Bitcoin szybko zyskuje na wartości. W czwartkowe popołudnie kosztował ok. 9,8 tys. dolarów, notując tym samym 37-procentowy zysk od początku roku i zbliżając się do bariery 10 tys. dol., którą ostatni raz regularnie łamał we wrześniu. Wzrosty cen bitcoina wiodą do wydarzeń, którymi żyje świat, stąd rodzi się pytanie: czy bitcoin jest już złotem 2.0? – pisze Bartosz Grejner, analityk rynkowy Cinkciarz.pl.
Złoto, obok m.in. franka, jena czy dolara, należy do tzw. bezpiecznych przystani. W skrócie oznacza to, że kruszec zyskuje na wartości, gdy na świecie dzieje się źle, albo z jakiegoś względu nasilają się nastroje niepewności. Oczywiście, na ceny złota mogą także wpływać prawa popytu i podaży. Np. zwiększony popyt obserwowaliśmy w ostatnim roku ze strony banków centralnych, w tym polskiego. Jednak to właśnie nasilający się niepokój stał się głównym powodem, dla którego cena za uncję złota wzbiła się na początku stycznia do najwyższego poziomu od marca 2013 r.: nieco powyżej 1600 dol. za uncję. Z tego samego względu prawdopodobnie wzrastała także cena bitcoina.
Rok zbieżnych trendów cenowych
Korelacja pomiędzy cenami złota i bitcoina układała się bardzo różnie od początku istnienia kryptowaluty. Rok 2019 był pod tym względem szczególny. Od początku stycznia do końcówki września ceny kruszcu i kryptowaluty zachowywały się podobnie (pozytywna korelacja). Od ok. połowy października przez blisko dwa miesiące nastąpił rozdźwięk: gdy złoto utrzymywało relatywnie stabilny poziom, ceny bitcoina istotnie spadały (negatywna korelacja). Na rynku kryptowalut dominowały wtedy nie najlepsze nastroje w związku z m.in. problemami Libry, kryptowaluty Facebooka. Zależność złota i bitcoina znów zbiegła się w bożonarodzeniowym okresie. I nie był to przypadek.
Od tego momentu zaczęły się wydarzenia, które tradycyjnie wpływają na wzrost popytu tzw. bezpiecznych przystani. Konflikt USA z Iranem, a obecnie zagrożenie epidemią koronawirusa z Chin – oba czynniki podtrzymują wysoki popyt na złoto, a także na bitcoina. Od Świąt Bożego Narodzenia ceny rosną praktycznie zbieżnie, z tym wyjątkiem, że bitcoina w nieco szybszym tempie. Różnica pomiędzy ceną jednego bitcoina a jedną uncją złota kształtowała się w wąskim przedziale ok. 5-6 tys. dol., na korzyść tego pierwszego. Od końcówki grudnia rosła ona jednak stopniowo, by w czwartek osiągnąć ok. 8,2 tys. dol., czyli najwyższy poziom od września ub.r.
Słabszy niż Tesla, lepszy niż złoto
Różnica pomiędzy cenami bitcoina i złota nie jest może kluczową metryką samą w sobie. Robi się jednak istotniejsza, jeżeli zaczynamy postrzegać bitcoina jako alternatywę dla złota czy też jako złoto w wersji 2.0. Zwrot z inwestycji robi się wtedy atrakcyjny, zważając na istotne ryzyko związane ogólnie z kryptowalutami.
Czy możemy jednak już mówić o bitcoinie jako nowym złocie? Prawdopodobnie jeszcze na to za wcześnie i dopiero kolejne miesiące mogą przybliżać rynek do takiej konkluzji. Jednak zagrożenie wirusem, które spowodowało praktycznie zamarcie normalnego życia w niektórych miastach w Chinach (ok. 60 mln ludzi) czy w Hongkongu, może obrazować pewną przewagę bitcoina nad złotem – popyt na biżuterię w przypadku takich zagrożeń silnie maleje.
Wahania cen bitcoina nie wydają się już tak duże, jeżeli porównamy je np. do ostatnich wzrostów Tesli, jednej z firm Elona Muska, która w swoim wtorkowym szczycie podrożała na giełdzie o ok. 130 proc. od początku roku (w środę ten zysk spadł do 76 proc.). Skok wartości bitcoina o 37 proc. wydaje się przy tym bardzo skromny, żeby nie powiedzieć stabilny jak złoto.