Po odrzuceniu przez brytyjski parlament planu brexitu Izba Gmin przejmuje większą inicjatywę w przygotowaniu warunków opuszczenia UE. Drugi oddech łapie także premier May, która dzięki zmniejszeniu się temperatury sporu wewnątrz obozu konserwatystów liczy na akceptację zupełnie nowego rozwiązania. Jaki te wydarzenia mogą wpłynąć na funta w kolejnych godzinach i tygodniach? – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Tylko dwa miesiące zostały do przyjęcia umowy wyjściowej z UE przygotowanej przez brytyjskich oraz unijnych negocjatorów. Ostatnia próba zakończyła się olbrzymią porażką premier Theresy May, gdyż wynegocjowane rozwiązane zostało odrzucone w połowie stycznia znaczną większością głosów przez Izbę Gmin (432 do 202 głosów). Co dalej z brexitem i czy rzeczywiście Wielkiej Brytanii grozi chaotyczne opuszczenie UE?
Walka o uniknięcie katastrofy
Wbrew pozorom ryzyko twardego brexitu ostatnio wyraźnie zmalało. Odrzucenie planu May wcale nie sugeruje, że Wielka Brytania kieruje się w stronę przepaści. Widać to chociażby po poglądach członków Izby Gmin, którzy w większości stoją w opozycji do wyjścia z UE bez umowy.
Brytyjski parlament natomiast wyraźnie przejął inicjatywę w ostatnich dniach, by dyskusja dotyczyła różnych form przyszłych relacji z Brukselą, ale jednocześnie wykluczała twardy brexit. W tym celu podczas dzisiejszego posiedzenia Izby Gmin zostanie przedstawione kilkanaście poprawek, które w większości dają więcej czasu do namysłu wszystkim zainteresowanym stronom i oddalają perspektywę chaotycznego brexitu.
Najważniejsze poprawki są opracowywane przez członków złożonych z obu zwykle zwalczających się partii (rządzących torysów i opozycyjnych laburzystów). Najszersze poparcie może zyskać poprawka przygotowywana przez umiarkowanego konserwatystę Nicka Bolesa oraz przedstawicielkę lewicy Yvette Cooper.
Inicjatywa „Cooper-Boles” zakłada, że jeżeli żadne porozumienie przedstawione przez gabinet May nie zostanie zaakceptowane przez parlament do 26 lutego, wtedy moment wyjścia z Unii Europejskiej powinien zostać przesunięty prawdopodobnie do końca 2019 r. To dałoby więcej czasu na opracowanie nowego porozumienia. Warto jednak zauważyć, że na to wyjście niekoniecznie zgodzi się Unia, jeśli ono nie będzie zawierać akceptowalnych propozycji dotyczących backstopu (np. dążenie do utworzenia przynajmniej unii celnej). Dodatkowo inicjatywa umiarkowanych członków Izby Gmin prawdopodobnie zostanie poparta głównie przez laburzystów i liberalnych demokratów. Rdzeń konserwatystów może sprzyjać innemu pomysłowi, który pojawił się w rządzących kręgach dopiero ubiegłej nocy.
Torysi miękną i chcą wydłużenia okresu przejściowego
Widząc napływające na dzisiejsze posiedzenie Izby Gmin poprawki i spodziewane ich poparcie, konserwatyści w nocy zdecydowali się opracować szeroki plan również zmniejszający podziały wewnątrz sprawującego władzę ugrupowania (rozwinięcie poprawki Sir Grahama Brady dotyczącej backstopu). W dokumencie, który przeniknął do mediów (m.in. do BBC), proponowane przez konserwatystów rozwiązanie zakłada, że jeżeli nowa umowa handlowa oraz warunki backstopu nie zostaną w okresie przejściowym uzgodnione, to zostanie on przedłużony o rok, czyli do końca 2021 r. W tym okresie, jako zachęta do zaakceptowania tej formuły przez UE, będą m.in. płacone unijne składki.
Rozwiązanie to prawdopodobnie nie zadowala najbardziej eurosceptycznych torysów, ale prawdopodobnie zdobędzie ono więcej głosów poparcia niż ostatni plan. Nadal jednak, mimo odsunięcia faktycznego opuszczenia UE, nie rozwiązuje ono kwestii backstopu, chociaż wydłuża czas na jego modyfikowanie bądź włączenie go już w przyszłą umowę handlową, która dopiero będzie negocjowana.
Trudno też dokładnie określić, jak na to zareaguje Bruksela. Czasowy backstop został wykluczony przez Irlandię. Gdyby jednak przyszłe relacje handlowe z Unią pozostały bliskie, to może udałoby się przygotować alternatywny scenariusz. Ogólnie jednak Bruksela może bardziej sceptycznie odebrać plan konserwatystów niż inicjatywę stricte parlamentarną. Kwestia backstopu ma mniejsze szanse na pozytywne rozwiązanie niż w przypadku kolejnych działań wynikających z poprawki „Cooper-Boles”. Również ryzyko chaotycznego brexitu wydaje się większe w kontekście działań rządu niż w opcji pełnego przejęcia kontroli przez Izbę Gmin.
Wpływ na funta. Przekroczenie 5 zł prawdopodobne
Inwestorzy stosunkowo szybko ocenili, że ryzyko chaotycznego opuszczenia UE maleje. Funt w relacji do dolara zyskał od początku roku ok. 3 proc., a w porównaniu do złotego 3,5 proc., rosnąc niecałe 20 gr i osiągając poziomy zbliżone do półtorarocznych szczytów (4,95 zł).
Wydaje się, że najbardziej pozytywne dla funta byłoby silne poparcie Izby Gmin dla inicjatywy Cooper-Boles. Takie rozwiązanie pokazałoby rosnącą kontrolę parlamentu nad procesem brexitu i wyraźne malejące ryzyko chaotycznego opuszczenia UE. Wtedy już dziś bariera 5 zł za funta mogłaby zostać przekroczona. Dalsze wzrosty byłyby prawdopodobne, gdyby obecny lub przyszły parlament skłaniał się do bliskich relacji z UE (przynajmniej unia celna, a być może wspólny rynek czy nawet finalnie brak opuszczenia Wspólnoty).
Pierwsza reakcja na nowy plan gabinetu premier May (modyfikacja poprawki Sir Grahama Brady) raczej nie pomogłaby funtowi, głównie ze względu na możliwość odrzucenia jej przez Unię w związku z niejednoznacznym podejściem do backstopu. Nie jest także pewne, czy plan ma szansę przyjęcia go przez Izbę Gmin, mimo że zbliża do siebie silnie podzielony obóz konserwatystów. Ogólnie jednak również inicjatywa torysów pokazuje chęć do wypracowania kompromisu i uniknięcie chaotycznego brexitu, co finalnie powinno być pozytywne dla funta.