Międzynarodowy Fundusz Walutowy dostrzega problem w polskim sektorze finansów publicznych. Według Funduszu w 2020 r. deficyt w tym sektorze wzrośnie w naszym kraju do 3,1 proc. PKB. Pozostałe szacunki dla Polski w porównaniu do innych krajów rozwijających się wyglądają stosunkowo dobrze – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
W środę po południu Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) opublikował nowe szacunki gospodarcze dla świata. Globalny wzrost PKB został zrewidowany w dół o 0,2 pkt proc. w porównaniu do prognoz z początku roku i ma wynieść 3,3 proc. W światowej skali nie jest to nadzwyczajnie duża rewizja. Pozytywnie można też odebrać fakt, że dla Chin perspektywę wzrostu podniesiono o 0,1 pkt proc. – do 6,3 proc. na 2019 r.
Szacunki dla niektórych regionów czy krajów obniżono jednak bardzo istotnie. Do nich można zaliczyć m.in. Włochy i Niemcy, gdzie zaledwie w trzy miesiące perspektywy wzrostu PKB zostały zrewidowane o 0,5 pkt proc. – odpowiednio do 0,8 proc. oraz 0,1 proc. Gospodarka Italii będzie w tym roku praktycznie w stagnacji, a dodatkowo zostanie obciążona problemami fiskalnymi. MFW oczekuje deficytu budżetowego na poziomie 2,7 proc. PKB w tym roku oraz aż 3,4 proc. w przyszłym.
Fatalne perspektywy dla Turcji oraz Rumunii
Wręcz dramatycznie w szacunkach MFW wypada Turcja, która jeszcze w 2017 r. rosła w tempie przekraczającym 7 proc. Teraz waszyngtońska instytucja oczekuje, że gospodarka kraju nad Bosforem będzie się kurczyć aż o 2,5 proc. Recesji ma towarzyszyć olbrzymia, jak na obecne czasy, 17,5-procentowa inflacja oraz deficyt sektora finansów publicznym przekraczający 3 proc.
W Turcji poza bardzo słabymi perspektywami gospodarczymi dominuje również niepewność polityczna. Partia AKP prezydenta Recepa Erdogana poniosła porażkę w lokalnych wyborach (straciła władzę w stolicy kraju Ankarze), a niekorzystny dla niej wynik w głównym mieście kraju, czyli Stambule, powoduje, że prawdopodobnie zażąda powtórki głosowania.
Ręczne sterowanie gospodarką, a zwłaszcza bankiem centralnym przez Recepa Erdogana, zwiększa ryzyka, że już niezależnie od finalnych wyników głosowania w Stambule władze będą chciały obniżać stopy procentowe i stymulować fiskalnie gospodarkę, by utrzymać władzę, zapobiegając np. ryzyku przedterminowych wyborów. To, przy bardzo wysokiej inflacji i recesji, może doprowadzić ponownie do problemów liry, a nawet powtórki z kryzysu lokalnej waluty, jakiego byliśmy świadkami w zeszłym roku.
Czarnym punktem na mapie perspektyw gospodarczych jest Rumunia. Kraj co prawda według MFW ma się rozwijać w tempie ok. 3 proc. w bieżącym oraz w przyszłym roku, ale ten rozwój będzie obarczony olbrzymią nierównowagą zewnętrzną. Rumunia ma mieć według MFW średni deficyt rachunku obrotów bieżących w latach 2019-2020 na poziomie 5 proc. PKB rocznie. Również inflacja ma być stosunkowo wysoka – ponad 3 proc. każdego roku.
Sytuacja Rumunii, której ofiarą może paść także lokalna waluta, jest konsekwencją wręcz szaleńczego wzrostu wynagrodzeń w sektorze publicznym w ostatnich trzech latach. Lewicowe władze, by utrzymać władzę mimo masowych protestów, podniosły realnie (z uwzględnieniem inflacji) wynagrodzenia w sektorze publicznym o ok. 50 proc. w ciągu ostatnich trzech lat.
Polsce grozi procedura nadmiernego deficytu?
Patrząc na sam główny raport MFW, sytuacja Polski wygląda bardzo dobrze. Wzrost został zrewidowany w górę w porównaniu do wcześniejszych projekcji – z 3,5 proc. do 3,8 proc., co prawdopodobnie jest rezultatem stymulacji fiskalnej (500 plus na każde dziecko, trzynasta emerytura). Inflacja również ma być umiarkowana i w najbliższych dwóch latach nie przekroczy wg Funduszu 2 proc. rocznie.
Nieco niepokoju może wywoływać rosnący deficyt obrotów bieżących, ale te wartości nie są też dramatyczne – 1,1 proc. w tym roku oraz 1,5 w przyszłym.
Prawdziwy niepokój jednak może budzić to, co nie znalazło się w głównym, liczącym ponad 200 stron globalnym raporcie, ale jest dostępne w zrewidowanych bazach danych MFW (IMF DataMapper).
Według tego narzędzia deficyt sektora finansów publicznych wyniesie w tym roku 2,2 proc., a w przyszłym sięgnie 3,1 proc. PKB. To oznacza, że budżet po ostatnio zapowiedzianych zmianach fiskalnych po prostu się nie spina. Polsce groziłaby też unijna procedura nadmiernego deficytu, gdyby szacunki MFW się zmaterializowały.
Warto także zauważyć, że te oczekiwania wysokiego deficytu są przygotowane przy stosunkowo dobrej koniunkturze budżetowej innych państw w naszym regionie. W 2020 r. zarówno Czechy, jak i Słowacją mają mieć nadwyżkę sektora finansów publicznych, a deficyt Węgier, mimo dodatkowych wydatków państwa, będzie wynosił tylko 1,9 proc. PKB. Polska przy dziurze na poziomie 3,1 proc. PKB (ponad 60 mld zł) wypada w tym gronie zdecydowanie najsłabiej.