5,2 proc. - w takim tempie rozwijała się turecka gospodarka w II kwartale br. Ten zaskakująco szybki wzrost PKB za chwilę przejdzie do historii. Turcja jest na skraju recesji, co sugerują wskaźniki wyprzedzające, szalejąca inflacja i potężny kryzys walutowy. Nadchodzącego załamania prawdopodobnie nic już nie zatrzyma - pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
W czwartek Turecki Bank Centralny (TCMB) podejmie decyzję o stopach procentowych. Ekonomiści licytują się, jak duża będzie podwyżka i czy władze monetarne zaczną wreszcie na poważnie walczyć z inflacją, podnosząc stopy procentowe powyżej granicy 20 proc.
Niestety, w tym momencie, już niezależnie od decyzji TCMB, kryzysu w Turcji nie da się uniknąć. Załamanie widać w większości wskaźników wyprzedzających. Indeks nastrojów gospodarczych dla przedsiębiorstw oraz konsumentów spadł do poziomu 83,9 pkt - według danych Tureckiego Urzędu Statystycznego (TUIK). To najniższy poziom od światowego kryzysu finansowego, który rozpoczął się dekadę temu.
Popularny również w Polsce wskaźnik PMI dla tureckiego przemysłu spadł w sierpniu do granicy 46,4 pkt. Odczyt poniżej poziomu 50 sugeruje kurczenie się tego sektora gospodarki. Niższe wartości były notowane tylko podczas kryzysu finansowego 2008-2009 oraz tuż po zamachu stanu w połowie 2016 r. IHS Markit, który przeprowadza badanie PMI, zwracał także uwagę, że składowa cen w indeksie wzrosła najbardziej od czerwca 2005 r., czyli od momentu rozpoczęcia publikacji PMI przez Markit.
Konsumenci są na etapie szoku
Od początku roku dolar czy euro wyrażone w lirze zdrożały o ok. 65-70 proc. Starając się przyrównać to do warunków polskich, oznaczałoby, że europejska waluta kosztowałaby ponad 7 złotych zamiast obecnych 4,30 zł. To dramatyczne osłabienie się liry już częściowo widać w cenach.
Według Raportu o Inflacji przygotowanego przez TCMB samochody osobowe w drugim kwartale br. zdrożały o 33 proc. r/r, a to prawdopodobnie nie koniec podwyżek, gdyż dane nie obejmują załamania się liry w sierpniu. Sama sprzedaż aut w Turcji spadła natomiast o 25,3 proc. r/r. Jeszcze więcej spadła sprzedaż lekkich samochodów ciężarowych (o 50,4 proc. r/r), co idealnie pokazuje, jak firmy zaczynają ciąć inwestycje w oczekiwaniu na gospodarcze załamanie.
Osłabienie waluty fatalnie wpływa także koszty importu. Dotyczy to szczególnie surowców energetycznych, dla których nie można znaleźć zamienników. Jeszcze rok temu baryłka ropy kosztowała 186 lir, a teraz przekracza 500 lir. Państwo na siebie bierze część podwyżek, dostosowując podatki do cen paliw. Poza chwilową ulgą dla konsumentów w żaden sposób nie rozwiązuje strukturalnego problemu osłabienia waluty. Dodatkowo oczywiście wpływy z podatków będą niższe, co i tak na koniec uderzy w obywateli.
Dramatyczne zachowanie liry także powoduje, że w przypadku zaburzeń w krajowej produkcji żywności import staje się niezwykle drogi dla konsumentów. Powodzie i gradobicia z pierwszego kwartału roku spowodowały zmniejszenie produkcji warzyw. W rezultacie ceny cebuli czy ziemniaków w ciągu kilku miesięcy wzrosły z około 1,5 liry za kilogram do niespełna 3,7-3,8 liry - według danych TCMB.
Prezydent swoje, a rynek swoje
Wbrew komunikatom ze strony prezydenta Recepa Erdogana o konieczności utrzymania stóp procentowych na niezmienionym poziomie i bezpośredniego wpływu na decyzje banku centralnego, rynek rządzi się swoimi prawami.
Dane TCMB pokazują, że jeszcze w maju średnie ważone oprocentowanie kredytów z banków komercyjnych wynosiło ok. 17 proc. Na koniec sierpnia było to już ponad 32 proc. Tak znaczny wzrost kosztów finansowania dla gospodarki diametralnie pogorszy koniunkturę w kolejnych miesiącach.
Zostając przy kredytach, warto także zwrócić uwagę, jak napędzany był wzrost PKB w ostatnich kwartałach. Dotowane kredyty dla przedsiębiorstw często były wykorzystywane w mocarstwowych projektach infrastrukturalnych (np. największe na świecie lotnisko, olbrzymie inwestycje drogowe), które mogą nigdy nie przynieść spodziewanych korzyści.
W połowie 2017 r. wartość kredytów komercyjnych rosła każdego miesiąca o prawie 4 proc. (45 proc. w ujęciu zanualizowanym według TCMB). Teraz jest to już wyraźnie poniżej 1 proc. i prawdopodobnie dalej będzie spadać, biorąc pod uwagę spowolnienie koniunktury i dramatyczny wzrost kosztów finansowania.
Nie ma ratunku
Przestymulowana, zewnętrznie niezrównoważona i pogrążona w kryzysie walutowym gospodarka zacznie teraz spadać w otchłań braku zaufania ze strony krajowych i zagranicznych inwestorów, redukujących wydatki konsumentów i fatalnej geopolitycznej pozycji.
W takim scenariusz nie ma większego znaczenia, czy TCMB podwyższy stopy procentowe o 2,3 czy 5 pkt proc. w czwartek. Dla Turcji każdy scenariusz jest zły. I nawet najlepsze możliwe rozwiązanie, czyli zwrócenie się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz ustabilizowanie kontaktów z USA, prawdopodobnie już w tym momencie nie uchroniłoby kraju przed recesją i dramatycznym zubożeniem zwykłych obywateli.