Rosyjska waluta w ciągu doby straciła 5 proc. wartości w relacji do dolara. To rekcja inwestorów na sankcję nałożone przez Stany Zjednoczone. Zagrożenia dla rubla jednak są znacznie mniejsze niż w przypadku tureckiej liry, którą przeceniła przede wszystkim zła polityka gospodarcza kraju - pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Waluty państw podzielonych pomiędzy Europę i Azję nie mają ostatnio szczęścia. Na wartości praktycznie każdego dnia traci turecka lira (TRY). Tylko przez ostatni miesiąc lira straciła do dolara 16 proc., a w porównaniu do sierpnia ub.r. przecena sięga 35 proc.
Na pierwszy rzut oka los tureckiej waluty może podzielić jej rosyjski odpowiednik. Stany Zjednoczone zdecydowały się nałożyć na Rosję sankcje w związku jej domniemanym udziałem w próbie otrucia rodziny Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii. Sytuacja rubla jest jednak fundamentalnie znacznie lepsza niż liry ze względu na stosunkowo dobre zarządzanie finansami publicznymi i zaskakująco dużą niezależność banku centralnego.
Sankcje, ale które?
Przez minione kilka dni rynek spekulował o możliwości nałożenia amerykańskich sankcji na Rosję. Chodziło o projekt ustawy (opublikowany m.in. przez „Kommersant”), gdzie Moskwa była wymieniana w kontekście broni chemicznej, cyberprzestępstw oraz wpływu na wybory w Stanach Zjednoczonych.
Za te działania Federację Rosyjską (FR) czekałyby sankcje nałożone na „polityków, oligarchów i inne osoby związane z nielegalną oraz korupcyjną działalnością”. Dodatkowo sankcje dotyczyłyby także „transakcji związanych z inwestycjami w projekty sektora energetycznego wspierane przez spółki państwowe oraz parapaństwowe spoza Federacji Rosyjskiej”. Z punktu widzenia gospodarczego ta druga część jest zdecydowanie bardziej niebezpieczna dla Rosji, gdyż kraj jest uzależniony od eksportu surowców energetycznych.
Faktycznie jednak przecena rubla z ostatnich godzin to nie efekt ustawy przygotowywanej przez Senat USA. Ona była tylko katalizatorem nerwowości na rublu. Obniżenie wartości rosyjskiej waluty wywołało nałożenie innych sankcji (związanych ze sprawą Siergieja Skripala i użyciem broni chemicznej w marcu br. w Wielkiej Brytanii). One mają dotyczyć przede wszystkich eksportu amerykańskich towarów do Rosji, które mogą być ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego.
Według informacji agencji Bloomberg, która powołuje się na nieoficjalne wypowiedzi pracowników Departamentu Stanu, sankcjami mogą zablokować eksport o wartości kilkuset milionów dolarów. To mikroskopijna kwota, która w żaden sposób nie zaburzy sytuacją ekonomiczną Rosji.
Niebezpieczeństwo, ale ograniczone
Nałożone w ostatnich godzinach sankcje mają więc znacznie mniejszy kaliber niż te przygotowywane przez Senat. Prawdopodobnie jednak ustawa wyższej izby amerykańskiego kongresu nie wejdzie w życie, gdyż wyrządziłaby zbyt dużo szkód i napięć międzynarodowych, wywołując również zbyt dużą presję na rosyjską gospodarkę.
Teoretycznie jednak zauważalnie mogą zostać rozszerzone sankcje zastosowane w związku ze sprawą Skripala (według Bloomberga na łącznie z ograniczeniami kredytowymi z amerykańskich banków czy ograniczeniem stosunków dyplomatycznym), jednak to ryzyko także wydaje się raczej ograniczone.
Poza kwestiami merytorycznymi można również odnieść wrażenie, że zwiększenie presji na Rosję w jakimś stopniu jest także związane ze zbliżającymi się wyborami do Kongresu. Niewykluczone więc, że to może być element kampanii wyborczej i próby pokazania, który z ośrodków władzy (Biały Dom czy Kongres) jest „twardszy” stosunku do Rosji. Gdyby tak rzeczywiście było, to gospodarczy wpływ sankcji zostanie przykryty przez polityczną dyskusję, a to powinno zmniejszyć presję na rubla.
Rosja to gospodarcza oaza stabilności w porównaniu do Turcji
Chociaż zarówno rubel, jak i lira są ofiarami amerykańskich sankcji, to jednak gospodarka Rosji jest ostatnio zdecydowanie lepiej zarządzania niż turecka. Inflacja w lipcu wynosiła w Federacji Rosyjskiej 2,5 proc. r/r w porównaniu do Turcji, gdzie sięga wartości 16 proc. r/r.
Moskwa może się także pochwalić nadwyżką na rachunku obrotów bieżących (pochodzącą głównie z przewagi eksportu nad importem) na poziomie ok. 3 proc. PKB. Turcja w tym roku najprawdopodobniej będzie miała deficyt rachunku bieżącego na poziomie 6 proc. PKB i konieczność stałego pozyskiwania finansowania z zagranicy.
W przeciwieństwie do tureckich dużym zaufaniem cieszą się władze rosyjskiego banku centralnego. Podczas kryzysu w latach 2014-2015 zdecydowały się one stabilizować inflację poprzez silne podnoszenie stóp procentowych, godząc się przy tym z ryzykiem znacznego ochłodzenia koniunktury. Turcja natomiast wybrała drogę niekontrolowanej stymulacji fiskalnej, której efektem jest bieżący kryzys walutowy i gigantyczna jak na obecne globalne warunki inflacja.
Szansa na uniknięcie głębokiej przeceny
Chociaż reakcja rubla w ostatnich godzinach była bardzo nerwowa, to jednak - biorąc pod uwagę uwarunkowania polityczne i gospodarcze - jest ograniczone ryzyko, że ona się dramatycznie pogłębi w kolejnych tygodniach. Rubel więc nie powinien podzielić losu tureckiej liry, zakładając oczywiście, że amerykańskie sankcje nie będą silnie eskalować.