Cena bitcoina w czwartkowe popołudnie spadła do ok. 7,8 tys. dolarów. To najniższy poziom od blisko miesiąca, a jednocześnie spadek o ok. 100 dol. poniżej 200-dniowej średniej ruchomej cen, jednego z istotniejszych technicznych poziomów wsparcia, któremu z uwagą przyglądają się uczestnicy rynku – pisze Bartosz Grejner, analityk rynkowy Cinkciarz.pl.
Właśnie miesiąc temu, cena bitcoina także spadła w okolice tej średniej wynoszącej nieco powyżej 7,4 tys. dol. W tamtym czasie udało jej się w szybkim tempie wzrosnąć do ok. 9,9 tys. dol. Istnieją argumenty przemawiające za tym, że tym razem ten scenariusz może się już nie powtórzyć.
Siedem w miarę tłustych miesięcy i...
Wartość bitcoina wyrażona w dolarach notowana była poniżej 200-dniowej średniej ruchomej od końcówki maja 2018 r. do początku kwietnia br. Przez siedem minionych miesięcy jednak cena najpopularniejszej z kryptowalut notowana była powyżej tego ruchomego wskaźnika, zaliczając niejako przy okazji ponad trzykrotny wzrost w niecałe trzy miesiące do ok. 13,8 tys. dol., czyli najwyższego poziomu od połowy stycznia br. Te pozytywne nastroje związane były m.in. z dużym medialnym zainteresowaniem kryptowalutą libry, którą Facebook zamierza wprowadzić.
Przez kilka miesięcy napływały same pozytywne informacje z tego frontu, w tym o partnerstwach z takimi potentatami, jak: Visa, Mastercard czy PayPal. Wzmożona ekspozycja medialna zwiększyła także ogólną ekspozycję kryptowalut, a większa liczba ich wyszukiwań w wyszukiwarce Google zwykle pozytywnie wpływa na ceny. I nie zmienia tego fakt, że kryptowaluta Facebooka w dłuższej perspektywie mogłaby osłabić szerszy rynek kryptowalut.
...strach o system finansowy
W drugiej części roku obserwowaliśmy jednak stopniowe wygaszanie pozytywnych nastrojów. To pokłosie przesłuchań szefa Facebooka w Kongresie USA i silnych obaw polityków o potencjalny wpływ libry na system finansowym. Obawy i wątpliwości wystarczyły, by wspomniani wcześniej partnerzy (oraz inni) wycofali się z projektu, rzucając dosyć spory cień na całe kryptowalutowe przedsięwzięcia Facebooka. Choć gigant społecznościowy nie wycofał się z wprowadzenia libry, to termin jej debiutu się opóźnił. Możliwe nawet, że nie uda się tego zrobić (o ile w ogóle) przed końcem 2020 r., a wybory prezydenckie w USA w listopadzie przyszłego roku mogą być jednym z czynników wstrzymujących debiut.
Libra jest tzw. stablecoinem i jej wartość miała być uzależniona od dolara, co odróżnia ją od większości „tradycyjnych” kryptowalut, w tym bitcoina. Jej zarządzanie przez jeden podmiot (Facebook) także stoi w przeciwieństwie do zdecentralizowanego charakteru bitcoina i jemu podobnych. Ten zdecentralizowany charakter może w nieco bardziej odległej już perspektywie (np. kilku lat) okazać się przysłowiowym gwoździem do trumny tradycyjnych kryptowalut, jeżeli największe banki centralne na świecie przyswoiłyby tę technologię. Ten moment nie nadejdzie jednak zbyt szybko, a tymczasem Chiny planują wprowadzić własną wirtualną walutę banku centralnego (CBDC – central bank digital currency) już w 2020 r. Rezerwa Federalna w USA takich planów nie ma, a jej szef Jerome Powell w listownej odpowiedzi do dwóch członków amerykańskiej Izby Reprezentantów stwierdził m.in., że „cechy, które sprawiają, że rozwój cyfrowej waluty banku centralnego jest bardziej przekonujący dla niektórych krajów, różnią się od tych [jakie są – tred.] istotnych dla USA”.
Zły omen dla bitcoina i innych
W nieco bliższej perspektywie nad cenami „standardowych” kryptowalut może wisieć presja podażowa. Spadek ceny bitcoina z blisko 14 tys. do ok. 7,8 tys. dolarów oznacza również spadek opłacalności kopania kryptowalut dla podmiotów działających na mniejszą skalę. Dodatkowa podaż sprzedawanych przez nich bitcoinów może w efekcie w krótkim terminie jeszcze bardziej zdusić cenę i sprowadzić notowania na wiele miesięcy z powrotem poniżej 200-dniowej średniej ruchomej. W takim przypadku moglibyśmy obserwować powrót wartości jednego bitcoina do przedziału ok. 4-6 tys. dol.