Inicjatywa połączenia 12 unijnych krajów w celu głębszej integracji infrastrukturalnej i politycznej może przynieść spore korzyści gospodarcze nie tylko członkom Trójmorza, ale też całej Unii. Zielone światło ze strony Waszyngtonu i Brukseli dodatkowo zwiększa szansę, że porozumienie stanie się sukcesem inicjatorów, czyli przede wszystkim Polski – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Pomysł zbliżenia relacji krajów rozciągających się pomiędzy Adriatykiem, Morzem Czarnym i Morzem Bałtyckim nie jest nowy. I nie mówimy tutaj jedynie o przedwojennych planach Międzymorza. Idea głębszej integracji sieci transportowej, telekomunikacyjnej czy energetycznej była omawiana chociażby w raportach wiodącego amerykańskiego think-tanku Atlantic Council i CEEP (Central Europe Energy Partners).
Politycznie jednak pomysł Trójmorza nabrał zdecydowanego przyspieszenia po jego oficjalnym ogłoszeniu w 2015 r. przez prezydentów Polski i Chorwacji – Andrzeja Dudę i Kolindę Grabar-Kitarović.
Waszyngton i Bruksela na TAK
Tuż po rozpoczęciu współpracy w ramach Trójmorza pojawiły się wątpliwości, jak dużo mogą zrobić kraje, które choć zajmują 28 proc. terytorium Unii, to odpowiadają zaledwie za 10 proc. jej PKB (wyliczenia Komisji Europejskiej). Ale to nieprawda. Właśnie zapóźnienia infrastrukturalne niektórych członków mogą dawać wymierne korzyści całemu Trójmorzu, a potem również całej UE – dzięki wyraźnej poprawie produktywności.
Należy także pamiętać, że praktycznie każda szersza inicjatywa w naszym regionie bez poparcia USA czy Unii ma małe szanse, by przetrwać. Na szczęście dla Trójmorza Waszyngton od samego początku wyraźnie wspiera głębszą integrację 12 państw: Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji, Słowenii oraz Węgier.
Odbywa się to zarówno ze strony analitycznej (aktywne uczestnictwo Atlantic Council), jak i politycznej. Najlepszym dowodem na polityczne zaangażowanie była wizyta prezydenta Donalda Trumpa podczas szczytu Trójmorza w Warszawie.
Początkowo w oficjalnych przekazach nie było wyraźnego zaangażowania w Trójmorze ze strony unijnych przedstawicieli. Jednak już podczas szczytu w Bukareszcie we wrześniu br. jasne poparcie dla tej inicjatywy wyraził Jean-Claude Juncker. Szef Komisji Europejskiej mówił, że „KE wyraźnie wspiera Trójmorze” i kolejne generacje „zasługują na nasze zaangażowanie” w ten projekt. Warto także zwrócić uwagę, że w Bukareszcie byli obecni przedstawiciele amerykańskiej administracji, co podkreślał również Juncker.
Jakie korzyści gospodarcze dla Trójmorza?
Chociaż kwestie szerszej współpracy politycznej są ważne, to oczywiście kluczowe pozostają elementy gospodarcze. Dobrze są one podsumowane w wydanym w połowie września br. kilkustronicowym dokumencie KE „The Three Seas Initiative Summit” European Commission Investments and Connectivity Projects”.
Przede wszystkim jest to więc poprawa infrastruktury kolejowej oraz drogowej. „KE” zwraca uwagę, że podróż wewnątrz Trójmorza zajmuje 4 razy więcej czasu niż analogiczny dystans pomiędzy 16 krajami w zachodniej i północnej Europie.
Niezwykle ważne dla kondycji gospodarczej regionu jest również odpowiednie zaopatrzenie w energię, które zwiększy konkurencyjność dostaw i zmniejszy uzależnienie od zewnętrznych podmiotów. Nowe gazociągi czy interkonektory dające możliwość przesyłu gazu w różnych kierunkach poprawiają ogólne bezpieczeństwo energetyczne i zapewnią większe możliwości negocjacyjne, chociażby z dostawcami.
Kraje Trójmorza będą mogły także w bardziej zintegrowany sposób korzystać z inwestycji teleinformatycznych, a zwłaszcza tych związanych ze światłowodowym internetem. W rezultacie więc realizacja tych projektów, również przy pomocy poszczególnych unijnych programów, pozwoli na zwiększenie konkurencyjności regionu oraz spójności całej UE. Na koniec warto także pamiętać, że jest to w znacznym stopniu polska inicjatywa, co także podniesie rangę naszego kraju w kolejnych latach. Biorąc pod uwagę ilość zaangażowanych stron, wielowymiarowy sukces jest całkiem prawdopodobny.