Benzyna bezołowiowa na krajowych stacjach jest ponownie droższa niż diesel i kosztuje najwięcej od ponad 4 lat. Co się dzieje na rynku paliw i czy sytuacja w Polsce jest wyjątkowa? – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Dane Komisji Europejskiej z 15 kwietnia pokazują poważne wzrosty cen paliw na unijnym rynku. W Polsce litr popularnej „95” kosztuje już 5,17 zł, co oznacza tygodniowy wzrost aż o 11 groszy. 5,17 zł to dodatkowo najwyższa cena benzyny od października 2014 r. i prawie o 50 gr więcej niż na początku marca br. Rośnie również koszt tankowania pojazdów zasilanych dieslem. Olej napędowy podrożał jednak tylko o 1 gr w ciągu tygodnia do 5,15 zł/litr, co oznacza, że pierwszy raz od pół roku jest tańszy niż benzyna. Gdzie leży przyczyna tak gwałtownych wzrostów cen benzyny na polskich stacjach?
Problemy po drugiej stronie globu
Chociaż 11-groszowy wzrost cen benzyny w ciągu tygodnia był procentowo drugim z najwyższych w Unii, to jednak samo paliwo w Polsce kosztuje tylko o 1 eurocent powyżej unijnej średniej (bez podatków). Ta różnica mieści się więc w normalnym przedziale wahań i nie powinna wywoływać większego niepokoju, że coś szczególnego dzieje się na polskim rynku.
Po odpowiedź na pytanie, co kreuje ruchy cen paliw w Europie oraz w Polsce, trzeba udać się na drugą stronę oceanu, czyli do USA. To tam rytm zmian na rynku benzyny często wyznacza ceny globalne tego paliwa. W Stanach Zjednoczonych jeszcze kilka miesięcy temu była olbrzymia nadpodaż benzyny (ropa z łupków jest głównie przerabiana na benzynę), co sprowadziło marżę rafineryjną na tym paliwie do najniższych poziomów od dekady.
Teraz jednak sytuacja się odwróciła. Popyt na benzynę jest silny, doszło też do wielu nieplanowanych wyłączeń rafinerii w USA (według danych Bloomberga na początku drugiej dekady kwietnia ubytek w produkcji paliw wynosił 1,3 mln baryłek wobec połowy tego tej wartości rok wcześniej). Jak wynika z danych EIA, zapasy tego paliwa spadły w USA poniżej 5-letniej średniej pierwszy raz od 2017 r. Dodatkowo ten spadek pojawił się przed sezonem wzmożonego popytu letniego. W USA cena detaliczna benzyny bezołowiowej według AAA (American Automobile Association) wzrosła do poziomu 2,83 dolara za galon, podczas gdy jeszcze w połowie lutego było to 2,28 dolara. Finalnie więc niewiele brakuje, by cena osiągnęła granicę trzech dolarów, czyli najwięcej od października 2014 r.
Ból kierowców i przedsiębiorców oznacza radość udziałowców działających rafinerii – i to praktycznie na całym świecie. Marża na przerobie benzyny w USA (crack-spread) wzrosła z 5 dolarów do ponad 20 USD na jednej baryłce. Marża na przerobie ropy na diesla utrzymuje się także wysoko (powyżej 20 USD na baryłce), m.in. ze względu na ubytek wenezuelskiej ropy. Dzięki temu rafinerie mogą liczyć na sowite zyski.
Zapomnijmy o poziomach poniżej 5 zł
Rekordowo droga benzyna prawdopodobnie pozostanie z nami na najbliższe tygodnie, a ceny powyżej 5,20 zł za litr popularnej „95” nie powinny nas dziwić. Diesel także będzie drogi, ale na razie nie powinien przekraczać ceny detalicznej bezołowiówki. Chociaż jest jeszcze stosunkowo wcześnie, by robić przewidywania na wakacje, ale rośnie ryzyko, że zarówno diesel, jak i benzyna podczas letnich podróży będą najdroższe od 5 lat.