Miesiącami ceny benzyny w Polsce utrzymywały się na bardzo wysokim poziomie, chociaż na rynku obserwowano silne spadki. Gdy z kolei hurtowe ceny benzyny czy diesla zaczęły rosnąć, to w polskim detalu zaczął się marsz w dół, wbrew tendencji we wszystkich pozostałych krajach Unii – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Większość kierowców prawdopodobnie zwróciła uwagę, że w ostatnich dwóch tygodniach ceny paliw się obniżyły. Potwierdzają to również cotygodniowe dane Komisji Europejskiej. Pomiędzy 11 a 25 lutego średni koszt litra benzyny bezołowiowej na krajowych stacjach spadł z 4,79 zł do 4,71 zł.
Nie byłoby w tym ruchu niczego zaskakującego, gdyby nie fakt, że w tym samym czasie na europejskim rynku ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) nastąpił wzrost o ok. 15 groszy. Bardzo podobnie zmieniały się też ceny na polskim rynku hurtowym. Wraz z akcyzą oraz opłatą paliwową litr benzyny, ale bez podatku VAT, litr tego paliwa 12 lutego kosztował 3,56 zł. W ostatnich dniach lutego wspiął się do przedziału 3,70-3,74 zł, czyli osiągnął najwyższe wartości od 4 miesięcy.
Polska drożyzna, a potem dziwne spadki cen
Z jednej strony można być zadowolonym. Tylko w Polsce przez ostatnie dwa tygodnie cena litra benzyny obniżyła się, podczas gdy we wszystkich pozostałych krajach Unii podniosła się. Średnio było skok o niecałe dwa eurocenty, czyli o 8 groszy.
Warto jednak pamiętać, że od połowy grudnia do połowy lutego ceny detaliczne benzyny, po wyłączeniu podatków, w Unii były znacznie niższe niż w Polsce. Przez 6 tygodni – od początku stycznia do połowy lutego Polscy kierowcy płacili średnio o 3 eurocenty (13 groszy) więcej niż przeciętnie w Unii. W porównaniu np. do Austrii różnica dochodziła do prawie 5 eurocentów (20 groszy).
Zaburzenia widać na rynku detalicznym, ale nie w krajowym hurcie. Ceny ofertowe polskich rafinerii są zbieżne z trendami europejskimi i światowymi. To bezpośrednio na stacjach dochodzi do największych zaburzeń, które trudno uzasadnić jakimikolwiek procesami rynkowymi, wszak pojawiają się one w najbardziej zaskakujących momentach.
Nierynkowa niewidzialna ręka
Podobnie sytuacja wyglądała w kontekście diesla. Również tylko w Polsce ceny spadały w ostatnich dwóch tygodniach. Jednak olej napędowy, tak samo jak benzyna, był w Polsce droższy niż średnio w Unii od końca listopada do połowy lutego. W styczniu ta różnica sięgała prawie 5 eurocentów (20 groszy). Skąd te zaburzenia?
W Polsce przede wszystkim brakuje konkurencji pomiędzy koncernami na rynku detalicznym. Większa walka o klienta pozwoliłaby na szybsze spadki cen, gdy benzyna czy diesel w hurcie szybko tanieją (ten proces widać praktycznie tylko na stacjach przy marketach). Z drugiej strony tak dziwne zachowanie głównych koncernowych graczy rynku detalicznego, jak obecnie, wywołuje niepewność wśród innych sprzedawców paliw i cementuje tendencję utrzymywania wysokich cen najdłużej jak to tylko możliwe.
Trawestując znane powiedzenie Adama Smitha z XVIII wieku, można stwierdzić, że na detalicznym rynku paliw działa niewidzialna ręka, ale na pewno nie jest to ręka zdrowej rynkowej konkurencji.