Drastyczny spadek rezerw walutowych Turcji i rekordowy poziom depozytów w zagranicznych walutach gospodarstw domowych spowodował silną przecenę liry. Fatalna sytuacja gospodarcza Turcji może się jeszcze pogorszyć, bo władze patrzą na rzeczywistość przez różowe okulary i perspektywę lokalnych wyborów – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Turcja jest w kryzysie. Bezrobocie wzrosło pod koniec ub.r. do poziomu 13,5 proc. i jest najwyższe od niemal 9 lat, według lokalnego urzędu statystycznego TurkStat. Poza rynkiem pracy fatalnie wygląda produkcja przemysłowa. Od września wyraźnie się obniża w ujęciu rok do roku. W grudniu spadek sięgnął 10 proc. (najgłębszy od sierpnia 2009 r.), a styczniu 7,3 proc. Sprzedaż detaliczna od ostatniego kwartału ub.r. również dramatycznie się kurczy. W styczniu zanurkowała o 6,7 proc., także w ujęciu rok do roku.
Załamanie koniunktury idealnie pokazują także dane z przemysłu motoryzacyjnego. Według TurkStat sprzedaż samochodów osobowych w styczniu spadła o 39,9 proc. w porównaniu ze styczniem 2018 r. Spadek sprzedaży autobusów i samochodów ciężarowych przekroczył 50 proc. (rok do roku).
Spadkowi koniunktury towarzyszy bardzo wysoka, sięgająca 20 proc. inflacja. Rządzący robią jednak dobrę minę do złej gry i przed zaplanowanymi na 31 marca lokalnymi wyborami sugerują znaczną poprawę kondycji gospodarczej kraju.
OECD przewiduje głęboką recesję, a rząd przyzwoity wzrost
Jeszcze w pierwszym kwartale 2018 r. turecka gospodarka rozwijała się w tempie 7,4 proc. (rok do roku). Wtedy przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi tureckie władze były niezwykle hojne dla mieszkańców. Jak przypomina „Financial Times” w analizie pt. „Turkey’s ruling party turns to economic tricks as polls loom”, obywatele dostali rok temu prezenty w wysokości 6 mld dolarów. Gros z tych środków poszło na wypłacenie emerytalnej „trzynastki” i „czternastki” w wysokości po 1000 lir każda (ok. 850 zł w tamtym czasie) dla 13 milionów tureckich świadczeniobiorców.
Teraz sytuacja ekonomiczna jest fatalna i nie ma żadnych hojnych przedwyborczych fantów. PKB w IV kw. 2018 r. kurczyło się o 3 proc. (rok do roku), a OECD oczekuje, że spadek w całym 2019 r. wyniesie 1,8 proc. Berat Albayrak, minister finansów i prywatnie zięć prezydenta Recepa Erdogana, nie traci jednak optymizmu. W miniony piątek mówił (według agencji Bloomberg), że tureckie PKB w tym roku urośnie nawet więcej, niż przewiduje rząd, czyli ponad 2,3 proc.
Różnica pomiędzy oceną wzrostu gospodarczego przez ministerstwo finansów a szacunkami OECD jest gigantyczna i przekracza 4 pkt proc. na cały 2019 r. Wydaje się jednak, że obywatele raczej nie wierzą władzom w pozytywny scenariusz i wolą dmuchać na zimne, kupując m.in. zagraniczną walutę.
Dolarowe oszczędności nadzieją Turków
Według danych banku centralnego pomiędzy 8 i 15 marca wartość zgromadzonych depozytów w zagranicznej walucie wzrosła w Turcji o ponad 4 mld dolarów i osiągnęła rekordową wartość 175,8 mld dolarów (osoby fizyczne mają z tego 105,7 mld). To kwotowo najwyższy poziom w historii, który jednocześnie stanowi ok. 50 proc. wszystkich depozytów (dane Bloomberg). Dla porównania – w Polsce, według danych KNF za styczeń 2019 r., depozyty gospodarstw domowych wynosiły 843 mld zł. Tylko 92,5 mld zł (11 proc.) było zdeponowane w innej walucie niż w złotym.
Z drugiej strony rezerwy walutowe netto tureckiego banku centralnego obniżyły się w badanym tygodniu o ponad 3,5 mld dolarów do 28,5 mld USD, co według szacunków agencji Bloomberg było największym spadkiem od pięciu lat.
W odpowiedzi na te doniesienia turecka lira osłabiała się ubiegły piątek o 5 proc. Wprawdzie w poniedziałek większość strat udało się odrobić, ale sytuacja pozostała napięta. Partia prezydenta Erdogana (AKP), zaczyna tracić poparcie w wielkich miastach. Opozycyjni kandydaci mają coraz większą szansę wygrać w Ankarze czy Stambule. Jakie byłyby tego skutki?
Wybuchowa mieszanka
W razie porażki rządzącej koalicji AKP i MHP w lokalnych wyborach Erdogan, znany z niechęci do wysokich stóp procentowych, mógłby wywoływać presję na bank centralny, by ten obniżył koszty kredytu. Również rząd mógłby poluźnić pasa i wycofywać się z polityki kryzysowych oszczędności. To byłaby jednak wybuchowa mieszanka dla liry.
Z jednej strony zagraniczni inwestorzy staliby się jeszcze bardziej nerwowi, czego przykład widzieliśmy w piątek, a z drugiej strony spanikowani obywatele dalej lokowaliby oszczędności w dolarach. W rezultacie znacznie wzrosłoby ryzyko nowej fali silnego osłabienia liry.