Nawet wiatr wiejący z prędkością blisko 100 km/h nie przeszkadza w kursowaniu najnowszej i najbardziej okazałej kolejki gondolowej w Tatrach. Słowacy chwalą się milionowymi inwestycjami oraz długim sezonem i zapraszają na stoki.
Góry, jaskinie, kąpieliska termalne i unikatowe zabytki przyciągają turystów na Słowację przez cały rok. Jednak w Wysokich i Niskich Tatrach kulminacja sezonu przypada zwykle zimą, gdy na zboczach gór królują amatorzy jazdy na nartach i deskach snowboardowych, nie brakuje wśród nich Polaków. - W ostatnich dwóch latach nasz kraj odwiedziło około 150-170 tysięcy polskich narciarzy - mówi Jan Bosnovic, dyrektor Narodowego Centrum Turystyki Słowackiej w Polsce.
Liczby, które robią wrażenie?
350 km tras zjazdowych (w tym 220 km ze sztucznym naśnieżaniem), 600 km szlaków dla amatorów biegówek, blisko 1000 wyciągów, 73 kolejki linowe i sezon trwający 130-160 dni (od grudnia do kwietnia) - takimi danymi Słowacy opisują stan swojej bazy narciarskiej na zimę 2016/2017.
W porównaniu np. z Austrią, gdzie znajduje się ok. 6500 km tras zjazdowych, trudno mówić o liczbach wywołujących wielkie wrażenie. Jednak Słowacja zrobiła wiele, aby zyskać w oczach zimowych turystów. - Przez osiem lat w infrastrukturę narciarską, hotele i parki termalne zainwestowaliśmy łącznie 300 mln euro. Kiedyś mieliśmy orczyki i stare kanapy, a dziś mamy najnowocześniejsze wyciągi na świecie - opowiada Jan Bosnovic.
Nową gondolą na szczyt
Najwięcej nowości narciarze zastaną w ośrodku Jasna - Chopok w Niskich Tatrach, 80 km od przejścia granicznego w miejscowości Chyżne oraz w Tatrzańskiej Łomnicy w Wysokich Tatrach, 30 km od przejścia granicznego w Łysej Polanie.
- W Jasnej inwestycja pochłonęła ponad 150 mln euro. Powstała nowa kolejka gondolowa, zmodernizowano hotele, rozpoczęła się też przebudowa centrum miejscowości z deptakiem pomiędzy hotelami Grand Jasna i Poczta a klubem muzycznym Happy End - opowiada dyrektor Narodowego Centrum Turystyki Słowackiej w Polsce.
Każdy z 30 nowych wagonów kolejki gondolowej w Jasnej zabiera na pokład 15 osób i wwozi na wysokość 2024 m n. p. m. w 10,5 minuty. Nowoczesnej kolejce nie przeszkadza w kursowaniu nawet wiatr wiejący z prędkością niemal 100 km/h. “W najlepszym, największym i najnowocześniejszym słowackim ośrodku narciarskim czeka 49 km tras zjazdowych. Jasna oferuje idealne warunki dla początkujących oraz wytrawnych narciarzy, snowboardzistów, freeriderów oraz skialpinistów” - zachwalają Słowacy na stronie jasna.sk.
Jeden karnet na narty i wodny świat
W najlepszych słowackich ośrodkach narciarskich skipass na sześć dni kosztuje ok. 170-190 euro. Zakup można zrealizować bez stania w kolejce poprzez stronę gopass.sk. W topowych alpejskich regionach za sześciodniowy karnet trzeba zapłacić więcej - ok. 250-400 euro. Na Słowacji o wiele tańsze niż np. we Francji czy Szwajcarii są także noclegi oraz jedzenie w sklepach i w restauracjach. Narciarzom z Polski mniej czasu i pieniędzy zabierze podróż w Tatry niż w Alpy.
Gopassy, czyli karnety na areały w Wysokich i Niskich Tatrach, upoważniają do korzystania nie tylko z wyciągów narciarskich, lecz także np. z wielkiego Aquaparku Tatralandia, gdzie można się zrelaksować w basenach lub jednej z 21 saun. Gopassy przekładają się dodatkowo na zniżki w hotelach, restauracjach i wypożyczalniach sprzętu sportowego.
Przepisy na słowackich stokach zobowiązują narciarzy poniżej piętnastego roku życia do jazdy w kaskach. Bez tego narażają się na 330 euro kary oraz zakaz korzystania z areału.
Polacy na podium
Polacy chętnie odwiedzali Słowację nie tylko ze względu na jej atrakcje, bliskie sąsiedztwo i brak bariery językowej. Kusiły także przystępne ceny. Aż nagle zimą 2009 roku... - Ruch turystyczny z Polski zmniejszył się u nas o 30-35 proc., gdy wprowadziliśmy euro - wspomina Jan Bosnovic. - Jednak w ostatnich trzech-czterech latach sytuacja wyraźnie się poprawia i Polacy wracają na słowackie stoki – dodaje.
W rekordowym dla ruchu turystycznego 2015 r. Słowację odwiedziło 1,73 mln zagranicznych gości, o ponad 17 proc. więcej niż w 2014 r. Najwięcej osób przybyło z: Czech - 29 proc., Polski - 10 proc. i Niemiec - 9 proc.
Dane z 2016 r. zapowiadały kolejny turystyczny rekord Słowacji. Wśród gości ponownie przeważali Czesi, ale udział polskich turystów wzrósł do 13 proc. Średni pobyt polskiego turysty na Słowacji ograniczał się do trzech-czterech noclegów.
- Atrakcyjność wyjazdów na Słowację zwiększyło ostatnie wzmocnienie się złotego. W lutym ub.r. za euro trzeba było zapłacić nawet 4.45 zł. Teraz kosztuje ok. 4.30 zł. W kolejnych tygodniach kurs polskiej waluty w relacji do europejskiej nie powinien się wyraźnie zmienić, co pozwoli nam zaoszczędzić kilkadziesiąt złotych na osobę przy zakupie karnetu i zakwaterowania - mówi Marcin Lipka, główny analityk firmy Cinkciarz.pl, internetowego serwisu wymiany waluty. Za pośrednictwem Cinkciarz.pl można wymieniać złotówki na euro 24 godziny na dobę, bezpiecznie i wg kursów korzystniejszych niż oferują banki.
Autobusem i koleją
Kierowcy powinni pamiętać, że za jazdę po słowackich autostradach trzeba płacić. Najtańsza winieta ważna przez 10 dni kosztuje 10 euro, a miesięczna - 14 euro. Bez samochodu też da się dotrzeć na Słowację. Z Krakowa i z Zakopanego do tatrzańskich kurortów oraz do największego miasta w regionie - 50-tysięcznego Popradu kursują autobusy.
Najbardziej znane turystyczne miejscowości w Wysokich Tatrach oraz Poprad łączy “elektriczka”, czyli Tatrzańska Kolej Elektryczna, a pomiędzy areałami kursują skibusy.