Wybierasz się za granicę? Sprawdź, ile zapłacisz za euro oraz inne waluty. Dowiedz się też, czy w kolejnych tygodniach i miesiącach kursy wymiany mogą być korzystniejsze.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że tego lata o wiele rzadziej decydujemy się na zagraniczne urlopy. Polska Organizacja Turystyczna podaje, że grubo ponad 80 proc. Polaków planuje wakacje w kraju.
Linie lotnicze zaczynają jednak kusić promocyjnymi biletów, a wielu z nas z uwagi na chłody, deszcze i prognozy pogody na pewno tęskni za słoneczną Grecją, Chorwacją czy Hiszpanią, szwajcarskimi Alpami, Riwierą Turecką, włoskimi zabytkami czy atrakcjami Londynu. Czy zatem w tym sezonie urlopowym skorzystamy z niższych kursów walut, np. z uwagi na znacznie mniejszy ruch i słabszy popyt?
Czasy nie sprzyjają złotemu
Potężny cios koronawirusa w całą branżę turystyczną niestety nie zadziałał na korzyść polskiego urlopowicza. O wiele więcej waży w tym wypadku strach przed pandemią i reakcje inwestorów na świecie niż zainteresowanie zagranicznymi wakacjami.
Już w pierwszej fazie wirusowego zagrożenia złoty razem z innymi walutami z grupy krajów wschodzących (w Europie to m.in. Polska, Węgry, Czechy) silnie tracił na wartości w relacji do euro, dolara, franka czy funta.
– Dzieło się tak wskutek naturalnego procesu odpływu kapitału z bardziej ryzykownych klas aktywów, a do tych należy złoty, do tzw. bezpiecznych przystani, czyli np. obligacji skarbowych, złota, franka czy dolara – tłumaczy Bartosz Grejner, analityk rynkowy Cinkciarz.pl.
Przed większymi stratami polską walutę uratowała szybka i prowadzona na bezprecedensową skalę stymulacja monetarna i fiskalna banków centralnych w wielu krajach świata. Spowodowała ona powrót apetytu na ryzyko, wspierając jednocześnie cały rynek finansowy.
W efekcie na początku lipca obserwujemy relatywnie słabego globalnie dolara, a kursy USD/PLN i GBP/PLN wróciły w okolice stanów sprzed pandemii. – Podwyższone w stosunku do przełomu stycznia i lutego pozostają kursu EUR/PLN i CHF/PLN, co z jednej strony podkreśla jeszcze w pewnym stopniu zauważalną dawkę niepewności na rynku, a także stosunkowo dobrą kondycję euro w relacji do głównych walut świata – zauważa Bartosz Grejner.
Dziś wygrywa nadzieja, jesienią może wygrać strach
Jeżeli nie letni sezon wakacyjny, to może opłaca się poczekać? Czy za kilka tygodni lub miesięcy złoty może zyskać na wartości?
By odpowiedzieć na takie pytanie, warto sobie zadać inne. Co jest wyznacznikiem obecnych poziomów? To przede wszystkim stymulacja monetarna, jaką zapewniają banki centralne, a także nadzieje związane ze znoszeniem restrykcji, otwieraniem się gospodarek i związanym z tym wzrostem aktywności gospodarczej.
Gdy świat wychodzi z zastoju, początkowe tygodnie i miesiące przynoszą informacje o imponujących wzrostach parametrów określających sytuację w produkcji, usługach, handlu czy też na rynku pracy. Dane mogą się jednak wydawać o tyle mylące, że w niektórych sektorach mieliśmy do czynienia z zupełnym zastopowaniem działalności, a w innych z bardzo poważnymi ograniczeniami. – Dlatego o wiele istotniejsze wydaje się to, co będzie dalej, jakie będą nasze decyzje dotyczące zakupów, inwestycji, czyli w ogólnym ujęciu, jak ukształtuje się popyt konsumpcyjny – wylicza analityk Cinkciarz.pl.
Gdyby oceniać sytuację na bazie tego, co dzieje się na początku lipca w niektórych częściach świata, widać, że staliśmy się o wiele bardziej ostrożni i mniej skorzy do wydatków – zakupów czy też zagranicznych wyjazdów. Tempo wzrostu wskaźników gospodarczych może zatem szybko wygasać.
– Jeżeli dodamy do tego jeszcze niepewność związaną z potencjalną drugą falą zachorowań w okresie jesienno-zimowym, zbliżającymi się wyborami prezydenckimi USA, a także wzrost napięcia geopolitycznego w stosunkach handlowych USA i Chin oraz USA i Unii Europejskiej, negocjacje umowy handlowej Wielkiej Brytanii z UE czy wreszcie kwestię narzucenia nowego prawa bezpieczeństwa w Hongkongu przez Chiny, to rośnie prawdopodobieństwo pogorszenia nastrojów na rynku – argumentuje Bartosz Grejner.
Co z tego wyniknie? Istnieje duże prawdopodobieństwo umacniania się dolara wraz ze wzrostem awersji do ryzyka. To z kolei może oznaczać zwiększenie presji podażowej na bardziej ryzykowne dla inwestorów waluty krajów wschodzących, czyli m.in. złotego.
Ile kosztowały waluty latem 2019 r.?
Jeżeli porównamy aktualne ceny walut z ubiegłorocznymi, okaże się, że zagraniczne wakacje mogą tego lata okazać się droższe. Na początku lipca 2019 r. za euro płaciliśmy 4,24 zł, za funta 4,75 zł, za franka 3,81 zł, a za dolara 3,76 zł.
Jak to wygląda obecnie? Euro kosztuje 4,49 zł, funt 4,99 zł, frank 4,22 zł, a dolar 3,95 zł – oto kursy wg Cinkciarz.pl z 9 lipca 2020 r.
Dość istotne, bo ok. 20-groszowe różnice nie są pokłosiem pandemii, tylko tego, co działo się wcześniej. Rok 2019 r. na globalnych rynkach finansowych stał pod znakiem wojny handlowej USA i Chin. W jej obliczu dolar i inne główne waluty zyskiwały na wartości względem złotego.