Nawet jeżeli Rosja nie miała nic wspólnego z rozwojem sytuacji w Atenach, to i tak wygodnie byłoby jej rozpuszczać takie plotki. Zbudowanie scenariusza zakładającego udział Kremla nie jest zresztą trudne. Jaką drogą może pójść Grecja i co może się stać z tym krajem? Komentuje Marcin Lipka, analityk walutowy
Cinkciarz.pl.
Pobierz PDF (43.4 kB)
Społeczeństwo wybiera oszczędności
W tej chwili wydaje się, że Grecy w referendum odrzucą plan wierzycieli i zrezygnują z polityki oszczędności, skoro wcześniej wybrali populistyczną Syrizę. Zaprzeczają jednak temu sondaże przeprowadzone w ub. tygodniu i publikowane przez greckie pracownie badawcze Kapa Research oraz Alco Polls.
Według pierwszej z nich, 53 proc. ankietowanych nie popiera działań rządu prowadzących do wyjścia ze strefy euro, a jedynie 43 proc. są zwolennikami polityki konfrontacji. Z kolei według Alco Polls, 57 proc. badanych uważa, że Grecja powinna osiągnąć porozumienie z wierzycielami. Przeciwnego zdania jest natomiast co trzeci ankietowany (29 proc.). Pod znakiem zapytania stoi jednak kwestia, czy te opinie nie zmienią się po wprowadzeniu kontroli przepływu kapitału.
Czy brak dostępu do gotówki spowoduje, że społeczeństwo bardziej się zradykalizuje, czy też otrzeźwieje i zobaczy, że życie bez ochronnej strefy euro będzie jeszcze trudniejsze? Niedługo zostaną opublikowane nowe sondaże. To będzie jedna z najważniejszych informacji.
Zmiana rządu
Jeżeli Grecy w referendum uznają, że należy kontynuować politykę oszczędności, wtedy najprawdopodobniej nastąpi zmiana rządu. Ten obecny nie będzie miał mandatu do wprowadzania reform, skoro się z nimi nie zgadzał. Prawdopodobnie powstanie techniczny gabinet, a w niedługim czasie zostaną ogłoszone nowe wybory.
Dodatkowo najprawdopodobniej wierzyciele będą robić wszystko, aby nagrodzić Greków za wybór rozwiązania narzuconego przez Brukselę. Niewykluczone więc, że zaproponują nawet wyczekiwaną redukcję długów, co spowoduje, że szanse na zwycięstwo proeuropejskiej koalicji znacznie się zwiększą.
Waluta równoległa
Odrzucenie przez Greków planu narzuconego przez Brukselę zwiększy prawdopodobieństwo wyjścia Hellady ze strefy euro. Niewykluczone jednak, że przez pewien czas w Atenach będzie można posługiwać się dwiema walutami. W jednej (krajowej), wartej mniej niż euro, będą wypłacane wynagrodzenia sektora publicznego, pobierane daniny dla państwa oraz sprzedawane czy też dotowane przez rząd najpotrzebniejsze towary. W euro natomiast będzie rozliczał się sektor prywatny.
To spowoduje, że nominalne pensje budżetówki znacznie spadną. Obniży to koszty działalności państwa, a jednocześnie umożliwi generowanie dodatkowej gotówki przez bank centralny. Pozwoli to również ograniczyć szok gospodarczy, który mógłby powstać, gdyby z dnia na dzień wprowadzono nową, znacznie zdewaluowaną walutę.
Grexit
Wyjście Grecji ze strefy euro, scenariusz oceniany jeszcze przed weekendem jako mało realny, zaczyna być przez niektórych odbierany jako najbardziej prawdopodobny. Mohamed El-Erian, były szef największego na świecie funduszu instrumentów dłużnych PIMCO, uważa nawet, że na 85 proc. nastąpi Grexit. Według banku Morgan Stanley, ryzyko nastąpienia Grexitu do końca 2016 r. wzrosło z 45 proc. do 60 proc.
Nie wszyscy są jednak tak pesymistycznie nastawieni. BNP Pribas, Credit Suisse oraz UBS oceniają szanse na opuszczenie obszaru wspólnej waluty przez Grecję na odpowiednio 20 proc., 33 proc. oraz 40 proc. Niewykluczone jednak, że te wskazania będą się jeszcze zmieniać po publikacji nowych sondaży dotyczących niedzielnego referendum.
Kreml i oś Moskwy
Nawet jeżeli Rosja nie miała nic wspólnego z obecnym rozwojem sytuacji w Atenach, to i tak Moskwie będzie wygodnie rozpuszczać takie plotki. Zbudowanie scenariusza zakładającego udział Kremla nie jest zresztą trudne. Po upokorzeniu, które zafundował mu Zachód wprowadzeniem sankcji, Rosja planuje odwet. Wybiera sobie za cel najsłabsze ogniowo, czyli Grecję. Rozżalone społeczeństwo głosuje na populistycznego Tsiprasa, który gra va banque z Brukselą, gdyż wie, że w razie czego dostanie pomoc Moskwy (przedpłata za transfer gazu). Zresztą obecny premier Grecji nawet nie kryje się z tym, że jego stosunki z Putinem są bliskie. Kilka dni przez zakładanym porozumieniem z wierzycielami odwiedza szczyt gospodarczy w Petersburgu i spotyka się z prezydentem Rosji. Dodatkowo wiemy, że z Tsiprasem wielokrotnie kontaktował się sekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych podczas kluczowych momentów negocjacji. Czyżby Jack Lew znacznie wcześniej miał sygnały o kolejnej wizerunkowej rozgrywce między mocarstwami?