Polska ma najwyższy w całej Unii Europejskiej odsetek emerytów na specjalnych prawach. Ich utrzymanie kosztuje ok. 50 mld zł rocznie, a to 2,6 proc. PKB. Gdyby ograniczyć wydatki na emerytury specjalne do 1 proc. PKB, czyli zrównać je z unijnymi standardami, każdy emeryt czy rencista w Polsce mógłby dostawać rocznie o 3 tys. zł więcej - pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Opracowanie Komisji Europejskiej „The 2018 Ageing Report” nie pozostawia złudzeń. W najbliższych kilkudziesięciu latach sytuacja demograficzna dramatycznie się pogorszy. Publiczne wydatki związane ze starzeniem się społeczeństwa wzrosną w Polsce najbardziej z całej Unii.
Negatywne trendy demograficzne mocno odbiją się również na wysokości przeciętnego świadczenia emerytalnego, które w 2040 r. wyniesie jedynie 27,6 proc. ostatniego wynagrodzenia, podczas gdy w 2016 r. było to 61,4 proc. Polska ma jednak także inny poważny i to całkiem aktualny problem. „The 2018 Ageing Report” wziął pod lupę świadczenie emerytalne uprzywilejowanych grupy obywateli. W tym rankingu o palmę pierwszeństwa ścigamy się już tylko z Grecją.
Przywilejowe eldorado
Korzystnie liczony okres składek, wyższa stopa zastąpienia, preferencyjne stawki indeksacji, niższy od ustawowego wiek emerytalny czy dopłaty państwa do oddzielnych planów emerytalnych. Według danych KE te przywileje praktycznie w ogóle nie występują w Szwecji. W bardzo ograniczonym stopniu są natomiast obserwowane w Czechach, Irlandii, Niemczech czy na Słowacji. Wydatki tych krajów związane z lepszym od powszechnego traktowaniem niektórych emerytów nie przekraczają 0,5 proc. PKB rocznie.
Na przeciwnym biegunie znajdują się Polska i Grecja. W tych państwach koszty utrzymania uprzywilejowanych systemów emerytalnych są najwyższe i wynoszą odpowiednio 2,6 oraz 2,7 proc. PKB. W przypadku naszego kraju stanowi to rocznie ok. 50 mld zł dodatkowych wydatków z publicznych pieniędzy, a z korzystniejszych od standardowych świadczeń korzysta ponad 22 proc. beneficjentów (najwięcej w UE).
Kto korzysta z preferencji?
Według raportu KE w Unii Europejskiej trzy podstawowe grupy osób korzystają z tego typu benefitów. Należą do nich ci, którzy pracują w niebezpiecznych warunkach, siłach bezpieczeństwa i obrony oraz np. rolnicy.
KE nie ma pełnych danych na temat wydatków z poszczególnych kategorii, ale w pierwszych dwóch wydatki Polski zdecydowanie dominują (niebezpieczne warunki oraz siły bezpieczeństwa i obrony). Koszty preferencyjnego traktowania tych grup społecznych wynoszą 1,7 proc. PKB (ok. 32 mld zł rocznie). Pozostałe obciążenia są natomiast przede wszystkim wynikiem preferencyjnego traktowania rolników.
Warto także zauważyć, że w Unii dominuje trend do redukcji nadzwyczajnych przywilejów emerytalnych. I choć logiczne wydaje się ich pozostawienie dla części osób (np. strażaków), to np. postęp technologiczny sprzyja ich ograniczaniu. W Polsce natomiast nie widać tego trendu, co wraz z dodatkowymi obciążeniami związanymi z wiekiem będzie stanowić jeszcze większe obciążenie finansów publicznych.
A kto za to wszystko płaci?
Całkowita likwidacja przywilejów emerytalnych nie ma sensu. Patrząc jednak na dane w Unii, preferencyjne traktowanie niektórych grup społecznych nie powinno kosztować więcej niż 1 proc. PKB, czyli w przypadku Polski ok. 20 mld zł.
Z tego wynika, że pozostałe 30 mld zł to dodatkowy i nieuzasadniony koszt, który ponoszą obywatele każdego roku. Są to głównie obecni emeryci czy renciści, których świadczenia w większości są niskie. Gdyby podzielić więc 30 mld zł na niecałe 10 mln osób, które w Polsce otrzymują emerytury bądź renty od państwa, to każdy z nich dostałby średnio rocznie o ponad 3 tys. zł więcej.