Dane NBP o bilansie płatniczym za luty pokazują niebezpieczną tendencję. Rośnie wyraźnie deficyt w obrotach handlowych Polski z zagranicą. Może to oznaczać, że krajowa gospodarka przestaje być konkurencyjna na rynku globalnym. Powód? Zbyt szybki wzrost konsumpcji zagranicznych dóbr — pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Tylko w lutym br. deficyt w obrotach towarowych Polski z zagranicą osiągnął 1,3 mld euro (5,7 mld zł) według danych NBP. Była to największa przewaga importu nad eksportem od grudnia 2011 r., czyli od ponad siedmiu lat. Czasami na przełomie roku zmiany w handlu zagranicznym mają dość chaotyczny przebieg i jednorazowe wahania nie muszą być wyrazem zagrożenia. Teraz jednak wiele wskazuje, że mamy po prostu do czynienia negatywnym długoterminowym trendem.
25 mld zł pod kreską
Rosnący szybciej od eksportu import pokazuje, że Polska może stracić konkurencyjność. Jeszcze pod koniec 2017 r. za okres 12 miesięcy (od grudnia 2016 r. do listopada 2017 r.) miała nadwyżkę w obrotach towarowych na poziomie ponad 10 mld zł. Teraz dane skumulowane za ostatnie 12 miesięcy (od marca 2018 r. do lutego 2019 r.) pokazują deficyt na poziomie 25 mld zł według wyliczeń NBP. To najwięcej od 6 lat.
Mniejszy problem, jeżeli wzrost importu stanowią przede wszystkim dobra inwestycyjne. Tak jednak prawdopodobnie nie jest. Według danych GUS i klasyfikacji BEC (Broad Economic Categories) wzrost importu dóbr inwestycyjnych z wyłączeniem środków transportu wzrósł o 6,7 proc., podczas gdy ogółem import wzrósł o 9,3 proc. w całym 2018 r.
Bardzo szybko rośnie import dóbr konsumpcyjnych. W przypadku samochodów osobowych wyniósł prawie 13 proc. w zeszłym roku, a towarów konsumpcyjnych trwałego użytku (np. telewizory, lodówki, zmywarki) o 18.1 proc. Z kolei sprzedaż detaliczna w kategorii meble, RTV, AGD rośnie w tempie 14,3 proc. r/r według danych za luty.
Dane NBP są mniej szczegółowe niż publikacje GUS dotyczące handlu. Jednak wzrost wartości importu r/r jest potężny i wynosi 17,4 proc. Jak przedstawił bank centralny, jest on związany ze wzrostem wartości ropy naftowej, części komputerowych oraz nowych samochodów.
Sytuacja będzie się pogarszać
Biorąc pod uwagę zaplanowaną stymulację fiskalną i spowolnienie koniunktury poza granicami Polski, trend rosnącego deficytu w handlu zagranicznym może jeszcze przyspieszyć.
Dodatkowe pieniądze z programu 500 plus na każde dziecko trafią w większej części do osób, które uzyskują dochody powyżej mediany (ci, którzy teraz mają świadczenie Rodzina 500 plus na pierwsze dziecko, nie otrzymają dodatkowego wsparcia). Może być to zachętą do wymiany dóbr trwałego użytku przez gospodarstwa domowe na te z wyższej półki, a także do wyjazdów zagranicznych (co z kolei pogorszy saldo usług). Podobnie może wyglądać sytuacja ze środkami z programu emerytura plus. W tym przypadku nie ma kryterium dochodowego, więc dodatkowe świadczenia dostaną również zamożne gospodarstwa domowe.
Ujemne saldo obrotów towarowych w kolejnych miesiącach może się więc zwiększać i generować silnie negatywny wkład eksportu do PKB. Będzie więc to naturalnie obniżać wzrost gospodarczy związany z nowymi programami socjalnymi. Zbyt duże transfery społeczne w relacji do możliwości państwa także będą oznaczać, że w przyszłości zabraknie środków na badania i rozwój oraz inwestycje infrastrukturalne, co z kolei będzie pogarszać nasz potencjał eksportowy i sprzyjać jeszcze większemu deficytowi handlowemu.