadła w okolice dwóch procent, rosła cena ropy naftowej, a agencje ratingowe podwyższały wiarygodność kredytową Federacji Rosyjskiej. Wszystko zmieniło się jednak w ostatnich godzinach, gdy rynek zaczął wyceniać nałożone przez amerykański Departament Skarbu sankcje.
Knockout rubla
Piątkowy komunikat amerykańskich władz objął nowymi sankcjami 7 rosyjskich oligarchów, 12 przedsiębiorstw, których są właścicielami, oraz 17 przedstawicieli rządu. Departamentu Skarbu zaznaczał, że „wszystkie aktywa podlegające amerykańskiej jurysdykcji wyznaczonych osób i podmiotów oraz wszelkie inne podmioty zablokowane przez prawo w wyniku ich własności przez stronę objętą sankcjami są zamrożone”.
Rusal - spółka objęta sankcjami oraz jeden z wiodących producentów aluminium na świecie, notowany na giełdzie w Hongkongu - spadł w ciągu dwóch sesji o 55 proc. Reperkusje amerykańskich działań są jednak widoczne nie tylko na pojedynczych firmach. Indeks MSCI Russia denominowany w dolarze, który obejmuje dziesięć wiodących rosyjskich przedsiębiorstw, momentami tracił 20 proc. wartości w porównaniu z piątkowym zamknięciem.
Jeszcze w poniedziałek rano za dolara trzeba było płacić ok. 58 rubli. Dziś kurs wzrósł do poziomu 64, co oznacza, że amerykańska waluta w nieco ponad dobę zdrożała o ponad 10 proc. Podobna skala spadków rubla była także widoczna w relacji do innych walut. W piątek złoty był wyceniany na niespełna 17 rubli, a dziś kurs przetestował poziom 18,7. Rosyjska waluta w relacji do polskiej także była najsłabsza do marca 2016 r., czyli od momentu, kiedy ceny ropy szorowały po dnie (ok. 35 USD za baryłkę), a wiarygodność finansowa Federacji Rosyjskiej była, według agencji ratingowych, na poziomie śmieciowym.
Poważne ryzyka mogą się utrzymywać
Rosyjskie władze starają się uspokajać sytuację. Elvira Nabiullina, szefowa banku centralnego i ceniona na świecie ekonomistka, mówiła dziś w Moskwie, że władze monetarne są gotowe, by „redukować efekt [osłabienia - przyp. aut.] rubla na inflację” np. poprzez podniesienie stóp procentowych. Z kolei minister gospodarki Maxim Oreshkin stwierdził, według doniesień agencji Bloomberg, że „sankcje są dobrym testem dla rosyjskiej polityki makroekonomicznej”.
Ten test jednak Rosja może w najbliższym czasie oblać. Stabilna sytuacja gospodarki oraz podwyżki ratingu przyciągały na lokalny rynek zagraniczny kapitał portfelowy, który korzystał z wysokich stóp procentowych i atrakcyjnych wycen na giełdzie. Nowe sankcje wyraźne zaburzają ten spokój, co może spowodować, że ten sam kapitał zacznie uciekać. Negatywnie na rubla może wpływać także zachowanie lokalnych importerów, którzy w panice będą kupować zagraniczną walutę i utrudniać powrót rubla do poprzednich, stabilnych poziomów.